Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Problemy z partnerami.

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 30 kwi 2008, o 04:45

Kiedyś miałem przyjaciółkę, przeżyliśmy mały romans. Nie byliśmy parą. Następnie poznałem moją obecną partnerkę. Kocham Ją szczerze i głęboko.Dawna relacja przyjacielska posypała się. Przez lata próbowałem ją odbódować.Mieliśmy z moją dawną przyjaciółką problemy w komunikacji.pisywaliśmy do siebie. to był nasz jedyny kontakt przez ostatnich sześć lat. pisywaliśmy sporadycznie. zawsze wzbudzało to we mnie wiele emocji. wiele razy chciałem zerwać tą znajomość ale nie potrafiłem. moja rzekoma przyjaciółka, pisywała raz na parę miesięcy, zazwyczaj krótką wiadomość odnoszącą się w swej treści do poprzedniej.znajomość ta była raczej dla mnie dyskomfortowa, byliśmy jakoby wyrwani z dwóch różnych światów, o sprzecznych systemach wartości. poznałem owo przyjaciółkę około dziewięciu lat temu. prawie od dziewięciu lat przychodzi mi ona na myśl codziennie.chciałbym dać sobie spokój z tą znajomością ale jakoś nie potrafię. dlaczego jest ona dla mnie tak ważna? jestem w związku z osobą którą kocham, i wiem że nie był bym w stanie tworzyć relacji z ową przyjaciółką. dlaczego więc stała się treścią moich obsesyjnych myśli?dlaczego nie potrafię o niej zapomnieć? wiem że dało to by mi wile wolności.dlaczego???
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez tytania » 30 kwi 2008, o 08:38

Hm... Strasznie trudne to pytanie i naprawde nie mam pojęcia co na nie odpowiedzieć. Musiałabym się dgłębnie zastanowic...
Może spróbuj dojśc do tego z czym uosabiasz tę osobę. Może to Twoje ukryte marzenia, potrzeby, fantazje? Trudno orzec.
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez ewka » 30 kwi 2008, o 10:37

Też mi się pomyślało to, co pisze Tytania... że ona uosabia coś, za czym może podświadomie tęsknisz.
stała się treścią moich obsesyjnych myśli

A o czym myślisz, kiedy o niej myślisz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 30 kwi 2008, o 10:44

Kazda obsesja jest wynikiem zachwianej rownowagi....sadze,ze jest ona tesknota za tym za czym w podswiadomosci teskniles/tesknisz....czesto pomocna jest konfrontacja- to "cos" peka jak balon.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ważka » 30 kwi 2008, o 10:53

Mój eks strasznie tęsknił za swoją pierwszą miłością twierdził że to obsesja ,chore myśli bo gdy tylko ją spotykał czar pryskał i tylko ją ranił kolejnym odrzuceniem.Zerwał ze mną bo nie mógł o przestac o niej myślec .I co ona przyjechała do niego na pare dni,zasmakował tego miodu i sie przeraził że miałby reszte dni spedzic z tą kobietą.Ona sie nakreciła.A on kolejny raz ją odrzucił!!!!I co zrobił ?Zateśknił za mna rzecz jasna bo ze mna uwielbia spedzac czas,wygłupiac sie i inne takie...Myśli jesteśmy w stanie kontrolowac ale to wymaga pracy.Polecam Przebudzenie Antonnego de Melli.Mój były stwierdził ze po przeczytaniu i uświadomieniu sobie wielu rzeczy w jego głowie odbyła sie rewolucja!!!Dopóki nie pozbedziez sie złudzeń bedziesz umierał!Zapomnij na moment o chorobie żony,jest Ci bliska osobą ,zróbcie coś razem szalonego!!!
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez ewka » 30 kwi 2008, o 10:58

ważka napisał(a):Polecam Przebudzenie Antonnego de Melli.

Oj ja też polecam!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 30 kwi 2008, o 22:14

Dziękuję, dziękuję Wam :) tak może i prościej poukładać własne myśli. "o czym myślę gdy o niej myślę?" ??? czasami jest to jej obraz, może taki jak ją zapamiętałem. czasami pojawiają się jakieś wspomnienia wspólnie przeżytych chwil. gdy dostanę od niej wiadomość pojawia się podniecenie, czasem nawet pożądanie. jak bym miał odpowiedzieć za czym tęsknię to przychodzi mi jako odpowiedź myśl, iż za pewną swobodą w zabawie. może chodzi tu o coś takiego szczególnego co powstaje pomiędzy dwoma osobami, pewne zaiskrzenie. ale wiem że konfrątacja zapał studzi. miałem ostatnio, miesiąc temu okazję ją spotkać, po sześciu latach niewidzenia. owo spotkanie ukazało mi że tak naprawdę obraz jaki sobie wytworzyłem istnieje jedynie w moim umysl. jestem tego świadom, co krok rzeczywistość jemu przeczy, a jednak jakoś tak mój umysł nie może się oderwać od tego wyobrażenia. dla mnie jest to wbrew logice, dlatego nazwałem to obsesją. a czy nią jest w istocie? tego nie wiem... nawet nie wiem jakie przyjąć kryteria w mysleniu o tym wszystkim. trudno mi się do tego zdystansować, chyba z uwagi na emocjonalne zaangażowanie. czasami im bardziej to próbuje od siebie oddalić, tym bardziej to powraca.gdy otwieram pocztę elektroniczną uruchamia mi się swoista kotwica, myślę tylko o tym czy coś przyszło, i jakoś ani nie potrafię nie zajrzeć do poczty, czuję w tym jakiś przymus, i podobnie gdy coś przyjdzie nie potrafię nie przeczytać, a gdy przeczytam, nie potrafię nie odpisać. istotnie posiada to charakter swoistego przymusu.więc?czymże to wszystko jest? jak się z tym uporać? jak to wszystko sobie poukładać? jak się do tego zdystansować? jak o tym zapomnieć?
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez bunia » 30 kwi 2008, o 22:20

Wyglada na to,ze ona jest wytworem Twojej fantazji....widzisz to co chcesz widziec,tesknisz za tym i to Cie nakreca......jesli wszystko pozostaje w swiecie fantazji to w czym problem.....moze przydalaby Ci sie mocniejsza konfrontacja :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 1 maja 2008, o 10:38

Gdy tak miałbym się nad tym zastanowić to chyba gówny problem leży w natrętności powracania moich codziennych myśli do tejże osoby, ściślej jej wyobrażenia, pomimo świadomej oczywistości że to tylko wyobrażenia. Jakieś bardzo silne przyiązanie. Przez lata próbowałem ratować naszą przyjaźń.Konfrontacja pomaga ale chwilowo, potem zosteję sam z myślami i jakoś umysł mój snuje dalej swój wątek. I z każdym dniem wciąż, i wciąż, i wciąż. Szczerze powiedziawszy jestem już tym zmęczony. To jakoś kumuluje się wraz z innymi trudnościami, będąc dla mnie dużym życiowym utrudnieniem. Dlatego tak piszę że chciałbym się od tego uwolnić. Gdy mój umysł pozostawiam sam sobie, powraca zawsze do tych myśli. idee fixe - ściśle i dosadnie
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez ewka » 1 maja 2008, o 23:39

Powiem Ci, że Ci współczuję i rozumiem. Poznałam kiedyś wirtualnie człowieka, który mnie w jakimś sensie zafascynował (bardzo też pomógł wygrzebać się z jakiegoś marazmu i bezsensu)... chyba Cię rozumiem... to zaglądanie do poczty, ta radość - że jest, ten smutek - że nie ma. Nigdy go nie poznałam "na żywo", nie było konfrontacji, nie było haka, który pomógłby zdjąć z piedestału - ale jakoś tak udało mi się wytłumaczyć sobie, że to zniewolenie jest tak bez sensu, tak mnie pęta, wiąże, krępuje... że chyba sobie to jakoś skutecznie wytłumaczyłam. Nie trwało tak długo jak u Ciebie... wiem, jak bardzo to może męczyć. A może spróbowałbyś jakieś terapii? Bo na moje oko nie poradzisz sobie sam, skoro tak długo to trwa i nic nie jest lepiej, lżej...
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 2 maja 2008, o 12:35

Dla mnie jest to o tyle trudniejsze, gdyż kiedyś byliśmy sobie bliźsi. Ale z czasem poznając tą osobę w różnych kontekstach doszedłem do wniosku że nie jest to osoba z którą chciałbym być na tyle blisko. Jednak pozostało we mnie jakieś silne przymusowe działanie by kontynuowa tą najomość, by walczyć o tą przyjaźń, by czynić ją w jakiś sposób szczególną. I wszystko było by może prostsze gdyby nie było tego wewnętrznego konfliktu, gdyby moje podejście było jednoznaczne. albo za, albo przeciw - ale u mnie było i za i przeciw. teraz tutaj próbuję jakoś o tym rozmawiać, to pomaga uporządkować myśli, może bardziej coś zrozumieć. coraz bardziej zastanawiający staje się dla mnie ten wewnętrzny konflikt, wewnętrzny dylemat, wedle którego jestem w tym samym czasie i za i przeciw.
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez ewka » 3 maja 2008, o 10:00

Mnie pomogła świadomość bezsensu takiego stanu rzeczy... bo tak właściwie to bardzo niszczące uczucie. Uświadamiasz sobie, że z nią być nie możesz i faktycznie nie chcesz... więc musisz ją wypuścić! Rozważyć korzyści i straty - korzyści nie ma, są tylko straty.

Dlaczego kojarzy mi się to wszystko z jakimś uzależnieniem?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 3 maja 2008, o 19:55

---------- 19:53 03.05.2008 ----------

Masz rację Ewo, od paru lat są tylko straty, straty emocjonalne, które zarazem powodują pewną blokadę przed otwarciem się na to co nowe. Jest to jakoby pewne zamrożenie emocji, pewne ich zawieszenie. Jednocześnie pojawia mi się jakaś złość na tą osobę,że też jakoś nie pozwala mi siebie puścić. Tyle razy mówiłem sobie dosć, potem przychodził jakiś mail i wszystko zaczynało się od nowa. Już jestem tym wszystkim zmęczony, przez całe lata tak się z tym czułem. I wiesz co? Odpbierało mi to częstokroć siłę którą mógłbym zarazem mieć choćby dla najbardziej istotnego dla mnie związku. Kiedyś słyszałem o czymś takim jak podwójne wiązanie, to taki termin psychologiczny, i też zastanawiam się czy tutaj w podłożu też coś podobnego nie zalega. Bo ani być w tym związku nie potrafię, już nawet na płaszczyźnie przyjacielskiej czy koleżeńskiej, a zerwać go mi równie trudno. Dziś znów otwieram pocztę i myśl pojawia się wiadoma. Ona mi ostatnio napisała że odezwie się kiedyś tam, zadałem jej bardzo istotne dla mnie pytania. w sumie nigdy nie odpowiadała na istotne dla mnie kwestie, zawsze od nich w coś uciekała, teraz napisała że odezwioe się kiedyś tam, co może w istocie nigdy nie nastąpić, a ja chyba jakoś podświadomie wyczekuję. nie wiem czy nie kryje się w tym jakaś manipulacja. ona naprzykład albo pisze mi jak teraz ze kiedyś tam się odezwie i czasem pół roku nawet nic nie pisze, albo też nic nie mówi a odzywa się po kilku miesiącach jak gdyby nigdy nic kontynułując dawny temat. tak jakby snuła nić wątku, lecz po tak rozwlekłym czasie, trzy, cztery miesiące, pół roku, rok, dlaczego? byłbym wdzieczny za wszelkie opinie na ten temat. dlaczego ona to robi? jesteście kobietami, może bardziej rozumiecie kobiety. ja nigdy tego nie rozumiałem. dlaczego? będę wdzięczny za każdą sugestię.

---------- 19:55 ----------

Dlaczego nazywam to uzależnieniem? Bo tak trudno mi się od tego uwolnić. to jest jak narkotyk, alkochol...
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Re: Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez ewka » 3 maja 2008, o 23:38

lotos*kwiat napisał(a):Jednocześnie pojawia mi się jakaś złość na tą osobę,że też jakoś nie pozwala mi siebie puścić.

Sądzę, że raczej Ty sam sobie na to puszczenie nie pozwalasz... złoszcząc się na nią przenosisz złość, jaką czujesz do siebie, do tego zniewolenia. Tak to widzę, choć tak nie musi być.

