Niedoszłe narzeczone odchodzą zbyt późno

Problemy z partnerami.

Niedoszłe narzeczone odchodzą zbyt późno

Postprzez królewna_z_drewna » 16 maja 2008, o 21:08

Witam Was serdecznie!

Przewrotny dość tytuł, ale temat problemu całkiem powszechny. Wiem, że jesteście tu i pomagacie jak tylko potraficie co bardzo cenię w tym forum. Ja chcę się wygadać i szukam spojrzenia z t.zw. boku. Trochę obiektywizmu.

Do rzeczy. Wczoraj stuknęła Nam 4 rocznica związku. Stąd naszły mnie tak namacalne emocje, które czuje iż prowadzą do czegoś nowego w moim życiu. Muszę coś zmienić bo zwariuje.

Nasz zwiazek to spotkania, wyjazdy,miłośc. Czego brakuje? Brakuje mi stabilizacji, planów na przyszłość. On o tym wie ale nic się nie zmienia. Ma dla mnie czas od 19 wieczorem do powiedzmy 22 parę dni w tyg i tak wygląda nasze życie. Wakacyjne wyjazdy. Seksu w tej chwili brak..ja nie mam ochoty. Czasem czuje, że źle mnie traktuje, mówię mu o tym, ale on nie widzi swojej winy i mówi to otwarcie, a ja czuję narastającą bezsilność i złość, która kumuluje się w zastraszającym tempie. Dziś zaczęłam mysleć o rozstaniu, ale boję się...chyba boje się samotności i tego że jego nie będzie przy mnie. Kocham Go a jednocześnie czuje, że on mnie tłamsi. Czuję tak wielki gniew jakiego nigdy nie odczuwałam. Nie wiem co robic, naprawdę.
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez Mały biały kotek » 16 maja 2008, o 21:15

Królewno czy wiesz, że kłębią się w nas podobne, jeśli nie identyczne emocje?
Różnica jest taka, że mój mężczyzna mówi o dzieciach, trochę mniej o małżeństwie... ale za to inna sprawa zaburzyła moje poczucie bezpieczeństwa w związku.
Nie ma uniwersalnej recepty takiej jak rachunek plusów i minusów... nie znam sposobów, aby WYMUSIĆ danie tej stabilizacji...
Dużo, dużo próbowałam z nim rozmawiać o moich uczuciach
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez królewna_z_drewna » 16 maja 2008, o 21:18

Mały biały kotku tylko że ja już nie mam siły. Jeszcze nigdy tak usilnie nie myslałam o rozstaniu , o tym żeby odejść, a jednocześnie myślę że dopiero wtedy on zrozumie, czyli tak naprawdę to jakby tylko środek do celu.
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez Mały biały kotek » 16 maja 2008, o 21:22

---------- 21:19 16.05.2008 ----------

Jeśli czujesz, że zaczynasz gubić siebie to jest to wyraźny sygnał problemu.
Nie musi oznaczać rozstania, choć brak deklaracji przez 4 lata źle wróży... pan się przyzwyczaił, jest mu wygodnie...

Dlaczego tylko popołudniami? Czy nie spędzacie razem nocy, weekendów od pt do pon rana? Nie zabiega o to?

---------- 21:22 ----------

Oj właśnie i ja tak myślę - odejdę, to WRESZCIE zrozumie, co może stracić... Taka terapia szokowa może przynieść dobre efekty... ale ja bym się trochę bała, że uzna to za zbyt teatralne.
Jedyny warunek to konsekwencja - przetrzymanie go w stanie niepewności.
Ja byłam słaba, zmiękłam po 2 dniach więc tylko otrzepnął się, jakby się nic nie stało, jakby to była fanaberia histeryczki... "On mnie kocha, a ja mu takie numery..."
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez królewna_z_drewna » 16 maja 2008, o 21:33

