problem ze mną

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 16 maja 2008, o 23:38

Eto, mnie tez ktos cos takiego powiedzial :) . Wierze, ze jednak ktos kiedys w nas doceni to ,co jednak jest piekne w nas. Bo jest i nie chce sie zmieniac, dla zludnego szczescia.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez dobranocka » 16 maja 2008, o 23:42

Dzięki dziewczyny, dodałyscie mi wiary. Ja też nie zamierzam się zmieniać na siłę w kogoś innego.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez Ladybird » 17 maja 2008, o 00:04

Tk trzymajmy, bądzmy soba, sa tacy ,ktorzy to docenia . W moim zyciu jest ktos taki, kto mowi mi ,ze we mnie piekne jest , to co robie dla niego . Nie rozumial tego ,zyjac przez wiel lat w zwiazku z kobieta (żoną), ktora byla zimna i obojetna. Nie jest to latwe, ten nasz zwiazek, ale powoli zaczynamy doceniac to ,co w nas najlepsze . Dziewczyny, warto byc soba! przede mna jeszcze dluga droga, nie jest latwo, sa wzloty i upadlki, ale jestesmy ciagle razem.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Mały biały kotek » 17 maja 2008, o 01:09

Tak dokładnie tak!
Przyjdzie dzień, gdy ktoś powie, że docenia w nas właśnie to... a także naturalizm, spontaniczność, pokłady uczucia, wrażliwość.
No bo jaka to miłość, gdy toczy się gierki?
Ja jestem "aktorska" na początku, ale niezamierzenie... po prostu mężczyznom trudno się przebić przez moją skorupę nieufności. A potem daję z siebie wszystko i okazuje się, że on chce już całą rękę, nogę... wkońcu nic nie chce, bo już wszysko ma
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez mahika » 17 maja 2008, o 16:19

Hej dziewczynki :)
To faktycznie problem dot. wielu z nas...
Powiem tylko sposób na smsy jaki mam. Pisze i zapisuje zamiast wysyłac... nieraz dziennie upisze po kilkanaście, potem wieczorem kasuje i sama widze co za głupoty wypisuje mu. On już na szczeście nie ;)
A cio do tego nie odzywania sie to tez jakimś cudem nie odzywam sie i nie opowiadam np. jak minał dzień choćby mi jęzor świerzbił ale sie nie odzywam. Coraz częściej słysze "dlaczego nic nie mówisz" "jak Ci minął dzień" nawet ze dziwnie milcze... zastanawia sie :)
Ale to tez mój debiut nienadskakującej i nie paplającej kobietki, wiec nie wiem jak długo mi sie uda być niby taka tajemniczą. I wbrew pozorom to nie gra aktorska, raczej pracuje nad moim sposobem bycia. Teraz mi też jest lepiej....
Tylko te tłumienie troche mnie pżeraza, boje sie ze kiedys wybuchnie..
No nie wiem czy na temat pisze, ale jestem strasznie ziewająca :?
Buziaczki :>
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez dobranocka » 17 maja 2008, o 17:50

---------- 17:43 17.05.2008 ----------

Mahika bardzo na temat piszesz:) Ja robię od jakiegos czasu (od wczoraj hihi) podobnie.....to z smsami, a maile, to idzie tak: piszę i zapisuję w kopiach roboczych, mówiąc sobie, że ewentualnie wyślę na drugi dzień. No i na ten drugi dzień okazuje się, że właściwie nie muszę już nic wysyłać, bo nie odczuwam takiej potrzeby.
I w tym sęk- nagle przychodzi ochota, bo wraca człowiek wieczorem do pustego domu, bo sobota a tu akurat żadnej ciekawej perspektywy spędzenia czasu - dołek gotowy i żeby to przezywciężyć - to pisanie -są sposobiki. Dla mnie to też nie jest jako gra, raczej praca nad sobą. Nie wiem czy męzczyzn też dotyka ta "słabość", kiedyś odzywał się do mnie prawdziwy natręt, dzwonił i pisał kilka razy dziennie.....więc wiem jak to może wyglądać z drugiej strony. Wtedy najuczciwiej postawic jasno i wyraźnie sprawę......najgorzej-nie odzywać się, wybrałam ta pierwszą opcję ale nie mogę liczyc, że akurat mężczyzna który mi się podoba też ją kiedyś wybierze, gdy mnie tak "sieknie" a jego nie.... W obecnej chwili jest taki ktoś, pisałam już w pierwszym poście, wiem ze przegięłam w pewnym momencie, z kontaktowaniem się, to nie były smsy czy telefony kilka razy dziennie, ale zawsze ja pierwsza:( (poczatkowo on, ale do czasu) i z czasem zaczeły się uniki z jego strony (najgorsze co może być).
Pomaga tez wykasowanie wszystkich wiadomości i numerów kontaktowych, wtedy sie czeka aż on pierwszy napisze i już.
Te wszystkie zabiegi służą mi żeby się zdystansować, nie żeby zrywać znajomość. Szczególnie gdy ja jestem na etapie dalszym w relacji a ten ktoś albo stoi w miejscu albo sie wycofuje.
Pozdrawiam, życzę słonecznego weekendu

