Przegrana??

Problemy z partnerami.

Przegrana??

Postprzez AniaK » 1 maja 2008, o 19:13

Pisze, bo jeste w zawieszeniu, nie bardzo wiem, co mam dalej robic...Mam wrażenie, że wszystko co zrobie jest nie tak, wszystko jest nieudane, nie takie jak byc powinno...Lecze depresje, chodze na jakieś terapie, coś próbuje zrobić w życiu zadowowym (mam spory potencjał, duże doświadczenie) ale co z tego, jak nie mam sie tym z kim podzielić?? Miałam chłopaka, był i jest za mna bardzo, wspoerał mnie w leczeniu, a ja mu głupia napisałam (chyb aposłuchałam sie kolezanki, zebym go sobie odpuściła, bo taki niewykształcony, małozaradny...)co mnie podkusiło??Napisałam mu, że zrywam bo tak chyba bedezie lepiej, wiec on powiedział ok, jak chce to nie ch tak będzie...A ja czuje sie taka pusta i nic niewarta...Boże po co ja żyję...czy coś nie jeszzce spotka w życiu, co mnie uszczęsliwi?? Zerwałam, bo liczyłam, że ktoś kogo poznałam będzie chciał się spotkać a tu lipa...Niby wiosna a tu jak na złość pustka aż wieje chłodem :(((
AniaK
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 lis 2007, o 23:14

Postprzez zizi » 1 maja 2008, o 19:48

AniuK czy zależy ci na tym chłopaku,z którym zerwałaś?jak tak...to próbuj go odzyskać...
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez AniaK » 1 maja 2008, o 21:09

i jak iu wyjsc ze swoje skorupy??
AniaK
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 lis 2007, o 23:14

Postprzez biały żagiel » 1 maja 2008, o 23:01

Tak już jest, że będąc z kimś w związku, budujemy jakieś relacje. Wspólne przebywanie dostarcza nam wiele elementów poznawczych drugiej osoby. Powstaje duże przywiązanie, z którego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Pewne rzeczy docierają do nas przeważnie zbyt późno... gdy już najczęściej nic nie można zrobić. Tak też stało się w Twoim przypadku.
Z tego co piszesz wynika jednak, że nie traktowałaś zbyt poważnie tego związku. Czegoś Ci w nim brakowało i do końca nie czułaś się szczęśliwa skoro:

AniaK napisał(a): Zerwałam, bo liczyłam, że ktoś kogo poznałam będzie chciał się spotkać a tu lipa...Niby wiosna a tu jak na złość pustka aż wieje chłodem :(((

Jeżeli się kogoś kocha naprawdę, nie szuka się już kogoś nowego... Więc dlaczego tak...?
Co dalej?
Przede wszystkim odpowiedz sobie na pytania : Czy Ci na nim zależy? Co czujesz do niego? Czy jest to tylko przyzwyczajenie, obawa przed samotnością, czy cos więcej?
Jeżeli Wasz związek miałby być oparty na szczerości tylko z jego strony to lepiej dać mu spokój, bo żadne z Was nie będzie szczęśliwe. Nie można bawić się czyimiś uczuciami, nie ma więc sensu oszukiwać jego i samej siebie...
Jeżeli jednak uważasz, że jest dla Ciebie naprawdę kimś bardzo ważnym, że łączy cię z nim prawdziwe uczucie a to co zrobiłaś było zupełnie nieprzemyślane - walcz.
Avatar użytkownika
biały żagiel
 
Posty: 17
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 21:57

Postprzez AniaK » 1 maja 2008, o 23:49

dziekuje slicznie za odpowiedź. Powiem szczerze: szczęśliwa nie bylam, ale związek ten dawał mi spokój wewnętrzy, którego tak bardzo brakowało mi do tej pory. Bralam leki depresyjne a kiedy zaczelam z nim znajomosc te leki przestaly mi byc potrzebne (bo zaczelam je wymiotowac). Bardzo to wszystko dziwne, bo kiedy stracilam kontakt z kims kogo naprawde kochalam w pewnym sensie stal sie lekarstwem. Relacje te od poczatku byly dla mnie dziwne (szok!), nie podejrzewam sie o to, bym nie rozróżniała uczuć, tylko to byla tak wielka sila z jego strony, ze nie potrafilam sie temu przeciwstawic, tym bardziej, ze bylam jakies dwa miesiace po wyjsciu ze szpitala psych...Cały czas mi pisal, ze mnie kocha teskni i ze mu na mnie zalezy. W jakims sensie czulam sie bedac nim stabilnie, ale z drugiej strony... ciagle szukalam kogos fajniejszego...To jest podle co pisze, czuje sie jakbym spadla na sam dół zycia... Z drugiej strony przyznal sie do tego, ze najchetniej to by mnie gdzies zamknal zeby miec mnie tylko dla siebie...Szok (!) a chyba miłośc jest po to, by móc dac człowiekowi wolną rekę bo się komuś ufa i pozwolic się rozwijać, a ja przez rok czasu bycia mam wrazenie,że sie cofnęłam w swoim rozwoju i to bardzo. Tym bardziej, ze kontakt werbalny był raczej kiepski...Może rzeczywiście to było na tej zasadzie, zeby nie byc samą, a bo kolezanki, dzieci...Na szczęście mam leki p/depresyjne, dobra muzykę i Was :) wielkie dzięki
AniaK
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 lis 2007, o 23:14


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: asuqokofabos i 303 gości

cron