tęsknie...potrzebuję...cierpię...

Problemy z partnerami.

Postprzez cosy » 13 maja 2008, o 19:31

Rozumiem tą Twoją tęsknote..pewnie sie teraz czujesz jak wrak cżłowieka. Ale ..ja też sie tak czulam. lecz wzięłam sie za siebie, za swoje życie, i moze nie od razu, bo często myśłami i działaniem powracałam do niego, ale..jestem już prawie uwolniona od niego, a moze juz na 100 %. Potrafie już życ bez niego i potrafie cieszyc się tym życiem :)

Głowa do góry ! :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez inka » 13 maja 2008, o 23:15

Manuelko
Nie na tym rzecz polega bys sie zmuszala do mezczyzn. Jestem pewna ze przyjdzie w twoim zyciu takie moment, że znajdzie sie obok jakis wyjatkowy facet i cos Cie ruszy i sama bedziesz chciala go blizej poznac. Poki co nie widze nic zlego w umawianiu sie i po prostu spedzaniu milo czasu, a niekoniecznie cos musi byc miedzy Toba a kims, prawda? I nie wierze w uroki rzucane przez twojego ex, choc zgodze sie z nim w jednej sprawie: napewno jak z kims sie zwiazesz nie bedzie tak samo jak z nim...Bedzie o niebo lepiej :), swoja droga ma facet tupet :evil:
Moze po prostu potrzebujesz wiecej czasu by to wszystko przeboleć i pogodzic sie z tym ze to juz koniec, jesli sie pogodzisz to wtedy bedziesz dopiero gotowa na swierzy powiew w twoim zyciu. Uwierz ze nie warto marnowac swego zycia na tego goscia, na te mrzonki. Ja potrzebowalam ponad dwoch lat by otrzasnac sie po swej pierwszej milosci, ale wczesniej musialam dostac porzadnie w kosc. Mi pomagalo wygadywanie sie do przyjaciolek i ich cenne rady, wypisywanie sie na forach i rowniez cenne rady i slowa pociechy forumowiczow. Przejdziesz przez to a potem bedzie pieknie zobaczysz, potraktuj to jako chorobe, z ktorej sie leczysz i dbaj o siebie. Napisz list pozegnalny do niego, ale taki dla siebie ktorego nie wyslesz, to pomaga wyrzucic z siebie rozne emocje, a to wazne by nie dusic tego w sobie.
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez manuelka » 14 maja 2008, o 10:13

Dziękuję dziewczyny :cmok:

Aż mi się lzej zrobiło na sercu po tym jak napisałyscie, że jeszcze w zyciu moge kogos pokochać...Pierwszy raz mi to ktoś mówi, pierwszy raz sie komuś wyżaliłam....Do tej pory chodziły za mną jego słowa.."nigdy o mnie nie zapomnisz, nigdy nie bedzie tak samo, na mysl ze bede robił to z inną bedziesz wariować" Te słowa mam wyryte w głowie. Teraz doszłam do wniosku, że on tak naprawdę wiedział, że mocno mnie skrzywdzi, zniszczy...Pewnie dalej to wie ale ma to gdzieś :-(

Teraz chce wierzyć, że kiedyś znów kogoś pokocham i to 1000 razy mocniej...Odkąd napisałam tu na forum skupiam swoje myśli właśnie na tym, ze marze o kimś kto jest mnie wart a nie o kims kto mnie porzucił.

Ale czy to możliwe....



Czy ktoś otrzasnąl sie po pierwszej miłości i jest teraz szczesliwy z innym/inną?
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez KATKA » 14 maja 2008, o 13:16

:heyka:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez manuelka » 14 maja 2008, o 18:46

ah co ma byc to bedzie.


Katka 8)
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez KATKA » 14 maja 2008, o 18:54

Agik mówi będzie dobzre :) i ja teraz wiem, ze będzie....naprawde ze wszystkiego można wyzdrowieć :) skoro mi się udało po 6 latach uzaleznienia to każdemu sie uda :P
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez manuelka » 14 maja 2008, o 19:02

Katka masz racje, wszystkie macie racje. Dobrze, że tu napisałam.

Inka
Przejdziesz przez to a potem bedzie pieknie zobaczysz, potraktuj to jako chorobe, z ktorej sie leczysz i dbaj o siebie


Tak własnie zrobię.






Wiara w przeznaczenie pfffff tez mi coś
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez retbutt » 15 maja 2008, o 00:22

Manuelka , witaj w klubie. Kubek w kubek mam tak samo. Raz jest troszkę lepiej, ale przychodzi chwila gdy cxoś ci przypomina ją / go - znajomy, szafka, misiek, długopis i robi siekoszmar, można oszaleć . I świadomość że nie możemy nic zrobić. Trzymaj się ciepło i niech sie okarze dla nas prawdą że czas leczy rany.
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez manuelka » 15 maja 2008, o 17:25

Retbutt widzę, że Tobie też wszystko przypomina.... :(

Ale najgorsze są sny...Które mnie po prostu wykańczają...Znów mi się śniło, że do mnie wrócił, że znów jest wszystko dobrze, z teściwową robiłam obiad itp....Budzę się i okazuje się, że to tylko sen. Znów ten niesmak, znów ta szara rzeczywistość, znów reszta dnia do pupy przez głupi sen...

Jak pozbyć się tych snów?Moze gdyby nie one to nie myśałabym tyle o nim...Jakby nie było to one każdej nocy mi o nim przypominają i potem cały dzien o tym myślę...i chodze z tym ogromnym okropnym żalem w sercu...


To wina tych koszmarów!!!


Jak wpłynąc na swoje sny? Chyba nie ma sposobu...a szkoda bo jeszcze troche i zwariuję :( :( :( :( :cry: :cry:
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez retbutt » 15 maja 2008, o 20:50

chyba trzeba żyć dniem dzisiejszym. Takie przypominjaki" są najgorsze bo później bardziej boli i trudno sie otrząsnąć. Trzeba ich po prostu unikać i liczyć na czas. Nie oglądaj go na ulicy. Nie odwiedzaj do miejsc gdzie byliście. Zdjęcia na dno szuflady. To troszkę pomaga. Jeśli ma sie siłę by tak robić. Inny facet nic nie da bo to nie takie uczucie że można by, że sie tak mało ładnie wyrażę - klina klinem, nie w naszym wypadku. Sny i jakieś takie dreszcze miałem przez pierwsze 2 - 3 miesiące i mam znów jak oddziała na mnie właśnie taka "przypominjaka".
Trzymaj sie!!! Wiemy że to przejdzie wkońcu
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez tytania » 15 maja 2008, o 21:22

Ja też mam te okropne sny.... Ale trzeba trwac, życ dalej. W te sytuacji to największa odwaga.
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez forget-me-not » 17 maja 2008, o 17:57

jak czytam Wasze posty, tym gorzej zdecydować mi o rozstaniu. nie jestem szczęśliwa, mój związek nie jest normalny, ale przywykłam, przywiązałam się bardzo, a on kocha BARDZO. Jemu i sobie zadam tyle cierpienia, że strach pomyśleć. Tkwię w jednym punkcie i nie widzę wyjścia. Tylko strach
forget-me-not
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 gru 2007, o 22:27

Postprzez retbutt » 19 maja 2008, o 23:09

forget-me-not napisał(a):jak czytam Wasze posty, tym gorzej zdecydować mi o rozstaniu. nie jestem szczęśliwa, mój związek nie jest normalny, ale przywykłam, przywiązałam się bardzo, a on kocha BARDZO. Jemu i sobie zadam tyle cierpienia, że strach pomyśleć. Tkwię w jednym punkcie i nie widzę wyjścia. Tylko strach


to znaczy...- nie kochasz go...? a ojn wierzy w miłość?....wiec chyba powinanś odejść, bo go zranisz, ale żyjac z nim nie kochając go będziesz go ranić cały czas. A bolec będzie , ale jak go nie kochasz to jego bardziej, ty sie szybciej odbudujesz
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez manuelka » 20 maja 2008, o 16:12

---------- 09:48 20.05.2008 ----------

forget-me-not, nie kieruj się tym co piszemy o rozstaniu i o tym cierpieniu po..Choć ciężko w to uwierzyć to rozstanie jest o wiele lepszym wyjściem niż tkwić w związku, ktory nie ma przyszłości i gdy nie jest sie w nim szczęśliwym...Lepiej nie mieć nic, niz mieć cos na niby...ale zanim zdecydujesz sie na jakiś poważny krok to przemyśl to 1000 razy...



A to dwa kawałki dla kobiet nieszczęśliwych w związku, tak na poprawę ducha :*

http://pl.youtube.com/watch?v=jC3gX2pzW40&NR=1


http://pl.youtube.com/watch?v=24hVFZAMj ... re=related



:cry:

---------- 16:12 ----------

Mam pytanie dla tych porzuconych, zranionych, dalej kochających swoich byłych partnerów.....Czy mieliście tak, że jak szliście na jakąś impreze, urodziny itp i wypiliście drinka to zaczynaliście nawijać w towarzystwie o swojej ex miłości? a potem wam było wstyd, że głypot nagadaliśice ? :( ja się nie umiem tego pozbyć. Zawsze jak idę gdzies i wypiję drinka to zaczynam o nim gadać....a potem wracam do domu, ubieram pierscionek zareczynowy i płaczę....Też mieliscie podobne akcje czy tylko ja taka nawiedzona jestem :(
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez kaszmir » 26 maja 2008, o 12:48

manuelka
mi nawet drink nie był potrzebny bym często gadała o moim facecie tak jakby to on był istota mojego życia a nie ja sama.
Teraz na szczęście pilnuję się zarówno po trzeźwemu jak i po wypiciu małego co nieco.


Acha, pamiętam jak pierwszy raz w życiu pomyślałam poważnie o tym by odejść od męża po kolejnej awanturze, wyzwiskach z obydwóch stron itd.
Poczułam wtedy się jak sierotka na którą czycha okropny straszny świat i na pewno skrzywdzi mnie dużo bardziej niż mój facet. Więc zostałam i znosiłam w pokorze lekceważenie, ciągłą krytykę i ten jego cholerny egoizm na każdym kroku, ale wówczas to jeszcze myślałam ze to ze mną jest wszystko nie tak a on jest cacy[/b]
kaszmir
 
Posty: 5
Dołączył(a): 26 maja 2008, o 09:09

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 249 gości

cron