---------- 17:50 ----------

jeszcze do ostatniego mojego postu - napisałam poprzednio, że zmieniać sie nie zamierzam, owszem, nie stanę się zimna i wyrachowana, nie będę nikogo bezczelnie traktować, z góry, robić łaski. Tu chodzi raczej o złapanie w odpowiednim momencie dystansu, gdy wie się, że nie można sobie pozwolić na całkowite popłynięcie.
całuski
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez Ladybird » 17 maja 2008, o 18:38

ja rowniez ,podobnie do Mahiki ,rozpoczelam prace nad soba. U podstaw mojej pracy lezy zajecie sie soba, swoim zyciem, swoim hobby, a nie moim facetem. Wczesniej praktycznie moj zwiazek sie rozpadl przez nadskakiwanie, zawsze pierwsza, zawsze ja, tysiac smsow, w koncu pretensje ,jak milczal. Stracilam go. przez to. Jest za mna tylko dla tego, ze widocznie naprawde mnie kocha, i docenia, jaka jestem, mimo tego,ale mowil mi , ze to nie do wytrzymania, co wyczynialm.
PByl tak mna zmeczony,ze przestal sie odzywac na miesiac.
Sluchajcie teraz robie tak- nie gram nieosiagalnej, niezbyt zainteresowanej.
Postanowilam, ze robie tylko tyle , ile on. Tzn. on pisze cos milego na dziendobry, odpowiadam, pyta sie czy go kocham, mowie, ze tak. Prosi, o pomoc w zalatwieniu jakis spraw dla niego, zawsze pomagam.
Sluchajcie! Efekty sa niesamowite! On szaleje za mna! Jest milutki, pisze smsy, zawsze jest na gg i .... spytal sie czy wyjde za niego!
Ale w dalszym ciagu jestem soba, martwie sie, jak zle sie czuje, pisze mile slowa, nie mam o nic pretensji. Bo i nie ma oco.
To dziala na męzczyzn, i jest mi z tym cholernie dobrze, jestem spokojna i szczesliwa. Nawet jak sie nie zgadzamy, mowie swoje zdanie, ale nie naciskam, mowie mu zrobisz jak zechcesz. I , o dziwo, robi wtedy ,jak ja chce.
Powodzenia dziewczynki, widze swiatlo ,w dazeniu do wspolnego szczescia :) :) :)
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Mały biały kotek » 18 maja 2008, o 02:54

O iwecie co - to jest dobry sposób... muszę się go nauczyć na przyszłość.
Bo ja czasami wysyłam spontanicznie, mnie samej nastrój przechodzi... ale ktoś już smsa dostał.
Jestem implulsywna i uczuciowa.

A wiecie co?
spotkałam się z byłym sprzed lat. Powiedział, że tęskni za takim typem kobiecości jaki mu ofiarowałam i że teraz na pewno już by tego nie zepsuł... że zmądrzał i docenia moją uczuciowość i spontaniczność, moją troskliwość i wiarę w nas.
Ah mężczyźni... mądrzeją po czasie
Ale mądrzeją. Ten już na pewno żadnej nie skrzywdzi w ten sposób co mnie, bo wie, jaka jest wartość tego typu kobiecych zachowań
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez cosy » 18 maja 2008, o 18:26

No to problem i mnie chyba tez dotyczy.
Jedyne co mi przychodzi do glowy by powstrzymac sie od pisania czy dzwonienia do faceta (na etapie poznawania sie) to mysl, że jesli to TEN to i tak będziemy razem.

