Jak mam żyć z ćpunem....

Problemy związane z uzależnieniami.

Jak mam żyć z ćpunem....

Postprzez peroni » 19 kwi 2008, o 23:46

Sam temat mnie dobija, jest tak absurdalny, że chce sie automatycznie dopisać odpowiedz: nie żyć z nim wcale.
Poznalam swojego chlopaka niedlugo po skonczeniu przez niego terapi. Po roku abstynencji wrocil do palenia trawy. Od poltora roku pali codziennie, dzien w dzien, bez przerwy 1-5 jointów dziennie. W tej chwili jest juz w takiej depresji, że postanowil sie ze mna nie widywac zeby dalej mnie nie krzywdzic. Nie może mnie zniesc jak mnie widzi, robi awantury twierdzac ze ja mam wiecznie problem, jest opryskliwy i chamski. Wydziera sie na mnie twierdzac ze nic nie rozumiem i najlepsze co moge zrobic to sp.. najdalej jak sie da. Jak mnie nie widzi - to placze ze nie moze beze mnie wytrzymac, ze nic juz nie wie i wola o pomoc, po 10 min wydzierajac sie ze nie moge mu pomoc i tylko robie mu krzywde probujac.
Namawiam go na terapie ale raz na niej byl i juz nie chce na nia isc, nie mowiac juz o tym ze wydaje mi sie ze poprostu nie chce przestac cpac, twierdzi ze to zupelnie nie mozliwe i nie wie co ma robic.
Bez przerwy powtarza ze to wszystko jego wina, ze jest chory, a ja uzalezniona od niego i nie chce dluzej robic mi krzywdy ale nie chce tez mnie tracic. Mnie wysyla do psychologa. Dziś powiedzial mi, że ja żyje od zawsze w poczuciu permamentnej beznadziejnosci, a on wie w przeciwienstwie do mnie jak to jest byc szczesliwym i nie moze zniesc tego stanu.
Za to na terapi nauczyli go paru bardzo madrych rzeczy dzieki ktorym udało mu sie przez ostatnie pol roku zniszczyc mnie ostatecznie:
nie on jest odpowiedzialny za moje szczescie, wszystko co robi robi dla siebie, uzaleznienie od drugiego czlowieka nalezy likwidowac w zarodku, bo nie ma nic gorszego.. itd itp

No wiec pytam...... co ja mam robic????? Może ktokolwiek wie co ja mam robic. Nie moge patrzec na to bezczynnie i cierpliwie nie odzywajac sie czekajac az mu sie poprawi. Nie moge odwrocic sie na piecie, miec go w d... i zyc sobie szczesliwie dalej.... nie umiem tego zrobic i nie chce. Mam juz tak namieszane w glowie ze poprostu nie mam sily.
peroni
 
Posty: 3
Dołączył(a): 19 kwi 2008, o 22:57

Postprzez pukapuk » 20 kwi 2008, o 01:05

Witaj peroni ! To co robi twój partner nazywa się manipulacją. Jest w ciągu którego nie chce przerwać. Po odbytej terapii ma świadomość tego co się z nim dzieje . Znalazł sobie powód do ćpania którym jesteś TY w jego mniemaniu permanentnie "nieszczęśliwa". Wywraca kota ogonem i wzbudza w tobie poczucie winy to takie typowe dla uzależnionego. Namawianie na leczenie nic nie da już coś wie ale jak widać wykorzystuje to przeciwko tobie. Nie powinno się udzielać rad ,ale ja na twoim miejscu zostawił bym gościa niech osiągnie swoje dno wóz albo przewóz.... Thc jest zdradliwe bo długo siedzi w organizmie nawet do roku magazynuje się w tkance tłuszczowej która jest też w mózgu przy takiej ilości to tylko kwestia czasu kiedy złapie dno. Nie pozwól na poniżanie siebie.
pukapuk
 

Postprzez narkussska_16 » 20 kwi 2008, o 08:28

Witaj Peroni.
W 100% zgadzam się z tym co napisał Pukapuk. Nie możesz pozwolic mu na to żeby niszczył Ciebie. Co do tego żeby niszczyć siebie ma pełne prawo i nikt tak naprawdę nie może mu tego zabronić. Musi sam chciec przestać siebie niszczyć. Musi CHCIEĆ. Bez tego nic się nie zrobi. Ja też tak miałam, że jak ćpałam to wszystkimi manipulowałam, przekręcałam fakty, robiłam wszystko żeby obarczyc kogoś tym, że biorę, że ćpam. Po każdej kolejnej kresce wierzyłam, że ludzie będą mieli mnie w dupie, że przestaną się do mnie odzywać, tłumaczyć i że nareszcie będe miała spokój żeby robić to na co najbardziej miałam wtedy ochotę - ćpać. Lecz na moje szczęście zawsze znajdował siektos uparty kto chciał mi pkmagać w wyjściu z tego gówna i tak mechanizm powtarzał się. Im więcej osób próbowało mi pomóc, tłumaczyło coś,tym ja więcej ćpałam. Moim zdaniem każdy narkoman musi osiągnąć swoje dno, musi poczuc bolesny i dotkliwy upadek w swoim narkomańskim świecie, wtedy coś zrozumie i może się odbić od dna. Trzeba wyczekać ten moment kiedy opsiągnie dno, kiedy poczuje, że stracił resztkę swej godności i twarzy, wtedy można wyciągnąć rękę z pomocą. Nie wiem czy to co napisałam, coś pomoże ale to są moje najszczersze przemyslenia. Pozdrawiam :*
Avatar użytkownika
narkussska_16
 
Posty: 97
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 11:51
Lokalizacja: Kielce

Postprzez bunia » 20 kwi 2008, o 09:23

Nie wiele mam do dodania.....jesli chcesz sobie i jemu pomoc to zostaw go....albo sie odbije albo nie ale Ty nie powinnas w tym uczestniczyc.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez pukapuk » 20 kwi 2008, o 09:49

narkussska_16 nawet nie wiesz jak się cieszę że mogłem przeczytać to co napisałaś właśnie takie postawy jak twoja świadczą ,że mimo uzależnienia można góry przenosić . ściskam mocno ,jak nie wiem co !
pukapuk
 

Postprzez Ambrozja. » 20 kwi 2008, o 15:07

To smutne.....Ale jedyne wyjscie z sytuacje i żeby go uratować to go zostawić....dopiero wtedy zrozumie , że nie warto ćpać !!!
Daj mu wybór Ty albo zioło !!! Musisz byc nieugieta.......

Powodzenia !!!
Ambrozja.
 

Postprzez peroni » 20 kwi 2008, o 16:08

Wszystko co piszecie to świeta prawda. Że sam musi chcieć, ze musi sie odbic od swojego dna i ze mna manipuluje, że ja mu nie pomagam i nie pomoge. Ja to wiem on to wie, zna wszystkie mechanizmy.
I postawienie tak pretensjonalnej alternatywy "albo ja albo zioło" ma pomóc? Przecież kazdy z nas wie jaki bedzie wybor i jakie efekty... Nie godze sie na to. Nie wierze, że to ma byc rozwiazanie.. poprostu nie wierze ze ludzie sa tacy głupi.. Nie mieści mi sie to w pojeciu. Nie zgadzam sie.....
Szukam jakiegos na litosc boska mniej prymitywnego srodka perswazji... poprostu nie chce mi sie wierzyc ze go nie ma................................................................................................
to jest jakas masakra.
peroni
 
Posty: 3
Dołączył(a): 19 kwi 2008, o 22:57

Postprzez pukapuk » 20 kwi 2008, o 16:55

peroni, a kto powiedział że ...tak pretensjonalnej alternatywy "albo ja albo zioło" ma pomóc? Chyba przeczytałaś to co chciałaś :? Piszesz mniej prymitywnego więc my ci mówimy że najlepszym jest pozostawienie go sam na sam z nałogiem a nie stawianie jakiegoś ultimatum , które i tak nie odniesie skutku bo nie można trzeźwieć dla kogoś albo w wyniku jakieś umowy !!! To się robi dla siebie dla bardzo prostej i prymitywnej prawdy, która się nazywa instynkt przetrwania. Motywacja. To coś co trzeba mieć żeby chcieć . Nikt nie jest w stanie wyperswadować uzależnionemu żeby nie brał tylko on sam może to zrobić ! Jedyne co można zrobić i należy to pokazać to ,że nie wyraża się zgody na jego nałóg. To jest choroba i ma określone symptomy i tak w jak innych chorobach nieuleczalnych należy ściśle trzymać się ram postępowania żeby przedłużyć życie choremu i jest to choroba zakaźna bo powoduje współuzależnienie czego ty jesteś dowodem. Pozdrawiam Mariusz alkoholik.
pukapuk
 

Postprzez peroni » 20 kwi 2008, o 18:12

Czy wobec tego mam mu wspolczuc? Ze jest nieuczalnie chory? Nie poddawalabym sie gdybym mogla liczyc chocby na szacunek a nie tylko ciagle wpedzenie w poczucie winy i wyrzuty.. w tedy bym sie nie poddawala. Ale nie moge prawda? Zostalam odeslana do specjalisty ktory mi to wytlumaczy. Wytlumaczy ze nie moge na to liczyc?
A jest wogole jakis ses czekania? Pekło mi serce, nie wiem czy dam rade czekac .. nie wiem gdzie jest ta granica miedzy miloscia i nienawiscia, wiem tylko ze blisko.Jak ją przekrocze to bedzie moja wina? A jesli czekac to na co? na powtorke z rozrywki?
peroni
 
Posty: 3
Dołączył(a): 19 kwi 2008, o 22:57

Postprzez pukapuk » 20 kwi 2008, o 18:46

Peroni , właściwie to nie wiem czego ty oczekujesz. Wyciągasz mylne wnioski nikt ci nie powiedział żebyś mu współczuła. Jeszcze nie byłaś u specjalisty a już wiesz co ci powie, przyznasz że to trochę dziwne. Jesteś w dużym napięciu i masz typową gonitwę myśli a to nie sprzyja logicznemu myśleniu. To co piszesz to tak jakbyś chciała ,zjeść ciastko ale je mieć. ...Jak ją przekroczę to będzie moja wina.... sama sobie majstrujesz poczucie winy tak trochę jak cierpiętnica?
Zadajesz sobie mnóstwo cierpienia zupełnie zbędnego. Wiadomo że nie można tak na zawołanie zmienić uczuć zawsze jest jakiś ból, ale można go zrozumieć ! Kluczem jest jego ćpanie !!! Zrozum ,że to on ćpa a nie ty ,to on ma problem, który powinien rozwiązać jak chce z tobą żyć ...." na powtórkę z rozrywki?" sama sobie odpowiedziałaś tylko na to możesz liczyć jeżeli będzie dalej jarał. Tak na moment popatrz w lustro i się zastanów czego tak naprawdę
chce Peroni.
pukapuk
 

Postprzez bunia » 20 kwi 2008, o 19:18

Chcesz pewnie z nim zostac ale inaczej zyc ale tak sie nie da :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Alijka_27 » 20 kwi 2008, o 19:19

Ja moge od siebie dodac ze moze Twoj chlopak Cie bardzo kocha ale niestety z uzaleznieniem jest tak ze to od czego sie jest uzaleznionym jest na 1-wszym miejscu. Ito jest niesamowicie trudne by to zmienic. Ale trzymam kciuki rzeby Wam sie udalo
Alijka_27
 
Posty: 2
Dołączył(a): 20 kwi 2008, o 19:00

Postprzez Insomnia » 24 kwi 2008, o 22:06

sam tytul budzi negatywne emocje ... nie przeczytalam wątku nawet ...
jesli traktujesz tak marginalnie ludzi to szukaj podobnych do siebie czyt. wg. Ciebie hmm... normalnych .
Insomnia
 
Posty: 97
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:37


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości