czesc Pisze do Was, bo moze pomozecie mi zrozumiec co sie dzieje, bo moze napiszecie mi po porstu cos, tak jak kiedys gdy sie tu do Was zwrocilam
W zasazdie to nie wiem czy nie powinnam napiac tego w dziale'uzaleznienia', ale o samo zamilowanie mojego chlopaka do alkoholu mi nie chodzi..
Chodzi o to, ze gdy pojawia sie w naszym zwiazku prolbem to On zamyka sie w skorupie, obraza sie jak dziecko, gdy cos mu zarzuce lub po porstu tylko powiem co mi sie nie podoba w Jego zachowaniu
Chodzi o to, ze On ma dziwne 'zamilowanie' do cichych dni w naszym 6-letnim zwiazku. zkiedys gdy sie klocilismy z mojej winy najczesciej to obrazal sie i nie widywalismy sie przez tydzien, dwa, kiedys nawet doszlo do miesiaca (!) Nie znosze tego, nie lubie, nie rozuemiem;/
A tak wlasciwie to chce przytoczyc ostatnia sytuacje, ktora calkowicie juz sobie nie radze w środku..
Ja studiuje dziennie a On mieszka wnaszym miescie i studiuje zaocznie. Dotad mieszkalismy razem, gdy jeszcze tez studiowal dziennie. Teraz niesttey widujemy sie raz, dwa w tyg TO ciezkie do przyzwyczajenia, gdy juz sie tyle ze soba mieszkalo. On tez ciagle powtarzal, ze Mu ciezko itd. Osttanio umowilismy sie na wieczor, gdy przyjechalam do domu.Najpierw mial mnie podwiezc do miasta cos zalatwic a potem mielismy sie widziec w domu. Podjechal po mnie i wsciekly zacza opowiadac, ze dzis sie nie zobaczymy, bo rodzice kazali Mu jechac do pobliskiego miasta odebrac siostre. Mowil, ze znowu sie nie zobaczymy, byl taki zmartwiony..
Na drugi dzien wszytsko sie wydalo.. spotkalam przypadkiem Jego rodzicow i z rozmowy ywniknelo, ze On wcale nie musial jechac po siostre, ze poszedl sie nawalic z kumplami i wrocil w nocy do domu zalany. Nie wierzylam..do glowy by mi nie przyszlo, ze tak perfidnie klamie, ze tak swietnie gra !!!!!!!!!!! tu sie mi zali, ze tak rzadko sie widizmy, ze Mu ciezko, a gdy mamy sie zobaczyc to On wybiera wodke. Wodka znowu wazniejsza ode mnie (...) ;( Zapewne mial w domu halas, gdy Jego rodzice tez sie dowiedzieli, ze i ich oklamal (bo rzekomo byl ze mną). Wyslalam Mu tego dnia smsa- kieedy sie widzimy.On, ze wtedy i wtedy i ze ponoc widzialam rodzicow Jego.Na to ja, ze niezle mnie oklamales. Na to On: "nie przychodz wcale." Że o co chodzi ? mysllam, ze wybuchne, wiec poszlam do Niego. I zaczelam nawijac, ze o co chodzi, dlaczego.. Nie odezwal sie, siedzial skulony i powiedzial tylko, ze ma dosc wszytskiego, ze mi nie powie o co chodzi i zebym szla do domu. Plakalam, krzyczalam i potulnie pytalam na zmiane o co chodzi. "nie powiem ci"- to odp. na moj chyba godzinny monolog. Nie rozumiem.. Czy On nie widzi, ze mnie krzywdzi? Za co ta kara, ze juz tydizen Go nie widze, ja nic nie zrobilam!! O co chodzi, niech ktos mi pomoze zrozumiec takie zachowanie W ciagu chwili nagle nie hcce sie ze mna widziec (bo rano, gdy jeszcze nie dowiedziaalm sie, ze klamal bylo ok). Nie wiem co pisac juz. jestem tak wsciekla i rozzalona, nawet nie wiem czy napisalam to co chcialam