rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką, która stwierdziła, że jak kobietom zależy to one nie potrafią się powstrzymać przed byciem miłą dziewczyną...no ale skoro to nie geny ani hormony, a socjalizacja i procesy przystosowawcze nauczyły nas takiego zachowania być może warto popracować nad swoja wewnętrzną zołzą i trochę ją rozbudzić...na wiosne w sam raz dla mnie strasznie ważne okazały się być np. takie słowa :
"najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest jego godność" oraz
"większośc kobiet oczekuje po mężczyznach tego, co powinny dać sobie same".
no ale z drugiej strony popatrz nana na to w ten sposób...czy te obiadki, czas u ciebie w domu itd nie wymaga od ciebie większego zaangażowania niż jego zaproszenie na ciekawą wystawe w galerii np, że tak naprawdę nie minimalizujesz wysiłku a wręcz przeciwnie, to jest ten sprytny mechanizm, w który dajemy się wtłoczyć...facet nie robi nic a my zaczynamy organizować wszystko dookoła i zamiast nadal być ponętnymi kochankami, których zdobycie jest trudne stajemy się matkami, które są na każde skinienie palca..no bo po co odmawiać spotkania jeśli nie ma sie nic lepszego do roboty, albo dlaczego mam mu nie gotować skoro to uwielbiam?! jak nad tym dłużej się zastanawiam to zaczynam sobie uświadamiać jak bardzo zawsze starałam się zadowolić facetów...ciepła kolacja, seksowna bielizna, gorąca kąpiel itd. itd. kurcze smutne to trochę, ale chyba nikt nigdy naprawdę o mnie zabiegał...albo ja tego nie widziałam, bo byłam zapatrzona w olewających mnie dupków