DDA to pustka czy wybrakowany towar niczym Made in China???

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

DDA to pustka czy wybrakowany towar niczym Made in China???

Postprzez felicity » 25 kwi 2008, o 21:54

Tak się zastanawiam...skoro olewali nas rodzice mniej lub bardziej to czy dzisiaj po latach da się zapełni pustkę po długoletniej ignorancji przez alkoholika. Jeśli nawet wiemy jakie sa przyczyny, dowiemy się o mechanizmach i uświadomimy sobie wiele spraw to przecież taka straszna pustka samotności z przeszłości nadal jest w nas niezapełniona i czasu nie da się cofnąc, n nawet jak wykrzyczymy żale albo przebaczymy to takie wybrakowanie zostaje.
Terapia to dla mnie proces większej świadomości, rozbiera się coś na kawalki i układa na nowo,ale czy jeśli większosc naszego czasu polegała na dostosowaniu się,ucieszce, wyręczaniu,czuwaniu na to co będzie to gdzie radosc z bycia dzieckiem? i czy to według was można nadrobic w jakiś sposób?

Zastanawiam się czy przyjdzie taki dzień, że poczuję się lekko w środku, że pomimo tego co się stało będe kiedyś umiała się zaśmiac tak mocno aż do bólu brzucha.
To wszystko we mnie jest,ja wiele pamietam, nie wiem może to źle ale jak nawet chce zapomniec to i tak sytuacja,człowiek w otoczeniu stanowią takie wyzwalacze, że nie sposób wymazac,przekreślic i zapomniec.

Bardzo mi smutno,czuję że się poddaję,że rezygnuję w środku, że brak mi wiary w to że moja przyszłośc bedzie dobra,wiary w świat, wiary w siebie i w innych ludzi...
Mam ochote przespac swoje życie.
Nie umiem się otworzyc na bliskie relacje a bardzo tego chce, bardzo, jestem w obycu taka kanciasta,szorstka,nieprzyjemna w ostatnim czasie i nie wiem jak inaczej zmienic swoje zachowania,ale tak aby ta zmiana była od środka.

A może to już się nie da,może produkt wyprodukowany z badziewnych elementów i już nie można tego naprawic, może za dużo się wydarzyło toego niedobrego,żeby było lepiej, sama nie wiem..
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez bunia » 25 kwi 2008, o 22:06

To prawda....przeszlosc bywa palaca ale z czasem mozna nauczyc sie z nia zyc.....sa sprawy nad ktorymi nie mamy kontroli,nie sa od nas zalezne,nie wybieramy sobie dziecinstwa, mlodosci ale cala przyszlosc jest w naszych rekach,trzeba ja mozolnie budowac.
Przyszlosc moze byc inna,lepsza,trzeba w to wierzyc,we wlasne mozliwosci i w samych siebie....kiedy konczy sie jeden rozdzial zaczyna drugi a ten moze byc calkiem fajny pelen usmiechu i radosci czego Ci zycze z calego serca.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Megie » 25 kwi 2008, o 22:07

Hei Felicity

Nie wiem jak trudne byly Twoje przezycia z dziecinstwa..ale moge napisac tylko na podstawie wlasnego doswiadczenia..

Nieczuje sie jak "Towar Made in China", chociaz jestem DDA..
Przez bardzo dlugi czas mojego zycia mialam niskie poczucie wlasnej wartosci- wiadomo dlaczego..

Jak zapelnilam pustke?

pomogla wiara w Boga i przyjecie Jego Milosci..
A potem sie juz wszystko jakos potoczylo. Tacie wybaczylam cala przeszlosc alkoholowa i terazniejszasc tez..Moze mi bylo latwiej niz innym dlatego ze nie jest ogolnie zlym czlowiekiem i oprocz zlego zrobil tez duzo dobrego..Mysle ze zycie go momentami przeroslo..Tak samo jak i Nas czasami zycie przerasta - Rodzice to tez ludzie tak samo jak i my..

Wlasciwie to nie czuje pustki w srrduchu- wypelnia je Bog, Moja rodzina ( w tym rodzice, najukochanisza na Swiecie babcia i rodzenstwo- chociaz kazdy prowadzi juz swoje samodzielne zycie to i tak dzielimy sie serem..
Teraz jeszcze moj M dopelnil to serce..

Tak wiec jest mozliwosc, trzeba sie otworzyc na Milosc, ktora ma rozne oblicza i rozne kolory..

Pozdrawiam
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez kaśku » 29 kwi 2008, o 09:25

ja sie kiedys tak czulam jak towar made in china, ciezko bylo z tym zyc, zawsze mi sie wydawalo, ze do niczego niemam praw a jak mam to tylko jako ostatnia, a teraz oduczam sie tego, daje sobie wieksze prawa i duzo lepiej mi z tym :usmiech2: ,
co do pustki to nieda sie chyba odzyskac tych takich uczuc, milosci rodzicow do dziecka, ale mysle ze mozna stosowac podobne zamienniki, nie jest to to samo, ale zawsze daje jakas satysfakcje, robie to, a nawet staram sie tworzyc jakies pozytywne relacje z moimi rodzicami :wink:
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Księżycowa » 29 kwi 2008, o 17:35

Witaj! Jakoś dałaś mi do myślenia tym, co napisałaś i chyba czuję się tak samo. Jakbym zasługiwała na mniej i dostawała od życia te ,,resztki" gorszej kategorii. Wiesz ja zaczynam zauważać jak moi rodzice traktują mnie i czuję się jak przedmiot i co gorsze przez tyle lat po prostu zaczęłam im wierzyć i sama tak się traktować. Jest mi przykro ale staram się trzymać. Mimo wszystko zaczynam rozumieć jak niska samoocena wpływa naprawdę na życie. Niszczy relacje z ludźmi, związki. W gruncie rzeczy myślę, że każdy człowiek jest równy i ma swoją nie powtarzalną wartość, tylko trudno mi uwierzyć, że to mogę być równeż ja, że mogę mieć do czegoś prawo, że moje uczucia się liczą. Myślę, że trzeba trzymać się każdej dobrej myśli, by walczyć o siebie, nawet jeśli jest chwila, że szczerze siebie nienawidzimy a to zdarza się często... Wiesz w domu przestało mi się chcieć nawet jeść i nie mieści mi się w głowie jak rodzice mogą tak traktować własne dzieci. Te które przecież kochają. Tylko jakoś ja nie czuję tego uczucia. Nigdy mnie nie chronli i nie uchronili przed czymś. Sprawili tylko, że się pogubiłam. Zaczynam dostrzegać w swym życiu koszmarny bałagan ale wiesz co? Będę chociaż strarać się podjąć jakąś walkę, bo daje to cholerną satysfakcję, że coś właśnie zrozumiałam, że mogę to zmieniać, choć jest strasznie ciężko i czasem mam ochotę zrezygnować i przyjąć to, że jestem towarem ,,MADE IN CHINA", bo nie mam już sił ale mam nadzieję, że nigdy mi ich nie zabraknie. W ogóle, to słyszałam kiedyś, że każdy ma problemy na miarę swoich możliwośći i na swoje siły, tylko musi je w sobie odnaleźć. Może parę takich zdań mnie ratuje, nie wiem ale wole starać się chociaż wierzyć w to, niż w to, że jestem odpadkiem z ulicy.
Chodząc na terapię zaczynam rozumieć o co mi chodzi. Wiem, że najgorsze przede mną i boję się strasznie, bo nie wiem jakie będą tego konsekwencjew różnych, ważnych dla mnie sprawach.
A a propo pustki jaką czujemy, to myślę, że mimo wszystko nic nie zastąpi nam tego, co było nam niezbędne w dzieciństwie, miłości, poczucia bezpieczeństwa ale to nie znaczy, że nie możemy być szczęśliwi i czuć się bezpiecznie. Możemy to zmienić, bo teraz nikt nie decyduje za nas i nie musimy dać sobie zrobić krzywdy. Mi jeszcze trudno to wprowadzić jakoś ale zaczynam to powolutku rozumieć.
Pozdrawiam Ciebie cieplutko :) .
Księżycowa
 

Postprzez felicity » 23 sie 2008, o 12:41

Dzięki za wpisy, aż mi trochę wstyd,że piszę dopiero teraz....

no wiecie chodzę od jakiegoś czasu do innej psycholog u tej poprzedniej to taki luziki z jednej strony a z drugiej nie chciałam już psuć swojego wizerunku i taka wicie asekuracja nadmierna. Ta obecna jest uważna i nie daje mi tak łatwo uciekac, zadaje takie pytania i tak kieruje rozmową,że nie kombinuję. Przez to tez czuję,że faktycznie coś się zmienia w moim życiu cho jest to okupione cierpieniem i wracaniem do przeszłości. Wychodzą też inne rzeczy, związane z mamą aż nawet nie przypuszczałam,że taki kierunek to obierze. I jak nadaję znaczenie tym faktom i nazywam takimi jakie one faktycznie były robią się mniejsze i więcej we mnie spokoju.
Pustkę odczuwam nadal.a na wybaczenie ojcu u mnie za wcześnie...mam do niego cholerny żal za to co robił i za to że nie zmienia swojego postępowania,że rozwalił nasza rodzinę,że niszczył nas, że wykoślawił mi swoim fanatyzmem wiare e Boga, że nie wiem kim jestem i że swoje popołudnia spędzam w gabinecie terapeutycznym a nie na spotkaniach z przyjaciółmi, bo takowych związków chyba nawet nie umiem stworzyć.
Swoją wiarę odbudowuję na grupie wsparcia i jednak 12 kroków ma dla mnie duży sens i postanowiłam że będę tam chodzić.Też jak widzę żywego człowieka,który pracuje nad sobą i po jego czynach to doświadczam tego,że to jednak jest możliwe i że warto.
Kazdy z nas ma swoje drogi docierania do celów....
Wam też życzę powodzenia i tego aby Wasze życie było dla Was bardziej satysfakcjonujące... :wink:
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości