Mama...moja Kochana..
bedzie miala operacje we wtorek....Mam nadzieje ze bedzie Ok- pozniej po operacji mamy nadzieje ze nie bedzie przerzutow...
Niestety musza odciac cala piers i mama ogolnie jest pozytywna jak z Nia rozmawialam, ale ja ja znam i wiem ze w srodku sie meczy... Tak mowi zebym sie nie martwila, no bo jestem tu daleko..
to tez jest takie smutne- ze nie moge byc i trzymac jej za reke
Cieszy mnie to ze nie jest jednak sama...
Co do Waszej sytuacji..
Przede wszystkim cieszy mnie to ze sie dogadujecie..
a co do syna:
No pewnie przed koncem roku to nie najlepszy czas zeby zmieniac dziecku szkole..
To jeszcze nie cale 3 miesiace- wiec mozna wytrzymac..
Na lato moglibyscie sie przeprowadzic juz do Norwegii- i poszukac letniej szkoly jezykowej dla syna, tak zeby przez wakacje troche podlapal jezyka coby bylo mu latwiej pozniej jak juz pojdzie na zajecia do szkoly...
jak myslisz? dalo by rade?
A ogolnie co do problemu rozpadajacych sie zwiazkow:
Mysle, ze wszystko ma swoja wytrzymalosc..
Wydaje mi sie, ze mozna na jakis nie zadlugi czas to przetrzymac, jak sie ma w perspektywie widoczne zmiany..
Na dluzsza mete bycie w takiej odleglosci nie ma sensu, gdyz zatraca sie bliskos jaka sie wytworzylo, albo nie da sie tej bliskosci dalej budowac.
Warto starac sie cos zrobic z tym fantem...