Nowy rozdział życia..

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 1 kwi 2008, o 08:52

Witaj Cosy, dlugo mnie tu nie bylo. Najpierw mialam popsuty modem, potem pojechalam do niego.
jak wiesz, tez sie do mnie nie odzywal caly miesiac, milczal jak grob. Potem pojawily sie pierwsze oficjalne smsy tzn zyczenia na dzien kobiet, dla mojej corki na 18-tke. Wtedy stwierdzilam, ze jest odpowiedni moment i muszę wyjaśnic wszystko, bo nie dam rady zyc.
Tez mialam jak ty i Jokasica wyrzuty sumienia, ze nie zachowywalam sie wlasciwie bedac w zwiazku z nim. Mniej więcej chodzilo o ten sam problem co u was. Zaczelam chodzic na terapie, zaczęlam sie zmieniac. Teraz zreszta widzę ,że jestem inna osobą.
Spedzilam z nim 10 dni, na poczatku bylo trudno, ale byl bardzo ucieszony. ja go nie uprzedzilam, zadzwonilam dopiero z lotniska, zeby przyjechal po mnie. Byl w szoku, ale pozytywnym.
Najpierw uslyszalam, ze kochal mnie bardzo. Prawda, ze przykre? Ale terapeutka uprzedzala, ze tak moze byc.
Potem bylo coraz lepiej, bylo cudownie. Zauwazyl, ze jestem inna. Docenil.
Wrocilam, jak mnie nie ma tam, nie jest juz taki wylewny, ale on ma mnostwo problemow i staram sie to zrozumoec a nie czepiac sie jak kiedys.
Pytalam sie czemu moilczal, przeciez powinien powiedziec mi ,ze to koniec a nie dreczyc mnie. Ale on nie uwazal , ze to koniec , dlatego milczal. Byl bardzo zraniony i chwilowo mial mnie dośc.
Cosy, czasem warto ,rozne sa losy ludzkie, nie mozna generalizowac.
Powinnaś zawalczyc, ale obawiam sie ,że juz za duzo czasu minęlo. Byl czas na to wczesniej. Za poźno zrozumialaś swoje blędy.
Choc mam przyjaciol - szczęsliwe malżeństwo, w ktorych historii przed slubem jest 9 miesięczna rozlaka. Rozmawialam szczerze z tym mężczyzną, on mial jej dośc ,ze względu na charakter, ale potem poszedl na warsztaty dla panow i sporo zrozumial z zachowania kobiet i wrocil . Docieraja sie caly czas, ale chca sie w koncu zrozumiec.
Przeciez w tych naszych historiach zwiazkow chodzilo tylko obrak wzajemnego porozumienia. Tylko tyle? Ludzie sobie wybaczaja duzo więcej, jak widac na tym forum.
Jestem przkonana, że warto. Naprawdę.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Szafirowa » 1 kwi 2008, o 09:46

Tytanio,
Ale przecież tu nie ma mowy o żadnym zabieganiu !
Facet nawet nie odpisał Cosy na sms-a, nie mówiąc już o żadnych innych sygnałach.
Nie ma proszenia, nie ma starań, moim zdaniem nie ma nawet chęci ... czy nie jest to wystarczający powód, aby ostatecznie zamknąć drzwi za rozdziałem życia pt. "ten pan" ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez cosy » 1 kwi 2008, o 21:00

---------- 20:18 01.04.2008 ----------

Dzięki dziewczyny za Wasze posty.

Szafirowa, nie wiem czy dobrze zrozumiałam Tytanie, ale chyba chodziło jej o tego chłopaka co niedawno sie pojawił w moim życiu, który o mnie zabiegał...a ja się wycofałam...ale sama nie wiem. Bo przecież jesli Tytania pisala o D. to tu już nie ma o czym mówic. Nie dostałam od niego życzeń na walentynki, na dzień kobiet, na swięta...ostatnie nie odpuszczał strzałek i nie odpisał na smsa. Dla mnie jest jak czarne na białym..OO NIE CHCE UTRZYMYWAC ZE MNĄ KONTAKTU.
To nic że idąc na spacer ulicą, mysle o tym , czy czasem nie przejedzie zaraz obok mnie i kiwniemy sobie czesc, albo nawet sie zatrzyma i porozmawiamy chwile, to nic że wracajac z pracy patrze czy jego auto stoi na parkingu przy domie lub mijajac firmę patrze czy on jeszcze pracuje...To nic że brakuję miu czasu spędzanego z nim, brakuje mi jego towarzystwa.. to wszystko sie juz nie liczy. On mnie poprostu nie chce.

Ostatnio w takich chwiach słabosci (własciwie to od momentu jak sie rozstalismy, ale z przerwami) pisze sobie czy to w mailu lub w komórce to co czuje, pisze o swoich żalach, o tym co czuje, o moim cierpieniu...tego i tak nikt nie przeczyta, a ja przynajmniej uczę sie w ten sposób nazywac to co czuje. dziwie się że On jeszcze siedzi w moim sercu, przeciez tyle czasu już minęło..

A jest tyle chłopaków wokół którym się podobam, i pewnie chcieliby się 'zaprzyjaźnic;' tylko ja tak działam odpychająco. uważam sie teraz zazimną kobietę, która boi się okazywac swoje uczucie, boi się zakochac, zeby tylko sie nie rozczarowac.

Myśle sobie czasem o innych którzy sie o mnie starali a ja ich odtrąciłam...że moze powinnam się do któregoś odezwac..przeciez czas ucieka a ja stoje w miejscu. Wiosna idzie, robi sięł ladnie, chciałoby sie wyjsc z kims na spacer, czy do knajpy. Przynajmniej coraz częsciej mam na to ochotę (jak było ponuro to mi sie nie chciało wychodzic). tylko że w takim momencie włącza sie swiatełko..jesli by jemu (któremuś) naprawde zalezało to by sie odezwał pierwszy, wiec takim trybem myslenia czekam..az którys sie odezwie i mnie laskawie gdzies zaprosi, wyciągnie z domu. Nie wiem czy dobrze robie. Moze nie jest dobre to że jest kilku chłopaków do których mogłabym napisac. Gdyby był jeden to pewnie byłoby lepiej.

Jezeli ktoś mi mówi , że moze warto powalczyc o tą miłośc , która mnie tak trzyma...to sama nie wiem. On nie jest ideałem i przeeszkadza mi kilka rzeczy w nim..ale z drugiej strony On ma coś w sobie co sprawia że czuje sie przy nim szczęśliwa. I na co teraz postawic??

Jak oglądam jakies filmy o historiach miłosnych, to zawsze wspominam D. Tylko ze w filmach ta prawdziwa milłosc wygrywa i mimo przeciwnosci losów, te dwie osoby wracają do siebie, są ze sobą i są szczęsliwe bo to co ich łączy wygrywa. I wtedy rycze, bo przeciez tez uwazam ze mnie i D. łączyło cos wyjątkowego...wiec dlaczgeo nie potrafimy wrócic do siebie?? By uczynic się szczęsliwymi ludźmi??
Tutaj mi sie przypominają słowa D. Że lepiej będzie jak będe z kims innym bo On nie da mi tego szczęscia...cokolwiek to znaczylo. Przypinają sie takze słowa: NIE KOCHAM CIE IDŹ Z BOGIEM, które kiedys mi wykrzyczał. I po tym co mi powiedział, czego ja oczekuje?? To tak jakbym sobie wmawiała że On mnie kłamał. I ze prawda jest zupełnie inna...czuje, że prawda jest zuepłenie inna...ale to są moje odczucia.
I tak już nie jestem tą osobą jaką byłam przed tym jak go poznałam. To co we mnie najcenniejsze oddałam D. i z nikim już nie będe tak szczęsliwa jaką chciałabym byc...
Moje życie, i ewentualny związek będzie udawany i raczej z rozsądku niz z prawdziwej miłosci. Ja KOCHAM D. i mogę to głośno powiedziec, zrobiłabym dla niego wiele, moze wszystko. Tylko jest mały problem...ON MNIE NIE KOCHA.

Gdy kiedys, pół roku temu, gdy byłam pewna że chce do niego wrócic, i przekonywałam go ze sie zmieniłam, zrozumiełam wiele, ze chce żeby mi dał szanse, ze chce z nim byc..nie wierzyl mi. Tylko że ja sie naprawde zmieniłam i zrozumiałam moję błędy.

Błedy moze kazdy popełniac. Ale wazne jest nie to ze sie je popełnia tylko to że się je dostrzeże i chce naprawic.

