Toksyczni rodzice...

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Toksyczni rodzice...

Postprzez Ninoczka » 13 maja 2008, o 22:46

Witam!Dziś chciałabym choć raz tu na forum opowiedzieć o tym ,jak żle mam w domu. Nie mam dokąd pojsc,nie mam stałej pracy ani mieszkania,dlatego mieszkam z nimi. Ciągle mnie prowokuja do głupich awantur, krytykują mnie,o wszystko obwiniają, nawzajem siebie wspierają oni kontra ja.Mam tego dość,wszystko wraca,znowu kolejna terapia, czuję się jak szmata,najlepszym rozwiązaniem jest samobójstwo, bo w tym durnym kraju i tak nikt mi nie pomoże i tak.A o pracę wcale nie tak łatwo.To koniec mam prze.... i wiem o tym,jestem bezsilna,a oni traktują mnie jak swoją własność,ale wy i tak macie to w d. :evil:
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez ewa_pa » 14 maja 2008, o 10:08

najlepszym rozwiązaniem jest samobójstwo

samobójstwo to nie jest żadne rozwiazanie ja wiem ze potrafi byc w zyciu ciezko i to nawet bardzo ale trzeba szukac drogi jak rozwiazac problemy nie jest łatwo o prace ale juz zauwazyłam ze ci co usilnie ja szukaja ja znajduja lepsza lub gorsza ale jednak troche wiary w siebie a Ty z góry zakładasz ze sie nie uda ze nic z tego nie wyjdzie z takim nastawieniem ciezko cos zrobic
ale wy i tak macie to w d.

to zostawie bez komentarza
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Ninoczka » 14 maja 2008, o 13:12

ewa_pa napisał(a):
najlepszym rozwiązaniem jest samobójstwo

samobójstwo to nie jest żadne rozwiazanie ja wiem ze potrafi byc w zyciu ciezko i to nawet bardzo ale trzeba szukac drogi jak rozwiazac problemy nie jest łatwo o prace ale juz zauwazyłam ze ci co usilnie ja szukaja ja znajduja lepsza lub gorsza ale jednak troche wiary w siebie a Ty z góry zakładasz ze sie nie uda ze nic z tego nie wyjdzie z takim nastawieniem ciezko cos zrobic
ale wy i tak macie to w d.

to zostawie bez komentarza


No bo co chwile mi się wydaje,ze mam jakąs nadzieję,ze to własnie dzisiaj los sie do mnie usmiechnął i po raz kolejny d.z tego wychodzi.
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez ewa_pa » 14 maja 2008, o 15:00

wie ze to nielatwe ale nie poddawaj sie upadniesz powstan próbuj znów za którym razem sie napewno uda tylko nie mysl ze jestes do niczego i w droge a zobaczysz ze bedzie dobrze wierze w ciebie
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez retbutt » 15 maja 2008, o 00:13

po pierwsze to jak mówisz że czujesz siejak szmata to tak i będąCie postrzegać jeździć po tobie , więc musisz zmienić swój stosunek do samej siebie. Kiedy się dowartościujesz będziesz możę w stanie podjąć jakieś decyzje odnośnie zmiany swojej sytuacji - mieszkanie ,praca....
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez survivor » 16 maja 2008, o 12:23

potrzebowałam dużo czasu,żeby się wyprowadzić,ale mieszkanie z moja matką,to była destrukcja,nawet nie czułam jak wielka,dopóki się nie wyprowadziłam...
nie byłam w stanie nic czuć,zamrażałam się,miałam koszmary,nie mogłam jeść,minęło jak się wyniosłam
bez terapii nie dojrzałabym do tego
pozdrawiam
p.s.lepiej się wyprowadzić,nawet na wynajęty pokój niż się zabijać...ale rozumiem cię,ja też chciałam umrzeć,bo pękałam od złości,której nawet nie pozwalałam sobie czuć
a jestem na nią strasznie wściekła
była moim oprawcą
survivor
 
Posty: 1
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 12:16

Postprzez mariusz25 » 16 maja 2008, o 19:43

duzo pracy we wrocku jest
kiosk na sepolnie,
kfc,
fabryki rekrutuje
w glupiej biedornce na grunwaldzie 1800 cos brutto
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Oskar » 23 maja 2008, o 21:02

Dokładnie, tego narzekania na brak pracy kogoś, kto mieszka w dużym mieście zupełnie nie rozumiem...przecież można pójść do jakiejś dorywczej pracy typu market itp...

Ja, mimo ze juz po studiach, kiedy nie było pracy chwytałem sie zawsze czegoś dorywczego jak kelnerowanie, roznoszenie ulotek, wykladanie towaru w markecie, kasjer... aż znalazłem prace, którą chciałem wykonywać.

Znajdź coś dorywczego a przestaniesz skupiać się ciągle na chorej sytuacji w domu. A to już duzo.

pzdr
Oskar
 
Posty: 13
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 20:39
Lokalizacja: Wolska

Postprzez Astrid » 22 cze 2008, o 22:11

Ninoczka,mam w domu bardzo podobnie jak Ty :(
ciągłe awantury...
codziennie myślę też o wyprowadzce,ale w wieku 18 lat raczej trudno byłoby mi znaleźć pracę,dzięki której mogłabym się sama utrzymać..
dlatego myślę o jakiejś pracy niestacjonarnej,tylko nie mam w ogóle pomysłu jaka by ona mogła być.
3maj się,wiem,że jest Ci ciężko,bo ja też sobie nie radzę :(
Astrid
 
Posty: 1
Dołączył(a): 16 cze 2008, o 15:08

Postprzez Ninoczka » 26 cze 2008, o 19:31

---------- 19:30 26.06.2008 ----------

Dziękuję za wasze odpowiedzi,więc pozwólcie,ze napiszę co umnie.Otorz kryzysu ciąg dalszy,ale biorę leki antydepresyjne i nie poddaje się.Matka znów,oczywiście,za coś tam i przez coś tam,nie mogła dać mi pieniędzy,z tymże ja już ich nawet od niej nie chcę,tylko chcę naprawdę iść do tymczasowej roboty,jaka by nie była.Mam też jakieś grosze na czarną godzinę i nie martwię się już niczym.Z nią żyje zaś w separacji,że tak powiem.Staram się jej unikać,choć wiem,że ona prędzej czy później czegoś się dopier...,ale już zaraz wysyłam gdzieś swoje CV i czekam na odzew,a w międzyczasie muszę dokończyć rejestrację w PUP.Pozdrawiam:). :roll: :twisted: 8)

---------- 19:31 ----------

Astrid napisał(a):Ninoczka,mam w domu bardzo podobnie jak Ty :(
ciągłe awantury...
codziennie myślę też o wyprowadzce,ale w wieku 18 lat raczej trudno byłoby mi znaleźć pracę,dzięki której mogłabym się sama utrzymać..
dlatego myślę o jakiejś pracy niestacjonarnej,tylko nie mam w ogóle pomysłu jaka by ona mogła być.
3maj się,wiem,że jest Ci ciężko,bo ja też sobie nie radzę :(


8) Astrid,buziaczki i pozdrawiam.Pozostaję nam więc, tylko praca tymczasowa,z której może coś wyjdzie:):*. :twisted:
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez agik » 26 cze 2008, o 23:57

Widzisz- da się :oklaski:

Taka zalezność nie jest dobra dla nikogo.
Mnie się zdaje, ze twoja matka prędzej uzna, prędzej dostrzeże, że nie jesteś jej własnościa, którą dowolnie będzie mogła sobie przestrwaić, ajk wykażesz odrobinę niezalezności.
I wiesz, co? Myśle sobie, ze chetniej będzie z tobą rozmawiać, jak poczuje, co to jest odrzucenie...
Mnie się zdaje, ze trochę to tak, ze ona jest od Ciebie uzalezniona, tak jak Ty od niej. Że jest trochę uzaleziona od dokopywania Tobie, dokuczania, pokazywania swojej "wyższości", i że Twoje odcięcie pępowiny jakos bardziej do niej dotrze, niz krzyki, wyzwiska i szarpanie.

Fajnie tak zadbac o siebie, prawda?

Ja wiem, po sobie, byłam troszkę młodsza od Ciebie, jak mi ojciec powiedział rózne rzeczy, w tym, ze nie da mi już ani grosza ( a byłam na drugim roku studiów) i powiedziałam ok, pocałuj mnie w dupę i załozyłam firmę.
Troszkę nie tak miło byc. Ale da się.
Dobrze nie jest, ale tragicznie też nie...

No to działaj Ninoczka!
Dasz radę!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mariusz25 » 1 lip 2008, o 17:13

dzialaj, a ją omijaj wykresl z zycia swojego
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez felicity » 10 lip 2008, o 20:06

Myśle że w większości rodzin tak jest,że jeśli Jesteś zależna/y finansowo to tak automatycznie osoba, która zarabia dyktuje warunki,a jak dochodzi patolgia to kasa jest argumentem przetargowym i ten kto nie zarabia zawsze przegrywa. A tak w ogóle warto na początek faktycznie robic cokolwiek,bo niezaleznosc to wielka rzecz! Tym bardziej, że jak pracujesz to człowiek nie myśli tyle o swojej trudnej sytuacji aż tak usilnie,ma poczucie efektu i kase, nawet jeśli jest to fizyczna robota. Jak już znajdziesz ta dorywczą to i tak możesz dalej szukac tej która chciałąbys wykonywac. Trzeba byc zdeterminowanym i nie poddawc cie po 3 rozmowach i wysłaniu nawet 120-200 CV. I żeby znalesc prace czeto trzeba wyjśc z domu...
Dasz sobie radę,czasem trzeba zacisnąc zęby,bo praca to szansa na niezaleznośc,a niezależnośc to szansa na wyprowadzke z domu a wyprowadzka z domu to...... już nie musze pisac!
Powodzenia!!!
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Kubuś^^ » 24 lip 2008, o 16:10

Cześć Ninioczka... !
Ja mam 17 lat, no wąłściwie w sierpniu dopiero więc jeszcze 16... Stwierdzam, iż rozumiem co czujesz, bo .. !

Moi rodzice rozstali się, gdy miałem 6 lat. Od tamtego czasu moja mama wychowuje mnie i młodszego brata. Stary nie płaci alimentów, nie płacił i płacić nie będzie. Dzowni od czasu do czasu, ale gdy rozmawia ze mną prawi mi kazania ia dobija. Jeszcze rok temu brał antydepresanty i chodziłem do psychologa. Ojciec wywarl na mnie taką depresję, że nie mogłem sie pozbierać. Matka jest sama, wszystko drożeje i spłacamy ciągle długi starego. Krótko mówiąc to go nienawidzę. Starsza też sięczęsto pluje i awantury niezłe są w domu. Ale co ja na to mogę, nawet wyprowadzić nie, bo dokąd ? Kilka tygodni temu znów pokłóciłem się z ojcem i jak zwykle zaczął dzwonić, ale tylko do młodszego brata. Uważa, że sprawi mi tym jakis ból, którego ja już dawno nie odczuwam. Ostatnio obiecał, że gdy prześlemy mu z bratem po 20 naszych zdjęć to wyśle nam łaskawie 200$ (siedzi w ameryce przez swoja teraz już ex 5 żonę x( )... Gdy zdjęcia poszły zaczął pisać, ze nie ma ksy jest chory i chyba będzie kradł. Ja mu nato, że mam to gdzieś (delikatniej to ująłem) ale obiecał, a nam są potrzebne. Powiedział, że tylko na kasie nam zależy i chyba zniknie z naszego życia. Tu po prostu wybuchłem.. Napisałem bardzo długi list i wysłałem mu go, żegnając się. Wiem,że teraz będzie koszmar, ale muszę jakoś to przeboleć. Wiem też, że gdy z matką będzie ciężko, będę mógł tylko do kuzynki zadzwonić... :( Dlatego trzeba być silnym. Często nie zwracam uwagi na docinki czy kłótnie lub wypominania matki. Jestem co raz twardszy. Staje się ścianą, od której wszystko się odbija. Wiem, że to może wywżec na mnie jakieś wpływy w przyszłości, ale gdyby nie to dawno był u psychiatry leżał i łykał dalej tabletki. Znalazłem sobie też wiele zajęć, aby jak najmniej czepiania się było i w domu siedzenia. Zostałem wolontariuszem i pracuje w hospicjum, gdy wracam odkurzam cały dom i wychodzę spotkać się z kolegą, potem idę biegać godzinę i godzinę na rolkach jeżdże, czesto odwiedzam moją rodzinę, kuzynów, którzy mieszkają jaieś trzy przystanki ode mnie... Wracam do domu jem, oglądam tv ale najczęsćiej jest już około 20, więc właściwie mam spokój. Przynzma się, że moja mama ma też problemy z alkoholem, ale na to już nic nie moge poradzić ,a uwierz, że próbowałem. O gólnie jest cięzko, ale jak mówiłem wcześniej, musisz być twarda co raz bardziej i znaleźc sobi dużo zajęć, do tego dobrze jest coś trenować. Ja na przykład tańczę, ale to od dziecka. Gdy jestem za to wściekły idę do piwnicy, gdzie zamontowałem duży worek treningowy i inne sprzęty i siedze tam dość długo, potem gram na skrzypcach i jestem co raz spokojniejszy i nadal twardy...
Trzymam za Ciebie kciuki i pisz co się dzieję...
Powodzenia ! Kubuś^^
Kubuś^^
 
Posty: 5
Dołączył(a): 10 lip 2008, o 00:01
Lokalizacja: Bydzia


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 146 gości

cron