Faceci też mają uczucia

Problemy z partnerami.

Postprzez Camille » 30 kwi 2008, o 12:52

Witam :wink:

Orm Embar odpowiadam na pytanie-ano pewnie dlatego,ze kochamy się,ale nie umiemy wspólnie rozwiązywac problemów.Zadałam mu podobne pytanie,skoro jestem taka upierdliwa na codzien i tyle we mnie wad,to za co mnie kocha?Odpowiedział,ze za to jaka byłam niegdyś,czyli wnioskuję ze za wspomnienia.Chciałabym jednak nadmienic,ze taka byłam gdy nie miałam pojęcia,ze mnie oszukuje,a nawet wtedy gdy juz nie raz wydało się jakieś świnstwo z jego strony i wybaczałam.Tak,wtedy byłam kochana,zapłakana,zasmarkana,wybaczająca,ale ile można?!Teraz stałam się twardsza i staram się nie płakac(przynajmniej przy nim),jednak więcej gderam jak powinien się zachowac w danej syt.mężczyzna który kocha i kontroluję,bo boję się,że znów mogę o czymś dowiedziec na końcu i wyjśc na głupią jak w przypadku spotkania z koleżanką od której się dowiedziałam ze umowili sie na kawe w kawiarni.Nie miałam pojęcia gdzie jest pomimo tego,ze zanim zadzwonił do niej rozmawiał ze mną i nie wspomniał nic o tym.Naprawde byłomibardzo miło(ja w tym czasie przezywałam koszmar rozstania z corką,a on pił kawke z kol.i prosiłam go zeby wrócił szybko z miasta,bo źle mi samej)
Orm,odpowiem za siebie jestem z Maxem z prawdziwej miłosci i gdyby mi pozwolił rozwinęłabym dopiero skrzydła,ale on sam mnie tłamsi.Wiele razy tez myślałam o rozstaniu,ale zwyczajnie nie potrafię.Próbowaliśmy sie rozstac na jakis czas,ale głupia tęsknię jak szalona.Mozliwe ze to jakis rodzaj uzaleznienia.Wyjechałam nawet na tydzien do Polski,abysmy odpoczęli,zatęsknili,ale wychodzi na to,ze tęskniłam tylko ja,szybko wydało się ze szukał kontaktu z zoną czy jej kolezankami(taka wersja była dla mnie,ale dlaczego interesuje sie jej zyciem?:( )To wszystko strasznie zakrecone.Czekałam na pozew rozwodowy,miał cos zrobic do grudnia,nie zrobił nic,powiedział ze w lutym jak bedziemy w Polsce,w lutym zabrakło mu czasu,teraz bedziemy w maju i znow obiecuje,a ja juz nie wierze.Nie wiem co robic ze swoim zyciem,krece sie w kółko.Myśle ze sytuacja sie troche rozjasni kiedy bede wracac do Polski na stałe(za kilka miesiecy).Jesli byłam tylko zabawką za granicą zostanie.
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Orm Embar » 30 kwi 2008, o 21:51

Siemka Camille,

Musiałbym jeszcze raz usiąść i przeczytać wasze wpisy, i chociaż rozwikłać fakty (przynajmniej te obecne), ale wiesz jakie pierwsze wrażenie się nasuwa?

Ano takie, że obydwoje robicie coś takiego: druga strona wyjmuje nóż z szuflady, żeby pokroić kiełbachę, a ta pierwsza wrzeszczy: "na pewno chcesz mi poderżnąć gardlo, a ja tak ciebie kocham!".

Jakieś to takie wszystko pełne zaduchu... Zerwał wszelkie stosunki z byłą żoną? A po co? Na pewno początek byłby trudny, ale ludzie często się godzą - a jednak zawsze będą łączyć ich dzieciaki. Czy dobrze zrozumiałem, że zerwałaś stosunki z córką? A niby po co? Spotkał się na kawie z Twoją koleżanką? No i co z tego? Jeśli nie poszedł z nią do łóżka mimo obietnic danych Tobie, to nic się nie stało, gadał se z kimś fajnie przy kawie.

Jakoś obydwoje siedzicie w takiej duchocie, w takich zatęchłych pokojach, zamiast pootwierać okna i pooddychać świeżym powietrzem...

Kochacie siebie, ale i stale ranicie... Skąd taki mechanizm? Myślałaś o tym?

Orm
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez agik » 30 kwi 2008, o 22:45

Heja

Camile :)
Kurde, ale się porobiło :)
Jak Ty pisałaś, tez dostawałaś słowa wsparcia, więc nie załuj ich teraz Maksowi :)
Mniejsza o to, zresztą.
Temat jest Maksa, to jemu odpowiem...
Maks troszku nakulałeś nas tutaj. Pamiętam temat Cammile z jesieni.
Dziwisz się teraz, że jest zazdrosna? Troszku nieczysto grasz Maks, wiesz?
Co z tym rozwodem?
Poczytaj sobie ten temat Twojej Pani z jesieni... i ja w sumie też tego nie rozumiem- nie chcesz być wolny? Przeciez kochasz inną kobietę.
Kurde Maks- albo w jedną albo w drugą stronę. Nie ma tak, ze trzymasz dwie sroki za ogon. I to nie tylko dlatego, że to zwyczajnie nie fair. Równiez dlatego, że możesz obudzić się z ręką w nocniku. Potargany emocjonalnie, bez powrotu do żony, bez Camille...

Mam wrazenie, ze Wam zalezy na sobie nawzajem. W trochę trudny sposób, ale jednak zalezy. Może terapia par?

Pozdrawiam Was oboje serdecznie.
A Ty Camille nie bądż taka obrażona :) Masz farta. Nie kazdy ma mozliwość usłyszenia o sobie. A to, ze w ogóle napisał na takim forum, odsłonił się, swiadczy chyba , ze mu zalezy? Ja przynajmniej tak to interpretuję.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez nana » 1 maja 2008, o 16:04

miałam napisać wczoraj dokładnie to samo co agik! już nawet napisałam, ale wykasowałam, bo poczułam, że może to byłoby wtrącenie się. może skoro już tak się złożyło, że spotkaliście się w tym wątku, to może też możecie "spotkać się" z jakimś rozwiązaniem, które sprawiłoby, że wasz związek stałby się satyfakcjonujący dla was? no bo mi się wydaje, że jednak chcecie obydwoje go utrzymac?

trzymam kciuki
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Camille » 1 maja 2008, o 20:04

Dzięki kochani za kciuki.Trochę chce mi sie smiac z tej sytuacji.Swoje problemy wywleklismy na swiatło dzienne i inni oceniają nasze zachowania :) Z drugiej strony to ciekawe doswiadczenie i myśle ze przyniesie pozyteczny skutek.
Między nami jest na obecną chwilę ok,więc Maks pewnie zapomniał o portalu.Ogląda film i spytał tylko z kim klikam,więc odpowiedziałam,ze z corką(w ten sposob odpisuje Wam,a on sie niczego nie domyśla i pojęcia nie ma,że tu się jakaś dyskusja odbywa :lol: )

Orm pytasz:"Kochacie siebie, ale i stale ranicie... Skąd taki mechanizm? Myślałaś o tym? "
Nie wiem skąd to się bierze,myślę o tym ciągle.
Żywimy do siebie skrajne uczucia,tzn. jak jest dobrze między nami to kochamy się jak szaleńcy,potrafimy obwieścic to całemu światu jak para nastolatków,a gdy jest źle to nienawidzimy się szczerze ,natychmiast odeszlibyśmy od siebie i mówimy sobie okropne słowa które później trudno zapomniec.Nie ma wypośrodkowanego uczucia,takiej równowagi,są tylko te dwa skrajne uczucia.

Jeśli chodzi o córkę,to nie zostawiłam jej.Ściągnełam ją do Anglii,postarałam się o dobrą,renomowaną szkołę.Dawała sobie świetnie radę z nauką,nawet wyprzedzała rówieśników poziomem i na niektóre zajęcia uczęszczała ze starszymi grupami,jednak nie umiała się znalezc wsrod tutejszej młodziezy(róznią się chyba wszystkim od naszych dzieci).Widziałam,ze męczy się,ze jest nieszczesliwa.Przewazyła ogromna tęsknota za wszystkim co polskie począwszy od przyjaciółek z podwórka,a na obyczajach i kulturze polskiej kończac.Ubolewała nawet nad tym,ze nigdy w ang.szkole nie będzie uczyła się o Mickiewiczu,Słowackim. :)
Choc bardzo jesteśmy związane i był to potężny cios dla mnie zdecydowałam ze wróci.Utrzymujemy codziennie kontakt telefoniczny,przez gg i skypa,odwiedzam ją lub ona mnie co 2 miesiące i nie wyobrażam sobie ze miałabym ją opuścic.

Jeśli chodzi o moje wady(choc ja sama nie uwazam tego za wadę) nie jestem tolerancyjna.Trudno wytłumaczyc mi jakies sprawy,albo udowodnic w czyms racje jezeli nie zgadza sie to z moim wewnętrznym przekonaniem.Jeśli ktoś ma odmienne zdanie ode mnie w sprawach które dotyczą mnie bardzo mnie to denerwuje i wycofuje sie z takich rozmów stojąc wytrwale przy swoim.

I tak np.Orm napisałeś(sorki nie gniewaj się):
"Spotkał się na kawie z Twoją koleżanką? No i co z tego? Jeśli nie poszedł z nią do łóżka mimo obietnic danych Tobie, to nic się nie stało, gadał se z kimś fajnie przy kawie. "
Jak to co z tego???!!!
-Po pierwsze to niestosowne w chwili kiedy właśnie wali mi się zycie bo rozstaję się z córką nie wiadomo na jak długo jeszcze(do tamtego momentu nie miała matki przez 2 lata w trudnym okresie dojrzewania)
-po drugie oszukał mnie,bo na momencik miał wyskoczyc do banku(mamy 3 min.autem)a nie było go 2 godziny
-po trzecie nie spotkał jej przypadkiem na ulicy i zaprosił na kawe do pobliskiej kawiarni bo głupio tak stac na ulicy i gadac,tylko najpierw zadzwonił do mnie,zapytał jak sie czuje,ze mam przestac płakac,ze zaraz bedzie ze mną,poczym zadzwonił do niej i umówił sie.Miał czas zeby zaczekac az dojedzie
-po czwarte sami rzadko wychodzimy do kawiarni,bo pracujemy codziennie w nocy a nasz weekend to sroda i czartek(od 3 lat)z czego jeden cały przesypiamy,a nastepny poswięcamy na załatwienie jakichs spraw,więc pozbawiona jestem wszelkich uciech
-po piąte jak spytałam dlaczego tak długo mu to zajęło to nie powiedział prawdy,bo wiedział ze źle postapił tylko dowiedziałam się przy okazji od tej kolezanki,ze strasznie mi współczuje rozstania z córką i oboje z Maksem tak mnie żałowali pijąc tę kawę :shock:
-i wreszcie po szóste gdybym ja podobnie zrobiła wierzę,ze odszedłby ode mnie
No,to narazie na tyle.
Nana spoko,pisz :wink: Wtrącaj się,mi to potrzebne :)
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez nana » 2 maja 2008, o 10:32

ufff... trudno mi jakoś do was pisać... czuję się jakbym miała za mało doświadczeń życiowych (nie często tak czuję!:))) żeby wogóle coś powiedzieć w tym wątku.

Ale ok, ponieważ mówisz, że potrzba, to się postaram stanąć na wysokości zadania. Niestety mogę tylko postawić się w waszej sytuacji i powiedzieć co bym zrobiła. No więc na waszym miejscu:
1) na miejscu Camillie odpuściłabym historię z kawą! zakłądam, że Maks już zrozumiał, więcej tego nie zrobi i trzeba już to zamknąć.
2) na miejscu Maksa wzięłabym rozwód. zadbała jednak o kontakt z dziećmi. z dziećmi, a nie z byłą żoną (zdaje się, że dzieci masz starsze, niż córka Camillie, więc chyba da się to rozdzielić).
3) na miejscu Maksa pomyślłabym potem: może jakiś ślub? wiem, że to tylko papierek, ale może jak Camillie będzie go miała, to poczuje się odrobinę pewniej?
4) na miejscu Camillie rozpoczęłabym trenig tolerancji i anty-zazdrości. Moim zdaniem da się to przetrenować. Potrzeba czasu i skupienia, ale się da. Twoje zdanie Camillie i twoja opinia jest bardzo ważna, ale z pewnością zdajesz sobie sprawę, że jednak są aspekty, w których ludzie mogą mieć przeciwne opinie, a mimo to żyć razem w zgodzie? W pozostałych trzeba wypracować kompromis (to już zadanie dla dwojga). Na początek możecie przyjąć zasadę, że jeśli w czymś nie potraficie dojść do kompromisu, to np. rzucajcie monetą albo na przemian podejmujcie decyzje. Albo wypiszcie na kartce argumenty i niech ich liczba zadecyduje? Jest wiele szkół kompromisu, warto je poznać!:)
5) na miejscu Maksa wspierałabym Camillie w powyższych trenigach. Sądzę, że najgorzej jest w chwilach załamania. Czyli wtedy, gdy chwilowo znów zabraknie toleracji. Widząc twoje zaangażowanie Maks nie wątpie, że właśnie w takich chwilach możesz wesprzeć Camillie?

ufff... no to takie pomysły przyszły mi do głowy. zaznaczam, że to tylko moje wyobrażenie o tym jak ja bym się zachowała w sytuacji. niestety nie mam wogóle tego typu doświadczeń. jedyne co, to mogę pójśc tym samym tokiem myślenia, którym idę zawsze jak mam skomplikowany i wielowarstwowy problem: zdejmować ciężar warstwa po warstwie:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Camille » 2 maja 2008, o 12:02

Kawę zkoleżanką juz dawno odpuściłam :) tylko jak wspominam to we mnie złośc wzbiera,ale staram się nie pamiętac.
Gorzej z treningiem tolerancji i anty-zazdrości.To dla mnie trudne.
Zauwazyłam ze zazdrosna czuje sie tylko wtedy gdy Maks mnie zaniedbuje,nie interesuje sie moimi problemami,nie rozmawia o nich,nie mówi miłych komplementów kiedy wydaje mi się ze zrobiłam juz wszystko zeby mu się podobac a on tego nie zauwaza,kiedy brakuje mi czułości.Ogólnie jestem pewną siebie osobą,a przy nim poraz pierwszy doświadczyłam poczucia niższosci i bylejakości.Podkreślam,ze nie zawsze się tak czuje.

Zapomniałam dodac,ze Max zrobił krok do przodu,bo pomimo tego ze rozwód się odwleka poznał mnie wreszcie ze swoją rodziną co świadczy chyba o tym ze traktuje mnie raczej powaznie.
Wydaje mi się,ze on czuje jakis rodzaj strachu przed rozwodem i spojrzenia w oczy swojej ex.Wiem,ze dominowała w tym związku.Kiedys jak byłam swiadkiem ich rozmowy telefonicznej to byłam zdumiona gdy ona puściła mu wiązkę a on w milczeniu pokornie słuchał jak d..wołowa.
W dyskusjach ze mną nigdy nie jest taki pokorny,a niekiedypowie nawet za duzo.Czy to oznacza ze mnie nie szanuje?
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez nana » 2 maja 2008, o 12:54

Camille napisał(a):...Gorzej z treningiem tolerancji i anty-zazdrości.To dla mnie trudne.
Zauwazyłam ze zazdrosna czuje sie tylko wtedy gdy Maks mnie zaniedbuje,nie interesuje sie moimi problemami,nie rozmawia o nich,nie mówi miłych komplementów kiedy wydaje mi się ze zrobiłam juz wszystko zeby mu się podobac a on tego nie zauwaza,kiedy brakuje mi czułości.Ogólnie jestem pewną siebie osobą,a przy nim poraz pierwszy doświadczyłam poczucia niższosci i bylejakości.Podkreślam,ze nie zawsze się tak czuje.

ćwiczyć, ćwiczyć!:))) i rozmawiać też!:) co do ćwiczeń, to nie mam konkretnych podpowiedzi, ale sama piszesz, że zaczyna ci szwankować poczucie własnej wartości... pomyśl więcej o tym. może coś jest w tobie takiego, co nie pozwala ci docenić siebie i "wyżywasz sie" na Maksie? Nie mówię, że on jest super, a ty nie. Diabeł tkwi pewnie w szczegółach, których nie znam (no bo przecież nie mogę znać i nie powinnam). Zastanów się kiedy czujesz się "bylejaka" i dlaczego. Postaraj się poanalizować swoje uczucia. Może ci coś wyjdzie. Nie koniecznie one muszą się brać z "zaniedbywania" Maksa. Może to są jakieś dawne kwestie? Mi dużo różnych rzeczy, których sama o sobie nie wiedziałam wyszło na terapii. Nie myślałaś nigdy o terapucie? Nie namawiam, ale pomyśl, może miałabyś ochotę dowiedzieć się wiecej o samej sobie i swoich uczuciach? Mi się wydaje, że terapia, to takie zajrzenie w środek samego siebie.
Camille napisał(a):...Zapomniałam dodac,ze Max zrobił krok do przodu,bo pomimo tego ze rozwód się odwleka poznał mnie wreszcie ze swoją rodziną co świadczy chyba o tym ze traktuje mnie raczej powaznie.
Wydaje mi się,ze on czuje jakis rodzaj strachu przed rozwodem i spojrzenia w oczy swojej ex...
W dyskusjach ze mną nigdy nie jest taki pokorny,a niekiedypowie nawet za duzo.Czy to oznacza ze mnie nie szanuje?

Domyślam się, że wasze poprzednie związki nie były dla was satysfakcjonujące. Zatem nic dziwnego, że wobec siebie postępujecie inaczej niż wobec swoich ex. Nie uważam, że to brak szacunku. Myślę, że może teraz bardziej możecie realizować samych siebie. Chciałałabyś, żeby Maks się ciebie bał i przez to nie mówił otwarcie co myśli? Ja bym wolała szczerość. Nie mówiąc o tym, że "potakiwanie" w wydaniu męskim mnie nudzi:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Maks » 5 maja 2008, o 17:28

Wpisuję sie tutaj drugi raz i chyba ostatni,no.... gdybym jednak miał problem z tym co się wydarzyło przez ostatnie trzy dni .... wrócę.Teraz jednak chciałbym zakonczyć ten post.Tak,macie rację,zawsze nalezy wysłuchać dwóch stron.Gdy moja Pani "Camilla" pisała pierwszy post nie udzielałem się,chciałem żeby ktos jej pomógł,wytłumaczył,nawet nie wiedziałem na początku,że pisze takie posty.Odpuściłem sobie,miałem dość kłótni w zyciu codziennym i nie chciałem przenosic tego na łamy forum.Dzisiaj nastąpił koniec naszego związku i tylko dlatego,że ..... zresztą nieważne.Dzięki wszystkim za wszystko.Miałem szczęśliwe 4 lata bo kochałem jak nigdy nikogo!!!
Pozdrawiam!!!!Ciebie Camillo też z całego serca!!!
Maks
 
Posty: 2
Dołączył(a): 25 kwi 2008, o 03:02

Postprzez Orm Embar » 5 maja 2008, o 18:36

Hejka,

W dość tajemniczy sposób podajesz przyczyny rozstania - ale to Twoje prawo i Twój wybór.

Tak czy owak szkoda, że rozpada się jakiś związek, dla Was obydwu szybkiego wyleczenia zranionych serc, ułożenia życia, nowych pięknych spotkań w nowych związkach i - co najważniejsze - WYCIĄGNIĘCIA WNIOSKÓW Z PRZESZŁOŚCI.

Powodzenia!!!!!!

Orm
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 5 maja 2008, o 20:15

Nic nie rozumiem... powodzenia Maks.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 5 maja 2008, o 21:37

Pewnie jak zawsze prawda lezy gdzies posrodku :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 6 maja 2008, o 08:59

szkoda... :nie:
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Camille » 7 maja 2008, o 12:56

:wink: nie jest tak tragicznie,pogodziliśmy się,ale było już ostro heh...Jesteśmy parą niedogadujących się,wrzeszczących na siebie idiotów którzy bez siebie życ nie potrafią :twisted: To śmiech przez łzy,bo wcale nie jest łatwo w chwili kiedy nie potrafimy znaleźc nici porozumienia i wszystko co budowaliśmy wali się w ciągu kilku minut...ale wystarczy,ze obok siebie usiądziemy i rozbudza się w nas tak wielka miłośc i tęsknota ze nie sposób tego porównac do czegokolwiek.Zupełnie nie moge znaleźc na nasze relacje złotego środka.Samych siebie nie rozumiemy,nie pojmujemy dlaczego tak się dzieje...Czasem myślę,ze to wielka miłośc jaką się darzymy powoduje konflikty z obawy przed jej utratą.Pozdrawiamy Was serdecznie :papa:
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Orm Embar » 7 maja 2008, o 22:07

Camille napisał(a)::wink: nie jest tak tragicznie,pogodziliśmy się,ale było już ostro heh...Jesteśmy parą niedogadujących się,wrzeszczących na siebie idiotów którzy bez siebie życ nie potrafią :twisted: To śmiech przez łzy,bo wcale nie jest łatwo w chwili kiedy nie potrafimy znaleźc nici porozumienia i wszystko co budowaliśmy wali się w ciągu kilku minut...


Nic tylko dziękować Bogu, że nazywacie się Maks i Camille, a nie Związek Radziecki i USA, bo gdyby to drugie, dawno spłonęlibyśmy w ogniu wojny atomowej... ;)

Na poważnie - bardzo mi przykro, jeśli w Waszym związku dzieją się takie rzeczy jakie się dzieją, to albo dobraliście się w korcu maku, po prostu tak macie, i tak naprawdę świetnie się bawicie, albo ... jak żaden inny związek potrzebujecie natychmiastowej terapii, bo nawet nie zauważacie, jak głęboki jest problem.

Tak czy owak w każdej sytuacji powodzenia

O.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 117 gości

cron