przez laissez_faire » 8 maja 2008, o 00:33
dzisiaj w przyplywie nasilenia nerwicy bylem bliski, zeby wjechac rowerem pod nadjezdzajaca ciezarowke... ot tak juz bez wiekszych emocji, ale szkoda bylo mi kierowcy, wiec snuje sie dalej... nie mimo wszystko wciaz musze jeszcze w swoim pokretnym zyciu sprobowac wielu nowych smakow...
wiesz co, za duzo syfow juz przetrwalem, zeby teraz tak latwo sie poddac... gwalt niesamowicie wyniszcza, sam przezylem tylko namiastke tego piekla (bylem tak piany, ze nawet 'wspolpracowalem') ale gdy swiadomosc wrocila... wiec potrafie rozumiec;
zakochuje sie w rzeczach malych i tak prowadze dialog z porytym zyciem... zabawni staruszkowie pod gabinetem, absurdalne sytuacje, niesamowite zbiegi okloicznosci... wszystko choc nieistotne moze wprowadzic nieco kolorytu do naszej szarosci... wystarczy zaczac patrzec!