zizi napisał(a):co to za tatuś???????
życie to nie tylko kino,basen,czy pizza.....
JAK MNIE WKURZA JEGO ZACHOWANIE
po wielu moich prośbach,żeby pomyślał o dzieciach,żeby znalazł dla nich czas!!!....przyjechał dziś o 13 tej ....wziął je....NIEDZIELNY TATUŚ
ciekawe czy wreszcie porozmawia z nimi,czy zapyta sie co one teraz czują,czy dowie sie jakie mają teraz problemy,jakie marzenia.....
Hejka,
Najpierw kilka poduszeczek, żeby lądowanie nie bolało za bardzo: to oczywiste, że sytuacja dzieci wykańcza, a autorem sytaucji jest ich ojciec. Nie ma co o tym dyskutować. Kaktus okazał się być w tej całej sytuacji - może czas powiedzieć to głosno? - Kutasem i tyle.
Dodam jednak, że to nie jest tak, że jak jest teraz do bani, to zawsze taki był i zawsze dla Waszych dzieci taki będzie. Świat i ludzie zmieniają się jak w kalejdoskopie.
A teraz lądowanie.
STOSUNKI TWOICH DZIECI I ICH OJCA TO NIE TWÓJ BIZNES.
)) Może brzmi to trochę brutalnie, ale tak jest. Dla Twoich dzieci lepiej jest, jeśli będą myślały, że tata je kochał, kocha i kochać będzie tylko podejmuje czasami decyzje, które bolą, niż żeby myślały, że ich nie kocha i dlatego bywa dla nich z lekka gnojem.
Podobnie STOSUNKI MIĘDZY TOBĄ A KAKTUSEM TO NIE SPRAWA TWOICH DZIECI - niestety musicie to rozwiązać sami. Ty także.
Mój ojciec też był dupkiem. Marynarz, który zarabiał kupę kasy, za którą bawili się jego kumple, a ja nie. Trochę mam wrażenie, że moja dzielna mama w imię pomysłu "pokażę mu, że sama sobie poradzę" izolowała mnie od niego - ale to inna para kaloszy. Powiem Ci, czego potrzebowałem jako dziecko:
- żeby moja mama wyciągała konsekwencje wobec mojego ojca w związku z faktem jego ojcostwa, ale nie mściła się;
- żeby była szczęśliwa i roześmiana i ułożyła sobie życie;
- i bardzo chciałem poznać bliżej mojego ojca (rozeszli się wcześnie), obojętnie jaki by nie był.
Drobiazgi z bieżących spraw: jeśli leki pomogą Ci przetrwać jakiś czas - ten najgorszy - to są OK. Oglądałem dzisiaj wywiad z Korą w TVN Style - Korą, twardą samodzielną kobietą - która mówiła, że jak ma nawroty depresji, naturalnie pracuje nad sobą, ale bierze leki, bo dla niej to oczywiste, że skoro na ból głowy bierze się ibuprom to na ból duszy neuroleptyki albo coś takiego.
Poza tym z Twoich wpisów przebija takie Twoje przekonanie "muszę sobie poradzić, muszę wziąć się w garść, muszę to śmo i owo". Masz niesamowicie trudny czas - i może czasami, tak na chwile, jeśli masz wsparcie u kogoś - najlepszej przyjaciółki, matki czy kogokolwiek - to idź se do nich, poproś o pobycie, wypłacz się na full i odpuść sobie pomysł, że "musisz wziąć się w garść".
Naturalnie, że musisz, ale zanim się "weźmiesz w garść" musisz przede wszystkim znaleźć w sobie dla siebie samej mnóstwo ciepła, dobra i współczucia. Tak mi się przynajmniej wydaje.
tak czy owak trzymamy kciuki
Maks (Orm)