Jak się zachować w takiej sytuacji?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Jak się zachować w takiej sytuacji?

Postprzez Goszka » 16 sty 2008, o 18:25

Mam taki problem który spędza mi sen z powiek...chodzi o moich rodziców a tak bezpośrednio moją mamę,która jest mi bardzo bliska.Zawsze łączyła mnie z nią silniejsza więź niż z ojcem który jest apodyktyczny,surowy,zamknięty w sobie,mało uczuciowy-takie "rządy twardą ręką"...Oboje kocham,bo inaczej być nie może tylko że z tatą łączą mnie bardziej więzy krwi,lecz nigdy nie pozwoliłabym aby coś mu się stało.Pomimo że przez jego postępowanie mam teraz problemy ze sobą i pomimo tego że przez wiele lat krzywdził i niszczył naszą rodzinę.
W czym problem?Myślałam że jakoś sobie poradzę ale nie wiem co robić,nie wiem jaką postawę przybrać w obecnej sytuacji...Małżeństwo rodziców zmierza ku upadkowi,jest to coś na kształt równi pochyłej-mama nie kocha taty,nie może na niego patrzeć i już dłużej z nim być choć mówi mu to w momentach ostrych kłótni a na co dzień sama wewnętrznie męczy się z tym...Tata jest niczego nieświadomy..jeszcze.Choć pewnych spraw się domyśla.Życie z nim nie należy delikatnie mówiąc do łatwych,on sam ma problemy z psychiką lecz tego nie dostrzega i nie da sobie przemówić do rozsądku więc nikt już nawet nie próbuje tego robić...No i dowiedziałam się jakiś czas temu że mama kogoś poznała,ale nie są to tylko zwykłe relacje biznesowe,to coś więcej-spotyka się z tą osobą,zwierza się i w tajemnicy przed ojcem godzinami rozmawia.Miałam okazję przypadkiem słyszeć te rozmowy i na pewno nie brzmią tak osoby ze sobą blisko niezwiązane.
No i ok.W porządku.Nie wtrącam się-to jej życie,zrobi jak uważa,przecież nie ma sensu męczenie się ze sobą przez resztę życia,poza tym jestem dorosła i matki nic nie zobowiązuje już do trzymania rodziny w kupie dla jej dobra.Ale...mama mi się zwierza,bo prócz mnie i "tamtej osoby"nie ma teraz obok siebie nikogo takiego.I mówi mi to wszystko o tamtym facecie(do kŧórego też staram się być nastawiona neutralnie),mówi mi o życiu z tatą,jak jej ciężko.Wiem,każdy potrzebuje wyrzucić z siebie to,co go trapi.Tylko że ja nie wiem co mam jej mówić,rozumiem jej rozterki,ale jednocześnie nie chcę kopać dołków pod ojcem,nie chcę być uczestniczką tego wszystkiego...Czy to jest w porządku?Czy tu można być lojalnym wobec obojga rodziców?Nie chcę opowiadać się po niczyjej stronie...ale co mówić mamie?Przecież ja nie ganię ani nie popieram,jestem gotowa wysłuchać,bo martwię się tym co nastąpi...Kurcze,tak bardzo chciałabym być obiektywna,a czuję się parszywie...tak niezręcznie :cry:
Niech mi ktoś poradzi jaką przybrać postawę aby być w porządku nie ingerując w te sprawy...
Goszka
 

Postprzez agik » 17 sty 2008, o 00:23

Myśle i myślę...

Nie wiem, może powiedz mamie, to samo, co nam tutaj?
Pisałaś, ze ma jeszcze jednego przyjaciela...
A Ty kogo masz?

Moze powiedz mamie, zeby nie wymagała od Ciebie stawania po którejkolwiek ze stron, że to dla Ciebie trudne...
ze chetnie wysłuchasz, ale nie będziesz wybierac strony?

Nie wiem, Goszka, ale trzymam kciuki :serce:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez pukapuk » 17 sty 2008, o 08:34

Sytuacja trudna dla ciebie , myślę ze aglik ma sporo racji rozmowa jest dobrym wyjściem . Odwagi !!!
pukapuk
 

Postprzez Filemon » 17 sty 2008, o 13:09

Goszka, wydaje mi się, że to co robi Twoja mama wobec Ciebie to jednak nadużycie - choć prawdopodobnie nie zdaje ona sobie z tego sprawy, gdyż sama jest w trudnej i dwuznacznej sytuacji...

