Nie zależy mu na tobie!

Problemy z partnerami.

Postprzez wielorybica » 28 kwi 2008, o 11:13

rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką, która stwierdziła, że jak kobietom zależy to one nie potrafią się powstrzymać przed byciem miłą dziewczyną...no ale skoro to nie geny ani hormony, a socjalizacja i procesy przystosowawcze nauczyły nas takiego zachowania być może warto popracować nad swoja wewnętrzną zołzą i trochę ją rozbudzić...na wiosne w sam raz ;) dla mnie strasznie ważne okazały się być np. takie słowa :
"najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest jego godność" oraz
"większośc kobiet oczekuje po mężczyznach tego, co powinny dać sobie same".
no ale z drugiej strony popatrz nana na to w ten sposób...czy te obiadki, czas u ciebie w domu itd nie wymaga od ciebie większego zaangażowania niż jego zaproszenie na ciekawą wystawe w galerii np, że tak naprawdę nie minimalizujesz wysiłku a wręcz przeciwnie, to jest ten sprytny mechanizm, w który dajemy się wtłoczyć...facet nie robi nic a my zaczynamy organizować wszystko dookoła i zamiast nadal być ponętnymi kochankami, których zdobycie jest trudne stajemy się matkami, które są na każde skinienie palca..no bo po co odmawiać spotkania jeśli nie ma sie nic lepszego do roboty, albo dlaczego mam mu nie gotować skoro to uwielbiam?! jak nad tym dłużej się zastanawiam to zaczynam sobie uświadamiać jak bardzo zawsze starałam się zadowolić facetów...ciepła kolacja, seksowna bielizna, gorąca kąpiel itd. itd. kurcze smutne to trochę, ale chyba nikt nigdy naprawdę o mnie zabiegał...albo ja tego nie widziałam, bo byłam zapatrzona w olewających mnie dupków :|
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez tytania » 28 kwi 2008, o 12:44

A ja jak się zastanowie to zawsze olewałam tych facetów, którzy naprawdę się starali. Chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy to chyba działałam na zasadzie "Skoro on tak bardzo się stara to chyba ma jakieś nieczyste intencję. Robi wszystko, zeby zaciągnąc mnie do łózka itp." Jak to ciągle mało wiary w siebie...
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez nana » 28 kwi 2008, o 13:25

wielorybica napisał(a):no ale z drugiej strony popatrz nana na to w ten sposób...czy te obiadki, czas u ciebie w domu itd nie wymaga od ciebie większego zaangażowania niż jego zaproszenie na ciekawą wystawe w galerii np, że tak naprawdę nie minimalizujesz wysiłku a wręcz przeciwnie, to jest ten sprytny mechanizm, w który dajemy się wtłoczyć...facet nie robi nic a my zaczynamy organizować wszystko dookoła

no właśnie - "minmalizacja nakładów" w krzywym zwierciadle :lol:

wielorybica napisał(a):no bo po co odmawiać spotkania jeśli nie ma sie nic lepszego do roboty, albo dlaczego mam mu nie gotować skoro to uwielbiam?! jak nad tym dłużej się zastanawiam to zaczynam sobie uświadamiać jak bardzo zawsze starałam się zadowolić facetów...ciepła kolacja, seksowna bielizna, gorąca kąpiel itd.

no jakbyś mnie odmalowała :roll: budze zołzę na wiosne!!! :P
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez wielorybica » 28 kwi 2008, o 13:39

moja zołza właśnie przeciąga się trochę zaspana jeszcze w łóżko, wychudzona po zimowym śnie i cóż z tego jak ćwiczyć nie ma na kim ;)
no ale niemniej jednak wspieram i dopinguję Cię siostro wiosennie...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez nana » 28 kwi 2008, o 13:59

ja to bym chciała, żeby jakakolwiek cząstka mnie była wychudzna po zimie!:))) no może poza poczuciem własnej wartości:P

a ćwiczyć tez nie mam na kim, bo ostatnio tutaj wyczytałam, że po związku powinno się zrobić odpowiednio długą przerwę:
1) 3-6 miesięcy po zwykłym "chodzeniu"
2) do roku po mieszkaniu razem
3) 1-3 lat po rozwodzie.
Podobno tylko taki "oddech psychiczny" daje odpowiedni dystans do przesłości, pozwala uwolnić się od dawnego związku emocjonalnie i daje dobry start w nowy związek.
To oczywiście kolejna "złota rada", ale jak patrzę na swoją przeszłość, to widzę, że "coś w tym jest", więc oddycham sobie teraz i wręcz unikam ewentualnych możliwości poznania kogoś nowego. Jeszcze 2 miesiące sobie daje:)
Wszystko ma swoje plusy, bo czas wykorzystuje na dbanie o siebie fizyczne i psychiczne oraz na nadrabianie zalełości w pracy... no a teraz jeszcze budzenie zołzy:)))

P.S. możesz ćwiczyć na sucho - metodą "gorących krzeseł":)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Off_topic » 29 kwi 2008, o 14:20

Wpadłem tu za radą agika i wielorybicy, rzuciłem okiem na dyskusję i pierwsze co mi się nasunęło - zauważacie taką zabawną symetrię?

Z jednej strony:

ozmawiałam o tym z moją przyjaciółką, która stwierdziła, że jak kobietom zależy to one nie potrafią się powstrzymać przed byciem miłą dziewczyną...


i:

chyba nikt nigdy naprawdę o mnie zabiegał...albo ja tego nie widziałam, bo byłam zapatrzona w olewających mnie dupków


a z drugiej mamy coś takiego:

jak się zastanowie to zawsze olewałam tych facetów, którzy naprawdę się starali.


i:

jestem często zołzą, tyle, że po pierwsze głównie na 3 pierwszych randkach, a potem mięknę, albo dla facetów, którzy zupełnie mnie nie interesują



---------------------

Z tego by wynikało, że obie strony, i mężczyźni i kobiety, olewają te osoby, którym najbardziej na nich zależy, natomiast angażują się w okazywanie uczuć tym, którzy odmawiają im pełnej akceptacji. Dokładnie odwrotnie niż w bajkach i komediach romantycznych, nie? :)
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

no bo cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz...

Postprzez wielorybica » 29 kwi 2008, o 15:23

nie no w komediach romantycznych też zawsze się tak zaczyna, że on nie chce a on tak, albo, że ona nie może a on już by chciał...różnica polega jedynie na zakończeniach...tam happy end,a tu....:| różnie bywa jak widać.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Off_topic » 29 kwi 2008, o 15:47

Fakt. Myślę że np. z komedii romantycznej wg schematu:

1.Nieśmiały, acz szczery pan A kocha panią B
2.Pani B olewa go i romansuje z urzekającym panem C
3.Pan C rani ją i robi w wała, tymczasem pan A snuje się zawiedziony
4.Pani B spostrzega swój błąd i docenia wreszcie zakochanego A
5.Pani B i pan A żyją długo i szczęśliwie

...można by zrobic jeszcze pouczający i prawdziwy film gdyby ciachnąć taśmę za punktem 3, a potem zapętlić 1-2-3 i tak ad infinitum, wymieniając tylko z kolejnymi iteracjami literkę C na kolejne: D,E,F,G...

:)
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez wielorybica » 29 kwi 2008, o 16:01

jej też mam często ten problem, że chciałabym ciachnąć akcję wcześniej niż scenariusz przewiduje...może po prostu bardziej wierze w nieszczęśliwe zakończenia?!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Off_topic » 29 kwi 2008, o 16:08

.może po prostu bardziej wierze w nieszczęśliwe zakończenia?!


Bo ja wiem czy takie nieszczęśliwe?

Panowie C,D,E,F,G... są szczęśliwi.

Pan A ma szansę być szczęśliwy, jeśli zamiast się snuć podpatrzy co takiego robią panowie C,D,E,F,G... że pani B i koleżanki na nich lecą.

Pani B ma bogate życie i szalone emocje, a jeśli będzie chciała chwilę odpocząć, to zawsze kręci się obok jakiś klon pana A, przy którym można się ponudzić.

Słowem, happy end :)
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez wielorybica » 29 kwi 2008, o 16:16

ha! a jeśli ona jak ją C rzuci nie dostrzeże wartości A, bo A będzie nadal tylko po przyjacielsku wspierać ramieniem zamiast ramionami oboma objąć jej delikatną kibić? a jeśli jednak A weźmie lekcje u C i stanie się kolejnym zimnym draniem? i weźmie B i serce jej złamie...coż tylko skok do wisły biednej B pozostanie...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Re: no bo cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz...

Postprzez nana » 29 kwi 2008, o 16:22

wielorybica napisał(a):...różnica polega jedynie na zakończeniach...tam happy end,a tu....:| różnie bywa jak widać.


Widze, że wreszcie przyszedł czas, żebym podzieliła się z wami moim niedawnym odkryciem. Nie ma czegoś takiego jak happy end! jest albo end, albo happy:)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez wielorybica » 29 kwi 2008, o 16:36

trafne spostrzeżenie...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Etiuda » 5 maja 2008, o 21:53

---------- 21:53 05.05.2008 ----------

Ufff wielorybico przeczytałam :) Dzięki.

No na szczęście jeszcze tyle rozsądku mam, że widzę, kiedy nie zależy tej drugiej stronie i nie tłumacze sobie niczego pokrętnie. Nie dzwoni bo nie chce i tyle. Smutne ale prawdziwe.
Ja nie zadzwonię, nie narzucam się, trudno, znowu coś nie tak, żebym tylko wiedziała co. Bo jeszcze tydzień temu w oczy zaglądał i tak dalej, a potem rach ciach i nie ma faceta. Tak bez słowa. To mnie wkurza, zaczynam podejrzewać, że wszystko sobie wymyśliłam, że wcale nie było miło i nie zauważyłam jak strasznie się męczył :roll:

---------- 21:53 ----------

EEEE to miało być w "moim" wątku. Przepraszam :oops:
Etiuda
 
Posty: 13
Dołączył(a): 4 maja 2008, o 21:07

Postprzez nana » 6 maja 2008, o 08:55

hehe... widze, że ten wątek zaczyna być jak elementarz:))) To chyba w sumie dobrze:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 307 gości