mozna sie uzaleznic od bycia smutnym?

Problemy związane z uzależnieniami.

mozna sie uzaleznic od bycia smutnym?

Postprzez mariusz25 » 10 maja 2008, o 23:21

mozna sie uzaleznic od bycia smutnym?
co o tym sadzicie...
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Off_topic » 11 maja 2008, o 03:44

Uzależnić się możesz od wszystkiego co daje ci łatwą gratyfikację, przyjemność za nic. Nie sądzę żeby można się było uzależnić od samego bycia smutnym, ale wiesz, od czego możesz się łatwo uzależnić? Od bycia głaskanym i pocieszanym.

Weź taki Psychotekst. Jeśli wejdziesz tu i napiszesz, że jesteś smutny, masz gwarancję, że ktoś przyjdzie, powie Ci coś miłego, pocieszy, utuli. Jak u mamy. Więc postawiony przed wyborem - walczyć o swoje szczęście, uporać się z tym, co jest powodem Twojego smutku, czy też przychodzić raz za razem i łapać na swój smutek jak na wędkę głaski i przytulenia... tak, w ten sposób można "uzależnić się od bycia smutnym"
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez laissez_faire » 11 maja 2008, o 08:05

jezeli sprawia ci to przyjemnosc, to pewnie tak...
laissez_faire
 

Postprzez bunia » 11 maja 2008, o 08:55

Sa tez ludzie ktorzy kochaja pielegnacje choroby,nieszczesc,smutku :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mariusz25 » 11 maja 2008, o 19:52

bywa tez tak
trzeba sie smiac
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Goszka » 11 maja 2008, o 20:44

Mariusz też się czasem nad tym zastanawiam i nieraz odnoszę wrażenie że złe emocje zawładnęły moim życiem.
Gdyby ktoś pytał to oczywistą rzeczą jest że wolę śmiać się i być szczęśliwa niż cierpieć,ale w przypadku depresji smutek jest wynikiem braku równowagi w chemii mózgu-tak bym to ujęła...
Czy jest na tym świecie ktoś kto znajduje przyjemność w cierpieniu?Dla mnie przyjemność i cierpienie wykluczają się,więc chyba to niemożliwe...
Z drugiej strony jest coś takiego jak masochizm,do psychiki chyba też może się odnosić?
Ale jak dla mnie jest to zaburzenie i da się je wyleczyć...
Nie wiem sama,nie potrafiłabym udzielić konkretnej odpowiedzi.
Może poczucie uzależnienia od smutku jest zatem czymś subiektywnym a niekoniecznie rzeczywiście musi tak być?
Ktoś wyżej napisał że to uzależnienie od bycia pocieszanym i głaskanym,jakaś prawda w tym jest,ale nie opierałabym się w 100% na tym fakcie.
Goszka
 

Postprzez mahika » 12 maja 2008, o 08:21

To chyba nie uzależnienie, to poprostu jakiś stan który Toba zawładną. Myślałam o tym....
Jaka kiedyś byłam śmieszka.
Teraz nawet jak jest dobrze to moja twarz wyraża wielki smutek, oczy są często przestraszone. Jak nie ja....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez mariusz25 » 14 maja 2008, o 21:15

nio wlasnie, nie wiem czemu tak jest,
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez mahika » 14 maja 2008, o 22:00

jak to nie wiesz, milion złych doświadczeń które powodują powolną śmierć naszych prawdziwyc twarzy, które odciskają piętno nie tylko w psychice ale tez uwidaczniają sie na zewnątrz, boisz sie śmiac, boisz sie być szcześliwym, bo zaraz znów coś sie stanie co dołoży kolejna zmarszczkę na czole i ryse na duszy...
Przyzwyczajasz sie do tego stanu, smutku i przygnębienie, bo toważyszy Ci na co dzień, a każda iskierka nadzieji na lepsze jutro jest zalana ulewą niepowodzeń...
Nie da sie być wesołym i szczęśliwym mając taki bagaz doświadczeń...
Ile byś sie nie starał to coś sie zawsze znajdzie co Ci dowali znienacka. Jak nie z jednej to z drugiej strony..
Jestem smutna bo boje sie uśmiechać, a jednocześnie chłonę jak gąbka te promyczki które dają nadzieje, jednak one nie wystarcza na to żeby zmyć to pasmo niepowdzeń całego życia...
Czy jesteśmy uzależnieni, czy moze przyzwyczajeni???
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez pukapuk » 15 maja 2008, o 12:14

Witajcie pytanie jest ciekawe i na pozór skomplikowane ale tylko na pozór . To co piszecie to jest nie przerobione POCZUCIE WINY. Suma naszych doświadczeń z jak to napisała mahika ; " milion złych doświadczeń które powodują powolną śmierć naszych prawdziwyc twarzy, które odciskają piętno nie tylko w psychice ale tez uwidaczniają sie na zewnątrz, " Smutek to między innymi rozpamiętywanie tego co minęło i świadomość że się tego nie wymaże to się stało i nie mamy na to żadnego wpływu. Zrobiliśmy coś co jest przekroczeniem naszych wewnętrznych norm które uznajemy. Ale tak sobie myślę, że najistotniejszą rolę ma wybaczenie sobie samemu. To co się dzieje z
nami w środku to jest nasz świat nikt nie wie co i jak czujemy ! I tu może wkroczyć świadomość że nasz świat możemy kształtować jak chcemy to MY jesteśmy odpowiedzialni za to czy będziemy smutni czy nie. :lol:
pukapuk
 

Postprzez Sanna » 21 maja 2008, o 13:43

Moim zdaniem tak, bo to czasem wygodniejsze. Powiem brutalnie na swój temat: czuję się dziś marnie, chce mi się uciec z pracy. Co łatwiej mi zaakceptować, powiedzenie:
1) mam depresję, źle się czuję, tabletki nie działają , to skutek depresji że nie mogę się za nic zabrać, poczekam aż poczuję się lepiej
czy
2) nie chce mi się dziś nic robić, jestem nieco leniwa i mam za małe poczucie obowiązku i odpowiedzialności za pracę , chcę się zmobiliować i zrobię dziś jeszcze 3 sprawy ( z zaciśniętymi zębami, bo przecież mi się nie chce ;)).
Przyjemniej jest przecież przyjąć myślenie nr 1 i spędzić czas na np. czytaniu artykułów w psychotekście szukając wsparcia ? :).
Tak więc myślę że od poczucia smutku można się uzależnić bo daje nam to czasem korzyść- jak np. nicnierobienie i zdjęcie z siebie odpowiedzialności za ten stan.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 21 maja 2008, o 17:17

No tak, wszystko fajnie, mówisz o tym jako o uzależnieniu, szukania wygodnej wymówki jak alkoholik pije bo ma "powód"
Tylko co z tym smutkiem który wyraźnie nakreślony jest na twarzy? Albo o niekończącym sie przygnębieniu podczas robienia każdej czynności podczas dnia? Można pracować, sprzątać, być na imprezie, ale towazysz smutek jest, robie to co należy ale ten smutek ciągle jest!!!
Co dzień spotykam sie z wieloma osobami w pracy. Bardzo często słysze tekst :pani to sie uśmiecha ładie ale smutne ma pani oczy, cierpi pani" albo podobne rzeczy, mimo ze staram sie uśmiechać i miło rozmawiać z każdym klientem :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 21 maja 2008, o 17:28

Zycie na automatycznym pilocie daje smutek....potrzeba zmian ale tych boimy sie :roll: .....tak mysle.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Sanna » 26 maja 2008, o 15:44

mahika napisał(a):No tak, wszystko fajnie, mówisz o tym jako o uzależnieniu, szukania wygodnej wymówki jak alkoholik pije bo ma "powód"
Tylko co z tym smutkiem który wyraźnie nakreślony jest na twarzy? Albo o niekończącym sie przygnębieniu podczas robienia każdej czynności podczas dnia? Można pracować, sprzątać, być na imprezie, ale towazysz smutek jest, robie to co należy ale ten smutek ciągle jest!!!
Co dzień spotykam sie z wieloma osobami w pracy. Bardzo często słysze tekst :pani to sie uśmiecha ładie ale smutne ma pani oczy, cierpi pani" albo podobne rzeczy, mimo ze staram sie uśmiechać i miło rozmawiać z każdym klientem :)

Myślę, że to też jest moja odpowiedzialność. Dziś nie bardzo chce mi się żyć,jestem zmęczona, napisałam szczegóły w wątku ,, bordeline?" w części ,, związki". I co mi pozostaje? Mogę pozwolić sobie na taki stan- A :siedzę otępiała, nic w pracy nie robię, mogę iść do domu i położyć się spać, myśleć o tym żechcę zniknąć . Jest też wyjście B: zaciskam po raz 100-ny zęby i robię wszystko żeby ten smutek zmniejszyć: idę do psychoterapeuty, oddycham głęboko, wypisuję sobie swoje marzenia żeby przypomnieć sobie że istnieją jaśniejsze strony życia, przypominam sobie po raz 100-ny że moim obowiązkiem wobec dziecka jest życzliwie z nim porozmawiać a nie kłaść się pod kocem, po raz 100-ny przypominać sobie ,, jesteś tym co myślisz" i pomyśleć : wszystko zmierza w dobrym kierunku!, myśleć że psychoterapia to wieloletni proces, zmusić się żeby iść na angielski bo jest nadzieja że to mnie trochę rozerwie i da odrobinę satysfakcji. Działanie A - pozostawanie w smutku jest moim zdaniem łatwiejsze. Działanie B to jak mozolne wydobywanie się z głębokiego dołu- męczące, wiele razy można się zniechęcić i stracić nadzieję. Wiem że jeśli chcę pozbyć się kiedyś smutku to pozostaje tylko wyjście B - szkoda że nie przynosi natychmiastowej ulgi...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 26 maja 2008, o 18:06

:bezradny:
Więc dobrze wiesz jak wygląda ta walka, jak wygląda twarz kiedy zaciska sie te zęby, uśmiech gości bardzo rzadko...
Wczoraj rozmawiałam z Agik i uświadomiłam sobie ze juz nie wiem jak brzmi mój śmiech!!! Chciałam sie zaśmiac i wyszło mi coś w rodzaju skrzeczenia!!!
:)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości