Nowy rozdział życia - drugie podejście..

Problemy z partnerami.

Postprzez jokasica » 15 maja 2008, o 17:38

Podpisuję się pod tym co napisała Tytania. Nic dodać nic ująć!


Ja myślę, i to jest sprawdzona kobieca prawda, że jak facet chce to Cię znajdzie To, że znalazłaś jego numer i napisałaś do niego powinno byc wystarczającym sygnałem, że jesteś zanteresowana. Ja bym na Twoim miejscu poczekała na jego ruch.


Tytania otóż to!!!

Cosy zrób tak jak Ci doradziła :*

Dałaś mu wystarczająco do zrozumienia, że nie jest Ci obojętny. Zrobiłaś pierwsza krok, teraz czekaj na krok z jego strony.
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez tytania » 15 maja 2008, o 18:43

Miło mi słyszec, że takie dobre rady daje :)
I ta może nie do końca na temat, ale chciałam dodac, że wpadła mi w ręce kwietniowa "Olivia", w której dokonano metamorfozy pani Marty(35), którą zostawił mąż :( ... W każdym razie zrobili z niej taką wystrzałową laskę, że ... :shock: I dobrali jej super ciuszki :> Niby tylko 5 rzeczy a jakie zestawy stworzli...
No i po te metamorfozie jej były mąż wpadł odwiedzic córeczke i był w szoku totalnym... Może zrozumiał, że jego żona to strasznie seksowna babka, a jego kochanka to tylko namiastka...
W każdym razie pomyślałam, że to dobry pomysł taka metamorfoza! Nowa frzura, nowe ciuszki ;)
Co Ty na to Cosy? Przydałoby się trochę szaleńtwa... Wtedy i ten pan o którym myślisz padnie z wrażenia!
(Sorry, że tak się rozpisałam o tej "Olivii" :P)
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez cosy » 15 maja 2008, o 23:58

Heh, dzięki dziewczyny :*

Jakos mi teraz smutno się zrobiło..i w dodatku siostra sie do tego przyczyniła..
Czy gdy są imieniny mojej mamy to powinnam grzecznie siedziec z rodzinką a pózniej wszystko po imprezie sprzątac?? Czy to ze cos zaplanowałam na popołudnie było z mojej strony egoistyczne?? Moja siostrunia tak stwierdziła. Ma wielkie pretenchy ze musiała sama naczynia myc po gosciach...(a gosci garstka), a ja niby sobie na randeczke pojechałam (a załatwiałam akurat biznesowe sprawy)..a szkoda gadac. Wkurzyła mnie i tyle...
Coraz częsciej mijam sie z D. na ulicy...Nie pasuje mi to i czasem wprawia w smutek :(
P. sie ne odzywa..moze i dobrze, bo pare osób mi odradza angazowanie sie..:( Kolega który z nim chodził do klasy, a ze mną pracuje powiedział ze P. jest dobry ale na 10 minut...Najgorsze jest to ze ja poznając takiego faceta ufam ze jest w porzadku, ze moze i by cos fajnego wyszło...ale ciągle trafiam na jakis takich dziwnych typów. Co ja mam kuzwa w sobie ze takich do siebie przyciagam?? Przeciez nie mam na czole wypisane ' Przelec mnie' ..

A co do Oliwii, heh, nie mam żalu tytanio. Byłam ostatnio u fryzjera, troche podciełam włosy ale wielkiej metamorfozy nie zrobiłam. Gdybym miała zrobic musiałabym obciac sie na króciutko..ale na razie brak odwagi :) Ciuszek..tez sobie kupiłam.. Na impreze moze jutro pójde...chociaz to mało prawdopodobne bo moja przyjaciółka bedzie miała problem by ze mna pójsc...a nie znam innej osoby która by posżła ze mną...

Ehh..jak to mówią...życ nie umierac..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 16 maja 2008, o 17:13

Cosy miałaś prawo wyjśc na "randeczkę" i rozerwać się, też nie przepadam za rodzinnymi imprezkami :-) Chyba mało kto lubi :lol: A Twoja siostra nie ucierpiała na tym az tak bardzo, pozmywała i nic się jej nie stało :D Nie przejmuj się.

