A, tak chciałam zapomnieć...

Problemy z partnerami.

A, tak chciałam zapomnieć...

Postprzez Ivka » 22 kwi 2008, o 22:26

Wplątałam się w tę historię bez wyobraźni, nie przeczuwając, jaką cenę zapłacę. Teraz "zbieram owoce", jakże gorzkie...
Ale od początku.
Rok temu rozstałam się z kimś kogo bardzo kochałam, kto jednak zranił mnie na tyle mocno, iż długo nie mogłam sobie dać rady z bólem i cierpieniem. Psychoterapia nie przyniosła zamierzonego celu, tkwiłam w tym cierpieniu przez kilka miesięcy.
Potem poznałam Jego. Typowa znajmość internetowa. Szybko, wesoło , przyjemnie i namiętnie. On w podobnej sytuacji - również po rozstaniu. Nie szukał jednak miłości w przeciwieństwie do mnie. Szukał zapomnienia, chwilowej fascynacji, namiętności. Wprawdzie swoich oczekiwań nie formułował wprost, ale muszę być sprawiedliwa, od początku wiedziałam, iż to nie facet dla mnie. Na swoje nieszczęście nie posłuchałam podszeptów intucji i nie uciekłam...
Pierwsze spotkanie i zachwyt wizualnością. Zaiskrzyło.
Tak bardzo chciałam zapomnieć o ex, szkoda, iż nie przewdziałam konsekwencji:(
Zaczęliśmy się spotykać. Nie sądziłam, iż się w nim zakocham.
Zupełnie "inny świat". Inne priorytety, poglądy, a mimo wszystko tak bardzo się zaangażowałam. On od początku, twierdził, iż nie mamy szansy na "razem", nie mówił wprost, ale wiedziałam , iż barierą jest fakt, iż jestem kilka lat starsza od niego.
Mnie taka gorąca znajmość odpowiadała, udało mi się nawet zapomnieć o byłym ukochanym.
Czemu jednak zakochałam się wbrew rozsądkowi, czemu? Aby znów tak cierpieć.
Wiem, że nie traktował tej znajmości tylko w kategoriach sexu, wiem, że mogłam liczyć na jego wsparcie i pomoc. Dla mnie to jednak za mało.
Zakochałam się bez pamięci...On, sądzę, iż nie. Bynajmniej nigdy nie zadeklarował mi miłości. Owszem wspominał, iż czuje się ze mną "związany", ale nie był w stanie powiedzieć, iż kocha.
Spotykaliśmy się dalej, jednak to nie był do końca związek. Nawet nie wiem, jak opisać naszą relację?
Dusił mnie ten "układ". Z jednej strony - świadomość, że Go kocham, z drugiej przekonanie, iż nie mogę liczyć na bycie razem.
Przerwałam to.
Tak bardzo mi ciężko teraz, nie mam pewności czy słusznie postąpiłam:(
Brakuje mi Go tak bardzo, nie ma dnia, abym nie pragnęła zadzwonić i odwołać decyzji o definitywnym rozstaniu.
Wiem, że sama jestem winna, tylko, jak teraz uciec od tej miłości. Nie chcę powtórzyć scenariusza tej znajomości.
Jak przetrwać ten czas, jak po raz kolejny nie zrobić sobie krzywdy?
Ivka
 
Posty: 2
Dołączył(a): 22 kwi 2008, o 21:53

Postprzez zizi » 22 kwi 2008, o 22:43

:pocieszacz: trzymaj sie Ivka

Czas leczy rany.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 22 kwi 2008, o 22:46

Witaj.....postaraj sie wyluzowac i zajac czyms innym no i nie spiesz sie z "nastepnym razem"....daj sobie troche czasu na bycie samej co nie znaczy samotnej.....jeszcze bedzie dobrze :ok:
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 22 kwi 2008, o 23:36

Nie wierzę w takie "układy"... zwykle ktoś się wtopi. Teraz tylko czas - podoba mi się, że urwałaś tę nierówną walkę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez citizen » 23 kwi 2008, o 08:34

W języku angielskim jest określenie na taki związek - "rebound relationship" i nawet w necie można znaleźć sporo informacji na temat mechanizmów działających w takiej relacji. Nie wiem, czy taka informacja Cie pocieszy, ale to co przeżyłaś jest dosyć standardowe i nie jesteś jedyną osobą, która wpakowała się w taki układ.
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez Ivka » 23 kwi 2008, o 15:50

I znów w punkcie wyjścia...
Wczoraj zadzwonił, przepraszał, zapewniał, iż tęskni. Starałam się lakonicznie, ale kulturalnie odpowiadać.
Boję się kolejnych dni. Z jednej strony - radość, satysfakcja...

