miłośc z Tesco ;)

Problemy z partnerami.

miłośc z Tesco ;)

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 10:09

taki oto żarotbliwy tytuł postanowiłam nadać temu wątkowi, bo i watek nie jest zbyt poważny (przynajmniej dla mnie).

W tytułowym Tesco poderwał mnie facet!:) Zwykła banalna sytuacja w kolejce, która skończyła się wymianą numerów. Zadzwonił i poszliśmy po południu na kawę. W zasadzie pojechaliśmy jakieś 40 km do sasiedniego urokliwego miasteczka. Było bardzo miło. Taki zawadiacki podryw w "zbójnickim stylu":) Poza kilkoma niegroźnymi minusami, facet jest w sumie w porządku... tylko... fizycznie zupełnie mi nie odpowiada. Wiem, brzmi głupio, szczególnie po pierwszej randce, ale już wiem, że on jest kompletne anty-sex dla mnie. Nie chodzi o to, że ma w sobie coś odpychającego, ale jest zwyczajnie... no nie mogłabym!:) nie umiem chyba tego do końca wytłumaczyć. Uwierzcie mi na słowo.
Żeby było śmieszniej on bardzo jest moim wyglądem "zaczarowany" i nie ukrywa, że jestem 100% w jego typie i to go skłoniło "do podrywu", chociaż nie tylko, bo znaleźliśmy kilka bardzo ciekawych tematów do rozmowy.

Z jednej strony jest fajnie i miło, ale z drugiej wiem, że nic z tego. Ależ to dziwne uczucie. Miło chociaż przez chwilę być wielbioną i rozpieszczaną, chociaż wiem, że nie powinnam go wykorzystywać i najlepiej jak najszybciej zakończyć znajomość.

A z trzciej strony... czuję przez skórę, że taki facet "nosiłby mnie na rękach do końca życia"...
Ufff... alez ten świat jest przewrotny, ależ ja bym nie chciała być w skórze tego faceta...

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez wielorybica » 19 maja 2008, o 10:24

chyba zacznę jeźdźić do tesco na zakupy...hihihihi....słuchaj nana a może poczekaj chwilę...może chemia mózgów przerodzi się również w chemię ciał...no i pomyśl tylko jak byłoby romantycznie spędzać w "restauracji" tescowej pierwszą (i kolejną i kolejną) rocznicę zagryzając nieświeżego kuraka z rożna i popijając colę marki tesco?! ah i te historie opowiadane najpierw dzieciom później wnuczętom...i bony zakupowe od firmy co roku...myślę, że powinnaś to jeszcze przemyśleć....no i może ta niechęć bierze się właśnie ze strachu, że to mógłby być właśnie TEN jedyny, wyczekiwany, wyglądany, myślałaś tak o tym?
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 10:33

Wizja rozbrajająca!!!:)))

wiesz nie przesadzałabym z tą chemią umysłów - jak mówiłam jest miły i chwilami interesujący, ale to nie znaczy jeszcze nic. Jedyne, co mi się w nim podoba, to ten "zbójnicki styl". Zwyczajnie powala!:) Nie umiem powiedzieć zwyczajnie "nie" jak ktoś w taki sposób mnie traktuje. No, ok może umiem, ale przez krótką chwilę nie chcę. Chyba spragniona jestem uwielbienia i rozpieszczania jak małą dziewczynkę:) Mam ochotę na kilka spotkań, żeby jak wampir wyssać trochę tej pozytywnej energii:)

Ciekawe kto zgodzi się ze mną, że są takie sytuacje, gdy można przewidzieć, że "ten facet nosiłby mnie na rękach do końca życia"?:) Ja w to wierzę!:)

Co do chemii ciał, to uwierz mi, że jestem zdecydowana.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Filemon » 19 maja 2008, o 10:51

nana, ja tu czegoś nie rozumiem... może to wynika z różnicy płci? ;)

No więc mnie się rzadko zdarza, żeby ktoś kto akurat próbuje wejść w jakąś bliższą relację ze mną nie podobał mi się zupełnie, jednak bywa. No ale wówczas ja nie mam ochoty na żadną bliskość ani intymność - po prostu taka osoba nie pociąga mnie zupełnie niczym a wtedy nawet komplement z jego ust sprawia mi bardziej dyskomfort niż przyjemność.

Ostatnio nawet miałem taką sytuację, więc wiem co mówię. Nawet pieszczota słowem mi przeszkadzała, bo mimo że osoba interesująca i mamy pewne wspólne zainteresowania, to jednak kompletnie brak z mojej strony jakiegokolwiek pociągu czy zainteresowania fizycznego a nawet wręcz przeciwnie - coś jakby dwa odpychające się bieguny... dlatego ja wtedy nie tylko nie mam ochoty w ogóle na żadną randkę, ale nawet miłe słówka przez internet mi nie pasują i szybko daję do zrozumienia, żeby sobie ten ktoś darował i nie robił nadziei...

Dlatego dziwi mnie, bo widzę że z Tobą jakby inaczej... :) Nie odrzuca Cię? Nie budzi Twojej niechęci przymilanie się przez kogoś, kto kompletnie Cię nie pociąga i nie interesuje w obszarze fizycznym...? Bo mnie by odpychało... Może powierzchowny jestem... :P Ale dla mnie wspólne tematy itp. do za mało, żebym miał ochotę na intymność czy jakieś przystawianie się do mnie i to mimo, że jestem samotny i wygłodzony na bliskość i wszystko co z nią związane...

No co mi z tego, że mnie będzie na rękach nosił i czule podszczypywał... ;) ale ktoś kto mnie zupełnie nie pociąga i jest dla mnie całkiem fizycznie nieatrakcyjny...?

No moja reakcja to raczej brrrr... i wrrrrr... :lol:

To ja już nawet wolę kurczaka z Tesco :lol: (w samotności).
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 11:07

masz rację Fil! Przynajmniej połowicznie. W jakimś sensie mnie odpycha. Tyle, że nie potrafie jednocześnie odmówić mu uroku osobistego. Jakiś dualizm jaźni?:)))

W każdym bądź razie byłam szczera i on wie o moim dyskomforcie (nie w szczegółach, ale ogólnie wie), żeby było śmieszniej to go oczywiście zachęca, a nie zniechęca.

Ogólnie śmieszny incydent i tyle, no bo nie umiem inaczej tego podsumować. Najchętniej zwyczajnie bym się z nim zaprzyjaźniła z zastrzeżeniem, żeby nie liczył na nic więcej. Ciekawe, czy tak się da, bo on najchętniej zjdałby mnie łyżeczką:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Re: miłośc z Tesco ;)

Postprzez ewka » 19 maja 2008, o 11:14

nana napisał(a):Wiem, brzmi głupio, szczególnie po pierwszej randce, ale już wiem, że on jest kompletne anty-sex dla mnie.

Eeee, a ja mam wrażenie, że nie tak do końca :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 13:32

po ponownym zastanowieniu się... myślę, że to zwyczajna kokieteria z mojej strony. Serio ewka wiem, że on jest dla mnie anty-sex, chociaż obiektywnie tryska zaraźliwą ochotą na sex i to jak mówiłam w przepięknym malowniczym stylu. Zwyczajnie chcę chwilę postać w świetle tej lampy, chociaż to pewnie zwyczajnie nieuczciwe.

tak Fil, to chyba różnica płci, bo jakoś kokieterii w wydaniu męskim nie potrafię sobie wyobrazić!:))) :shock:
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez cosy » 19 maja 2008, o 16:47

Nana, a wiesz że ja z jednym gosciem też mam podobną sytyacje?? Najpierw znajomosc internetowa, super sie rozmawia, pózniej spotkanie jedno, drugie...tez sobie pomyslałam ze z takim to bym miała dobrze, bo nosiłby mnie na rękach, byłby za mną, wiele by dla mnie zrobił.., kochałby mnie...ale po spotkaniach stwierdziłam że pan J.nie jest w moim typie fizycznym - tak jak okresliłas antry-sex jak dla mnie..Ja go teraz zbywam, odpycham, a On i tak ciągle próbuje mnie zdobyc i nieraz mnie naprawdę zadziwia. Tez sa miłe piękne słówka, aczkolwiek , teraz jak juz wiem ze to nie to, to te słówka na mnie nie działają, a wręcz działają odpychająco tak jak Fil napisał.
Fajny z tego J. chłopak ale mogłabym mu zaproponowac tylko znajomosc kolezeńską...
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez mahika » 19 maja 2008, o 17:31

Mi to sie wydaje ze mamy ostro coś z głowami, ze jak facet jest ok to odpychamy go jakbyśmy woleli takich wstrętnych dziadów co by nas kopali a nie kochali :(
nie wiem skąd to sie bierze. A Wam dziewczyny skoro trafił sie ktoś taki to zamiast wybrzydzać i czekać na takiego co da ostro po dupie bierzcie sie za nich, moze i te anty sex by Wam przeszedł... Mi niestety nikt sie taki nie trafił bo dla świętego spokoju bym z nim była, bo szczerze mam dość tych kopów. Byłby święty spokuj mimo braku większych uniesień..
Zaczynam sie wogóle martwić ze od 5 lat, odkąd jestem z M. nie było faceta który zwrócił by na mnie wiekszą uwagę, miły komplement, miłe słowa tak, ale zeby komuś naprawde zawrócić w głowie... Jestem chyba do niczego, wiec cieszcze sie ze ktokolwiek sie z Wami umawia, bo ze mną to nikt :cry:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Etiuda » 19 maja 2008, o 18:58

Ha! Też coś takiego przeżyłam :) Spotkałam go w pociągu i choć na początku zupełnie fizycznie mi się nie podobał, to tak ze spotkania na spotkanie coraz więcej miał uroku, coś fajnego w spojrzeniu. Oczywiście wszystkie walory, poza fizycznością, występowały, choć nie nosił mnie na rękach... Rozmawialiśmy godzinami i wciąż było o czym, podobne doświadczenia, zainteresowania, no super. I tak z początkowego anty-sex, wyszło mi że całkiem fajny gość, chyba intelekt jest dla mnie seksowny :)
No ale poszedł sobie bez słowa, a ja wpadłam w dół, w którym siedzę do dzisiaj. Tylko chyba już nie z jego powodu, tylko tak egzystencjalnie...
Etiuda
 
Posty: 13
Dołączył(a): 4 maja 2008, o 21:07

Postprzez Bibi » 19 maja 2008, o 21:04

wielorybica napisał(a):chyba zacznę jeźdźić do tesco na zakupy...hihihihi....słuchaj nana a może poczekaj chwilę...może chemia mózgów przerodzi się również w chemię ciał...no i pomyśl tylko jak byłoby romantycznie spędzać w "restauracji" tescowej pierwszą (i kolejną i kolejną) rocznicę zagryzając nieświeżego kuraka z rożna i popijając colę marki tesco?! ah i te historie opowiadane najpierw dzieciom później wnuczętom...i bony zakupowe od firmy co roku...myślę, że powinnaś to jeszcze przemyśleć....


:lol:
:lol:
:lol:
niezłe
Bibi
 
Posty: 61
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 19:04

Postprzez marusza » 19 maja 2008, o 22:19

W większej ilości przypadków jest to do przewidzenia, ze ktos nie pasi.
To akurat nana była sytuacja jak najbardziej komfortowa bo za równo poznałaś osobowość jak i wizualnie mogłaś ocenić człowieka. Fizjonomia jest bardzo ważna co tu duzo mówic , albo ktos Cie "kręci" , albo nie. Jak do tego jeszcze dochodzi urocza osobowość to jest miło
Mnie osobiscie jakieś dopieszczanie ze strony kogoś, kto się nie kwalifikuje na potecjalnego hmm...no przynajmniej "kochanka" wręcz irytuje i nie potrafię ukryć niechęci, przynajmniej po tym jak już wyjaśniłam , że co najwyżej mogę zaoferować koleżeństwo.
Ostatnio miałam sytuację , że poznałam goscia przez net, spotkaliśmy sie dwa razy ( drugi raz wzięłam go na imprezkę wspólna z moimi znajomymi, co by dać do zrozumienia, że nie mam potzreby z nim sam na sam) i co ??Gosciu troche się nakręcił, nie wiedziec czemmu bo byłam po prostu sobą, bez przegięć w żadną stronę. Uważałam że jest miłym człowiekiem, wartosciowym , ale nie dla mnie. Po tygodniu smsów, maili i GG z jego strony powiedziałam że tylko koleżeństwo ( a tak nawiasem nigdy nie poznałam goscia, który byłby w stanie tyle na poczatki znajomości dla mnie zrobić, moje zainteresowania nagle stały się mu bliskie itp). Ale nie dał sobie spokoju i juz w tym momencie nie mogę być miła, dalej jestem soba , ale bardzo zirytowana sobą, na kazda jego wiadomość , czy przypadkowe przyjechanie podmój dom reaguje raczej olewajaco.
No tak troche znowu poszłam w siebie...
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez retbutt » 19 maja 2008, o 22:48

ehh kobitki kobitki, jak to idzie
???...cudze chwalicie własnego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie...???
Ci wszyscy faceci biedni są a wy ich wykożystujecie, no no nieładnie :paluszek:
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez marusza » 19 maja 2008, o 23:43

No przepraszam nikt nikogo nie wukorzystuje. To jest normalna droga poznania i slekcji, tylko tyle :)
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez nana » 20 maja 2008, o 08:21

donosze uprzejmie, że byłam na drugiej i jak sobie obiecałam ostatniej randce z Panem-Anty-Sex. Prawdopodobnie odpuszczam sobie właśnie faceta, któremu bardzo się podobam i który byłby w stanie wiele dla mnie zrobić. Rozmawialiśmy o tym. Wiem, że on chciałby mnie nawet taką pokręconą emocjonalnie jak jestem.
Nie chcę go wykorzystać i zmarnować mu czas w życiu. Beznadzieja - facet chce mi dać gwiazdkę z nieba, a ja...
Prawdopodobnie jestem głupia, ale szczerze powiedziawszy nie za wiele potrafię poradzić na to, że wstydziałabym się z nim pokazać na ulicy...
Stwierdził, że jestem indianką:)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 238 gości

cron