Martwię sie o niego...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 21 kwi 2008, o 22:49

---------- 22:33 21.04.2008 ----------

Poukladalismy sobie nasze wspólne zycie. Zadeklarowal sie, mówi o przyszlości. On sam, ja nie naciskam, jak pisalam w temacie "Mam dość", nabralam dystansu do tego wszystkiego.
Bylam u niego niedawno, spedzilam tam tydzien, bylo zle, byl bardzo niezadowolony, ze przyjeżdzam, do tego nastepnego dnia mieliśmy konflikt, tzn. zrobil mi ogromna przykrośc. Mieszkalam z corka w hotelu , tuz kolo niego, zle odczytalam ceny na cenniku, powiedzialam m u otym ,ze sie pomylilam i nie wiem teraz co robic, mialam lzy w oczach ,a on zaczal mnie krytykowac, ze jak zwykle moje decyzje są bezsensowne i dzialam bez zastanowienia. Zostawil mnie placząca i poszedl wygadac sie mamusi, a poprosilam go ,aby nam cos znalazl taniego. Znalazl w godzine , nie bylo problemu, w ogole nie bylo problemow, wczesniej zabral nas na basen, cieszyl sie bardzo widzialam, ale kiedy wracal do domu najezal sie.
Nastepnego dnia przeprowadzilam powazna rozmowe, naprawde postanowilam sie z nim rozstac, po bezsennej nocy, kiedy myślalam nad wszystkim. Wyslalam mu o 2 w nocy smsa, a on rano o 6 zadzwonil, kiedy udalo mi sie zasnąc i powiedzial, ze zaraz sie przenosimy. Nadmienilam, ze nie spalam cala noc, bo stracilam bliska osobe, powiedzial ,że sama jestem sobie winna. Tak mi sie przykro zrobilo. Umowilam sie i mowie mu, ze powinniśmy sie rozstac , kulturalnie , na poziomie, bo mijamy sie. Nie chcialam oceniac niczyjej winy. odpowiedzial, jak chcesz , to musimy.
Postanowilam jeszcze porozmawiac z jego matka , poszlam doniej i mowie, ze w tej sytuacji mam prawo powiedziec co czuje, wysluchala mnie i stwierdzila, ze R. to dzieciak i nie powinien tak bawic sie czyimis uczuciami. Poryczalam sie tam, on mnie tulil i uspokajal.
Potem zaczal zabiegac o mnie, byl mily i wspanialy, ale ja bylam na dystans. On juz zaczal planowac wspolne zycie.
Po moim przyjeżdzie do Polski, zdeklarowal sie, ze chce byc ze mna, zaplanowal wszystko, pytal czy sie zgadzam. Zapewnia, ze nie będzie nikogo sie sluchal, bo przekonal sie o moim prawdziwym uczuciu i dobroci. Wierzy, ze nie chce go oszukac, bo bal sie po tym , co zrobila mu zona.
Nie pije w ogole, nic nawet lyka, nawszelki wypadek, zerwal z pijacym towarzystwem.
Ale bardzo martwię sie, bo źle sie czuje, jest bardzo samotny, czuje to, tęskni za mną, nie ma nikogo, bo zerwal z towarzystwem, kloci sie z matka, sama mi to mowila przez telefo. Przezyl duzo ostatnio, chce sie z tamtad wyrwac, ale jeszcze mosi byc ok. miesiaca.
martwie sie, bo ma wszelkie objawy nadcisnienia, boli go glowa, ma mroczki przed oczmi, mowi, ze to od komputera i od komorki. Nie chce isc do lekarza, powiedzial, ze pojdzie w Polsce.
A jak coś sie mu stanie?
Jest w niebezpiecznym wieku. jak mowie, kup cisnieniomierz, idz do lekarza, twierdzi , ze kracze :( :( :(
Co robic?
Jak to widzicie ?

