Dylemacik......

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 17 kwi 2008, o 00:06

---------- 00:02 17.04.2008 ----------

Mam taki mały dylemacik...

W zyciu moim i M. od zawsze był obecny koleś. Też M powiedzmy MX. Lajtowe podejście do zycia, pijaństwo, kurestwo i co tylko. Wiecznie problemy które wynikały dzieki niemu i przy jego obecności. Kumpel na dobre i na złe. wszystko co sie złego między nami zdarzyło było przy udziale MX. czuje sie bezradna wobec tego że mój M jest taki wpływowy i nie potrafi przeciać pępowiny. Czaem zrywał z nim kontakt, było wtedy między nami naprawde cudnie. Ale MX robił wszystko zeby go do siebie jakby znów przyciagąć. Wtedy polka zaczynała sie od nowa. Grudniowe wydarzenia działy sie tez w domu MX który potrafi świetnie zabawić mojego M. łacznie podsówając mu panienki z której to okazji skorzystał. Nie winie MX całkowicie. Wiem ze mój M gdyby mnie naprawde kochał, to już dawno na zawsze zerwał tą znajomość, a każda panienka by mu dyndała. Ale niestety. Tak nie jest. Znacie moją historie, a ja wiem jakie jest wasze podejście do tego czy powinnam być z M czy nie. Wiem. Powinnam odejść, ułożyć sobie życie. i ok. Ale nioe robie tego. A MX siedzi cały czas w naszym życiu jak wrzód na dupsku... i mąci, i miesza.
Niedawno, kiedy zobaczył ze przyjaźń wisi na włosku zaczał przychodzić do nas i udawać wspaniałego przyjaciela. Piweczko, ładne słówka, uśmiechy. Ani ja ani M nie byliśmy zainteresowani. Chcielismy odbudować to wszystko i znów być razem jak normalini ludzie żyć. Pracujemy, kupiliśmy telewizor, remontujemy, jemy wspólne posiłki, wychodzimy częściej, mówimy sobie miłe zeczy, dbamy o siebie. Ale MX nie daje za wygraną. piweczka nie skutkowały, uśmiechy i włażenie w dupe tez nie, bo stwierdziliśmy ze on to robi, to przyniósł palenie, bo mój M kiedys lubił palić. Pognał go i z narkotykami, ale mało tego MX poszedł do tej samej pracy co mój M. Jest jak pijawa i wkręca sie i wkreca. Byłam (jestem) spokojna, bo pracuja już 1,5 miesiąca razem i nic sie złego nie dzieje. Dużo rozmawiamy na ten temat.... Ale martwie sie ze to peknie. znów miłość M i MX odżyje, bo czasem to wygląda jakby byli w sobie zakochani :)
Ale mało ważne.
MX posunął sie niedawno o krok dalej.
W niedziele, tydzień temu, przyprowadził rano .... panienki. dla marcina. do wyboru do koloru. Myslałam ze mnie szak trafi, no bo mi sie to w głowie nie miesciło, jak mozna być na tyle bezczelnym gnojem, zeby przyprowadzić do domu w którym mieszkamy RAZEM jakieś kurwiszony, kompletnie pijane i wyciagać go na impreze. M sie wściekł, znów go wygonił spod domu, obiecał mi ze z nim porozmawia i faktycznie MX przeprosił mnie i powiedział ze był pijany i nie pamieta co robił....
Czuje sie tym faktem zaniepokojona ale mało wazne. powiedziałam mu osobiście ze sobie nie zycze takich akcji co z pokorą przyjął.
Nie wiem co bedzie, do czego sie jescze posunie, kiedy M. mu ulegnie, kiedy znów mnie zdradzi, przez to co sie stało w grudniu, cieżko mi uwierzyc ze tamten incydent był jednorazowy i wiecej sie nie powtórzy. Jedni uznają ze całowanie sie z gówniara to nie zdradz, bo przeciez z nią nie spał, ale dla mnie to była zdrada, nie miało tak być. Ale, jak ktoś ładniemówił: w człowieka nie wolno wątpić dopóki zyje, Ewa_pa, to chyba Ty. czesto sobie to powtarzam i staram sie zapomniec o wszystkim i od razy odbudować zaufanie. No cieżko, ale czuje sie tak w miare z tym...
Czasem sobie mysle ze tylko patrzec kiedy znów zapłacze na forum i powiem CO BY TU POWIEDZIEĆ z mina wała z rogami do nieba.... Ale sie staram zachować spokój, wiem ze wtedy nie byłam bez winy, nie popełnie tych błedów już więcej. Ale to ja i moje postanowienia i moja praca ad sobą. Nie wiem jak pracuje nad sobą mój M. No chyba troche tak.
Wracając do MX....
W oststnia niedziele prawie spalił dom :twisted: Wszystko ma czarne, sadze wszędzie, panele do wymiany, właściwie wszystko do remontu. I przykre jest to że pomyślałam ze szkoda ze ten burdel na drugim końcu ulicy nie zjarał sie razem z nim. Poczułam ze życze mu śmierci i jak bardzo boli mnie to ze taki menel, ktory w zyciu ceni imprezy, chlanie i szybkie panienki, żyje, a mój kolega, wykształcony, ambitny, dobry i z poważnymi planami na przyszłość ze swoją narzeczona, zmarł na raka. Miał tyle lat co MX :cry: To okropne myślenie wiem.
Ale nie moge opedzic sie od myśli ze to nie ten fajny facet powinien umrzeć.....
Dziś MX przyszedł do mnie. I poprosił mnie o ... pomoc w doprowadzeniu tego mieszkania do porzadku. Mówi mahiczuś pomóż.... odwdzięcze sie, naprawde.... To ja mam mu pomóc teraz doprowadzić ten burdel do ładu, kurwa, mieszkanie w którym mój M. mnie zdradził, na które nie moge patrzec kiedy przechodze obok.... No jak mi sie odwdzieczy. podsówając kolejną paniene M? Wykazując sie całkowitym brakiem szaczunkiu do mnie i do NASZEGO związku? Non stop siedzi z buciorami od 4 lat!!!
Ja mam mu pomóc???
Ja go nieznosze, życzyłam mu śmierci, każda próba tolerowania go konczyła sie wielkim BUM w naszym zwiazku!!!
A teraz mam lecieć i szorować jego paneliki, co by mógł odpiepszać kolejne imprezki i nie zapraszać mnie tylko samego M?
Co to ma byc.....

Dziekuje za przeczytanie do końca mojej moze troche nieskładnej historyjki, moze i z błedami otrograficznymi i stylistycznymi, ba, nawet przeklinam....
historyjka żałosnej mahiczki, która chce poprostu żyć w spokoju......

---------- 00:06 ----------

dodam jeszcze dla jasnosci, ze ja nie uwazam ze wszystko co złe dzieje sie przez MX, bo to wina M ze daje soba manipulować i puszczają mu lejce. To poprostu dzieje sie przy udziale MX....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 17 kwi 2008, o 00:09

:roll: Mahiczus kochana....ja Cie utule co?? i może zostawię słonko :slonko: albo dwa :slonko: żeby przynajmniej pare promyków było non stop w serduchu :) Jesteś cholernie dzielna...zreszta wiesz....:*ja nie umiem nic więcej napisac niestety...choć nieraz bardzo bym chciała.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez agik » 17 kwi 2008, o 00:11

Ej, no...
Dylemacik nie jest taki mały, już tak nie przesadzaj...

Trzeba trzymać kciuki, zeby pijawa dała znalazła sobie innego dawcę.

A pomagać pijawie nie musisz. Pracujesz, nie musisz spędzać swojego wolnego czasu na sprzątaniu meliny...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 17 kwi 2008, o 00:31

Ale chyba nie pójdziesz mu pomagać?????????? Mahika, umiesz powiedzieć "spadaj burku głupi"?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 17 kwi 2008, o 00:35

:twisted: Nawet gorzej mu umiem powiedziec. Troche pomyślałam o kasie, której nie mam, ale potem pomyślałam zebym sie zeszmacila, za pare groszy....
Cieżko mi jak cholera. Chciałabym zeby nie istniał. M ma tylu kolegów, przy zadnym nie odstawia takiego pana Dupka, jak przy MX.
Myśle czesto. MX to jakiś fenomen.... Takie nic, a tak niszczy wszystko wkoło...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 17 kwi 2008, o 00:39

To może być jakiś mocno poharatany człowiek... normalnie ludzie się tak nie zachowują. Najgorsze, że mają jakiś dziwny "dar" przyciągania innych.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 17 kwi 2008, o 00:46

A mnie, jak zwykle przychodzą do głowy całe zestawy zachowań- w zalezności od sytuacji :oops:

Powiedzmy np, ze pijawa poskarzy się Twojemu M., że taka jestes niedobra, nie chcesz pomóc człowiekowi w nieszczęściu... I Twój M. zechce swoim osobistym staraniem wesprzeć przyjaciela... Może tak być?
Tez niefajnie, no nie?
Wtedy Mahiczuś może iść jako ozdoba towarzystwa...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 17 kwi 2008, o 09:47

Tak, jest mi z tym ciężko. Kwestia upierdliwej pijawy MX męczy mnie od samego początku. jest jak fala która zalewa nas a potem sie ratujemy ale on wraca i wraca. Tyle sposobów jakie ja wymyslałam zeby go zniechęcić do MX, zeby go nie lubił, zeby mu klapki spadły z oczu. I ok. na chwile. M jest inteligentny. On wszystko wie. Ale nie rozumiem jak moze być taki zaślepiony.
Wiecie jak sie czuje?
JAkby własnie zrzuciła wielachny kamień, bo to jakby jest ten główna rzecz która mi sędza sen z powiek. MX. popadam w jakas paranoje?? no, po 4 latach to chyba tak.
Tak ewa, to jest człowiekj nienormalny jak dla mnie, alkoholik i ćpun. a M najcześciej sie nad nim lituje, zachowuje sie jak osoba współuzależniona wręć, nieraz słyszałam ze chciałby zeby MX nie pił, albo kiedys mu szukał osrodków nawet :P ale czasem i tak zdarza im sie razem napic.... imprezować, czy jak w grudniu obracać małolaty. Bleee :(
Agik, M powiedział ze na pewno nie pójdzie do niego i palcem nie kiwnie, ale najlepsze jest to ze nie ma nic przeciwko zebym ja poszła i za odpowiednim wynagrodzeniem pomogła przyjacielowi.
Chyba im na mózg padło, wczoraj przy tym piwie....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 17 kwi 2008, o 10:10

Mahika....taka znajomosc to jak wrzod juz nie powiem gdzie i najlepiej go przeciac ale sama tego nie zrobisz musi to zalezec od M tzn. powinniscie byc jednomyslni i konsekwentni.....pewnie Twoj M boi sie konfliktu wiec dla "spokoju" woli w nim tkwic :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mahika » 17 kwi 2008, o 10:15

ja nie wiem, bo on czasem przestaje z nim łazić i sie trzymac, ale ten polazł nawet do tej samej pracy i jątrzy i mąci. A M jest jednomyslny ze mną ale czasem i nie konsekwentny w tym co mówi. bo mówi ze juz nie bedzie go słuchał i chodził do niego a za miesiac spedzaja razem wiecej czasu niz ze mną.
Jak kochankowie!!!
O, a moze sie kochaja.... :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 17 kwi 2008, o 10:27

Mysle,ze to problem z postawieniem granic....raz na zawsze.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewa_pa » 17 kwi 2008, o 10:29

No to masz problem Mahiko...wiesz tu jedynie Twoje dogadanie sie z M przecieko MX ale...to nie jest proste jesli oni są"blisko" poza tym osoba uzalezniona to zawsze dobry manipulant maja do tego predyspozycje niestety dobrze ze wyrzucasz to z siebie ale trzeba pomysleć co z tym zrobić ...
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez KATKA » 17 kwi 2008, o 11:23

Zrozumiec mężczyznę :> hihi....Słonko nic nie poradzisz...Twoj facet powinien być rozsądny...a że czasem nie jeste...i amm na jego temat jakieś zdnaie :P...ech...widzisz znow nie wiem co napisać......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 17 kwi 2008, o 11:30

mahika napisał(a):A M jest jednomyslny ze mną ale czasem i nie konsekwentny w tym co mówi. bo mówi ze juz nie bedzie go słuchał i chodził do niego a za miesiac spedzaja razem wiecej czasu niz ze mną.

Ta Wasza jednomyślność cieszy;) Jest w tamtym kolesiu coś, co przyciąga Twojego M... może czuje się jakoś za niego odpowiedzialny? Może w jakimś sensie tamten "luzik" go pociąga, że się "zapomina"? A raczej "zapominał"? Nie wiem, tak strzelam. I wydaje mi się, że sensowną obecnością możesz więcej zdziałać niż złością.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 17 kwi 2008, o 11:33

---------- 11:30 17.04.2008 ----------

Jestescie kochane dziewczynki, moza zawsze na was liczyć. :serce:
To moze obmyślimy plan, jak załatwić MX, bo mi juz sie pomysły wyczerpały :P
moze arszenik :?:

Nawet nie wiecie jak mi dziś strasznie, jakie lęki mnie dopadły, o fuj......
:(

---------- 11:33 ----------

masz racje Ewka, bo juz tak zrobiłam, jestem miła i znosze go jakos, ale on za moimi plecami, widocznie czuje do mnie to samo co ja do niego tylko i tylko tak sie miło uśmiechamy do siebie w obecności M...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 241 gości

cron