przyszedł...

Problemy z partnerami.

przyszedł...

Postprzez zizi » 20 kwi 2008, o 21:57

Dziś po południu przyszedł do mnie Dupek.....

Zapukał do drzwi.Przyszedł z prezentem i wielką różą.

Dziś miałam imieniny.

Zatkało mnie...gdy zobaczyłam go w drzwiach

:shock:

Zastanawiałam się co zrobić?
Mogłam wypieprzyć go z tym co przyniósł.
Albo go wpuścić.
wpuściłam.....
Powiedział,że przyszedł złożyć mi życzenia imieninowe...

Nie był długo,bo ja nie chciałam rozmawiać o zwykłej codzienności.
On chciał...pytał jak sobie teraz radzę ?:evil:
czy jestem zdrowa?
czy już naprawiłam mój rower?i co u nas słychać?

Ja nie chciałam zwierzać mu się ....powiedziałam,ze takie pytania są trochę banalne po tym co sie stało..odpowiadałam zdawkowo...

Zapytałam czy ma mi jeszcze coś do powiedzenia?
On powiedział,że nie.

Nie chciałam mówić,żeby mnie przeprosił,coś wyjaśnił....
Wolałabym,żeby on sam to powiedział...

Nie wiedziałam jak mam z nim rozmawiać..
Poszedł...nie zatrzymywałam go...

Powiem wam,że trochę mi ulżyło że przyszedł....
nawet nie myślałam,ze wyśle mi smsem życzenia.....a co dopiero,że kupił prezent i przyszedł..

gdyby jeszcze przeprosił...no nie wiem czy nie zmiękłabym...
Choć powinnam go wywalić na zbity pysk z tą różą..to wpuściłam go ..i poczęstowałam kawą....

Jak myślicie?Gdyby mu nie zależało to przyszedłby dziś?
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Desdemona » 20 kwi 2008, o 23:22

Może być tak,że przyszedł bo mu zależy ale może wcale tak nie być . Mężczyźni to dziwni ludzie, nie zawsze postępują logicznie. Piszę Ci to bo nie chcę,żebyś się rozczarowała i znów przeżywała rozczarowanie, Ale życzę Ci ,żeby mu zależało. Trzymam kciuki. Odezwij się.
Desdemona
 
Posty: 13
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 22:41

Postprzez ewka » 20 kwi 2008, o 23:31

Agnieszka? Zizi, życzę Ci przede wszystkim zdrowia (to zawsze jest najważniejsze) i aby jak najszybciej ułożyło Ci się... czy z nim, czy bez niego. Abyś odzyskała spokój, radość życia i aby był przy Tobie facet z jajami... jakiś albo ten, to już sama sobie wybierz.

100 lat
:kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 20 kwi 2008, o 23:35

Wszystkiego najlepszego :!:

:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

A dlaczego jesli nawet ludzie sie rozchodza ma byc wojna??

Pozdrowka :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mariusz25 » 21 kwi 2008, o 00:04

nio wlasnie
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez agik » 21 kwi 2008, o 09:41

Oj Zizi
To miłę, ze przyszedł z kwiatkiem, ale aż takigo wyczynu nie dokonał...
Pytasz czy mu zalezy... A na czym zalezy?
NA Tobie? I nie zaproponował zadnego rozwiazania?
I nie próbował nic wyjaśniać? Przepraszać? Prosić?

Może zalezy mu- ale na tym, żebys zbyt mocno się nie mściła, moze zalezy mu, ale na tym, żeby miał w miarę spokój?

Buziaczki i wszystkiego naj, z okazji imienin

Trzymaj się Zizi
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 22 kwi 2008, o 16:56

był tu...no i co z tego?

sama jeszcze nie wiem...czas pokaże.....

wiem przecież,że na razie nie zrobił nic wielkiego....choć z drugiej strony musiał zdobyć sie na "odwagę"żeby przyjść do mnie.

Może on inaczej nie potrafi?może nie umie "paść na kolana" i przepraszać..
...czy w ogóle on czuje,że mnie zranił?

Teraz nie potrafię z nim rozmawiać.

Ale coś wymyśliłam
:wink:

Skoro on tak miło pyta co u mnie,jak zwykłe codzienne sprawy ..typu naprawa roweru,komputera....to może ja będę po prostu odpowiadać na te pytania.

On nie był długo w niedzielę,bo ja nie byłam rozmowna...poszedł i odchodząc powiedział,żebyśmy umówili się i porozmawiali...

OK, umówię się z nim w mieście(w domu nie chcę)

Powiem mu co dzieje sie z dziećmi,szczególnie z synem.Niech ojciec tez zaradzi na kłopoty dziecka....niech wie,że nie jest lekko,że dzieci odreagowują to co dzieje sie w rodzinie.
Postaram się być neutralna,nie atakować,nie płakać...

Nie będę prosić męża o rozmowę o nas...nie będę prosić,żeby wrócił do domu..

A jakby chciał wrócić to powiem ,że niech nie wraca jak mu nie zależy na mnie!... jak chce wrócić do domu,to nie tak jakby nic...,że musi pokazać na co go stać.Niech wykaże się.Oczywiście sama nie będę zaczynać"naszego"tematu...
może on podejmie inicjatywę?

Zdaje sobie też sprawę z tego,że być może już nic z nas nie będzie..że rozejdziemy się :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ix2008 » 22 kwi 2008, o 18:34

Droga Zizi!,
Nie musze się zastanawiac co czujesz, bo znam to uczucie doskonale i naprawdę świetnie Cię rozumiem. Czytam od dawna to forum choć nigdy się nie wypowiadałam. Mój mąż prawie rok temu mnie zdradził i odszedł do innej kobiety. Wahał się, motał, widziałam to; jednak ja nie byłam tak silna jak Ty. Nie mogłam znieść, że ciałem jest w domu, a duszą z inną kobietą. kazałam mu się wynosić i ... wepchnęłam go w ręce TEJ.
Dziś nie żałuję że tak zrobiłam chociaż bardzo go kochałam i kocham nadal. Wybrał ją, nie mnie i dzieci. Tak bardzo bolało, chodziłam po ścianach z bólu, z porażki i upokorzenia.
Dziś już jest lepiej, dużo lepiej, mimo, że tęsknię do tego co było kiedyś. Tak sobie postanowiłam dawno temu, że jeżeli nadejdzie taka chwila, że on będzie jednak chciał wrócić to musi go to kosztować bardzo wiele. Mieszkam w średniej wielkości miasteczku i zażyczę sobie wówczas by na ogromnym banerze, reklamie w centrum miasta wyznawał swoje uczucia, żeby podpisał się swoim imieniem i nazwiskiem. Jest zbyt dumny by coś takiego zrobic, ale to będzie mój warunek, jeżeli kiedykolwiek nastapi taka sytuacja. Niech poświęci swój wstyd, swoją dumę i honor. Może to głupie, ale tak sobie wymyśliłam. Nie padnięcie na kolana, w ukryciu, to za mało. O tym że mnie rzucił huczało w naszej miejscowości, więc niech zahuczy również z innego powodu.
Ściskam Cię mocno Zizi i wiem, że sobie poradzisz, choć jeszcze w to nie wierzysz. Jesteś wspaniałą osóbką i masz szczerze Ci oddanych i dobrze zyczących forumowiczów.
ix2008
 
Posty: 2
Dołączył(a): 22 kwi 2008, o 18:19

Postprzez Pytajaca » 22 kwi 2008, o 19:20

ix2008, do tej Twojej historii mam cytat ksiazki "Jesli milosc jest gra":

"Nawet w najlepszym związku zdarzają się nieporozumienia, a wtedy nieuchronnie dochodzi do zranienia uczuć. Rozczarowania, zawiedzione oczekiwania, złamane umowy, daremne poświęcenie zdarzają się w życiu i choć zazwyczaj się ich nie planuje, skutki wcale nie są przez to mniej bolesne. Gdy zniszczona tkanka międzyludzkiej relacji domaga się odbudowy, proces musi zacząć się od autentycznej troski o uczucia zranionego partnera.

(...)

Najlepszą rzeczą, którą w takiej sytuacji możesz zrobić, jest przyjęcie odpowiedzialności za swoje działania. Jeśli nie potrafisz przyznać, że zraniłeś uczucia partnera czyjego osobistą godność, do rany dodajesz zniewagę, odmawiając mu szacunku, na który zasługuje.

(...)

Jeśli odczuwasz rozczarowanie, zawód, ból, zranienie, musisz do końca przeżyć te emocje, wyrazić je, a następnie uwolnić się od nich, by osiągnąć pełne wyleczenie. Przez blokowanie swoich uczuć umacniasz wykroczenie i pozwalasz mu działać przeciw wam. Im poważniejszy zły uczynek, tym więcej czasu potrzeba na wyleczenie.

W ostatecznym rachunku przebaczenie przychodzi wtedy, gdy jesteś w stanie zmienić swój punkt widzenia i znowu potrafisz widzieć w swoim partnerze ludzką istotę, ze słabościami, które trzeba jej wybaczyć, tak jak sam chciałbyś, by wybaczono ci twoje błędy. Pokonanie tej wewnętrznej drogi tak naprawdę zbliża cię do obszaru boskości.

Przebaczenie nie jest łatwe. Stare powiedzenie „czas leczy rany" zawiera wiele prawdy, ale wyleczenie nie nastąpi, jeśli ty nie wykonasz pracy duchowej. Czy wykroczenie jest drobne czy wielkie, czas sam nie usunie blizny, jeśli ty nie podejmiesz aktywnej pracy nad uwolnieniem złości i bólu.

(...)

Zaufanie jest podstawą każdego autentycznego związku. Gdy brak zaufania, fundamenty waszej relacji opierają się na ruchomych piaskach i może ona szybko przestać istnieć.
Zawiedzione zaufanie musi zostać odbudowane. Jeśli zbyt wiele razy zdarzy się, że zniszczenie nie zostanie dostrzeżone, rana będzie coraz trudniejsza do wyleczenia. Odbudowywanie zaufania wymaga szczerej skruchy i wysokiego poziomu zdolności przebaczania - żadna z tych postaw nie jest łatwa. Okazywanie skruchy, gdy popełniło się wykroczenie, może być upokarzające, a przebaczenie, gdy zostaniesz zdradzony - wydaje się niemożliwe. Choć są to lekcje dla zaawansowanych, będą potrzebne wszystkim parom, które podążają ścieżką autentyczności. Nie ma bocznej drogi."
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ix2008 » 22 kwi 2008, o 22:00

Pytająca- to bardzo mądre co przytoczyłaś, ale jakże niezyciowe, jak dla mnie. Nie chce rozpisywać się w nie swoim wątku.
Jestem tylko człowiekiem, ze swoimi wadam i ułomnościami, i bardzo chciałabym dożyć chwili, w której zobaczę jego "ból", nawet w formie ogromnego wstydu i poniżenia. Inaczej na dzień dzsiejszy nie potrafię, jeszcze nie....
ix2008
 
Posty: 2
Dołączył(a): 22 kwi 2008, o 18:19

Postprzez Ladybird » 23 kwi 2008, o 09:20

---------- 22:26 22.04.2008 ----------

A ja uwazam , ze to jest bardzo zyciowe co przytoczyla nam tu Pytająca. ..

---------- 09:20 23.04.2008 ----------
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Orm Embar » 23 kwi 2008, o 09:38

Czesc,

Nie znam Twojej historii, ale jeśli facet coś ostro namieszał, to przemyśl następujące sprawy:

1. Mógł przyjść po to, żeby ZROBIĆ DOBRZE SOBIE. W większości przypadków winowajca wie, że nie był w porządku. Jeśli jest dupkiem a nie Facetem z Jajami, usiłuje obciażyć drugą osobę albo rozmyć grzech. "Przecież jest normalnie", "och, tak coś się tam tylko troszkę naknociło", "Zobacz jaki jestem dobry! - przyniosłem Ci kwiatki na imieniny! Nie jest ze mnie taka świnia, prawda?"

Możesz mu takie pytanie zadać, twardo patrząc w oczy - "chcesz coś sprzątnąć po sobie, czy załatwiasz sobie dobre samopoczucie?". Możesz dodać - "i odpowiedz na to pytanie sam sobie a nie mi" - i nie wdawaj się w dywagacje, bo to na ogół nic nie daje.

Jak się wkurzy, to znaczy, że miałaś rację, bo nic tak ludzi nie wkurza jak to, że inni odkryli naszą najpilniej strzeżoną tajemnice... :P

Cytat Pytającej bardzo sensowny - zgadzam się z nim.

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 23 kwi 2008, o 10:12

Orm Embar napisał(a):Jak się wkurzy, to znaczy, że miałaś rację, bo nic tak ludzi nie wkurza jak to, że inni odkryli naszą najpilniej strzeżoną tajemnice... :P

Ja bym się wkurzyła... ale dlatego, że to wielka przesada. Każdy najszlachetnieszy gest czy najdalej posunięte "poświęcenie" jest w jakieś części robieniem dobrze TEŻ SOBIE. Można to obrócić i SOBIE wyciągnąć na plan pierwszy - zarzucenie komuś właśnie tego, to jak policzek, choć intencje mogły być szczere - dlatego na pewno bym się wkurzyła. Hmm... chyba już się wkurzyłam :):):)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Orm Embar » 23 kwi 2008, o 10:29

ewka napisał(a):
Orm Embar napisał(a):Jak się wkurzy, to znaczy, że miałaś rację, bo nic tak ludzi nie wkurza jak to, że inni odkryli naszą najpilniej strzeżoną tajemnice... :P

Ja bym się wkurzyła... ale dlatego, że to wielka przesada. Każdy najszlachetnieszy gest czy najdalej posunięte "poświęcenie" jest w jakieś części robieniem dobrze TEŻ SOBIE. Można to obrócić i SOBIE wyciągnąć na plan pierwszy - zarzucenie komuś właśnie tego, to jak policzek, choć intencje mogły być szczere - dlatego na pewno bym się wkurzyła. Hmm... chyba już się wkurzyłam :):):)


A tutaj się niestety z Tobą Ewa nie zgodzę. Jeśli dobrze rozumiem historię Zizi, facet coś nieźle zmalował, i jeśli teraz myśli, że kwiatkiem na imieniny i pytaniem o rower posprząta po sobie to się niestety bardzo myli. Gorzej, jeśli szuka usprawiedliwienia - to już w ogóle granda, i ja dałbym mu po ryju za coś takiego.

Dla jasności: jestem absolutnym przeciwnikiem pakowania się w nienawiść i taką koszmarną zawiść wobec grzesznika - to po pierwsze nie ma sensu, po drugie niczego nie rozwiązuje, po trzecie szkodzi temu, który pakuje się w nienawiść.

Nie wolno jednak fałszować tego, co się dzieje - i tyle.

Oglądałem w TVN24 rozmowę z policjantem, który prowadził śledztwo w sprawie Olewnika. Naturalnie sprawę rozstrzygnie kiedyś sąd, ale wiele wskazuje na to, że skopano tam co tylko można było skopać. Pan policjant mówił, że nic nie ma sobie do zarzucenia, a na końcu dodaje, że "jeśli rodzina uważa, że zawinił, to przeprasza". I powiem Ci, Ewa, że to "przepraszam" brzmiało dla mnie jak najgorsza obelga - tam zginął zamęczony człowiek, a pan policjant uważa, że powie "przepraszam" i po sprawie, bo on po pierwsze nie ma sobie nic do zarzucenia, a po drugie właśnie przeprosił, więc jest czysty.

Dlatego też napisałem co napisalem.

ściskam!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez bunia » 23 kwi 2008, o 10:36

Zgadzam sie z intencja Orma....postawienie spraw jasno jest chyba lepsze od podchodow czy "zabawy" w kotka i myszke"....nie wszyscy jednak maja odwage nazywac sprawy po imieniu z obawy przed konfrontacja ktora moze prowadzic do konfliktu.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 57 gości