przez Ninoczka » 4 maja 2008, o 17:59
Witam!Tym razem z problemem z zupełnie innej beczki,bo o nałogach.Otórz jestem po terapii uzależnień i po mityngach aa,bynajmniej kilku. Obecnie jednak wątpię,czy to wszystko miało sens,skoro w porównaniu z innymi piłam malutko no i nie stoczyłam się na samo dno,tak,żeby robić pod siebie czy coś.To się nazywa mechanizm zaprzeczeń i iluzji czy coś,mówiąc fachowym językiem.Jestem alkoholiczką czy nie?Sama dzisiaj nie wiem.Terapeuta jednak zakwalifikował mnie do grupy terapeutycznej po półrocznym codziennym chlaniu z rana conajmniej (mało)dwóch piw.To był mój ostatni ciąg,a potem 2-3mce abstynencji i chlanie z jakimiś podejrzanymi starymi typami.Wcześniej jednak upijałam się ostro może kilka razy w roku i tak od kilku lat.Piłam jednak najwięcej z moich znajomych koleżanek i często śmiałam się z nich,że mają słaby łeb.Piłam jednak niecodziennie.,tylko szukałam okazji,towarzystwa ,imprez.Tak było w liceum,choć moja przygoda z piciem zaczęła się w wieku 13lat,piłam,żeby dorównać innym,chodziłam podpita,wyciągałam rodzicom z barku te parę razy w roku.Upiłam się jednak pierwszy raz setką wódki czystej jak miałam te 15lat,a potem mój styl picia był samobójczy.Piłam z menelami przez problemy z domu,żeby się zabić,żeby alkohol mnie zabił.Przychodziłam zawiana do domu,co wkońcu też dało się wyczuć.I wrzaski i awantury...Byłam też wielokrotnie zgwałcona i wykorzystana po pijaku,co najbardziej boli...Potem byli w końcu znajomi, szukanie okazji,imprez...Oni też mieli dosyć mojego chlania,a ja śmiałam się z ich słabych głów.Jak piłam,to tak mnie uczono,żeby sie upić i pokazać,że się jest wyluzowanym.Nie nauczono mnie tzw.kultury picia.Potem były studia i wypijałam już połówkę albo więcej.Zaczęły się imprezy,picie wódy raz na tydz.,gwałt...Piłam wszystko,piwo,wódkę,wina...Potem trochę się uspokoiłam,ale zamieszkałam z chłopakiem i coraz częściej małe ilości...Browary,jak wspominałam na początku.Przepijaliśmy mnóstwo kasy,ale to ja pierwsza miałam tego dość i poszłam na terapię.Potem były obietnice rodzinie,a oni wiedzą o wszystkim i nie daja mi nawet kropli do wypicia.Ostatnio jednak upiłam się,mam chory żołądek i nerki.Chlałam z kolejnym "znajomym"po 2miechach niepicia.On pije fest,a ja nie potrafiłam mu odmówić...Dalsza rodzina też czestowała mnie,ojciec nie dawał mi się jednak napićc,a ja chciałam zwędzić piwsko,ale tego nie zrobiłam,bo mam chory żołądek i ostatnio nawet kieliszke mi nie wchodzi-to przycyzna moich wątpliwośsci.co o tym wszystkim myślciie?Co mam z e sobąa zrobić?Przeraża mnie mysl o możzliwym kolejnym gwałcie...Ps.Byłam nerwowa jak nie wypiłam,miałam głody alkoholowe