chciałabym ...zapomnieć...

Problemy z partnerami.

Postprzez zizi » 20 kwi 2008, o 15:19

tak

...chcę walczyć z życiem....nie potrafię położyć się i ginąć..

.jednak wciąż mnie coś popycha,każe podnosić się....


dziś rano było mi bardzo ciężko...
jest już lepiej :wink:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 20 kwi 2008, o 15:27

To wola życia Cię popycha i podnosi;) Bywa ciężko... chyba każdemu czasami - na szczęście mija. U Ciebie jak widać mija też.

I dla Ciebie kawałeczek z "Wojownika Światła":

"Wojownik skupia się na maleńkich cudach codzienności.
Jeśli potrafi w nich dojrzeć to, co piękne, znaczy to, że i on nosi w sobie piękno, bowiem świat jest zwierciadłem, w którym odbija się twarz każdego człowieka. I choć wojownik dobrze zna swoje wady i ograniczenia, robi co w jego mocy, by zachować pogodę ducha w trudnych sytuacjach. Ostatecznie, świat zawsze stara się przyjść mu z pomocą, nawet jeżeli wszystko wokół wydaje się temu przeczyć."

Bo każdy z nas jest jakimś wojownikiem na swoim terenie... no czyż nie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 20 kwi 2008, o 17:15

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

już nie jest mi dobrze



smutno mi

smutno mi

smutno mi

smutno mi
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez tytania » 20 kwi 2008, o 17:26

Mi też smutno i jakoś ciężej bez większej przyczyny (w końcu nie wydarzyło się nic więcej niż to, że nadal jestem w dołku), ale tak jak napisała ewka nie ma tutaj miejsca na poddanie się! Trzeba iść do przodu! Do przodu! Ostatnio wpadła mi w ręce poezja miłosna Petrarki, był tam taki wers "czemu narzekam skoro sam się na to godzę?". Kobietki kochane, przestańmy się godzić na te smutki! Wzywam do walki o siebie! :)
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez ewka » 20 kwi 2008, o 17:31

Jaki ładny apel, Tytania. Popieram!!!
Zizi... no co? Coś czy tak sobie Ci się posmuciło?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 20 kwi 2008, o 18:37

syn rano wkurzył się na mnie,bo powiedziałam mu żeby wziął sie za naukę,a nie siedział przy komputerze.....
i powiedział mi :" Jak ci się nie podoba moje zachowanie to mnie wyrzuć z domu!"

rozumiecie?!

zatkało mnie :cry: :cry:

ciężko mi teraz wychowywać dzieci i coś od nich wymagać...gdy ojciec jest dla nich taki suuper.... :evil:

A Dupek sam wyniósł sie z domu....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 20 kwi 2008, o 19:07

Moze powinnas porozmawiac z dziecmi jak sie sprawy maja....nie musisz mowic o szczegolach ale mysle,ze potrzebne jest Im jakies wyjasnienie i przedstawienie problemu z Twojego punktu widzenia.
Pozdrowka :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 20 kwi 2008, o 21:31

Buniu rozmawiałam z dziećmi..i na pewno jeszcze będę rozmawiać...

ale mimo różnych moich wysiłków one i tak:

1. będą pod wpływem ojca...będą powtarzać jego słowa,uważając je za słuszne..np.TAK JEST LEPIEJ

2.będą kurczowo trzymać sie jakichkolwiek relacji z ojcem...bo go kochają

3.nigdy tak naprawdę nie powiedzą mi wprost ,że są na mnie wściekłe za to,że tato odszedł....bo mnie kochają,mają we mnie stabilizację

Trudne to wszystko :cry: :cry: :cry:

Dla mnie i dla dzieci też.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 20 kwi 2008, o 23:24

Kiedyś zrozumieją... na dzisiaj myślę, że trzeba być wobec nich szczerym na tyle, na ile można. Trudne na pewno.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 20 kwi 2008, o 23:48

To prawda.....kiedys dzieci same wyciagna wnioski dlatego szczerosc najbardziej sie oplaca.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 22 kwi 2008, o 22:40

powiedziałam dzieciom prawdę,wcześniej,na początku: dlaczego jestem taka smutna,że to wszystko dzieje sie dlatego,bo ich tato ,a mój mąż wolał spotykać się z inną kobietą...

one wiedzą,że mi zależy na mężu,mówiłam im to...

Czasami chciałabym,żeby to one poważnie porozmawiały z tatem i prosiły go ,żeby opamiętał się :oops:

Ale wiem,że nie mogę tego od nich chcieć...bo sama boję sie rozmawiać z nim...dzieci tez na pewno boją się,że to wszystko całkiem rozleci się....to zbyt trudne..

Ja jeszcze poczekam z ostateczną decyzją..

A dzieci niech odwiedzają ojca w sklepie jak tego chcą.

czas pokaże jak będzie

:?:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 22 kwi 2008, o 23:59

zizi napisał(a):Czasami chciałabym,żeby to one poważnie porozmawiały z tatem i prosiły go ,żeby opamiętał się :oops:

On od nich i tak swoje "odbierze", Zizi. I może to nie być poważne "opamiętaj się tato"... chyba są zbyt młodzi, by tak sobie pozwolić. I aby Was godzili.
Ciągle nie rozumiem, dlaczego boisz się z nim rozmawiać... boisz się jakieś prawdy, której nie chciałabyś usłyszeć? Która zabrałaby Ci nadzieję?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 23 kwi 2008, o 23:03

sama nie wiem Ewka?
nie potrafię z nim teraz rozmawiać,
tyle o niego walczyłam,że on na pewno to zauważył...
wiele razy rozmawiałam z nim szczerze...

na pewno popełniłam błędy...złościłam sie..wylałam morze łez...może byłam zbyt niecierpliwa,może wymarzyłam sobie,że będzie jak dawniej.....

Ale do cholery!!!!przecież dawałam mu wiele szans....byłam cierpliwa.....

A on zgnoił mnie!!!!

I nawet nie potrafi się do tego przyznać...tylko przychodzi z różą jakby nigdy nic :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

To tak jakby wbił mi nóż w plecy!!!

Jak on może udawać,że nic się nie stało!!!!!!!

A ja JESTEM DURNA,GŁUPIA......bo wciąż go kocham...bo wciąż mam otwartą furtkę w secu :oops:

NIE POTRAFIĘ PRZESTAĆ O NIM MYŚLEĆ....

wybijam go sobie z głowy...skreśliłam z komórki....wyrzuciłam jego pościel z łóżka....pochowałam wszystkie jego rzeczy,które były na wierzchu....

I wciąż jest mi ciężko :cry:

mam dość..........................................................







zostawił mi ból,smutek i wszystkie obowiązki.......



Ewka pytasz dlaczego boję się z nim rozmawiać.

A o czym?

o naprawie roweru..
czy mam go spytać jak sobie radzi w nowej sytuacji :evil:

Ewcia on jest tchórzem..cholernym tchórzem...i sam nie podejmie żadnej decyzji....ani na tak,ani na nie...

nie chcę z nim rozmawiać też dlatego,żeby nie ułatwiać mu .....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 24 kwi 2008, o 00:15

Juz pisalam kiedys,ze skoro on nie podejmie decyzji to moze Ty to zrob.....do czego ma prowadzic ten kalejdoskop.....wrocil juz raz,Ty czekalas,probowalas i znowu jest to samo.....jestes w tym samym miejscu,nie wiem na co tu czekac,jak dlugo macie zamiar tak zyc? czego sie boisz,ze go stracisz? a czy juz nie stracilas?chcesz,zeby wrocil i znowu bedziesz czekac na jakis gest z jego strony.....milosc okay ale nie za kazda cene.....tak mysle.
Trzymaj sie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 24 kwi 2008, o 00:23

Odpowiedziałam w wątku imieniowym... zrobiły się teraz dwa;)
Piszesz Zizi "A on zgnoił mnie!!!!"... hmm, nie uważam tak. Swoją postawą i ciągłym chowaniem głowy w piasek gnoi siebie. Nieustannie. Co Ty na to?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 308 gości

cron