przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez zizi » 13 maja 2008, o 08:22

....to chyba nigdy nie minie......

świeci słońce...a ja nie mam energii do życia... :cry:

dziękuje Agik.Buniu,że wierzycie we mnie :oops:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 13 maja 2008, o 08:49

Z czasem bedzie latwiej,jestes zaradna kobieta,dzieci nie sa malutkie....zawsze sa jakies plusiki....to male promyczki i ktoregos dnia slonce w pelni dla Ciebie zaswieci :slonko: :slonko:
:buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez KATKA » 13 maja 2008, o 08:57

Słonko będzie świecić :p dla Ciebie też :p słyszałam prognozę :P
Zizi :serce: nie zamartwiaj sie proszę to on zawala...to on potem będzie miał problem z kontaktem...to on musi dojrzec.....wstrętny kaktusowaty kaktus no.....przepraszam ale zawsze to mówie...nawet do mojego Pawła...STARY I GŁUPI.....
trzymam kciuki za pieknie przeżyty i słoneczny dzień :*
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 13 maja 2008, o 17:37

dziękuję Buniu

dziękuję KATKO


postanowiłam nie myśleć tyle....

i już nie czekać na żadne ruchy,gesty..czy coś ze strony kaktusa


:papa2:

nie powiem,że odkochałam się :cry:

ale ja ginę :evil:

tym czekaniem zamartwianiem niszczę siebie...

i dzieci nie dość,że straciły ojca...to tracą mamę :oops:

Kocham dzieci baaardzo.....nie pozwolę,żeby do końca dzieciństwa były smutne.
Podniosę się....
Pokażę im ,że możemy jeszcze być szczęśliwi.....mimo tych okropnych przeżyć :cry:
Jak ja sobie dam radę to dzieciom będzie łatwiej....

KAKTUS NIE ZASŁUGUJE NA TO ŻEBY TAK PO NIM PŁAKAĆ....ODBIŁO MU....MYŚLI TYLKO JA...JA...JA...

NIECH SOBIE WIĘC ŻYJE W TYM SWOIM JA-śWIECIE :arrow:

postaram się puścić go wolno....

jest mi smutno...jestem słaba....

Chcę sobie poradzić...

Wiem,że będziecie trzymać za mnie kciuki.DZIĘKUJĘ
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 13 maja 2008, o 18:05

Zizi...dzieci nie stracily mamy ani ojca,pomalu zycie sie ulozy....sama wiesz,ze lepiej byc samej niz w zwiazku ktory nie funkcjonuje a dzieci z czasem odzyskaja spokoj i rownowage :tak:
:buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez KATKA » 13 maja 2008, o 18:29

Widzisz....upadasz...ale co chwila sie podnosisz.....i będziesz sie podnosić coraz szybciej.....serio...tyle przykładów w koło.....życie potrafi byc piękne....az mi wstyd, ze ja teraz tego doświadczam a Ty nie możesz.....nie jest idealne ale moze być naprawde fajne ;)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 13 maja 2008, o 22:57

Katka no co ty...niech ci nie bedzie wstyd...bądź szczęśliwa...

To ,że ja jestem na zakręcie to nie znaczy,że wszyscy mają smucić sie...

Buniu ja teraz czuje jakby one straciły ojca...niestety teraz nie interesuje sie nimi...
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 13 maja 2008, o 23:01

Wiesz zawsze jest szansa....jakos nie bardzo chce mi sie wierzyc,ze tak zupelnie zapomni....miejmy nadzieje :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 13 maja 2008, o 23:19

Buniu kochana...ja nadzieje miałam długo :oops:

niestety na razie fakty są takie,ze kaktus olał wszystkich :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 13 maja 2008, o 23:23

Przeciez tak sie nie da zapomniec dzieci z dnia na dzien....moze sie ocknie :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 15 maja 2008, o 23:39

....a jednak można zapomnieć o dzieciach :cry:

kaktus o wszystkim zapomniał...o wszystkich..

nawet o swoje matce..