Czasem sobie mysle ze jesli sie nie odezwe długo to On sobie pomysli ze mi nie zalezy i sie wycofa..., przestanie o mnie zabiegac..wiec wtedy sie odzywam...ale to jest złudne myslenie..Bo w takiej sytuacji najczesciej facet jeszcze bardziej bedzie sie starał.

Widac np. po jednym moim znajomych, ja go olewam,, zbywam a On i tak sie odzywa, bo widac ze mu zalezy. I na tym przykładzie wiem ze jesli facetowi zalezy to nie wiem jak bym uciekała to i tak bedzie mnie 'gonił'...- szkoda tylko ze mi na nim nie zalezy ehh
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 10:46

problem z pewnościa dotyczył tez mnie. nie wiem jak teraz, bo jestem sama i mam nadzieje, że terapia przyniesie wreszcie jakies skutki, zanim rozpocznę i skaszanię kolejny związak:)

Terapia nauczyła mnie przede wszystkim, że zbyt mało kocham samą siebie, dlatego taką "duszacą" miłością kocham mężczyn i dlatego wogóle mam takie "parcie" na to, żeby kogoś kochać. Poza tym dochodzi kwestia chęci kontroli sytuacji i emocji własnych i dlatego przejmuję inicjatywę. Oczywiście, to moje doświadczenia, wasze moga być inne.

Proponuję "ćwiczyć na sucho": pisać sms/maile/listy samemu do siebie (zamiast do niego), ćwiczyć zachowanie na facetach, na których aż tak nam nie zależy (no takich, to szybko zbywamy, co?:)), mówić do pustego krzesła, ugotować obiadek dla znajomych, a nie dla ukochanego, kupić samej sobie wspaniały prezent na urodziny, wybrać się na cały dzień do spa itd., itp.

Podobno kobiety, które same siebie rozpiszczają, są też rozpieszczane przez swoich mężczyn. Poza tym rozpieszczanie samej siebie daje szanse na pokochanie siebie. Teraz zastanawiam sie trzy razy zanim zrezygnuję z siłowni, żeby pójść na randkę. Kiedyś nie myślałabym o tym nawet minuty.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Magda » 19 maja 2008, o 11:00

Mi taka terapia czy kurs "pokochania siebie i nie dreczenia soba mezczyzn", bardzo by sie przydala...Swojego faceta lub potencjalnego kondydata najchetniej "zagłaskałabym na śmierc"... Tylko czy takie pokochanie siebie cos da? Bede kochac siebie, ale nadal za wszelka cene bede probowala "osłodzic" zycie biedakowi...Pozatym mysle ze chyba w tej kwestii jestem przypadkiem beznadziejnym...
Avatar użytkownika
Magda
 
Posty: 181
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 00:05
Lokalizacja: Poznan

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 11:13

Madziu!

Nie mogę zagwarnatować jakie skutki u ciebie przyniesie "pokochanie i rozpieszczanie samej siebie". Wiem, jakie skutki przyniosło mi. Też mi sie wydawało, że jestem beznadziejnym przypadkiem, ale jest mi jednk zdecydowanie lepiej. Najważniejsza okazała się szczerość wobec samej siebie i konsekwencja.

trzymam za ciebie kciuki
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 19 maja 2008, o 11:21

ladorada napisał(a):Ale aktorka nie bede! Ne potrafie, to dzialanie wbrew wlasnej osobowosci. To chore. Licze na to, ze mądry mężczyzna doceni mnie taka ,jaka jestem .Inaczej nie widze sensu w zwiazku, ktory powinien opierac sie na szczerosci.

Życzę, aby dostrzegł i docenił :serce2:
Nie nazwałabym tego "aktorstwem"... może po prostu jakąś polityką? Dyplomacją? Każda dziedzina życia jej potrzebuje - i dopóki nie ma pewności, że można się całkowicie odkryć... nie powinna zaszkodzić i w tej delikatnej sferze;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 80 gości

cron