:(

Problemy związane z depresją.

:(

Postprzez Goszka » 7 maja 2008, o 18:05

Znów mi źle...nie wiem już jak w końcu żyć :( musiałam to napisać...tak po prostu niezależnie od tego czy ktoś zwróci uwagę na ten post...
Chciałabym to z siebie wyrzucić,tak na zawsze,żeby już nigdy nie wróciło :(
Znów czuję się parszywie...
Goszka
 

Postprzez Ventia » 7 maja 2008, o 18:27

:pocieszacz: jestem. czytam, przytulam
Ventia
 

Postprzez Goszka » 7 maja 2008, o 18:38

ja nie wiem jakim trzeba być człowiekiem żeby wchodzić do ognia pomimo świadomości że parzy i będzie bolało :( Całe życie takie jest...Właśnie przypomniałam sobie że ten ciężar na duszy czułam już w podstawówce...pamiętam jak raz tylko ostatni jeden raz w pewien letni dzień wrócił na chwilę stan lekkości i poczucia beztroski,szczęścia...
Potem już było właśnie tak...a człowiek zawsze próbuje na początku z tym walczyć po swojemu,tylko najgorsze że nie zdaje sobie przez większość czasu jak bardzo to szkodliwe.
Goszka
 

Postprzez ewa_pa » 7 maja 2008, o 19:14

:pocieszacz: :yyy: :kwiatek2: :slonko:
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez mahika » 7 maja 2008, o 19:44

Ale nam dziś źle :pocieszacz:
Znam przynajmniej 5 osób które sie czują parszywie właśnie :(
Co sie dzieje, przecież wiosna piękna przyszła....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 7 maja 2008, o 20:00

:pocieszacz: :pocieszacz:
:buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez rainman » 7 maja 2008, o 23:54

---------- 23:38 07.05.2008 ----------

pozdrawiam Cie Goszka :) :pocieszacz:

---------- 23:54 ----------

zmienilem avatarka bo na tamtym zdjeciu staro wygladam i mialem smutna mine
;)
a Ty pewnie jestes w zyciu tajemnicza indywidualistka jak na Twoim zdjeciu
Avatar użytkownika
rainman
 
Posty: 245
Dołączył(a): 11 lut 2008, o 23:14

Postprzez Goszka » 8 maja 2008, o 13:23

Dziękuję Wam że jesteście ze mną,za ciepłe słowa i gesty...dobrze że nie jestem sama,na codzień mam takie poczucie że nikt nie rozumie tego co dzieje się ze mną w środku,nawet najbliższe osoby i to dodatkowo potrafi dobić,a teraz wiem że utknęłam w czarnej dziurze i nie wiem czy uda mi się z niej wyjść,czasem żałuję że wiem za dużo i mam głęboki żal do tych którzy mnie uświadomili :(
Czyżby ignorancja była przywilejem?
...
Rainmanie,ładny Twój nowy avatarek :) ,a z tą tajemniczością i indywidualizmem to tak,że ciężko mi wejść w głębsze relacje z drugim człowiekiem i dostosować się do grupy...
Wiecie,ostatnio to boję się nawet odebrać telefon a żeby było śmieszniej szukam pracy :(
Żałosne :(
Goszka
 

Postprzez agik » 9 maja 2008, o 02:31

A czemu czujesz się parszywie?
Boisz się? Nie wierzysz w lepsze jutro? Czy czujesz, ze własna skóra Cię uwiera?

Goszka!!! Damy radę, prawda? :cmok:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 9 maja 2008, o 12:01

Czuję się tak dlatego że zdałam sobie sprawę z rzeczy które źle robię a nie mogę przestać(o alkohol znów chodzi),gdy poczuję się lepiej zaczynam wszystko bagatelizować i dokładam do pieca,potem jest płacz,brak chęci do życia i wszystko się powtarza a ja nie potrafię tego przerwać.Wcześniej to jeszcze obiecywałam sobie i innym że to zmienię,a teraz dałam sobie z tym spokój,bo wiem że to okłamywanie tak innych,jak i siebie samej.
I w tym wszystkim najbardziej przeraża mnie poczucie znalezienia się w klatce, tak ciasnej że ledwo się mieszczę :(
Poza tym nic konstruktywnego nie robię w życiu....zmniejszyli mi dawki leków,ale nie daję rady na zmniejszonych...
Ciągle mam te same sny o mojej agresji wobec osób z rodziny,męczy mnie to...Dodatkowo sytuacja w rodzinie z którą nie potrafię sobie poradzić,wiem że nie mam na to wpływu,ale najgorsze gdy człowiek stanie się powiernikiem czyichś tajemnic,choć wie że to jednocześnie nie w porządku wobec drugiej osoby...
Straciłam nawet chęć żeby odwiedzać rodziców,za każdym razem gdy tam jestem wracam z dołem i przyrzeczeniem że przez pół roku moja noga nie postanie u nich.Nie mogę znieść tej atmosfery,to już nie na moje siły.
Znów zaczynam dochodzić do wniosku że z rodziną to najlepiej wychodzi się na zdjęciu.
I boję się iść do pracy, a muszę :( ale tak się boję że też nie daję rady :(
Tchórz ze mnie i to jest najgorsze-ta świadomość że życie zależy ode mnie a ja nie mam odwagi czegokolwiek z tym zrobić :(
I jak z takim bagnem wierzyć w lepsze jutro????
... :(
Goszka
 