Oooo czyli była już taka próba? U nas nie...Były ciche dni i brak kontaktu przez 2 tyg, ale to nie było rozstanie.
U nas sytuacja jest taka, że oboje miszkamy jeszcze z rodzicami. Pracujemy i studiujemy zaocznie, więc kasa na planowanie przyszłości jest...tylko nie ma deklaracji. Co prawda są jakieś rozmowy, ale one do niczego nie prowadzą.
Wczoraj wrócił z 2tygodniowego wyjazdu i widzieliśmy się wieczorem oczywiście dwie godzinki, a dziś dzwoni i mówi mi że umówił się z kumplami na piwo. Ja naprawde nigdy nie robie z tego tytułu problemu, ale to juz jakieś przegięcie. Jutro jest sobota więc teoretycznie wiadomo, że się widzimy. Mam ochotę jednak powiedzieć mu że sorry, ale sie umówiłam. A wiesz jak on zareaguje? Powie: w porządku kochanie, idź i baw się dobrze grrrr. Pan cholerny idealny
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez Mały biały kotek » 16 maja 2008, o 21:36

a niech to, mój też by tak powiedział...
chociaż czasem warto być "niedostępną", ale wtedy naprawdę gdzieś idź...
najgorsze jest poczucie złości na siebie i na niego, gdy oznajmiwszy że się nie spotkacie siedzisz sama w domu... lepiej nie być masochistką
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez królewna_z_drewna » 16 maja 2008, o 21:43

Nie nie oczywiscie, że wyjdę gdzieś, ale to jest takie trochę zamiatanie pod dywan. Myślę że czas na naprawde radykalne kroki tylko nie wiem jakie. Rozmowy nic nie dają, ciche dni pogarszają, ogólnie straciłam poczucie sensu
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez Honest » 17 maja 2008, o 00:58

Budowanie miłości na manipulacji??? Nie tędy droga...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Mały biały kotek » 17 maja 2008, o 01:11

To wyjście samej to nie tyle manipulacja, ile odskocznia. Chwila dla siebie dla złapania dystansu
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez królewna_z_drewna » 17 maja 2008, o 10:36

Honest a którędy droga? Masz jakiś pomysł?

Dziś musi się coś zdarzyć bo zwariuje. Ale ile mozna rozmawiać nie widząc efektu?
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez tytania » 17 maja 2008, o 11:11

A czy nie czas skupić się na sobie i to potraktować jako odskocznie? Dać sobie to czego oczekujesz od swojego faceta - poczucia stabilizacji, radosć. Rób nowe rzeczy, niech to zmieni się w woim życiu i może to jednocześnie sprawi, że Twoj mężczynza będzie chciał spędzać z Tobą więce czasu.
4 lata zwiazku to kawałek czasu, ale czy rzeczywiście aż tyle, żeby wymagać, że on już się oświadczy i będzie miał cały plan jak spędzicie życie?
Trochę martwiące jest to, że tak mało się widujecie...
Każda sytuacja jest inna, więc nie chce uogólniać, ale myślę, że podobnie jak wiele kobiet, w tym ja, zamiast zacząć zmiany w związku od siebie próbujesz zacząc od partnera. OCzywiście jeśli Twoj partner źle Cię traktuje to zupełnie co innego, ale co tak naprawdę chcesz, żeby się u was zmieniło?
Trudno coś sensownego doradzić ;(
Chyba większość kobiet na tym forum przeczytała "Kobiety, które kochają za bardzo". Kiedy przyjaciółka kupiła mi ta książkę na urodziny to poczułam się trochę idiotycznie, ale po jej przeczytaniu zrozumiałam, że to własnie jest ten problem... Może sięgnij po tę lekturę?
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez bunia » 17 maja 2008, o 11:14

A co chcialabys aby sie zdarzylo?...czy czasami nie jestes zaborcza? tylko pytam,mam wrazenie,ze bardzo jestes skoncentrowana tylko na "my" "on".
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Honest » 17 maja 2008, o 23:25

Udawane zerwania w celu osiągnięcia celu, jakim jest satysfakcjonujący związek to na pewno nie jest droga do miłości. Miłość albo jest, albo jej nie ma. A wyjścia zostały opisane w kontekście próby wzbudzenia zazdrości - czy to jest fair?

Troska o związek winna być podyktowana przez serce. Troska o drugą osobę, jej szczęście wypływa z miłości. Jeśli tego w związku brak... to coś z niczego się nie weźmie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewka » 17 maja 2008, o 23:54

A nie wydaje się Wam, dziewczyny, że Wasi faceci mają to, co zwykle faceci chcą mieć... i właściwie nie muszą do niczego dążyć? O co walczyć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 18 maja 2008, o 02:49

Zapraszam do swojego wątku...
z niego dowiesz się, czym grozi odgrażanie się rozstaniem
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości

cron