Katka ja sie podziwiam....
dziś przecież nie leżałam i nie użalałam sie cały dzień nad sobą...
byłam w pracy......
potem zrobiłam razem z córką święto synowi....Dziś on ma urodziny
był tort,prezenty,potem wycieczka w fajne miejsce....
Wieczorem syn przytulił się i powiedział,że dziękuje mi,że tak sie postarałam...
Bałam sie go spytać czy ojciec pamiętał....chyba niestety nie
...może zadzwonił....ale raczej nie...syn mówił w ciągu dnia ,że kolega zadzwonił....
Jestem zdziwiona,że kaktus nie pamiętał o urodzinach syna.....w sobotę pytałam co będzie z urodzinami...kaktus powiedział,że przyjdzie ...
Boli mnie,że tak postąpił wobec dziecka.Mógł zadzwonić i wziąć go chociaż na lody...A tu nic!
Syn starał się cieszyć z urodzin..ale momentami,szczególnie wieczorem smutniał
Kolejny raz zawoidłam sie na kaktusie
Najbardziej szkoda mi syna....
koledzy bardziej postarali sie niż ojciec...
Jemu na prawdę pomieszało sie w głowie
WSZYSTKO zostawił na mojej głowie..
Wciąż jestem w szoku.....
Ale jakoś trzymam sie....
Ktoś obcy nie kapnął by sie,że jest mi tak żle
Jednak kosztuje mnie to cholernie dużo wysiłku...spalam sie od środka...
Czasami ogarnia mnie straszna złość..mam ochotę wrzeszczeć!!!!