Moim zdaniem nie jest rzeczą właściwą ani dobrą (przede wszystkim dla Ciebie, ale również dla Twojej matki jak i nawet dla Twego ojca) byś brała udział w tego rodzaju osobistych sprawach Twojej mamy i przyjmowała rolę koleżanki-powiernicy. Mama może sobie znaleźć inną osobę do tego celu. Choć jesteś osobą dorosłą, ale też osobą w szczególnej relacji w stosunku do Niej - jej córką mianowicie (i córką jej obecnego męża).

Na Twoim miejscu wycofałbym się całkowicie z takiej sytuacji, wyraziłbym wobec mamy swoje uczucia a jeśli jest ona faktycznie kobietą mądrą i dojrzałą, to z pewnością zrozumie Twoją postawę i może nawet usłyszysz z jej ust słowo: "przepraszam"...

Pozdrawiam serdecznie i życzę pomyślnego obrotu spraw! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kaśku » 17 sty 2008, o 20:57

skoro wolisz byc neutralna, to zostan przy tym, jesli nieprzeszkadza ci, nie czujesz sie w ten sposob jakos obciazona to niech mama rozmawia z toba o tym, ale po prostu jej powiedz, ze chcesz byc neutralna, niechcesz sie jakos mieszac w to i byc rozjemca albo sojusznikiem,
nie czuj sie winna i niedaj sie jakos tym tak bardzo obarczac ...
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Goszka » 12 maja 2008, o 16:33

czuję się obciążona...wydawało mi się że sobie z tym poradzę,ale to chyba za duży ciężar dla mnie :(
Nawet psychiatra powiedziała że jak nie wyjaśnię sytuacji z mamą to nigdy nie będę stabilna emocjonalnie,a przez to zawsze będę uciekała w alkohol...
Nie radzę sobie,po każdej rozmowie z Nią płaczę,gdy widzę że dzwoni serce mocniej bije,bo boję się że znów mnie to wszystko dobije...
No i wyjaśniłam tę sytuację i nie czuję się wcale lepiej,wręcz przeciwnie.Czuję się jak wyrodna córka,egoistka której nie obchodzą problemy matki.
Mama ma do mnie żal,czuję to.Było to słychać w jej głosie....to przytłaczające milczenie po drugiej stronie słuchawki...wiem że teraz ona będzie się tym dręczyła...a ja już samą świadomością tego-również :cry: :cry: :cry:
Obie nie będziemy spały w nocy...
Żałuję, tak bardzo żałuję... :cry:
Jej się niczego nie da wytłumaczyć,odbiera to jako atak na siebie i pretensje,a starałam się wyjaśnić spokojnie...co zrobić...ktoś zawsze musi cierpieć...może lepiej że będę to ja :cry:
aha i nie chodzi mamie o to żebym stawała po czyjejś stronie,raczej o to żeby się wygadać komuś,o to żeby być szczerą wobec mnie...ale czy można tak obciążać osobę z depresją?Ona nawet nie traktuje tego poważnie,widać to po jej słowach że"lekarz zawsze znajdzie jakąś chorobę"...
Chciałabym nie mieć uczuć, tak bardzo chciałabym zniknąć... :cry:
Goszka
 

Postprzez bunia » 12 maja 2008, o 19:56

Goszka....moim zdaniem Twoja mama robi ewidentny blad wciagajac Cie w to wszystko....zatracila granice swego prywatnego zycia,czesto uzywa sie stwierdzenia,ze najlepsze sa relacje mama,corka - przyjaciolki a ja tak nie mysle....moja corka bedzie zawsze moja corka a nie przyjaciolka w doslownym tego slowa znaczeniu.....to taka moja refleksja.
Mysle,ze jest to dla Ciebie nowa sytuacja kiedy wyznaczylas granice a mama tez nie jest do tego przyzwyczajona w zwiazku z tym szokujace i bolesne ale masz prawo chronic i dbac o siebie !!
Na pewno nie jest to latwe i uwazam,ze jestes bardzo dzielna wiec uszka do gory :tak:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez agik » 12 maja 2008, o 20:20

Goszka, pamiętam jak napisałaś kiedyś chyba Mahice takie porównanie z bolącym zębem.
Boli Cię teraz i jest Ci smutno i przykro, ale zrobiłaś dobrze ( ja tak myślę).
Mamie też pewnie jest przykro, ale w końcu zrozumie.

Dobrze zrobiłas, wyrwałaś zeba, który może mocno nie bolał, ale ciągle przypominał o sobie.

Martwi mnie bardziej to, że jesteś cała na "nie".
Goszka depresja to choroba, a nie wymówka. A właśnie zrobiłaś krok, zeby się wyleczyć. Bardzo ważny krok. Jestem pod wrażeniem. I wierzę, że dalej też sobie poradzisz.

Buziaczki
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 307 gości

cron