przyjaciele i bycie samotnym- zenujacy list

Problemy z partnerami.

przyjaciele i bycie samotnym- zenujacy list

Postprzez nefi » 9 cze 2007, o 22:20

Wiecie czuje sie okropnie. Czemu bo jestem zazdrosna az do szaleństwa.
Moj zwiazek sie rozpadl i na dzien dzisiejszy nie mam nikogo ani ja nie jestem gotowa na nic.
Ale nie to mnie przybija, a przyjaciele.
Mam spora grupe przyjacioł tych samych od wielu lat.
Powod do dumy i radosci...ale jestem podła bo im zazdroszcze.
Bo sa w parach!!! Po slubie maja dzieci albo sie o nie staraja i sa szczesliwi!!!!! Co mnie dzis dobiło ? 2 rozmowy na temat najblizszych slubow i marzen o wspolnym zyciu... wiem ze sa szczesliwi i cieszy mnie to ale rownoczesnie to mnie bardzo boli i doprowadza do lez.

Ja jestem sama bez szans na normalny zwiazek ...mam 26 lat , powiecie ze mało... ze wszytsko przedemna i ze wystarczy jeden dzien i wszystko sie zmeini ale ja w to juz nie wierze. Chciałabym tak bardzo nie isniec i nie sluchac o dobrych rzeczach...bo nie wiem co powinam czuc?

Co powinam czuc?
Jak slysze od siostry swojego bylego chlopaka ze ona nie chce zeby on sie rozstal z nowa panna?

Co powinam czuc wiedzac ze moj byly walczy o swoje prawo do bycia z nowa dziewczyna z swoja mama...i przegrywa?

Co powinam czuc wzgledem siebie skoro wiem ze to ze jestem sama jest moja wina bo nie umiem i nie chce sie zwiazac ...

Co powinam czuc jak slysze o planach slubnych i wybore sukienek slubnych ? kiedy ja nie mam szans na to aby sama byc w takiej chwili?

Za duzo sprzecznosci....najgorsze ze wiem co mi jest ...

Czuje nieslychana zlosc na sama siebie ze jestem tak beznadzieja.
Powinam byc szczesliwa bo mam rodzine, przyjaciol ktorzy mnie wspieraja i kochaja, koncze druga w moim zyciu najlepsza uczelnie w kraju a co ja czuje ? Czuje sie zalosna, glupia bo nie umiem ulozyc sobie zycia i trace czas na filozofie zamiast zyc... jedyne w czym jestem dobra to w poswiecaniu sie dla innych, kiedy sa szczesliwi ja uciekam i oddalam sie ...

Chce od nich uciec i zapomniec bo to mnie boli ...
Zakopac sie pod ziemia albo uciec za granice...ale to nic nie da ...i nie potrafie....
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez Pytajaca » 9 cze 2007, o 22:40

Nefi...Na poczatku bardzo mocno Cie przytulam i chce Ci powiedziec, ze wiara jest tak potezna sila, ze nawet gdy wszystko umiera, ona postawi czlowieka na nogi! I nie sa to tylko slowa. No tak juz jest, jak 2+2=4 i Ziemia krazaca wokol Slonca.

Masz prawo do przezycia bolu, zalu, nawet zlosci! Bo przeciez stalo sie cos, czego nie chcialas, wiec musisz sie wyplakac, przezyc, nie tlumic tych emocji, bo pozniej z tego same zle rzeczy sie dzieja!

Wiesz, nie wiem, czy dobrze zrozumialam, ale moze Ty sama ... sprowokowalas?...te rozstanie?...Dlaczego piszesz, ze nie chcialas sie wiazac? Czy ta nowa dziewczyna jest z tych, co to zaraz "przed oltarz"? Pal licho! Wiem, ze to moze zbyt daleko wysuniety wniosek, ale...pomysl sobie, ze ona OCALILA Cie przed kims, kto w koncu okazalby sie nieodpowiedni dla Ciebie!

Co do przyjaciol- rozumiem, co masz na mysli, ale zepewne to nie jest taka gleboka zazdrosc i zlosc, co?...Mam nadzieje, ze to Twoi prawdziwi przyjaciele, ktorzy potrafia sie wczuc w Twoje polozenie i mimo, ze wybieraja sukienki slubne, to potrafia byc taktowni.

Jestem wlasciwie w takim samym stanie (zaraz po rozstaniu) i tez mam swoje zalamania, zwlaszcza, ze musze dzielic mieszkanie z moim ex (juz niedlugo!), ale mysle sobie, ze jednak chyba to ma wszystko jakis sens...

Jestem pewna, ze los szykuje dla Ciebie, dla mnie lepsza niespodzianke...

Jeszcze raz, mocno Cie przytulam i WIERZE w Twoja wole wiary!

Pozdrawiam,

P.

Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez nefi » 9 cze 2007, o 23:26

Nie wiem....wiem tylko tyle.
W lutym zadzowniłam do niego chcac sie rozstac czemu bo mi nie odpowiadalo to ze ma tak malo czasu i to ze ma ciagle zmiany w relacji bliskos-oddalenie. Hustawki do szalenstwa raz mnie potrzebował i zachowywał sie jak wariat a potem bez przyczyny oddalal ...
Nie widzielismy sie caly luty a w marcu przyjechal do mnie, rozmowa o rostaniu nie zostala zakonczona, nie podjelismy zadnej decyzji ani nic bo ktos inny przerwal ja.
Kilka razy jeszcze potem rozmwialismy draczac sie ze soba, kiedy przyjechal do mnie rozstalismy sie....nie wiem czy przemyslal to i szukal tylko pretekstu czy postanowil w jednej chwili.
Prawdopodobnie to byla chwila bo kolejny raz powiedzialam cos co go uderzylo i zdecydowal ze nie warto , tym bardziej ze poznal kogos innego.

Dlaczego mowie o tym ze sama niszcze zwiazki ?
1 Bo to widze.
2 Wiem o tym od przyjaciol : 2 z nich to psycholodzy
3 Znam siebie i sporo mechnizmow mna kierujacych : wiem ze jestem typowym przykladem dda i osobowosci zaburzonej

Przyjaciele sa prawdziwi widzac co sie ze mna dzieje zapisali mnie na terapie i rozmawiaja ze mna. Tlumacza mnie na uczelni i zmuszja do nauki na ostatni juz egzamin.
A ja mam ochote od tego uciec...

Nie wierze w nadzieje bo dopuki nie popracuje nad soba bede sie tak zachowywac albo utworze zle relacje...wiem o tym nazbyt dobrze.
To takie kołko zamkniete ---
Dziekuje ze odpisalas ...uspokoilam sie troche juz...rozmowy mnie wyciszaja...

Napiszesz mi cos o swoich smutkach i myslach?
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Re: przyjaciele i bycie samotnym- zenujacy list

Postprzez ewka » 10 cze 2007, o 00:03

Co powinna¶ czuć, a co czujesz... czujesz, co czujesz i bardzo dobrze, że potrafisz i chcesz to nazwać. Nasze czucia wypływaj± z nas, s± wypadkow± zdarzeń i do¶wiadczeń - czy trzeba siebie za to upupiać? Absolutnie nie!

nefi napisał(a):Czuje sie zalosna, glupia bo nie umiem ulozyc sobie zycia i trace czas na filozofie zamiast zyc...

Nefi, wszystko jest życiem i wszystko w jaki¶ sposób wpływa na nas... niemożliwe jest, aby "nieułożone" życie było mniej warte od "ułożonego". Jakim cudem? Nie zawsze dostajemy w danym momencie to, co chcieliby¶my dostać... ale to nie umniejsza warto¶ci naszego życia. No nie!
A ta filozofia, to co masz na my¶li? To Twoje studia?


nefi napisał(a):jedyne w czym jestem dobra to w poswiecaniu sie dla innych, kiedy sa szczesliwi ja uciekam i oddalam sie ...

Chce od nich uciec i zapomniec bo to mnie boli ...
Zakopac sie pod ziemia albo uciec za granice...ale to nic nie da ...i nie potrafie....

Może jest Ci trudno patrzeć na to, co maj± inni, a czego Ty w tej chwili nie masz? Może kiedy zaakceptujesz swoje życie (takie w tej chwili), to przestaniesz uciekać i się oddalać?

¦ciskam mocno bardzo;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 93 gości