Postprzez kilmax » 9 maja 2008, o 14:12

Goszka!
W tym co piszesz rozumię Cię świetnie. Stan, o którym piszesz jest bardzo trudny... Ze swojej strony chciałem Ci jednak podziękować za Twoje słowa w Dyskusjach o cierpieniu. To, co napisałaś jest dla mnie ważne (podejżewam, że Bunia się ze mną zgodzi, że nie tylko dla mnie). Wrażliwość, choć kosztuje czasem depresję, jest bezcenna. Nie rezygnuj, Goszka, z przestrzjania jej na pozytywy. To wymaga czasu i cierpliwości. Ale się da. Dołanczam się do wszystkich, którzy Cię pocieszają. W kupie raźniej :!:
Avatar użytkownika
kilmax
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 19:52

Postprzez Goszka » 9 maja 2008, o 21:16

Wygląda na to,że psychotekst to jedyne miejsce gdzie czuję się rozumiana...
Dlaczego w realnym życiu tak trudno o zrozumienie???
Wszyscy wrażliwi,którzy są w stanie zrozumieć drugiego człowieka albo ukrywają to głęboko,albo siedzą na psychotekście...
Goszka
 

Postprzez afmin » 9 maja 2008, o 23:09

Goszka, tak to juz dziwnie na tym swiecie jest, ze samego siebie jest trudno zrozumiec, a co dopiero druga osobe :?
czasami ludzie wola sie do konca nie ujawniac ze swoja empatia, wrazliwoscia czy wlasnie zrozumieniem. a tak w sieci, to dla wielu osob napewno latwiej o zrozumienie(ale pewnie znajda sie tez tacy, co i tutaj nie beda tego umieli zrobic).
Po czesci wiem jak sie czujesz...sama miewam podobne stany.
Dzisiaj, tez mi zle i smutno....
Ale trzeba to jakos przetrwac...

Pozdrawiam

Trzymaj sie :buziaki:
afmin
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 wrz 2007, o 13:10

Postprzez Goszka » 10 maja 2008, o 20:30

wróciłam dziś do domu i czułam się bardzo źle psychicznie,zresztą nadal się czuję jak śmieć,powiedziałam o tym chłopakowi licząc na wsparcie,jakieś dobre słowo,przytulenie choćby,a on jakby w ogóle nie zwrócił uwagi mówi:co kupić w sklepie i że idzie.
Rozpłakałam się że mnie olał i położyłam do łóżka,a on włączył sobie film i zaczął oglądać.Nawet nie zwrócił uwagi.
Przed chwilą się obudziłam i zapytałam dlaczego się tak zachował,że to mnie bardzo zabolało...
Odpowiedział że chyba się już przyzwyczaił do moich złych dni i że też chce mieć trochę spokoju
Ręce mi opadły :cry: :cry: :cry:
Czy zbyt wiele wymagam?Czy pocieszenie kogoś komu źle i przytulenie go to zbyt wielki ciężar dla drugiej osoby szczególnie bliskiej? :cry:
Dlaczego ludzie gdy widzą kogoś przewlekle chorego,tyle że fizycznie,są gotowi pomagać mu,skakać wokół niego jak małpy,a gdy taka choroba dotknie już niewidoczną okiem psychikę,to nagle po czasie dowiaduje się że stał się ciężarem?I to od bliskiej osoby :!: :?:
Wytłumaczcie mi :!: Nie mogę zrozumieć ani pozbierać się po tym co powiedział :cry: :cry: :cry:
Jest mi jeszcze gorzej niż było..... :cry:
Zastanawiam się czy to wszystko ma w ogóle jeszcze jakiś sens,czy tylko już zmierza do ślepej uliczki :(
To całe leczenie,żarcie tabletek,układanie sobie życia....jak nie mam z kim to po co?
Dla siebie samej niczego nie chcę,nawet życia...to najbliżsi są powodem tego że tu ciągle jeszcze jestem...a przynajmniej zawsze byli :(
Goszka
 

Postprzez Ventia » 10 maja 2008, o 21:11

Moja droga ale on cały czas jest przy Tobie przecież, nie zostawił Cię i nie odszedł, więc to o czymś świadczy... Ja mojego też zapytałam czemu8mnie nie pociesza i czy się o mnie w ogóle nie martwi, powiedział, że przecież wie, że sobie poradzę... Może i z Twoim jest podobnie? Może nie widzi sensu pocieszania Cię, bo wie, że to i tak nic nie da tak na prawdę, a Tobie w końcu złe dni miną?
Ventia
 

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 473 gości

cron