---------- 21:00 ----------

Ladorado, ciesze sie ze udało wam się wszystko wyjaśnic i że jest wszystko na dobrej drodze :)
Chciałam dodac ze rozstałam sie z D. ze względu na to ze nie potrafilismy na wzajem zrozumiec. Nie rozumiemy sie - dlatego musimy sie rozstac. Nie zamierzam już do niego pisac, nie bede zabiegac o kontakt. Zbyt duzo przykrych slów padło po rozstaniu. Jeżeli będzie chciał mnie znaleźc to wie gdzie mie szukac. I tyle.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez tytania » 1 kwi 2008, o 23:15

Ja zdecydowanie pisałam o tym drugim Panu. No ale widze,że jednak sobie odpuściłaś. Skoro uważasz, że nie jesteś jeszcze gotowa na nową znajomosc to na pewno zrobiłaś dobrze. Co do D. ... Dobrze,że to zamknięty rozdział!
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez Ladybird » 2 kwi 2008, o 09:04

Cosy, wcale nie jest tak cudownie mnie. Bylo cudownie tam. Z kazdym dniem rozlaki czuje, ze sie oddala ode mnie.
Nie chce mi sie zakladac nowego tematu, nie wiem co robić ?
Czy to znowu wplyw jego matki. mam takie przeczucia. poza tym ma mnostwo problemow, ale jak byl ze mna nie widzial wszystkego w tak czarnych barwach.
Moze tez przezywa nasza rozląkę?
Ale cemu milczy?
Odpisuje na moje smsy, oczywiście, ale juz pierwszy nie napisze.
Cosy, masz pomysl o co chodzi ?
Moze ktos inny mi poradzi?
Cosy, wybacz, ze w twoim temacie, ale tak jakos sie rozpisalam.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Megie » 2 kwi 2008, o 13:13

Laborado wklejam dla Ciebie link...

http://polonia.wp.pl/country,0,kat,1010 ... Bpage%5D=1
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez cosy » 2 kwi 2008, o 22:16

Ladorado Kochana, możesz pisac w moim temacie. Nie ma problemu :)

Wiesz co ja myśle o twoim temacie??

Rozłąka to minus - jest mu na pewno trudno. Gdy byłas przy nim było mu z pewnoscią lżej. Wiesz co mozesez teraz zrobic?? Wspierac go: ciepłym, dorbym słowem, drobnym gestem, swoim zainteresowaniem jego osoby...Z tego co kojarze to on ma 'na głowie' teraz sprawe rozwodu - To są na pewno dla niego emocje i stres i gdybys mu dołozyła jeszcze stresu pretensjami o to że rzadko sie odzywa...to zapewne by mu to nie pomogło.

Mimo że jesteście daleko od siebie, powinny byc miedzy wami szczere rozmowy, zapytanie: jak się czujesz, jak Ci minął dzień itp czy często rozmawiacie przez tel?? Jesli są takie możłiwosci to zachęcam do wyrażania w nich swoich uczuc, odczuc, nastrojów, zdarzeń itp..

Tak ja bym to widziała.

Przytulam :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 3 kwi 2008, o 16:47

Dzieki Cosy, mialam trudne chwile tuz po przyjezdzie. Wiesz jak to jest , tęsknota i takie tam... Chwile zwatienia tez, jak wydawalo mi sie, ze oddala sie ode mnie. Jednak nie wpadlam w panike ,jak wczesniej. Jak on milczy pisze mile ,wesole smsy, czasem zadzwonie, wtedy, czuje, ze cieszy sie , zawsze odpowiada. Pewnie tez mu ciezko, jak wyjechalam. Ma 9 kwietnia sprawe o podzial majatku, a tak mu zalezy, zeby finansowo stanac na nogi i moc mi pomoc w rozkreceniu biznesu. Ciagle mi tam mowil,: Jak Ty mnie zechcesz takiego golego?.
Wiem ,ze jest teraz w ogromnym stresie. Zobaczymy moze bedzie dobrze.
Chodze na terapie, bardzo sie zmienilam .Czuje to , jest mi lepiej, nie czepiam sie, nie krzycze, on to zauwazyl, ze jestem inna.
Lepiej mi z tym zyc. To naprawde dziala! Polecam, jakby co.
Cosy, uwazasz, ze juz naprawde nie ma szans z D ?
Moze warto sie spotkac i rozwiazac to ostatecznie. Moj tez nie chcial kontaktu, ale jak mnie zobaczyl na lotnisku to .... hohoho.
tak ci tylko radze, moze z mojego punktu widzenia, ale czuje, ze jednak męczysz sie.
Dziekuje za mile slowa. :serce:
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 6 kwi 2008, o 15:43

---------- 23:24 03.04.2008 ----------

Hey,

bądź cierpliwa. 9 kwietnia to już tuż tuż tak więc wytrzymaj! :)

Co do mnie i D...
Wiesz, czasem jest dobrze, myśle o nim z dystansem, ze zrozumieniem, ze dobrze ze sie rozstalismy bo pewnie nic dobrego by z tego nie wyszło (On jest trudnym 'przypadkiem')..a czasem mnie dopadają doły o których tez tutaj pisze.

Jak jestem w Kosciele, modle sie, jest mowa o miłości ..mysle o nim. Ale modle sie także za niego, by znalazł swoje szczęście w życiu. On przez długi czas będzie w moim sercu , w mojej głowie, bo oddałam jemu coś bardzo cennego, najcenniejszego. A tego sie nie zapomina.

Nie będe o niego walczyc, bo nie jestem na 100% pewna że chce byc z nim, takim jakim jest. Z resztą cały czas pamietam jego smsa ; 'juz nigdy nie chce z Tobą kontaktu' To są słowa działajace jak nóz w serduszko...i rana się chyba nie wygoiła i moze nie wygoi..i wole sie nie odzywac by znowu nie dopuscic do podobnej sytuacji.
On ma swoje wady, swój charakterek, i nie chce tego zmieniac...(przynajmniej nie chciał - i dobrze mu było takim jakim był) a mógłby..na lepsze. A jesli nie chce pracowac nad sobą to i trudno będzie o starania o dobro w związku, a starania muszą byc obustronne. On jest chyba typem faceta że jak cos idzie zbyt trudno to woli sobie odpuścic...A w dobrym związku nie jest łatwo, wymaga On poświęceń..więc nie wiem czy udało by się nam.

On nawet nie stara się by jakiś kontakt ze mną załapac. Zna do mnie nr tel, wie gdzie mieszkam. Gdyby chcial to by się odezwał. I pewnie gdyby to co nas łączyło..miało dla niego duże znaczenie to odezwał by się mimo swojej dumy i zawiści jaką ma w sobie. Tak mysle.

W głebi serca chciałabym by sie odezwał, zaczął o mnie starac, bysmy sie przeprosili, i wybaczyli sobie ...uwierzyłabym wtedy ze to była prawdziwa miłosc, i ze prawdziwa miłośc wygrywa. Ale z drugiej strony ..nie wyczekuje na to. Żyje swoim życiem, poznaje nowych ludzi, realizuje sie w innych dziedzinach życia..

Dobrze Ladorado, ze wiezysz w 'powroty'. Bo przeciez, to że sie 2 osoby rozstaną nie oznacza że powrót w ich przypadku nie ma sensu. Bo to zależy od dojrzałosci dwóch osób i od powodu rozstania czy nieporozumeinia.

Wy jesteści dojrzali, wiecie czego chcecie od życia, każdy z was duzo już przeszedł, a skoro było wam naprawde dobrze ze sobą, to mysle że wszystko wróci do normy u was, jeżeli razem przejdziecie przez te trudności. A widac teraz że chęci sa z obu stron więc wszystko przed Wami :)

Ja, fakt, D. bardzo dawno nie widziałam. Chyba minęło z 4 mies odkąd sie widzielismy tak twarzą w twarz. Widze ze nadal duzo pracuje, choc juz nie tak do pózna. Ok. 18-19 zazwyczaj firma już zamknięta jest. Nie wiem co by było gdybysmy sie teraz spotkali na ulicy. Trudno powiedziec co bym poczuła i co On by poczuł. Ale mysle ze by była to obustronna sympatia.
Za miesiąc będzie msza w intencji jego mamy, prawdopodobnie sie wybiore, pomodle sie..Byc moze On tez będzie (On rzadko chodzi do koscioła :( ) i byc moze wtedy sie zobaczymy.

W najbl. sobote idę na wesele. Niedawno sie dowiedziałam (bo ide zamiast brata). Zaprosiłam kolege ..jeszcze mi nie odp ale mam nadzieje ze wybierze sie ze mna... Nic dalszego nie planuje (z tym kolega, co będzie to bedzie) ale w najbl. sobote mam zamiar sie dobrze bawic.

A jutro wieczorem ide ze znajomymi z pracy na pizze więc tez jakas mała rozrywka.

Dziś był taki wyjazd z parafii do sanktuarium sw Józefa...wybrałam sie bo uznałam że to jest swego rodzaju inwestycja. Mogłam tam sie pomodlic m.in. o dobrego męza :) I tak też zrobiłam :)

Przepraszam, ze tak opisuje Wam co sie u mnie dzieje, ale dzieje sie ..chyba dobrze i takze tymi dobrymi akcentami z mego zycia chciałabym sie z wami podzielic.

Buziaki dla wszystkich :buziaki:

---------- 15:43 06.04.2008 ----------

Dziwnie mi jest..

Dowiedziałam się że mój ex będzie miał dziecko z E. (tą młodszą od niego o 10 lat). To jest ta dziewczyną która przyczyniła się do rozpadu jego długoletniego zwiaązku z K. i ta sama z którą zaczął sie spotykac po moim rozstaniu...

Jak się dowiedziałam to był dla mnie szok. Dowiedziałam się na tym weselu co byłam wczoraj...i po tym jakos juz chęci na zabawe straciłam. W dodatku ten kolega który mi towarzyszył - zostanie tylko kolegą (bo mi nie odpowiada jako potencjalny partner życiowy) więc nie miałam motywacji by się dobrze bawic i uśmiechac. Miałam ochote zal alkoolem tą całą nowinę..lecz nie mogłam pic na tej imprezie :(

Jak mi trochę przeszło i oswoiłam się z ta myslą to myślałam, ze pewnie jest szczęsliwy bo marzyl o dziecku (z tą swoją długoletnią sie starali ale nic nie wychodzilo i po tym mysłał ze jest bezpłodny). Myślałam ze skoro on jest szczęsliwy to i ja cieszę sie jego szczęściem..Nawet mysłałam sobie że zadzownie dziś do niego i pogadamy jak ...dobrzy kolega i kolezanka, pogratuluje i pożycze szcześcia... ale później przychodziły inne mysli:

On już nie będzie mój.
Wybrał inną.
Weźmie slub i zamieszka z nią.
Będzie miał rodzinę.

Do tego uczucie złości i chyba zazdrosci.

Miałam dzis sen z udziałem..jego, jego długoletniej ex, jego niby obecnej i moim. Śniło mi się że oni nie byli juz razem, a o ciązy dowiedzieli sie po rozstaniu, Ona go w czyms zawiodła dlatego D. wahał sie czy z powodu dziecka do niej wrócic. Gdzies tam w tle byłam ja. Sen chyba się zakończyl tym że On wybrał jednak ją a ja pożeganałam sie z nim, przytuliłam i dałam buziaka...

Nie chce już do niego dzwonic, nie chce do niego pisac i nie chce by on do mne kiedykowliek napisał. Nie chce go spotkac, a boje sie gdy to sie stanie, bo takie spotkanie bedzie mnie bardzo bolało. Wykasuję jego numery telefonów, nasze zdjęcia z komputera, nie wiem jeszcze co zrobic z maskotką którą od niego dostałam, albo gdzieś schowam w karton..albo..nie wiem co. Macie jakis pomysł? (to jest typowo walentynkowy misiak). Jeszcze na półce tez stoi malutka wódka Dębowa którą On kiedys kupił, i która kiedys mielismy razem wypic. Ona stoi do dziś - nieruszona. Może ją otworze i wypije za jego szczęscie??

Chce maxymalnie zminimalizowac poczucie obecności jego osoby w moim życiu.

Jak to do Was napisałam to jest mi lepiej. Jest też dobrze gdy jetem czyms zajęta i nie mysle o tym. Bo chwilami jak sobie przypomne te słowa które mówiły o ciązy E. to ..psychika siada :(

To dziwne poczucie minie, prawda?? I
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 6 kwi 2008, o 17:31

---------- 17:26 06.04.2008 ----------

Cosy :pocieszacz: :serce: :kwiatek2:
To dopiero szok , tym bardziej, że masz go ciagle w sercu.
Pewnie cięzko Ci bardzo, bo ciągle mialaś nadzieje....
Choc z drugiej strony w końcu sytuacja sie wyjaśnila i możesz zacząc nowe zycie.
maskotki schowaj glęboko , tam gdzie nigdy nie zaglądasz ,a dębową wypij, za jego zdrowie i Twoje przyszle szczęscie z tym, ktory zawalczy o ciebie, nawet jak nastanie kryzys
Zacznij sie powaznie teraz rozglądać za facetem ,ktory jest ciebie wart, bo jesteś wspanialą dziewczyną, a widzę, że msz i powodzenie wśród panów.
Zobaczysz , jak za kilka miesięcy trafisz na misia, to tylko wywola u Ciebie lekki uśmiech i trochę wspomnień.
Przytulam bardzo mocno, pisz jak coś się wydarzy.

---------- 17:31 ----------

U mnie Cosy lepiej. bardzo dziękuje za rady, zrobilam tak jak pisalaś. Od razu zacząl się otwierac bardziej. zauważylam ,że jest zazdrosny i dopytuje się o to ,co np. robię na gg.
Zaczynam powoli rozumiec go, bardzo cieszę sie z tego. Sporo nabroilam kiedys, jak sobie uniego przeczytalam archhiwum z naszych rozmow nagg , to mi sie zrobilo tak cholernie wstyd. Jak tak mozna się zachowywać?
Nigdy już tak nie zrobie, tak mi glupio i tak mi wstyd.
jeszcze raz dzięki Cosy
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 13 kwi 2008, o 22:56

---------- 19:36 06.04.2008 ----------

Cieszę się bardzo Ladorado, że moje słowa mają pozytywne odzwierciedlenie w realu :) Uśmieszek na mojej twarzy się pojawił jak czytałam to co napisałas.

Co do mnie...jest tak jak napisałaś. Jest mi cięzko, ale chyba dobrze że sie dowiedziałam. Ile można życ złudzeniami, nadzieją, wspomnieniami.. Tak jak to piosze to mysle tez o Jokasice , która ma podobną sytuację do mnie. Jokasiczku, jesli to czytasz to przeczytaj takze post Tytani i to co napisała nana - te słowa powinny Ci pomóc.

..Moje wnętrze tak od około pół roku jest takie ...niepoukładane. Mam na myśli tutaj tą sfere duchową.

Źle mi z tym i chcę sie za to zabrac. Bo wiem że jesli nie uporządkuje siebie w środku, to nikt ze mną nie będzie szczęsliwy. Stałam sie taka zamknięta w sobie, taka tajemnicza...Omijam w rozmowie niektóre tematy, także w rozmowach z rodzicami (najczesciej tematy spraw sercowych). Mieszkamy razem, a oni tak mało wiedza o moim życiu. Pytają a ja ich zbywam...Chciałabym miec w nich oparcie a nie traktowac jak ..'starych którzy nic o zyciu w tych czasach nie wiedza..i pewnie i tak mnie nie zrozumieją' .

Tak w ogóle to bardzo się ciesze że..
- mam dostep do internetu
- że powstał taki portal
- że Wy Kochani jestescie tutaj
- że mozna tutaj sie pożalic, wypisac, i znaleźc wspracie

Wy jestescie moja podporą i podajecie pomocna dłoń, która często jest nam potrzebna. Wielkie buziaki dla Was :buziaki:

W moim życiu jest tez Ktos, chyba kiedys wspominałam o nim. To jest chyba jedyny chłopak, który prywatnie mnie wspiera i jest obecny w moim życiu, łącznie ze wszystkimi moimi dołami i górami. Wie o sprawie z D., wie jak tą 'miłosc' przezywam i mnie bardzo wspiera, na tyle, ile i jak moze.
Poznałam go poprzez neta - wtedy to On potrzebował mojego wspracia i rad. Utrzymujemy ze sobą kontakt, i w miare na bieząco wiemy co u nas się dzieje. Ostatnio rzadko sie zdarzy że mozemy popisac 'na zywo' na gadu. I nad tym troche ubolewam :( Wszystko przez to że zaczął prace, by zarobic na studia w Norwegii. Chce podjąc drugi kierunek studiów, i za rok wyjechac na wymiane.
Ale..zostawiamy sobie wiadomosci na gadu, czasem jakiegos smska smarniemy. Raz sie słyszelismy w telefonie - to ja do niego zadzowniłam -ale to było dawno, z pół roku temu, hihi.
Czuje ze to jest dobry chłopak, wartościowy, twardo stąpający po ziemi - tak troche a moze bardzo podobny do mojego wymarzonego faceta :)
Chyba od jakiegos czasu czuje do niego cos więcej niz tylko sympatie. Mieszkamy ok. 300 km od siebie, i jeszcze nie było rozmowy o ewentualnym spotkaniu w realu dlatego traktowałam te znajomosc jako czysto koleżeńską. Jednak kiedys na dyskotece jak zobaczyłam kogos bardzo podobnego do M, uświadomiłam sobie że warto o niego powalczyc i pielęgnowac te znajomosc. Wśród moich znajomych nie ma takiego który posiadałby takie wartosci jakie pielęgnuje w sobie M. a które są dla mnie bardzo ważne.
On chyba traktuje mnie tylko jako kolezanke..aczkolwiek na 100% nie wiem jak to jest z jego uczuciami do mnie.

jakis czas temu nasunął mi sie pomysł
..mam do wykorzystania urlop zaległy, którego termin ciągle przesuwam. Mam taki plan by w którys weekend majowy pojechac do Trójmiasta na pare dni. Jak będzie ładna pogoda to na plaze, a jak średnia to na zwiedzanie. On mieszka niedaleko Trójmiasta wiec pomyslałam ze byłaby to dobra okazja by się spotkac i poznac na żywo. Moze zechciałby mnie także oprowadzic po miasteczkach? Nie pisałam mu jeszcze o tym moim pomysle, bo boje się żeby go 'nie przestraszyc'. Moze macie jakies pomysły jak go w delikatny sposób o to zagadac?? :)