---------- 22:49 ----------

mam mnostwo watpliwości, on stara sie teraz wszystko rozwiewac. Dzwoni ciagle, nigdy tak nie bylo, jak twiedrdze , ze przeciez sie rozstalismy, on na to, ze ne bo dalej jestesmy ze soba i umiemy rozmawiac o tak trudnych sprawach. Jak mu mowie, ze te 10 miesiecy mnie tyle kosztowalo i jego tez , on odpowiada, ze to tylko świadczy, ze jestesmy dla siebie, skoro potrafilismy to przetrwac i jestesmy dalej razem. ???????
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 21 kwi 2008, o 22:57

Ja to widze tak, ze znowu chcesz mu matkować :)
Mam taki sam problem z moim- nie umiem zagonić do doktora...
Próbowałam ironii, próbowałam czarnowidztwa, ale chyba najskuteczniejszą metodą jest taka, jak stosuje moja mama- kropla drąży skałę- nie siła, lecz ciągłym padaniem... Kiedy pójdziesz do lekarza? Byłes u lekarza prawda? Co lekarz na to?
I jeszcze jedno- cisnieniomierz możesz mu kupić sama- są tanie, ale nawet, jak go uzyje, to nie wyleczy od tego nadciśnienia. Skoro z alkoholu zrezygnował- to dobrze, jeszcze ograniczyć sól, więcej czosnku, więcej warzyw, mniej tłuszczy zwierzecych, mniej stresu i leki...

Ladorada, ale przecież to i tak nic nie zmienia w Waszym związku..., Niestety.
Nadal ta okropna gra- nawzajem bawicie się w berka- on goni- Ty się czujesz pewna i wtedy jesteś w stanie zrezygnować. Ale kiedy on poczuje sie pewien Ciebie- przestaje gonić- Ty zaczynasz... I tak w kółko... :(

Pozdrawiam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 21 kwi 2008, o 23:12

---------- 23:07 21.04.2008 ----------

on dba o siebie, je warzywka, jeździ na rowerze, ale ten stres i do tego jest bardzo nerwowy . ja mu nie chce matkowac, mnie nie ma z nim i cisnieniomierza mu nie kupie, bo dzieli mnie 1500 km. Po prostu sie martwie , jak o bliska osobe. to chyba naturalne?
Dwa dni temu powiedzialam mu na gg szczerze co czuje, przyjąl to . Potem postanowilam, ze koniec takich rozmow, to byla szczera spowiedz i nie ma sensu walkowac tego w kolkko. Zaufalam mu, teraz planujemy przyszlośc, rozwiniecie firmy i inne sprawy finansowe.
Widze, ze duzo sie zmienilo. PRZESTALISMY SIE GONIC, CZUJE TO. Naprawde Agik, pierwszy raz to czuje, po dzisiejszej i ostatnich rozmoach. Rozmawiamy jak dojzali ludzie.
Mysle, że przyszedl czas, aby mu zaufac, choc dystans chyba trzeba zachowac?

---------- 23:12 ----------

jak zrezygnowalam z niego, nie bylam pewna, bylam rozzalona, ale bardzo źle to znioslam, bylam przekonana ze to koniec. On jeszcze mnie w tym utwierdzil, po prostu mialam dośc, chcialam ratowac siebie, bo w taki sposob moglam tylko siebie zniszczyc. To on postanowil to ratowac, on pierwszy w koncu. A ja go nie gonilam, nareszcie. Jakies zmiany, czuję to...
Chodze na terapie, jestem inna, nie jestem chodząca pretensja, umiem wymagac, moze to odnosi efekty?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 21 kwi 2008, o 23:25

Trzymam kciuki :)
I nie martw się juz... Duzy jest ;)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 21 kwi 2008, o 23:34

Duzy jest , ale niezbyt madry .Dla większości mężczyzn profilaktyka sie nie liczy. idą do lekarza, jak często jest za późno.
Dlatego tez zyja krocej, a jak poukladaliśmy sobie nasze zycie i widac , ze idzie wiosna, na świecie i na forum :) , to trzeba zadbac tez o zdrowie fizyczne.
tak gadamy sobie z nim, wazne sa finanse, wspolna przyszlośc, a jak mowie o zdrowiu, to zbywa: dobrze, dobrze, konczymy juz.
Rozbroil mnie wczoraj, stwierdzil, ze bole glowy biora sie od uzywania komorki i komputera. Komorkę zostawia rano w domu, jak idzie do pracy, a na gg mamy pisac codziennie o 20 , na poltorej godziny. Ale scisly plan, brrrr, nie znosze tego, lubie spontanicznośc i nie zawsze mam czas o tej wyznaczonej 20. Godze sie, moze ma poczucie bezpieczeństwa w ten sposob?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: esuwahihu i 143 gości