Wesele mojej siostry jest imprezą przez nią, jej narzeczonego i przynajmniej moją rodzinę chciane, oczekiwane i organizowane z przyjemnością.
To, że ja nie mam na nie siły (naprawdę mam wrażenie, że brakuje mi fizycznych sił żeby na nie iść) i że ja nie lubie takich imprez nie ma nic do rzeczy. To nie jest wesele dla kopert. Moja rodzina jest zintegrowana i lubi sie bawić, ja nie.
Nie muszę na szczęście bawić babć i ciotek, wiem, że muszę się postarać dobrze bawić. I zrobię to oczywiście, dla mojej siostry. Kocham ją i cieszę się, że wychodzi za mąż.
Jest mi trudno, to wszystko. Pójdę sama oczywiście, będę odpowidać na pytania i opowiadać, że dobrze sobie radzę. Bo to tak jest, nawet moja mama, nie pyta jak się czuję tylko jak sobie radzę. A że niczego mi nie brakuje, mam prace, mam co jeść i gdzie spać, no to radzę sobie dobrze.
Wielorybico
Mnie też pomaga takie pisanie, chociażby dlatego że próbuję nazwać to co czuję i spojrzeć na to z boku.
Z tym weselem, to trochę użalam się nad sobą, wiem.