ewka napisał(a):M.
Że się zapędziłam już niezdrowo? Możliwe;) [...]. Próba rozumienia racji NIE robi automatycznie uznania jakiegoś zła, które się dzieje - tak to widzę ja, co zresztą wyjaśniałam w drugim temacie Zizi. Orm, wyprostuj mnie proszę, jeśli błądzę.[/quote]
Sama chciałaś.
Otóż widzisz, to NIE JEST CZAS na jakiekolwiek "rozumienie racji", choć nie jest to też czas na "gnojenie przeciwnika". To jest czas na rozwiązywanie realnym problemów, które wydarzyły się tu i teraz, nagle, spowodował je ten facet, a Zizi potrzebuje pomocy a nie filozofii - i tyle.
Zróbmy tak: dajmy na to facet rozjechał pędząc swoim merolem dzieciaka. Dzieciak przeżył, ale jest w stanie ciężkim: połamane żebra, rozwalona miednica, wstrząs mózgu i wykrwawienie. Co się w tym momencie liczy? Czy aby nie przypadkiem odwiezieni dziecka do szpitala, jak facet dobrym wozem jeździ i ma kasę to może jakaś extra pomoc, no i w ogóle tzw. "czynny żal"? Może jakaś rehabilitacja w drogiej klinice?
Czy też może ważne jest rozumienie jego racji tego gościa - bo akurat miał gorszy dzień, i tyle? Myślę, że nie.
Jeśli facet przychodzi do matki rozjechanego dziecka, bo akurat są jej imieniny, przynosi storczyka z wstążeczką, i pyta czy matce udało się w końcu zreperować pralkę, bo ciekła dwa miesiące, to jest kretynem i dupkiem.
Jak dzieciak wyzdrowieje, to będzie czas na rozumienie racji.
Nigdy nie ma czasu na gnojenie - ale na ponoszenie odpowiedzialności tak. A co do gnojenia, to trzeba być baaaaaaaaardzo dojrzałym człowiekiem, żeby dostać z kopa po tyłku, i choć przez chwilę nie myśleć o tym, żeby zgnoić kopiącego. Ja tego na pewno nie potrafię, choć potrafię nie gnoić w takiej sytuacji.
Tyle.