przez gti » 19 maja 2008, o 16:59
Ja tez się łudziłem i chyba jeszcze się łudzę nadal, ale im dłużej to trwa to coraz bardziej widzę bezsens całej tej sytuacji.
Między nami nie ma już nic, każda moja próba załagodzenia tej sytuacji kończy się niepowodzeniem. Poza zdawkowym "cześć", jak się pojawia wieczorem to prawie się nie odzywa. W kontaktach z córką jest wszystko ok więc to nie jest zły nastrój, którym się czasami zasłania. Po prostu jasno daje mi do zrozumienia, że ona już zdecydowała. Rozmowy już też nic nie przynoszą, a nawet zaogniają sytuację.
Ostatnio na moje zarzuty, że nie szanuję mnie wcale, jest nie szczera i nie potrafi powiedzieć, że odchodzi bo jest zakochana, wykrzyczała wreszcie, że tak, odchodzi bo kocha innego i na tym rozmowa się skończyła.
Niech idzie do diabła, byle jak najszybciej.
Mam tylko nadzieję, że jak minie okres konspiracji i zamieszkają razem to czar pryśnie, sielanka się skończy i dopadnie ich proza życia taka jak zagościła u nas i pewnie gości u wielu małżeństw.
Może wtedy zrozumie, że takiego księcia to należy szukać w bajkach. i zrozumie ile złego wyrządziła swoim bliskim. Pewnie to nic nie zmieni już między nami ale przynajmniej będę miał satysfakcję jak zrozumie, że życie nie jest takie słodkie i proste.
Przemawia przeze mnie gorycz. Wybaczcie ale jestem rozgoryczony, rozżalony, zrozpaczony. Nie potrafię tylko być zły i znienawidzić jej, pewnie dlatego to takie trudne dla mnie.
Jak do tej pory nie pogodziłem się z jej decyzją.
Pozdrawiam