przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez ważka » 5 maja 2008, o 00:11

Dobranooc ja jeszcze nie ide spac...
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez bunia » 5 maja 2008, o 00:12

:pocieszacz: :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 6 maja 2008, o 01:06

zastanawiam sie ...............za czym ja tak płaczę?

dlaczego nie potrafię odkochać sie.....mimo,że on jest taki okrutny :evil:

Dzisiaj coś się wydarzyło :cry:

wieczorem syn wywrócił sie i złamał rękę...
byłam wtedy jeszcze w pracy.Córka zadzwoniła,że syn ma spuchniętą rękę,że boli go...powiedziałam ,że jak najszybciej przyjadę i wezmę go na pogotowie....w międzyczasie zadzwoniłam do sąsiadki,żeby poszła zobaczyć jak on sie czuje ...poprosiłam córkę,żeby zadzwoniła do taty,żeby przyjechał do syna..."tatuś" powiedział,że nie może :evil:

wylądowaliśmy w szpitalu....prześwietlenie...wyszło złamanie z przemieszczeniem...lekarz zastanawiał się czy nie zostawić syna w szpitalu na składanie tej reki...w końcu po dokładnej analizie stwierdził,że nastawi rękę w znieczuleniu...tak też zrobił...spędziliśmy w szpitalu trzy godziny...gdy czekaliśmy na badanie,które zadecyduje czy będzie operacja czy nie...nie wytrzymałam..

napisałam smsa do kaktusa...(on mimo,że wiedział przecież ,że syn coś sobie zrobił...nawet nie zadzwonił...pomyślał,że to błahe :evil:)

Napisałam,że jesteśmy w szpitalu...czekamy na decyzję lekarzy o operacji..,że DZIĘKUJĘ MU,ŻE MOŻEMY NA NIEGO LICZYĆ...
zaraz oddzwonił..gdzie jesteśmy....mówił,że przyjedzie...
przyjechał jak już wychodziliśmy...

na parkingu przed autem powiedział..dlaczego nie chcesz spotkać się...
powiedziałam,że chcę...tylko w takim czasie,żeby i mnie i jemu pasowało...on natychmiast zaczął się wkurzać,pytał czy ja nie rozumię,że on pracuje...
zaczął się wkurzać,że jak zwykle on wszystko pieprzy....że nie pomógł rannemu synowi też oczywiście spieprzył...tak powiedział..

czułam się słabo(nie napisałam wam wcześniej,że zemdlałam gdy lekarz nastawiał rękę synowi....)
powiedziałam kaktusowi,że nie mam ochoty kłócić się....muszę zaopiekować się synem.
jak chce spokojnie porozmawiać..to umówmy sie...
zapytałam czy chce sie kłócić....wciąż był najeżony...
powiedział,że nie chce się kłócić...

umówiliśmy sie na sobotę...

niestety nie widzę w nim cienia skruchy :cry:

on zachowuje się tak jak to on byłby pokrzywdzony :evil:

w głowie mu sie pomieszało....

jak ja mam z nim w sobotę rozmawiać??????


jak wróciliśmy do domu znów napisałam do niego smsa

"Że nie spodziewałam sie tego po nim"
"Czego" odpisał
"że nie masz serca"wysłałam
a on na to"jakbym nie miał serca to bym nie przyjechał"


Tak! ... przyjechał...

A potem na parkingu wkurzał sie...

on nie potrafi przyznać sie do winy...przeprosić...

jak ja mam z nim rozmawiać????

dać sobie spokój??

a ja już dziś w pracy myślałam ...daj mu szanse..może jest załamany..nie wie jak zacząć?

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 6 maja 2008, o 07:34

Zizi a moze on nie chce szansy....może nie czuje się winny i dlatego wygląda na pokrzywdzonego :( skoro przez tyle czasu nic nie zrobił...Zizi proszę pomysl o tym....chcesz jeszcze marnować czas na kogoś takiego...dla kogo wszystkow koło jest wazniejsze...kto potrafi Cie tak ranic.....przeciez wiesz jak długo ja dawałam sie oszukiwac....ostatnią walke tez ja przeprowaziłam :( on sie do winy też nie poczuwał....nie chciało mu sie starać az uznał, że szkoda dalej marnowac czas chyba....i odszedł.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 6 maja 2008, o 09:43

zizi napisał(a):napisałam smsa do kaktusa...(on mimo,że wiedział przecież ,że syn coś sobie zrobił...nawet nie zadzwonił...pomyślał,że to błahe :evil:)

Jeśli nie miał rzetelnej informacji, co się stało... to pewnie podszedł też mało rzetelnie. Nie bronię go Zizi - próbuję realnie spojrzeć.

Jeśli chodzi o skruchę, to ja mam tak... jest mi ją bardzo trudno okazać, kiedy na mnie ktoś napada - wychodzą mi takie kolce i jest to chyba taki instynkt obrony... no bo skoro ktoś napada, to muszę się bronić. Tak mam ja.

Mam wrażenie, że strasznie targająTobą emocje... rozumiem i wcale się nie dziwię. Myślę tylko, że to w sumie Ci przeszkadza w jakimś ułożeniu się w tym całym bigosie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 6 maja 2008, o 10:21

Widzisz u niego wszystko na "nie" wiec co by nie zrobil to i tak zle(pewnie on tez tak mysli)....nie stoje po jego stronie ale postaraj sie wyluzowac...pogadaj z psychologiem na temat tej rozmowy.
:kwiatek2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mysz_aga » 6 maja 2008, o 12:17

Widzę to wyraźniej niż u siebie - Twój mąż się wścieka, że znowu "zawalił", że schrzanił (nawet w wydawałoby się prostych i jasnych sytuacjach).
Podobne słowa słyszałam od swojego męża.
Mój chciał poprostu usłyszeć wreszcie coś innego niż krytyka/żal.

Żeby nie było - mój mąż zdradził mnie psychicznie i ciągle "staramy się" być razem na nowo.
Bardzo polecam książkę: "O kobietach, które kochają za bardzo i czekają aż on się zmieni".
mysz_aga
 
Posty: 9
Dołączył(a): 28 lut 2008, o 13:15

Postprzez zizi » 6 maja 2008, o 16:31

Myszo powiedz proszę jak więc rozmawiasz z mężem.

mi już ręce opadają :cry:

najłatwiej byłoby w sobotę powiedzieć ...ty nie starasz sie ...TO KONIEC mam cię dość !

złożyć papiery o rozwód...i papa

Ale ja tak nie chcę.Zawsze jeszcze będzie czas na ostateczne decyzje.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 6 maja 2008, o 16:34

Trochę o Tobie myślałam, Zizi, zakładając nowy temat pt. Własność. Zachęcam do zerknięcia.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 6 maja 2008, o 16:35

Zizi...w tej sytuacji nie tylko sie licza Twoje decyzje i to czego Ty chcesz dlatego polecam dialog.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 6 maja 2008, o 22:45

Buniu jak zacząć dialog gdy kaktus jest taki uparty?i wciąż nabuzowany...

może on wścieka się,że odkryłam karty...wyszło na jaw jego kłamstwo...zburzyłam mu spokój...fajne życie jakie sobie zaczął układać...kochanka...rozkręcanie interesu...a w "domu"żona ,która dba o wszystko...


zastanawiam się dlaczego on nie chce po ludzku porozmawiać...albo złości się..albo tchórzy


:evil:

uwierz mi..ja chce spokojnie porozmawiać..on chyba nie bardzo :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez mahika » 6 maja 2008, o 22:55

zizi, jesteście umówieni na sobote. ładuj akumulatory. Zobaczymy co przyniesie sobota!!!
Rozmowa powinna być konkretna, najlepiej żebyś sie uspokoiła, wyciszyła... ale jak to nie wiem :?
Moze sie uśmiechnij do tego gada w sobote, zbijesz go z tropu, o nie wiem. Trzymam kciuki za Ciebie....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 6 maja 2008, o 23:17

A czego oczekujesz po rozmowie, Zizi?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 6 maja 2008, o 23:39

chce posłuchać co on ma do powiedzenia...może wreszcie coś wydusi....

zapytam go jak on dalej to wszystko widzi?czy zastanawiał się co dalej?

powiem mu,że taka sytuacja nie podoba mi się...



na pewno porozmawiam tez o dzieciach...o problemach syna....


nie zakładam jakiegoś scenariusza tej rozmowy.....


nie chciałabym kłócić sie ,ale porozmawiać...


Nie wiem co przyniesie ta rozmowa?może co wyjaśni?może cos drgnie?

Albo przekonam sie ,że nie ma sensu przedłużać mojej agoni....i pora dać sobie spokój z tym człowiekiem...

NIE WIEM CO BĘDZIE???

chce porozmawiać..choć boję się.....co będzie z nami?

nie wiem jak kaktus zareaguje?czego on oczekuje?
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 6 maja 2008, o 23:44

Zizi
Nie wiem, co będzie...
Ale co by nie miało być- chyba lepiej wiedzieć...
Przynajmniej ja tak myślę...

I moze warto jakoś nakreślić scenariusz, właśnie po to, zeby się nie kłócić.
I rozważyć każdą (!) ewentualność. Nawet najgorszą...
I jeszcze pytanie- co jest najgorsza ewentualnością?
- że on już nie chce
- że on chce, ale tak, jak do tej pory- z inną kobietą w tle, bez bliskości

?

Tak, czy siak- trzymam kciuki- za Ciebie, Zizi Kochana
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości