Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Problemy z partnerami.

Re: syndrom wypalenia???

Postprzez ewka » 4 maja 2008, o 00:54

lotos*kwiat napisał(a):tak pisałem że ona nie pozwala mi siebie puścić, bo jak już po paru miesiącach dochodzę do siebie i cichnie ta moja wewnętrzna walka, ona na powrót się odzywa jak gdyby nigdy nic, i w mojej głowie wszytsko zaczyna się od nowa. ten sam schemat ta sama bajka, tylko coraz mniej w tym satysfakcji, coraz więcej zniechęcenia, tylko ta uporczywa myśl.

A nie możesz zerwać definitywnie tych kontaktów? Jakiś czas się pomęczysz... a potem może być lepiej. Może ona nie chce, może nie potrafi, może nie czuje potrzeby - ma takie prawo, czyż nie? To nie jej wina, że Ty tak się czujesz. Czy wie, że tak to wszystko odbierasz? Że się w jakimś sensie uzależniłeś? Jeśli nie wie, to "odezwę się jeszcze" jest jakąś normalną odpowiedzią i zapowiedzią, że kiedyś tam... mało zobowiązujące, choć Ty trzymasz się tego jakoś bardzo kurczowo.

To dość mocno zagmatwane się wydaje i ja nie wiem, czy sobie z tym sam poradzisz. Wspominasz też o depresji... leczysz ją?

Jakoś strasznie się zaplątałeś. I szczerze współczuję. Mnie w jakiś zawiłościach pomaga, jak sobie wytłumaczę bezsens, w jakim tkwię. Udowadniam sobie, jak bardzo to coś jest bez sensu... i łatwiej jest wtedy z tym się zmierzyć. Twoje podejście też jest pozbawione sensu, sam sobie strzelasz gole. Wiem, że to wiesz... ale jeśli nie potrafisz się z tym uporać - szukaj terapii. Takie moje zdanie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ważka » 4 maja 2008, o 09:30

---------- 07:28 04.05.2008 ----------

Bardzo sie czujesz z tym wszystkim samotny.Potrzebujesz moze bardziej prostej zyczliwej rozmowy,osoby która by cie wysłuchała,byc może przytuliła tak zwyczajnie po przyjacielsku a nie tam romansu.Albo wypierasz to tak bardzo a tak naprawde pragniesz tej kobiety!!!Ale z tego co piszesz Tobie chodzi o przyjazn ,dialog jej o coś wiecej.Ona wie o tym podgrzewa sytuacje i odchodz a ty ją gonisz!!!Tylko po co???Czas chyba uwolnic siebie od tego i podjac decyzje.

fr Comy
Zapowiadano duszny wyż
tymczasem od piętnastu dni
nie można było pozbyć się uczucia żalu
zataczałem sie we mgle
najpierw byłaś obok mnie
albo nie było cie wcale

Zrozum jeśli nie będę umiał zmusić się do życia
wybacz jeśli nie będę umiał powstrzymać się od picia
musi minąć kilka dni zanim zduszę w sobie wstyd
zanim nabiorę nowych sił

Nie wiem w którą stronę
nie wiem dokąd moge dotrzeć
uwalniam swoją wolę
zaczynam nową drogę
w miejsca których nie ogarnie myśl


Sam sobie serwujesz ta depresje!Bo choroba zony bo niby ja kochasz ale masz tak naprawde tego dosc.I jeszcza ta kobieta a właściwie złudzenie kobiety.Wrażliwy z Ciebie facet ,zatraciłeś sie w tym wszystkim badzo.I myślisz wciąz o innych a nie o sobie!Może czas to zmienic.Chcesz tak dożyc do końca?W takim marazmie?
A tak na marginesie piszesz coś czasem do szuflady?

---------- 07:30 ----------

http://pl.youtube.com/watch?v=UbL942M0OrU
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 4 maja 2008, o 15:50

Wiecie co, teraz mam taki para depresyjny stan, więc to co napiszę może być tym przesiąknięte. chyba istotnie bardziej potrzebuje rozmowy, czasem przytulenia, zrozumienia.
czy leczę moją depresję? tak jakoś na obecną chwilę mi się wydaje że chyba nie chcę jej leczyć. czasem się zastanawiam czy nie lepiej ,mi na nią było by brać jakieś syntetyki, amfetamina, kokaina, lsd, ekstazy. nie chce szpikować się chemią, szczególnie antydepresyjną, już wolałbym chyba powyższe.
wiecie jak ostatnio się czuję? jest taki teledysk, jakoś bardzo go lubię, często go ostatnio oglądam, wydaje mi się iż treściwie ukazuje to jak się czuję. jest tam główna bochaterką, i chyba częstokroć czuję się tak jak ona, czasem tak rozpiera mnie energia że miałbym ochotę zrobić totalną rozpierduchę jak na końcu tegoż teledysku, ale to jedynie moja wyobraźnia, może bardziej symbolicznie pozwala mi to znaleźć ujście dla wewnętrznego bólu, chyba dlatego lubię ten teledysk:

http://pl.youtube.com/watch?v=BkmgsksTT4A

co do pisania, kiedyś coś tam pisywałem, nawet wiele, nawet nie tylko do szuflady. to już przeszłość.

wracając do wątku:

zapewne sam się w tym zapętlam. owa dawna przyjaciółka, wie że tak się z tym wszystkim czuję. po latach nie wytrzymałem i opisywałem jej to nawet obficie. sam już nie wiem czego chcę. dziś moja ukochana :) mówiła mi żebym zrobił coś co napowrót pomoże mi się odnaleźć. tylko że ja już sam nie wiem co. to wszystko mnie przytłacza.

jeśli chodzi o zerwanie definitywne, sam już nie wiem co przez to rozumieć. myśl uporczywie powraca.kiedyś traktowałem ją jako najbliższą przyjaciółkę, potem chciałem by taką pozostała. potem zmieniło się nasze życie, realia, i my zmieniliśmy się również, albo też poznaliśmy się bliżej. smak wyobrażeń jest słodki. w sumie zastanawiam się czy potrafił bym w ogóle żyć rzeczywistością. jakoś chyba zawsze od niej uciekałem. po co mi te wszystkie sztuczne światy? po co mi one? jakiż brak próbuję sobie nimi zapełnić. być w świecie ale jakoby nie będąc z tego świata. gdy mam takie nastroje, to się wizolowywuję, wyalienowuję. tak naprawdę to chyba jakoś od zawsze pragnąłem uciec gdzieś poza ten świat. tylko tak naprawdę czuję że tu nie ma gdzie uciec.wszystko daje tylko odpust chwilowy. pogrążam się w sztuczne światy.

związki - idealne związki, i ich realne odzwierciedlenia. przyjaźń, czy to ja do niej nie dorastam, czy może inni? a może taką ona jest? zmienną i nieuchwytną.

zapętliłem się. pęta mnie moja wyobraźnia. wiecie co? może to jest walka pomiędzy rzeczywistością, a pewną moją realną potrzebą. tylko która z nich jest autentycznie realna. potrzeby moje, potrzeby innych, czasami sam już nie wiem które z nich są ważniejsze. dlaczego jestem skłonny rezygnować z siebie na rzecz innych? dlaczego nie potrafię żyć w pełni swoim życiem? za czym ja gonię? i czemuż nie mogę tego pochwycić? co w tym wszystkim jest tak naprawdę realne?

co w tym wszystkim jest tak naprawdę realne???
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Re: Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez ewka » 4 maja 2008, o 23:47

lotos*kwiat napisał(a):czy leczę moją depresję? tak jakoś na obecną chwilę mi się wydaje że chyba nie chcę jej leczyć. czasem się zastanawiam czy nie lepiej ,mi na nią było by brać jakieś syntetyki, amfetamina, kokaina, lsd, ekstazy. nie chce szpikować się chemią, szczególnie antydepresyjną, już wolałbym chyba powyższe.

Wiesz... to w żaden sposób nie rozwiązuje problemu... raczej dokłada następne.
A jaka jest różnica między chemią antydepresyjną, a tą z syntetyków? I dlaczego ta druga jest lepsza?

Mam wrażenie, że wrosłeś w to zaplątanie. I że niekoniecznie chciałbyś to zmienić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

syndrom wypalenia???

Postprzez lotos*kwiat » 5 maja 2008, o 09:18

chmm? dziś myślę nieco inaczej, zasłona depresyjna nieco opadła, wróciła pewna stabilność i trzeźewość umysłu. w sumie nie wiem na jak długo. to co wczorj pisałem, pisane było w depresyjnym nastroju, wtedy myślę zupełnie inaczej.

tak naprawdę to nie wiem czy sięgnoł bym po dragi.jestem zwolennikiem życia w trzeźwości. jednak wydaje mi się że masz rację mówiąc iż wrosłem w ów problem.jednakże świadomie istotnie chciałbym go zmienić. chciałbym moze pomyśleć jak z niego wyrosnąć.

raz jestem przekonany ze nie chce z nią utrzymywać kontaktu. innym razem wydaje mi się to fajne i nie widzę w tym nic złego, innym zaś razem nie chce a myśl moja gdzieś tam błądzi. gdyby bodaj moje chęci nie zmieniały się zależnie od nastroju. gdy mam jeden nastruj wydaje mi się że coś jest ważniejsze a niźli coś innego, innym razem tamto staje się nie ważne a ważnym staje się coś innego.jak się w tym rozeznać? jak rozeznać się w tym zapętleniu? jak wiedzieć czego naprawdę chcę?i jak wiedzieć że się nie łudzę?
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez bunia » 5 maja 2008, o 09:22

Piszesz,ze kochasz swa partnerke szczerze,gleboko....hmm a moze tak nie jest i dlatego te watpliwosci,zmiany nastroju....?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 5 maja 2008, o 10:10

Buniu, bodaj byś wiedziała jaki to ból gdy widzi się cierpiącą osobę którą się kocha.gdy widzi się jak zwija się z bólu, jak płacze. przy jednoczesnym poczuciu że nawet nie wiem jak byś pragneła to nie jesteś w stanie jej pomóc, ulżyć w cierpieniu - z tąd moje wachania nastroju, głębokie depresyjne doły. ja też mam swój próg cierpienia, a po latach czasami bywa trudniej. ból potrafi się pogłębiać, reakcje mogą się utrwalać.

wiem że kocham moją partnerkę, bo wiem co czuję w jej bliskości, wiem jaki tworzymy związek, wierz mi że jesteśmy sobie bliscy, bliscy nawet bardzo. tak więc ten trop wydaje mi się chybiony, jedyne co to chyba napełnia mnie większym smutkiem
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez bunia » 5 maja 2008, o 10:14

No tak przez chwile zapomialam o Twoim innym watku....moze wiec jest to ucieczka w inny swiat,"lepszy" swiat,proba uwolnienia sie.....tak "glosno" mysle.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 5 maja 2008, o 10:33

może próba radzenia sobie z bólem, choć wolałbym doprawdy czynić to inaczej. czuję że taki sposób mnie wyjaławia.dobrze było by na powrót odnaleźć jakąś stabilność.
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez ewka » 5 maja 2008, o 10:57

W kontekście tamtego wątku (bo to wcale nie są tak bardzo odrębne tematy - mają mocny wspólny mianownik) to ja sobie myślę tak: tak się złożyło, że jesteś facetem, na którego ramionach spoczął duży ciężar. I musisz (i chcesz) go udźwignąć i tutaj chylę czoła, bo to i trudne i naprawdę ciężkie. I wydaje mi się, że to "uzależnienie" na pierwszy rzut oka daje Ci siłę... na drugi rzut wcale Ci jej nie daje. Jest odskocznią, ale faktycznie rujnuje Twoje emocje i wyczerpuje siły.

Myślę, że potrzebujesz czegoś (czego? nie wiem), aby dopalacze Ci się włączały i regenerowały siły. Nie wydaje mi się, aby Twoja wirtualna przyjaciółka mogła Ci to dać.

Myślę też, że jesteś tym wszystkim zmęczony... mimo miłości do swojej partnerki, bo to się przecież nie wyklucza. Zmęczony takim zwyczajnym, ludzkim zmęczeniem. I potrzebujesz ludzkiego ramienia, na którym położyłbyś czoło, zapłakał nawet (jeśli trzeba)... gdzie mógłbyś pokazać, że jest ciężko, gdzie mógłbyś być po prostu chłopcem, który potrzebuje zrozumienia i wsparcia.

Trudne to wszystko... współczuję.

"Ale Ty, o Panie, tarczą moją jesteś i chwałą moją, Ty moją głowę podnosisz" - Ps 3,4
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 5 maja 2008, o 11:14

Jest ogromnie duzo ludzi ktorzy cierpia w samotnosci....czesto zdani na pomoc ludzi obcych....mimo wszystko to budujace,ze macie siebie....milosc na dobre i zle....nikt nie wiem,moze to dobro jest za rogiem i przyniesie ulge czego ja Ci serdecznie zycze.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 5 maja 2008, o 11:37

Dziękuję, dziękuję za słowa zrozumienia i pociechy. Chyba istotnie czuję się jakoś podobno do tego co pisze Ewa. dopalacze? chm? ciekawe określenie. doładował bym swoje baterie, oj podoba mi się ta koncepcja.

właśnie prosiłem partnerkę o 10 minut samotności, bym mógł tych kilka słów napisać. siadła obok, nie chciała mi dać tej chwili. mówiłem jej jak wiele to dla mnie znaczy. mój wewnętrzny horyzont przejaśniał się. teraz płaczę, znowu popadam w doła.

czy to musi być takie trudne? czy ona też nie potrafi zrozumieć że potrzebuję trochę samotności i wytchnienia, ciszy, skupienia się na sobie i swoich myślach? ma mi to za złe.znów wszystkiego mi się odechciewa. a kocham ją przecież.

taka huśtawka nastrojów

pomimo wszystko dziękuję Wam za słowa zrozumienia
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Re: Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez ewka » 5 maja 2008, o 15:19

Hej no... dopalaczy nie bierz zbyt dosłownie :D Mam na myśli jakąś sferę życia, która pozwoli się mentalnie trochę odciąć, aby nabrać sił. Ok?

lotos*kwiat napisał(a): czy to musi być takie trudne? czy ona też nie potrafi zrozumieć że potrzebuję trochę samotności i wytchnienia, ciszy, skupienia się na sobie i swoich myślach? ma mi to za złe.znów wszystkiego mi się odechciewa. a kocham ją przecież.

Musisz ją tego nauczyć... wywalczyć, jeśli nauka będzie szła opornie. Tu Cię doskonale rozumiem, bo ja też lubię (i potrzebuję) być sobie sama ze sobą. Wywalczyłam;)
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lotos*kwiat » 5 maja 2008, o 19:00

---------- 18:59 05.05.2008 ----------

popieprzyło mi się wszystko, to chyba kryzys, bardzo głęboki. rozsadza mnie agresja, trzęsie mnie od środka, chodzę nieprzytomny, jak zombi. dookoła mnie obrazy,ludzie i dzwięki a ja tonę w jakimś wewnętrznym wirze. odkąd zaczołem pisać na tej liście z każdym dniem jest coraz gorzej. chodze i dzialam jak maszyna.wulkan zlosci., co sie dzieje? boże, jak bardzo teraz brakuje mi rozmowy, takiej zwyczjnej. a ludzi jak nalekarstwo. pieprze całe wsparcie, nawet nie potrafię po nie sięgnąć a tak bardzo go teraz potrzebuje.wali się mój świat, tonę

---------- 19:00 ----------

dziękuję Ewo
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez ewka » 5 maja 2008, o 20:14

Hej Lotos... co się dzieje?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości

cron