Tylko czy mogę sobie po raz kolejny pozwolić na tę straszliwą niepewność...?

Fakt, mogłam nie odbierać telefonu. Nie sądziłam, iż po tym, co mu powiedziałam, będzie próbował się ze mna kontaktować.
Nie chcę "stać w miejscu", ale niestety kocham Go.

Dziękuję Wam za poświęconą mi chwilę uwagi.

Co robić dalej?
Ivka
 
Posty: 2
Dołączył(a): 22 kwi 2008, o 21:53

Postprzez nana » 23 kwi 2008, o 17:00

Ivka, a czy on chce zmienić "układ"? No bo ty chyba (o tym według mnie świadczy twoja, mam nadzieję dojrzała decyzja) nie możesz zaakceptować "układu"? Dla mnie opcje są następujące:
1) trwać w układzie (zaakceptować go)
2) trwać w układzie nie akceptując go (tą odrzuciłaś odejsciem, więc zakładam, że ci nie pasuje)
3) wyjśc z układu (zerwać - to już zrobiłaś)
4) wyjśc z układu zmieniając go
Może jest szansa na oststnią opcję?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez tytania » 23 kwi 2008, o 17:47

A zapytałaś go w prost co on czuje i czego chce? Moze głupie pytanie ale jakos tego nie wywnioskowałam z tego co piszesz. Mówisz,ze myślisz, przypuszczasz, że on uważa coś tam, a on powiedział czego oczekuje?
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez ewka » 23 kwi 2008, o 20:21

Ivka napisał(a):Co robić dalej?

W układzie, o jakim pisałaś - ja być bym nie chciała. Jeśli z jego strony nie mogłabym liczyć na nic więcej, to nie chciałabym go widzieć. Wiem, że to trudne i że boli. I nie dziw się, że tęskni... to idealny układ dla faceta, jak więc nie tęsknić?

Może czas na rozmowę wprost?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kropka75 » 24 kwi 2008, o 11:51

Bardzo mi Ciebie żal. :(

Jeśli masz jeszcze choć trochę siły, uciekaj. Boli, ale strata czasu będzie bolała bardziej. A w tym układzie wygląda to na stratę czasu, z Twojej strony oczywiście. Chyba że jego uczucia się zmieniły...
Jeśli nie - uciekaj.

Ściskam Cię.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez biały żagiel » 24 kwi 2008, o 12:53

Myślę sobie, że może jednak warto porozmawiać z nim jak on widzi dalsze wasze relacje, czego oczekuje, czy dla niego to tylko przyjaźń, luźna znajomość czy może już kochanie.
Dlaczego warto? Ano dlatego, że często tak bywa, że doceniamy coś co mieliśmy, dopiero wtedy jak to stracimy. Może chłopak nie był pewien co czuje, czego chce, a w obliczu rozstania przekonał się, że jednak to coś ważnego..., nie wiem...może. Póki nie porozmawiasz, nigdy się tego nie dowiesz... .
Jeżeli jednak w dalszym ciagu chce tego co już było, Twoja decyzja o rozstaniu jest jak najbardziej słuszna. Skoro pozostaniesz w tym układzie z nierównymi relacjami, będziesz nie tylko nieszczęśliwa ale możesz przeoczyć cos bardzo ważnego - kogoś kto będzie przechodził obok i będzie chciał obdarzyć Cię uczuciem z wzajemnością.
Pozdrawiam
-Ela
Avatar użytkownika
biały żagiel
 
Posty: 17
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 21:57


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 316 gości