Po za tym jest tez inna sprawa.. Jeden z kolegów z pracy zaprosił mnie ostatnio na 18nastke do Jego znajomego/znajomej. Miło mi sie zrobiło bo chyba jeszcze nikt mnie w roili os. tow. nigdzie nie zaprosił.
Poszłabym ..ale jako kolezanka, czysto w roli osoby towarzyszącej. Bo skoro chce 'powalczyc' o serce M. to nie będe robila nadziei innemu na coś więcej. A z tym kolegą znamy sie niedługo, jeszcze nie utarło sie ze jestesmy tylko kolegami, wiec podejrzewam ze moze tak byc ze ma jakies plany wobec mnie.. Z kolei nie chiałabym mu odmawiac, bo przeciez ile razy ktos był z kolegą czy kolezanką na jakies imprezie, dobrze sie bawili i nie musiało nic większego z tej relacji wychodzic?? Co myslicie o tym zaproszeniu??

To chyba tyle na teraz.

Ps. Szok dot. nowinki powoli mija :)

---------- 22:56 13.04.2008 ----------

To znowu ja.

Nie wiem czy to co teraz napisze nadaje sie do tego działu, ale..nie chce zakladac nowego tematu, skoro topic dot. moich spraw życiowych mam juz tutaj załozony.
Chodzi o D.
Mysle czasami o nim. ale nie z tęsknotą. Raczej z żalem, jakie wielkie spustoszenie mi zrobił w głowie, bałagan psychiczny.
Nim go poznałam, miałam postanowienie, że chce miec w życiu tylko jednego mężczyzne, chce współzyc tylko z jednym. Stąd dla mnie bylo oczywiste że chce by to sie stało po ślubie. On o tym wiedział.
Moje marzenie się nie spełniło i się nie spełni. Mam kaca moralnego. Może ktoś sie będzie śmiał z tego co tu pisze, że tak to przeżywam. Ale..przezywam, i juz.
Gdy postanowiłam że z nim zaczne współzycie, ufałam że to On jest tym jedynym, ze mnie nigdy nie zostawi...a mnie zostawił. Mam żal że gdy pojawiła sie trudnośc, gdy los nam rzucił kłode pod nogi to..On nie chciał o NAS walczyc, odwrócił sie ode mnie, i na dodatek zaczął sie spotykac z inną (podobno ma miec z nią teraz dziecko - podobno), a mnie zostawił z kacem.. samą..
Nigdy mu nie wspominałam, i nie wypomniałam tego współzycia, mimo ze mnie to bardzo bolało, mimo ze miałam żal, Bałam sie że pomysli że tylko dlatego chce do niego wrócic - choc to nie byłoby prawdą.

Jak myslicie ? Powinnam miec żal? W koncu On mnie nie zmusił do tego. Przyczynił sie tylko swoją postawą do tego ze zdecydowałam sie na współzycie z nim (mówił o bólach głowy spowodowanych brakiem sexu, gdy bylismy blisko mówił 'zróbmy to' , z kolei potrafił odmówic bycia ze mną blisko bo zdawal sobie sprawe z tego jakie mogą byc konsekwencje - trudno ocenic czy jego ogólna postawa była celowa - czy moze faktycznie chciał uszanowac moje zdanie nt sexu..(?). W kazdym razie efekt był taki że 'dla niego' postanowiłam się zgodzic - bo tego pragnął...)

O co ja mam żal?? O to ze o NAS nie walczył, ze mnie zostawił wiedząc że mu ufałam, ze chciałam miec tylko jednego faceta w zyciu i ze to było dla mnie wazne, ze chciałam by On został moim męzem, a ja jego żoną, ze chce bysmy byli razem na dobre i na złe...

Mam ochote go o tym poinformowac. On nie wie ze ja mam kaca z tego powodu. Ale jaki to ma sens teraz?? Czy to cos by zmieniło? Czy byłoby mi lżej?? Bo jemu cięzej na pewno. Czy powinnam mu oszczędzic wyrzutów sumienia?? A moze taka informacja sprawiłaby ze z inną dziewczyną postąpi inaczej, lepiej, bardziej sie postara w sytuacji kryzysu - pododno z tą jedna dziewczyną bedzie miał dziecko, On jest dla niej pierwszym facetem i jesli Ona miała takie samo marzenie jak jak to On gdy ją zostawi, bedzie tez cierpiała...? Czy powinnam sie tym przejmowac, zawracac sobie głowe??