:zalamka: dziś moja przyjaciółka widziała kaktusa z tą ...pindą

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 15 maja 2008, o 23:54

No to niech mu sie wiedzie....moze sie ocknie i przypomni o dzieciach,w takiej sytuacji jest im on na pewno potrzebny no ale widocznie on o tym nie mysli :cry:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 16 maja 2008, o 00:42

on teraz myśli tylko o SOBIE :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
dzisiaj dzieci przez niego płakały :zalamka:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Orm Embar » 16 maja 2008, o 02:17

Cześć Zizi,

1. co ze sprawą w sądzie?
2. zachowałaś jego listy? nie myślisz o wniesieniu o separację - jeśli nie chcesz dać mu rozwodu?
3. może czas mu napisać sms-a "dzieci dzisiaj przez ciebie płakaly. Ja to ja, ale czy wiesz ze je krzywdzisz?". Nie musisz się mścić (choć gniew byłby chyba dla Ciebie lepszy niż apatia), ale masz pełne prawo pokazywać mu bardzo wyraźnie, jakie są skutki jego wyborów.

4. Zizi, czy bierzesz jakieś leki? Jeśli masz stany głębokiego dola - a to normalne, to nie wstyd i nie hańba - to może pomyśl o tabletach od psychiatry? Problemu nie rozwiąże, ale da Ci trochę odpoczynku od ciągłej galopady nerwów.

pozdrawiam, ściskam i wierzę, że sobie poradzisz!!!!
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez nana » 16 maja 2008, o 11:04

czesc zizi!

bardzo chcialabym cię pocieszyć i dodać ci sił. chciałabym tez podzielić się z tobą spojrzeniem... z drugiej strony... moi rodzice sie rozwodzą... Ja co prawda jestem osobą dorosłą i w zasadzie niezależną, ale ich rozwód i cała jego otoczka wywiera na mnie niewyobrażalnie wielką presję psychiczną. Moja matka wkółko płacze i załamuje sie (uważa mojego ojca za czlowieka, który zmarnował jej życie), a jednocześnie zieje jadem, żółcią i nienawiścia na prawo i lewo. Mam wrażenie, że jej stan sprawia jej satysfakcje, że nie chce z niego wyjśc. Najchętniej chciałaby, żeby mój ojciec umarł (dosłownie!). Gdyby mogła ogłosiłaby całemu światu jego winy (nadużywanie alkoholu, zdrady). ALE TO JEST MÓJ OJCIEC! Kocham go i wiem, że on mnie kocha. Wydaje się, że rozwód w takiej sytuacji powinien ją uwolnić od niego, ale ona nie chce się zwyczajnie rozwiezc, tylko chce zniszczyc ojca. Dochodzi do obłędnych scen. Tak to wygląda z punktu widzenia dziecka (dorosłego dziecka). Zastanów się jak waszą sytuację widzą dzieci.
Poprosiłam wczoraj moją mamę, żeby dla MNIE zaprzestała wojny. Powiedziałam, ok rozwodzcie sie, ale nie stosuj chwytów ponizej pasa i metod wojennych. Wiesz co mi odpowiedziała: "Nie możesz mieć dwojga rodziców!". Taka postawa odpycha mnie od niej i bardzo mnie rani. W swoim żalu widzi we mnie często wroga.
Oczywiscie z tego co piszesz o swoich dzieciach to widać, że starasz się o nie dbać i ich nie ranić, ale pamiętaj, że je rani to co mówisz o kaktusie. Nawet jesli jest to najczystsza prawda, to rani je, gdy słyszą złe rzeczy o własnym ojcu.
Poza tym przedłużanie tej napiętej emocjonalnie sytuacji też źle na nie dziala. Moim zdaniem tak szybko jak to możliwe powinnaś ustabilizować stosunki z mężem. JAKKOLWIEK, ALE USTABILIZOWAĆ.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 162 gości

cron