Mówisz, że P się nie odzywa..Coraz bardziej podejrzany ten typ...Nie lekceważ tego co mówią o nim Twoi znajomi, kto wie co to za jeden...BĄDZ OSTROŻNA! Czekaj na jego krok, sama pierwsza nic nie rób. Moze sie odezwie i okaze się zupełnie inny niz mówią Twoi znajomi. Ludzie rózne rzeczy mówią. Jeszcze nic nie jest przesądzone.

A co do imprezy...To mam ten sam problem co Ty. Miałam isć na imprezkę, ale moja przyjaciółka jakies "humorki" ma..i nic z tego. Znowu w domu bede siedzieć, a tez nie znam innej osoby, ktora poszła by ze mną. I buba :( jak to powiedziałaś...żyć nie umierać :?
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 16 maja 2008, o 18:36

Hey,

u mnie na szczęscie dziś wyszło słoneczko :)

Okazało sie ze znajomi z pracy mają ochote wyjsc wieczorem, do klubu tak wiec jestem z nimi umówiona. Po za tym idziemy przed klubem jeszcze do kina, tak wiec zapowiada sie fajny wieczór.

Dzis z siostrą gadam normalnie, bez jakis zalów bo i po co. Moze nawet sie skusi tez na wyjscie ze mną do klubu..

P. sie nadal nie odzywa, no i trudno, jesli tak to ma sie skonczyc to nie mam czego zalowac. Widocznie tak ma byc i tak bedzie dla mnie najlepiej.

Ja , gdybym była na jego miejscu i zalezało by mi to bym sie na pewno odezwała i zechciała spotkac. On sie nie odzywa..wiec to moze jedno oznaczac...Minęło mu.

Mimo to czuje spokój w sercu :)

Jokasico, rozejzryj sie , moze jednak jest ktos jeszcze z kim mogłabys wyjsc gdzies??
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 16 maja 2008, o 19:19

kurczę tak się nastawiłam na ta imprezke :cry: kupiłam sexi ubranka, buty, byłam u fryzjera, solarium ,paznokcie a ona mi dziś mówi, że nie ma ochoty iść! No cholerka jak ja tego nie lubie. Całe szykowanko na marne :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

kupie popcorn i obejrze jakiś horror.

Kolega mnie namawia zebym jutro z nim gdzieś poszła. Chyba tak zrobie. Nie po to wydałam na siebie tyle kasy zebym sama w domu siedziała :evil:


Miłej zabawy Cosy, wybaw się za mnie :D :D :D
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 18 maja 2008, o 17:57

---------- 16:10 17.05.2008 ----------

Hey,
byłam wczoraj i w kinie i na imprezce.
Film spoko, ale imprezka średnia..chyab podswiadomie miaalm nadzieje ze spotkam tam P. ale jego nie było. Trudno...

Dzis przyjaciółka poinformowała mnie ze jest pogrzeb babci D. Na gdozine prze pogrzebem sie dowiedziąlam. Posżłam na ten pogzreb, moja przyjacióka tez poszła - bo ja znała wiec było mi raźniej.
Widziałam tam D. Serce mi zdrzało. Była sam - tzn. nie było przy nim tej jego laski tóra jest z nim w ciązy. Ale byłam ta jego ex., ta przede mną. Była sama, stała daleko.

Nie chciałam by mnie tam D. zauważył. Bałam sie spotkac z jego wzrokiem. Połozyłam kwiatka i poszłam w przeciwną strone.
Byłam lekko roztrzesiona. ale pogadaalm sobie o tym z moim internetowym przyjacielem - na szczęscie był na necie, wiec udąlo sie pogadac. Teraz mi lepiej - wracam do 'zywych' :)

A P. tak jak sie nie odzywam tak sie nie odyzwa....trudno :(

---------- 17:57 18.05.2008 ----------

Rozmawiałam wczoraj z siostrą na temat P. Ona poradziła mi zebym sie jednak do niego odezwała (skoro czuje ze mi zalezy i chce go blizej poznac)...wiec tak zrobiłam. Najpierw pusciłam lotke , po chwili On odpuscił, póżnie napisałam eske..On odpisał, zapytał co u mnie jak mi weekend mija, wiec tez mu odpisałam, i napisałam tez..ze mysle sobie co tu na wieczór wykombinowac...ale On juz nic nie odpisal. Tak sobie mysle..ze gdyby jemu zalezało to by coś odpisał, pociągnąl by jakos temat. A to że w ogóle mi odpisał to wynika z tego ze jest poprostu dla mnie miły...tak mysle.

Wiem ze nie pozostaje mi nic innego niz tylko czekac na dalszy rozwój sytuacji...no bo co jeszcze moge zrobic??

Ehhh z facteami..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez tytania » 18 maja 2008, o 19:11

Myślę, że powinnaś odpuścić sobie tego pana. Z tego co mówisz on od dawna się nie odzywa a to nie wróży nic dobrego... Jeśli będzie chciał znajdzie do Ciebie drogę, na pewno! A to, że nawet nie zareagował na Twoją aluzję o tym, że nie masz co robić wieczorem jest naprawdę wystarczająco wymowne :(
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez cosy » 19 maja 2008, o 16:47

Nom, odpuszczam..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez tytania » 20 maja 2008, o 14:22

:pocieszacz:
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez cosy » 20 maja 2008, o 20:37

:(

Nie wiem co się ze mną dzieje..ale to co czułam do D. gdzieś znowu bokami wychodzi.
Tęsknie za nim...
Wodzę wzrokiem za jego autem..gdy przejezdzam przez miasto..
Wodzę wzrokiem gdy przyjeżdzam obok firmy...

Wiem ze z nim już nie będe. Bycie z nim więdzac ze ma dziecko z inną kobietą...to dla mnie za wysoka poprzeczka.

Wiem że go kochac nie powinnam...ale tak jakby coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że to co czułam było i jest prawdziwe...

Było mi z nim dobrze..gdy byłam z nim.. Żle ... gdy z nim nie byłam.

Wmawiam sobie..nie wolni Ci go kochac...On będzie miał rodzinę...On się do ciebie nie odzywa..nie wiadomo co czuje gdy Cie widzi...czy nienawisc, obojętnosc czy miłośc..Nic nie wiadomo...a jeslli odkryjesz sie ze swoimi uczuciami..to sie osmieszysz..

Mysle sobie ze to uczucie minie..gdy zaczne prace w innym miescie...moze z czasem sie wyprowadze..i rzadziej juz bede w tych okolicach bywac...Ale..obawiam sie ze to będzie tylko uśniezeniem tego uczucia..ze za kazdym razem jak tu bede przyjezdzac to uczucie bedzie sie odradzac...jestem prawie tego pewna.

Wiem że nic nie moge zrobic ..moge tylko czekac..i pozwolic czasowi to uczucie we mnie wybielic...

:(:(:(
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez mahika » 21 maja 2008, o 05:26

:pocieszacz: Wiesz wszystko ...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez jokasica » 21 maja 2008, o 12:57

Cosy jakbym czytała własne myśli :( mam idnetycznie jak Ty :(

Nic na to nie poradzimy, musimy być silne. Musimy to jakoś przetrwac i czekać, aż wszystko się jakoś ułozy. Ja czekam na dzień, gdy wspomnienia już nie bedą tak bolec...Czasami mam wrazenie, ze czekam ale na niego....aż zrozumie swój bląd i do mnie wróci, a przeciez to nierealne. Ale te myśli siedzą we mnie, czasem ukratkiem modlę się i proszę Boga, aby dał nam jeszcze jedną szanse....no cóz. Wiem, że to głupie i mi za to wstyd.


Cosy musimy czekać. Damy rade, bo kto jak nie my? :) Główka do góry.
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez tytania » 21 maja 2008, o 13:04

Trzeba zacisnąc zęby i powtarzać sobie co było źle, a nie czego nam brakuje... Prędzej czy później to zniknie, musi. "Każda miłość trwa tyle na ile zasługuje". A czy on na to zasługuje, żeby go kochać?
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez cosy » 21 maja 2008, o 23:14

Ja nie wiem co było złe w nim..
Wiem co bylo złe we mnie..

Czy warto by go kochac?? Niektórzy mogli by stwierdzic że nie..a ja twierdze że TAK, tylko że on potrzebuje bardzo dużo takiego ciepła i miłości..

Co źle wspominam?? Okres gdy już nie byliśmy ze sobą a ciągle razem pracowaliśmy. Oczekiwałam chyba wtedy od niego by był dla mnie taki jaki był gdy byliśmy parą..Tzn w tym sensie że zawsze wtedy mogłam sie do niego zwrócic z problemem, liczyc na niego, spędzi wspołnie czas.. Rozstaliśmy sie a do mnie nie dotarło że nie moge już oczekiwac od niego, że będzie mnie kochał..Byłam o niego zazdrosna. Stąd te wszystkie problemy, huśtawki emocjonalne itp..
On miał prawo wypic niezobowiązującą kawę z jego ex, gdy ta przychodziła do pracy i tez piła kawe..A mnie to bolało..
On miał prawo rozmawiac przez tel. z dziewczyna (tą po mnie - która teraz w ciązy jest - panną E.)...a mnie to wkurzalo..
Bolało mnie to ze już tak często ze sobą nie rozmawialiśmy, bolało że On już tak nie był za mną..a czasem także był obojętny..

W związku tez były te gorsze chwile..i jego gorsze zachowania..Jedno z nich co sobie przypominam to było związane z chrztem mojej chrzesniaczki...Onnie chciał pojechac ze mną bo nie polubił mojej siostry..Ja go prosiłam, namawiałam ale cąły czs był na NIE. W końcu decyzja ze pojade sama (z moimi rodzicami). W niedziele rano zadzownił z informacją że pojedzie..ale zostanie tylko w kosciele na chrzcie..Ja chyba byłam tą wiadomoscią tak ucieszona ze to..'pojade tylko do koscioła' do mnie nie dotarło.. Czyli usłyszałam tylko to co chciałam usłyszec.
Pojechalismy razem...(moi rodzice II samochodem), weszlismy przed chrztem do mieszkania mojej siostry i tam mój szwagier i jego rodzina oglądali mecz piłki noznej i cigale gadali o piłce..Temu mojemu, jak mi później powiedział, nie spodobało sie to, stwierdził ze nie ma zamiaru całej imprezy spędzic słuchając i oglądając piłke nozną..Jak sie okazało On nie cierpi tego sportu..Nie dało mi sie go uprosic by został ze mną na obiedzie, i jednoczesnie wstyd mi było przed rodziną zaniego, ze nie chce zostac i ze sobie pojechał..Całą impreze miałam zepsutą bo myslałam o nim, nie wiedziałam nawet gdzie pojechał..bo nie odbierał ode mnie tel i nie odpowiadał na smsy..To była nasza taka pierwsza przykra akcja.. :(

A mój problem to było to że nalegałam na coś..nie potrafiłam odpuścic gdy cos nie po mojej mysli było..W końcu miarka sie przebrała po sytacji po której On postanoiwł sie ze mną rozstac.

Dziś wiem gdzie popełniałam błąd i ten błąd w moim życiu wyeliminowalam, przynajmniej w 80%.

Wcześniej tak wyraźnie tego nie widziałam.
Nie mam grubszych powodów by go nienawidziec, bym by zła na niego, bo za co?? Za to że mi napisał ze już nigdy nie chce miec ze mną kontaktu?? Widocznie miał powód by tak napisac...widocznie miał mnie dośc..

Czasu nie da się cofnąc...ale przynajmniej jest to jakaś nauka dla mnie...
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości