Dylematy przedslubne

Problemy z partnerami.

Dylematy przedslubne

Postprzez Pani.Ka » 11 maja 2008, o 13:49

Jestesmy z moim chlopakiem para od 6.5 roku, oboje mamy po 28 lat. Ostatnio pojawil sie temat slubu, dzieci itd. Nie mieszkamy razem, rodzina, kolezanki ciagle pytaja, kiedy sie pobierzemy, bo to juz najwyzsza pora, bo ile mozna ze soba chodzic bez slubu itd.
A u nas ostatnio kryzys, ja zdolowana od pol roku, ciagle o tym mysle, ze traci moj czas, ze sie nigdy nie oswiadczy, on z kolei ciagle czuje sie pod presja i coraz mniejsza ma ochote na jakikolwiek kolejny krok.
W koncu po jakims ostrym kryzysie zaproponowal jakies orientacyjne daty, powiedzial, ze chcialby miec dziecko - ja zachwycona, az do wczoraj, gdy w koncu zupelnie szczerze mi powiedzial, ze on siebie nie widzi w roli meza i ojca obecnie, jest za mlody, za bardzo niedojrzaly. Ja w sumie tez sie strasznie boje, bo moi rodzice sie rozwiedli, nie wiem, co to znaczy malzenstwo, jak sie w takim ukladzie czlowiek powinien zachowywac, jak sie rozwiazuje problemy itd, na dziecko tez nie jestem gotowa, bo sama chodze na terapie i widze, ze jeszcze dluga droga przede mna.
Ale z drugiej strony chcialabym juz sie pobrac, boje sie, ze jemu sie cos odwidzi, ze mnie zostawi, a ja juz sbie z nikim zycia nie uloze.
Moj chlopak, mowi, ze chce ze mna spedzic reszte zycia, miec dzieci i sie ze mna zestarzec- wiem, ze mowi prawde, wiem, ze ma szczere intencje, ale taki akurat ma uklad w domu, ze mu wygodnie, nie chce rezygnowac z tego, jego rodzina z jednej strony naciska na slub, ale nie robia nic, zeby stal sie samodzielny, bardziej odpowiedzialny itd.
Juz sama nie wiem, co myslec.


Chyba musialam sie wygadac :)
Pani.Ka
 
Posty: 1
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 13:31

Postprzez nana » 12 maja 2008, o 10:19

witaj!

trafiła kosa na kamień!:) nie lubię facetów w wieku 28 lat (sama mam tyle), którzy wciąż są "na garnuszku" mamusi, którym mama pierze spodnie i skarpety i robi kanapki do pracy i sprząta w pokoju, itd itp... więc moja opinia (od razu uprzedzam) nie będzie obiektywna:)

Nie wiem co do końca czujesz, bo widze trochę sprzeczności w twoich słowach. Ja myślę, że jeśli jesteście razem od 6,5 roku i jest wam dobrze tak jak jest (nawet jeśli nie mieszkacie razem i nie macie wyznaczonej daty ślubu), to po co coś zmieniać? Bo koleżanki tak chcą? Znam parę, która była ze sobą przez 15 lat i dopiero potem zdecydowała się na ślub (w zasadzie dla dziecka, które miało przyjść na świat). No dobra, oni mieszkali i żyli razem od dawna, ale co to za różnica, jeśli wam jest dobrze. Jeśli on uważa, że to nie czas na ślub i ty również nie czujesz, że to właściwa pora, to wyobraź sobie co by było, gdybyście faktycznie się teraz pobrali? Wydaje mi się, że równie dobrze możecie nigdy nie brać ślubu i być bez niego szczęśliwą parą (no ale wspólne zamieszkanie, to chyba by za jakiś czas było niezłe... chociaż jeśli wam tak dobrze, to moze nie jest konieczne? moze tylko tak sie utarło?).

Pamiętaj, że ślub, to nie cyrograf. Papierek nie zapewni ci ani wierności, ani poczucia bezpieczęństwa w związku, ani nie zagwarantuje ci, że facet cię nie zostawi. To tylko dokument. Wielu ludzi bardzo poważnie traktujeprzysięgę małżeńska i chwała im za to, ale wielu też ją łamie, więc nie jest ona jakąś niepodważalną gwarancją szczęscia w związku. Z mojego punktu widzenia, gdybym była w związku, w którym by były te wartości, które są dla mnie ważne, czyli miłość, partnerstwo, zaufanie i szacunek, to byłoby mi w nim równie dobrze bez ślubu jak i z ślubem.

Inna sprawa, że mi nigdy nie byłoby dobrze w takiej sytuacji i z takim "nie-niezależnym" i "nie-ambitnym" facetem. No ale przecież nie to ładne co ładna, lecz co się komu podoba!

trzymam za was kciuki
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez kropka75 » 12 maja 2008, o 14:15

Nana ma rację, ślub nic nie zmieni, to tylko papier. O dzieciach nie ma co mówić ani mieć do niego pretensje, sama nie jesteś gotowa, więc po co temat?

Ja bym się raczej skupiła na wspólnych planach. Mieszkanie jakieś razem? To już najwyższy czas. Wtedy się dowiecie dopiero.
Mam za sobą 7 lat związku, w którym rozstanie nastąpiło właśnie po wspólnym wynajęciu mieszkania. Nagłe olśnienie przyszło jeszcze zanim się na dobre przenieśliśmy.
Albo w jedną, albo w drugą stronę radzę. Na kolejne tyle lat razem ale osobno, bo u mamusiek to ja bym się nie pisała. Trzeba się w końcu poznać 24h i dotrzeć.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 96 gości

cron