Znow mam napady...

Problemy związane z uzależnieniami.

Znow mam napady...

Postprzez Legion » 27 kwi 2008, o 16:12

autoagresji. Znow chce bic siebie samego po twarzy, niszczyc meble w domu, wybiec na dwor i krzyczec, wyc i pytac: "Dlaczego kurwa mnie to spotkalo? Dlaczego mnie? Czemu mam tak przejebane?"
Legion
 

Postprzez pukapuk » 27 kwi 2008, o 17:11

Jest taki kawał jak Józkowi spalił się dom, zaginął ulubiony pies, wywalili go z roboty Józek załamany woła: Boże czemu mnie to spotkało ?!! Niebo się otwiera i Bóg mówi: Bo cię Józek jakoś nie lubię.
Legionnaire masz znowu jazdę. Znowu płaczesz nad rozlanym mlekiem. Rzeczy
się same nie dzieją a na spotkanie to trzeba wyjść. To ty sam masz wpływ na to czy coś cię dalej będzie spotykać. Zamiast karać siebie i robić szkody w otoczeniu, poprostu zmień otoczenie. Nie ma takich układów z których nie ma wyjścia. Zawsze jest może lepsze może gorsze ale zawsze inne.
pukapuk
 

Postprzez Legion » 28 kwi 2008, o 06:06

pukapuk napisał(a):Jest taki kawał jak Józkowi spalił się dom, zaginął ulubiony pies, wywalili go z roboty Józek załamany woła: Boże czemu mnie to spotkało ?!! Niebo się otwiera i Bóg mówi: Bo cię Józek jakoś nie lubię.
Legionnaire masz znowu jazdę. Znowu płaczesz nad rozlanym mlekiem. Rzeczy
się same nie dzieją a na spotkanie to trzeba wyjść. To ty sam masz wpływ na to czy coś cię dalej będzie spotykać. Zamiast karać siebie i robić szkody w otoczeniu, poprostu zmień otoczenie.


Jazde mam codziennie jak jestem trzezwy - badz to mniejsza, badz wieksza. To po prostu choroba - depresja, nerwica. Chuj...nie wazne jak to sie nazwie. Otoczenie trzeba było zmnieć już dawno temu. Ale chuj...zostałem w tym patologicznym tyglu i teraz place za to cena wlasnego zycia. Dziekuje wam moi "kochani" rodzice! Obyscie sie w piekle smazyli. A Ty pukapuk nie masz pojecia przez co przechodze. Tak jak kurwa mozna z dnia na dzien powiedziec sobie "Dobra daje sobie luz na jakis czas i nie biore" tak kurwa nie mozna powiedziec "Chuj z tym co bylo. Teraz jestem innym czlowiekiem i mam nowy zajebisty charakter". Poza tym emocje pojawiaja sie same. Nie mam zamiaru tlumic tych negatywnych, tylko i wylacznie dlatego, ze kurwa jest to spolecznie nieakceptowalne.

I dzisiaj nikt nie zadzwoni i nikt nie pomoze. Dlatego pewnie dzisiaj skonczy sie na tym, ze nie wytrzymam i zalatwie sobie dzialke amfetaminy.
Legion
 

Postprzez Filemon » 28 kwi 2008, o 10:32

cześć Legionnaire...

a kto miałby zadzwonić i pomóc...? masz na myśli kogoś konkretnego, czy oczekujesz po prostu kontaktu z jakimś drugim człowiekiem - no bo w tym drugim przypadku, to już rozmawialiśmy, że są przecież takie możliwości - są mitingi, grypy wsparcia, itp. - takie spotkania mogą właśnie chociaż doraźnie pomóc się powstrzymać przed powrotem do nałogu i w danym momencie przynieść ulgę - a przecież początkowo o to chodzi, żeby przeżyć jakoś to "dzisiaj" a potem zobaczymy, co przyniesie jutro... może jutro akurat będzie jakoś lżej? może coś fajnego przyniesie los?

może to brzmi jak wątłe pocieszenie, no ale JAKOŚ trzeba sobie próbować radzić, bo warto przecież - przynajmniej dopóki ma się młodość, zdrowie i można jeszcze mieć w życiu nadzieję... :-)

P.S.
Wiesz ja jakoś nigdy sobie w ogóle nie zadawałem takiego pytania: "dlaczego akurat mnie to spotkało...?" - nie mam skłonności patrzeć na moje sprawy w taki sposób... (może dlatego, że nie wierzę w jakiegoś szczególnego Boga, czy coś tam takiego...? - nie wiem) Jakoś zawsze po prostu wydaje mi się, że... niby dlaczego to nie mnie miałoby to spotkać - przecież ja jestem taki sam jak każdy inny i czy mnie czy kogo innego to spotka, to przecież to samo... - nie wierzę w to, że to jakiś Bóg tak chciał - po prostu: jednemu obcięło nogi, drugi ma raka a trzeci urodził się w takiej a nie innej rodzinie - niektórzy pękają w takich sytuacjach i kończą ze sobą (od razu lub "na raty" a inni podejmują jakąś walkę o siebie - ja wybieram to drugie... dopóki dane mi siły i czas mego życia... :) )

Mam Ci coś jeszcze do powiedzenia odnośnie relacji z bliskimi osobami, do których się czuło nienawiść i wielkie pretensje, bo u mnie właśnie coś się zadziało w tym obszarze nowego i jakiś promień nadziei zaświtał, ale to już może ewentualnie w następnym "odcinku"...

Trzymaj się tam i walcz - nie poddawaj się zbyt łatwo, nie sprzedawaj własnej skóry za zbyt niską cenę - trzymam kciuki i mam nadzieję, że przewalczysz ten bardzo trudny moment... A jak Ci się nie uda to trudno - póki życia i sił zawsze można próbować od nowa i chyba jednak najczęściej przychodzi moment, że po wielu porażkach odnosi się też jakieś sukcesy... ech...

daj znać co i jak...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pukapuk » 28 kwi 2008, o 19:08

...A Ty pukapuk nie masz pojecia przez co przechodze.... No i masz racje bo nikt bardziej nie przeżywa od tego kogo przeżycie dotyka . Ja nawet bym się nie pokusił powiedzieć "wiem co czujesz " bo to niemożliwe. Ja mam też swoje doświadczenia.Piłem i jarałem destrukcyjnie 25 lat z z zegarmistrzowską dokładnością co 7 lat detoks 3 razy po 2 lata ciągi ,dzień w dzień, od 4 rano do 23. Trzy razy osiągałem dno trzy razy zmieniałem życie tyle
gnoju co sobie i innym narobiłem to majstersztyk !!! Ojciec trep alkoholik napierdalał mnie koncertowo. Nie chce dalej opisywać bo to nie ma sensu ,ktoś kto pił na zgon, to ma takie same wspomnienia,tylko szczegółami się różnią.Moje jazdy trwały 20 lat czyli połowę życia. I wiesz czemu sobie daję radę ? Bo przestałem robić tak jak pisał Filemon z którym się w kwestii walki nie zgadzam i jestem w stanie postawić ,każde pieniądze ,że mam racje. Z tego prostego faktu że u mnie to zadziałało. KTO WALCZY TEN MOżE ZGINąC . Nigdy nie zaczepiaj silniejszego i sprytniejszego bo poprostu dostaniesz w pierdol i taki będzie finał.... Z uzależnieniem nikt nie wygrał logika podpowiada: nie wychodź na pole bo przegrasz. Nie masz silnej woli ani takiej mocy by dać radę. Możesz zrobić tylko jedno zejść z pola rażenia i iść własną ścieżką. Często na mitingach podają przykład z schodami ruchomymi że trzeźwienie i zmiany w życiu można przyrównać do ruchomych schodów które jadą w przeciwną stronę jak się uzależniony zatrzyma to się cofa, a ja się zawsze pytam po jakiego gwinta włazić na schody ,które jadą w drugą stronę? Do mnie należy wybór tej ścieżki która może i jest wyboista i czasem można sobie obić pysk ale ja właśnie tak chcę....
chuj...zostałem w tym patologicznym tyglu... no właśnie zostałeś ty podjąłeś tą decyzje i teraz cierpisz. Nie widzisz w tym destrukcji jaką sam sobie gotujesz ? Rodziców wysyłasz do piekła może i masz powody tylko że działasz w schemacie ,który znasz i wiesz że to nie to. Nie przerywasz ciągu zdarzeń. Nie masz zamiaru tłumić negatywnych emocji i znowu masz racje bo to niezdrowe. Tylko jest różnica między rozwalaniem mebli a właściwym zrozumieniem i przeżyciem tych emocji. Negatywne emocje to czerwone światło że na coś nie wyrażasz zgody czegoś nie akceptujesz jeżeli nic nie zmienisz to będziesz miał jak masz !!! CHCIEć TO MÓC i tyle nie ma takich układów z których nie można się wyplątać jeżeli się chce ,można sobie wkręcać różne przeszkody i inne niemożliwości ale prawda jest taka że na ile ty sobie pozwolisz w swoim myśleniu na tyle będziesz miał. To ty określasz siebie i swoją tożsamość i to KIM JESTEś I CZEGO CHCESZ !!!
pukapuk
 

Postprzez Legion » 2 maja 2008, o 17:13

Masz swieta racje. Dziekuje za rady. Szkoda tylko , ze nie moge z nich skorzystac.
Legion
 

Postprzez Filemon » 2 maja 2008, o 19:01

no heeej tam... to ja mam chyba już nie pisać...? bo odpowiedzi żadnej nie dostaję... :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pukapuk » 3 maja 2008, o 07:28

Nie możesz czy nie chcesz ?
pukapuk
 


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 340 gości

cron