epsonite napisał(a):FILEMONIE (szczęściarzu!)
Dla Ciebie religia i homoseksualizm to żaden problem ale dla wielu homoseksualistów to prawdziwe wyzwanie intelektualne. Ludzie ci mają potrzebę wyrażania swojej duchowości poprzez określoną religijność ale ta religijność nie akceptuje ich w sposób pełny. Tu gdzieś rodzi się takie wewnętrzne pęknięcie, które jest chyba niszczące.
Osobiście w głowie mi się nie mieści, aby miłość homoseksualna była przeciw Bogu/Absolutowi/Naturze*.
*niepotrzebne skreślić
w ogóle nie wiem, jak można zintegrować wewnętrznie tak dwa przeciwstawne obszary, nie dokonując wyboru... (??)
czego zabawnym przejawem jest fakt, że każda religia wraz z przyjętą przez siebie formą uważa się za jedyną naprawdę prawdziwą i wartościową, na co ja osobiście patrzę po prostu z humorem i przymrużeniem oka... Wink
Przy czym nie jest to wybór między Bogiem a realizacją siebie jako homoseksualisty ale między określoną interpretacją Biblii w ujęciu kościoła a realizacją siebie jako homoseksualisty.
Zatem jeśli już, to rezygnuje się z określonej wykładni kościoła a nie z Boga. I to jest o tyle pozytywne, o ile przenosi ciężar odpowiedzialności za wiarę na jednostkę i czyni relację z Bogiem bardziej autentyczną (bo każe przepuszczać wszelką interpretację przez własne sumienie).
Mylisz się. W Biblii jak byk jest napisane: "Mężczyźni współżyjący ze sobą nie osiągną Królestwa Niebieskiego". Zatem nie ma to nic wspólnego z interpretacją Kościoła bo ta kwestia jest jednoznacznie potraktowana w Biblii.
Wow, jakie to proste - jak w supermarkecie - wybieram sobie to, co jest dla mnie wygodne, przyjemne.
Skoro jest to takie jednoznaczne, to czemu w niektórych religiach chrześcijańskich błogosławi się parom homoseksualnym?
Co więcej, istnieje interpretacja, która mówi, że kiedy w Biblii pisze się o mężczyznach współżyjących se sobą, ma się na myśli NIE związek homoseksualny ale prostytucję homoseksualną - bo wówczas z tym kojarzono "mężczyzn współżyjących ze sobą"
Oskar, zatem rozumiem, że przyjmujesz WSZYSTKO co mówi Ci religia, bez poddania tego pod Twój trybunał sumienia, tak?
Tylko pytanie podstawowe brzmi, czy wyznając religię, która jest sprzeczna z czyimś sumieniem, osiągnie się poprzez to zbawienie? I nie mówimy tu o wygodzie czy przyjemności ale o SUMIENIU - czymś o wiele bardziej podstawowym.
"Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem"
Rz 14, 23
Co więcej:
"Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. [...] Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste" Rz 14, 13-14
Masz rację, wystepuje to w religiach chrześcijańskich, ale dokładnie wśród niektórych odłamów kościoła protestanckiego - mają swoje tłumaczenia biblii, z których usunięto fragmenty dotyczące homoseksualizmu (jak ten, który w poprzedniej mojej wypowiedzi przytoczyłem).
Interpretacji tego jest zapewne dziesiątki czy setki, ale w przypadku Kościoła katolickiego trzeba sie trzymać jego oficjalnego stanowiska, a nie wielu sprzecznych często ze sobą interpretacji.
Tak nie jest, to wszystko ja poddaję mojemu rozważaniu i też budzi się np. jakiś mój sprzeciw wobec takich sytuacji, kiedy np. kobieta zostawia swojego męża dla innego faceta; a ten nie może np. wejść w ponowny związek małżeński w świetle Kościoła, bo już raz złożył przysięgę "i nie opuszczę Cię aż do śmierci". To jest coś, co mnie wewnętrznie 'rusza' i nad czym się zastanawiam czemu jest tak a nie inaczej itp. I nie musi od razu oznaczać, że jeśli się nie zgadzam z nauką KK, z jednym jej elementem, to od razu wypne się na KK i poszukam sobie coś, taką wspólnotę, która będzie zgodna z moimi przekonaniami.
Są pewne zasady których trzeba sie trzymać i w imię czegoś wyższego - zbawienia jest to poświęcenie. Taka jest nauka KK, takie zasady.
Wyrwane z kontekstu; tak naprawdę nie wiadomo o czym mowa, częścią jakiej całości są te fragmenty (sprawdziłbym nawet, ale nie ta pora i musialbym odnalezc pismo sw), ale w kontekście naszej rozmowy idealnie pasuje na korzyść Twoich argumentów.
No własnie, ale na podobnej zasadzie działają np. Świadkowie Jehowy, którzy wyuczyli się na pamięć iluś tam cytatów i potrafią nimi efektywnie manipulować i zdobywać kolejne 'owieczki'.
Wątpię w to, żeby każde wyznanie miało inną Biblię
Poza tym, jeśli biblijnych "mężczyzn współżyjących ze sobą" interpretuje się jako prostytucję homoseksualną
Czy możliwy jest przymus w kwestii wiary i sumienia? Jeśli wierzę w coś, bo tak "trzeba" (a jednocześnie jest to sprzeczne z sumieniem) to czy jest to wiara autentyczna?
I właśnie tu jest miejsce na wolną wolę, a wolna wola stoi w sprzeczności z przymusem.
Zgadza się - tylko znów zasady KK nie są zasadami jedynymi. Przecież np. luteranie też poświęcają się dla zbawienia - ale robią to w inny sposób niż zaleca przykładowo KK. Czy oznacza to, ze ich poświęcenie jest gorsze?
Oskarze - jeśli masz wątpliwości co do kontekstu, tym bardziej zachęcam Cię, abyś jednak "odnalazł" Biblię i przeczytał nie tylko cytaty z 14 rozdziału ale CAŁY rozdział 14 Listu do Rzymian.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości