właśnie......opadłam z sił...
Pozornie,z wierzchu.....radzę sobie,bo wstaję,jadę do pracy,dbam o dzieci i o dom.....czasem nawet jakieś atrakcje robię....
Ale w środku
znowu jest mi ciężko,smutno....straciłam motywację...nic mnie nie cieszy
nic mi nie smakuje....nic mi sie nie chce
żyję na siłę
ostatnio często rozklejam się,jestem zachwiana emocjonalnie
łzy dopadają mnie gdy nikt nie widzi...np.w nocy w wannie....albo gdy jadę na rowerze jakąś boczną ,pustą drogą
mam dość...
dziś próbowałam w myśli wkurzyć sie na tego Kaktusa(tak go sobie teraz nazwałam..jest to podobne do ku....)..
jechałam i wymyślałam różne przykre zdania które chciałabym mu powiedzieć....
chyba mam coś z głową,bo za długo nie potrafiłam sie na niego wkurzać...rozpłakałam się..zamiast zezłościć
POMÓŻCIE MI....
wiem,że to głupie ...proszę podpowiedzcie mi zdania,jakie mogłabym sobie powtarzać,żeby sie wkurzyć na Kaktusa!!!!!!
Buniu ja nie jestem zupełnie sama.Mam dwie koleżanki,z którymi mogę porozmawiać.Ale z nimi mogę spotkać sie raz na jakiś czas.Tak sie składa,że obydwie mieszkają daleko...no i ja na co dzień mam mało czasu,a w nocy nie zostawię dzieci samych
Ostatnio mogę też liczyć na moich rodziców i na teścia.Niestety dowiedzieli sie ,że Kaktus opuścił nas...nie udało mi sie dłużej tego ukrywać.Są za mną.
Tylko co mi pomogą inni?oni tylko czasami rozmawiają ze mną....na co dzień muszę borykać sie sama z życiem
czasem jestem już bezsilna...
Ewka nie wiem czy zrobiłam w sobie wiele,czy niewiele?Na pewno w ostatnim roku zrobiłam bardzo dużo.....siłą przymusu stałam sie zaradna i samodzielna...
i co z tego.....jak wciąż mam smutną duszę
chyba wciąż podświadomie czekam i marzę,że on ocknie się