przez nana » 19 maja 2008, o 13:51
najbardziej zastanowił mnie temat twojego wątku... pomyślałam sobie... jak dużo jest takich związków, chodzą ze sobą latami, wreszcie z powodów nacisku rodziny lub siebie wzajemnie lub nieplanowanej ciąży lub wyjazdu za granicę lub innego zaręczają się i pobierają, a potem... okazuje się, że nie są specjalnie udanym małżeństwem, że niewiele mają ze sobą wspólnego, że się rozchodzą i rozwodzą...
czy musi tak być?
Moim zdaniem każdy związek ma swoje tempo i rytm tak jak muzyka. Nie ma jednego stałego schematu co i kiedy powinno się stać. Ogólnie, to moje myśli idą w kilku kierunkach:
1) To powinna być wolna wola obydwojga partnerów. Jakiekolwiek naciski są moim zdaniem zupełnie bez sensu. Można owczem raz lub dwa wyrazić swoje potrzeby, ale międlenie tematu przez kilka tygodni lub miesięcy może zwyczajnie zniszczyć związek.
2) Chyba jeśli jest dobrze w związku, to nie ma takich problemów. Można spokojnie czekać na to, aż obie strony będą gotowe?
3) Jednak mężczyźni dojrzewają później, a niektórzy wcale. Raczej nie da sie pokonać ich natury.
4) Dlaczego jesteś niepewna przyszłości tego związku? Myślę, że to ważne pytanie. Poza odpowiedzią najprostszą "bo nie mamy konkretnych planów na przyszłość" może uda ci się znaleźć inną, ważniejszą odpowiedź?
5) jeśli chodzi o "jemu jest wygodnie", to możliwe, że masz rację. Pozwól, że delkatnie skieruję cię na tamat "Nie zależy mu na tobie". Delikatnie, bo nie sądzę, żeby to zjawisko cię dotyczyło! Ale pisaliśmy tam o "minimalizowaniu wysiłków" przez mężczyzn, którzy nie starając się specjalnie otrzymują wszystko czego potrzebują i w wyniku tego nadal się nie starają. Zajrzyj, poczytaj, może nasuną ci się jakieś wnioski. Jeśli o mnie chodzi, to wniosek z takiego męskiego zachowania mogę mieć jeden - pokochanie i rozpieszczanie samej siebie. Pisałam o tym wielokrotnie, więc nie będę ponownie rozwijała tematu. Myślę, że wiesz o co chodzi.
Dam ci jedną radę. Przemyśl kwestię ewentualnego odejścia 100 razy zanim się zdecycujesz. A jeśli się zdecydujesz - odejdz natychmiast. Tylko nie zrób odwrotnie!:)
trzymam kciuki