czesc wszystkim, znalazlam chwile czasu zeby napisac wam ze moj skarb urodzil sie 28 maja, porod byl okropny ale staram sie nie pamietac Urodzilam w Polsce, mieszkam z rodzicami, On jest ciagle w Anglii ale byl u mnie zeby zobaczyc swoja corke. A ona wyglada jak on, codziennie wpatruje sie w nia i widze jego. Mam rozdarte serce bo wiem ze nadal bardzo go kocham, nie potrafie do konca byc szczesliwa i cieszyc ze moje dziecko jest takie sliczne i zdrowe. W szpitalu wiecznie plakalam, mialam baby blues a po jego wyjezdzie potrzebowalam 3 dni zeby odzyskac rownowage. On mowi ze bardzo nas kocha i chce byc z nami a ja nie wiem czy mam na to sily, zaczac jeszcze raz i ogromnie sie boje.
Staram sie o nim nie myslec ale kompletnie mi to nie wychodzi, ciezko jest gdy patrze na pary pchajace przed soba wozek, potrafie sie rozplakac na srodku ulicy jak takie cos widze. To tak jakby ktos wyrwal mi pol serca i nigdy juz nie bede szczesliwa bez tej drugiej polowy.