Zizi, mogłabyś sobie pomóc, określając czas, w którym on ma paść na kolana.
Zizi- czekając na jego decyzję- zobacz sama, jak się męczysz.
Ja to rozumiem tak- meczysz sie, bo nie wiesz, czy to epizod w Twoim zyciu- i minie; czy to Twoje życie właśnie
I chyba każdy by tak miał.
Tylko, zę ja myślę, ze trzeba kiedyś zmierzyć się z tym i powiedzieć- TERAZ JA.
Jesteś młoda, jesteś piękna- a zycie ucieka. I nikt Ci tego nie odda.
Tak sobie myślę, ze porównujesz czas w którym byliscie dla siebie, byliscie małżeństwem i byliscie parą- i do tego stanu dążysz.
I chyba dlatego pęka Ci serce,bo teraz tego nie masz.
Walczysz, ale powiedz?
Jak go skłonisz do tego, zeby CHCIAŁ własnie Ciebie?
Może warto się dowiedzieć, co on na to?
No nie wiem, ale jakoś bardzo łatwo przystał na wyprowadzkę, jakoś wcale nie zabiega o to, zeby wrócić...
"tak jest lepiej"...
lepiej dla kogo?
Zizi- dopóki będziesz życ wspomnieniami o przeszłości- doputy będzie boleć Cię ...wszędzie.
Ja wiem, zę pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł, ale też i zycia szkoda.
A co jeśli jemu jest tak dobrze?
Ma wszystko, czego potrzebuje, łacznie z kontaktem z dziećmi nic mu więcej nie trzeba, a Ty czekasz?
Żadnego stresu, zadnych wypominek odnośnie zdrady, odnośnie zawodu...
i wszystkie karty w jego rękach?
Chcesz być wdową już do końca życia? Wdową- mając zyjącego, zadowolonego męza?
Zizi- a zycie ucieka...