Bardzo mnie zastanowiło to:


lotos*kwiat napisał(a):Ona mi ostatnio napisała że odezwie się kiedyś tam, zadałem jej bardzo istotne dla mnie pytania. w sumie nigdy nie odpowiadała na istotne dla mnie kwestie, zawsze od nich w coś uciekała, teraz napisała że odezwioe się kiedyś tam, co może w istocie nigdy nie nastąpić

Nie moja to rzecz, jakiego rodzaju pytania to były... skoro jednak twierdzisz, że z nią być nie chcesz (w konfrontacji odpada) - to cóż mogą dla Ciebie, dla Twojego życia dzisiaj - znaczyć jej odpowiedzi? Co mogą zmienić?
Czy Ty się troszkę nie oszukujesz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

syndrom wypalenia???

Postprzez lotos*kwiat » 4 maja 2008, o 00:12

wiesz, tak naprawdę nie wiem o co mi chodzi. ostatnio borykam się jeszcze z jakąś depresją i to na dokładkę utrudnia mi rozeznanie. Czy się nie oszukuje? kiedyś mi na niej zależało, na znajomości, przyjaźni. kiedyś na swój sposób ją kochałem, choć może było to nazbyt niedojrzałe. co są warte dla mnie jej odpowiedzi? zawsze jakoś chciałem wierzyć że mogę z nią rozmawiać treściwie. próbowałem poruszać w jakiś sposób istotne dla mnie kwestie mając nadzieję na dialog. czy to dla mnie teraz ma jakieś znaczenie? widzisz, gdyby było to takie proste, może nie pisał bym o tym na forum. mam jakąś wewnętrzną walkę, jakieś niezrozumiałe, sprzeczne, scierające się tendencje. pojawiją mi się w związku z tym duże emocje, przeważnie negatywne.

tak pisałem że ona nie pozwala mi siebie puścić, bo jak już po paru miesiącach dochodzę do siebie i cichnie ta moja wewnętrzna walka, ona na powrót się odzywa jak gdyby nigdy nic, i w mojej głowie wszytsko zaczyna się od nowa. ten sam schemat ta sama bajka, tylko coraz mniej w tym satysfakcji, coraz więcej zniechęcenia, tylko ta uporczywa myśl.

walczyłem o przyjaźń, o coś czego tak naprawdę chyba nie chcę, a teraz nie umiem sobie odpuścić, zapomnieć, myśli skierować na inne tory. to już dla mnie przestało być miłe, bo tu już nie chodzi o tą dziewczynę tylko o to co dzieje się w mojej głowie. autentyczna osoba tylko napędza pewien mechanizm. a pamiętam takie chwile kiedy mogłem myśleć o czymkolwiek, teraz albo myślę o bierzących sprawach życia, albo pogrążam się w depresji, albo moja myśl błądzi powracając do niej.tylko że ja już nie chce tych myśli. męczy mnie to na równi z moją depresją i nie wiem czy jej nie pogłębia.

wierzyłem w przyjaźń - przyjaźń konkretnie z tą osobą. co najciekawsze ona mi zawsze mówiła że w przyjaźń nie wierzy. możliwe że to moje zaangażowanie, ta cała walka o przyjaźń, o podtrzymanie kontaktu, że to jakoś tak mnie przywiązało. w konfrontacji prawie zawsze przyszło mi się sparzyć.to jest najtrudniejsza relacja jaką miałem w swym życiu.

wysysa ze mnie energię
czuję się uwięziony
czuję się uzależniony
może nawet emocjonalnie wykorzystany

dla mnie zawsze ważne były głębokie i trwałe związki (przyjaźnie)
dla niej raczej przelotne,
w charakterze zabawy
tak to przynajmniej widzę

zawsze nie rozumiałem dlaczego ona rozkręca moje zaangażowanie, a potem zostawia mnie w niedopowiedzeniu, w braku nawet znaku życia na długie miesiące. i choć wiem że to jest toksyczne, nie rozumiem również po co potem znów wracała czy wraca.za to mam do niej żal, złość na nią i chyba wszystkie negatywne emocje. bo nawet w przyjaźni, wedle mnie tak się nie robi.nie podaje się komuś ręki by zachwilę zniknąć bez słowa pozostawiając kogoś w próżni.nie daje się komuś poczucia że nam na znajomości z nim zależy by zachwilę pozostawić go, choćby bez słowa "odezwę się jeszcze". to takie uwodzenie i porzucanie jeśli miałbym to ująć w dosadniejsze słowa.dlaczego, dlaczego tak? i dlaczego ja tak sie z tym wszystkim czuję?
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 150 gości

cron