Tyle pytan na które nie umiem odpowiedziec ;(

Wszystkie takie rozterki zapisuje sobie. Są jak listy do niego których pewnie nigdy nie bedzie miał dane przeczytac...
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez agik » 14 kwi 2008, o 00:30

Cosy
Z wielu względów- nie rób tego. A przynajmniej ja bym nie robiła.
1. Po pierwsze- kontakt z nim ( jakikolwiek) jest dla Ciebie niedobry.
2. PO drugie- jak piszesz sama podjęłas decyzję. Juz pomijam naciski paskudne z jego strony, branie na litośc, szantaże emocjonalne. Ale decyzja była Twoja. Zdaza się podjąć złe decyzje, niektóre złe decyzje kosztują nawet życie- ciesz się, że Ciebie to ominęło. Przykre to, ze zła decyzja zniszczyła Twoje marzenia, ale jej już nie cofniesz. Nie odstanie się.
Pozostaje tylko wierzyć, ze nie było tak źle...
3. Po trzecie- nie wiesz, jak on Cię może potraktować. Skąd możesz wiedzieć, czy to, co dla Ciebie było spełnieniem marzeń, dla niego było, no czymś zupełnie innym. Skad wiesz, czy nie spotka Cie jakaś przykrość- kolejna. Wiesz był taki temat na tym forum "Perły" - Dorku napisała. Zobacz sobie, trzeba pogrzebać trochę, bo to było jakoś latem tamtego roku.
4. PO czwarte- nawet jak mu powiesz, nie możesz wiedzieć, czy przekanasz go, żeby nie robił tego kolejnej dziewczynie. A zostaniesz hmmm... całkiem odsłonięta.

Strasznie uparta jesteś, Cosy.
Szukasz furtek, walczysz. Ale z kim, Kochana? Z czym?

Cosy- a zycie? Twoje życie....? Dasz mu tak przelecieć przez palce?
Bo ciągle patrzysz w tył?

Pozdrawiam Cię ciepło
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cosy » 14 kwi 2008, o 00:49

Dzięki Agik za Twą wypowiedź.

Wiesz - ten temat jest dla mnie wstydiwy i raczej go omijałam (przez te prawie 2 lata we mnie siedziało). Wiec moze lepiej ze go teraz odkryłam, chocby tu na forum. Mówi sie lepiej późno niz wcale..wiec moze pomoze mi to ze sie z wami tym podzieliłam...??

Padły słowa zeby mu cos wspomniec o tym, ale to tylko słowa..do czynów daleko. To co sobie o tym mysle zostanie we mnie, lub tez spisane na kartce, lub tutaj. Ja to w sobie musze przetrawic, a On?? Lepiej by nam nie było dane sie już spotkac.

Wracam do niego bo nie wszytsko z nim związne uwolniłam z siebie. I byc moze przez to nie daje sobie szansy na inny zwiazek.

Walcze ze sobą...z tym co mnie kiedys spotkało, z tym jak sie kiedys zachowałam. Próbuje odnaleźc siebie w sobie, w stosunku do tego co było kiedys..Hmm..

Aha, a co do mojego privat life.- tak wygląda moje zycie:

- J. sie zacząl odzywac ale ja jeszcze z dystansem do niego - jak na razie, na szczęsvcie, nie wspomniał o spotkaniu
- spotkałam na dyskotece kolege, zktorym pare razy sie kiedys bawiłam, umowilismy sie na spotkanie, On jest ok. 4 lata ode mnie młodszy, nie znam go dobrze z charakteru, kojarze go z dzieciństwa, chce go blizej poznac, on mnie - ale czy jest sens dac temu szanse?? , jakos tak zakladam z góry ze i tak nic z tego powaznego nie wyjdzie (ale z drugiej strony spotkac sie przeciez mozna...)
- na dyskotece spotkalam tez mojego ex (tego po D.) - porozmawialismy chwile , po tym ten kolega porwal mnie do tanca, i podobno mój ex ciągle mnie obserwował, jak go zobaczyłam na imprezie to uczucia do niego wróciły, tęsknota za tym co było, sama kroku w jego kierunku nie zrobie (smsowego czy na gg - bo podejsc to jakos sama do niego podeszłam, jakos tak spontanicznie), ale nawet jesli On sie teraz do mne odezwie to czy jest sens dawac temu szanse?? - powód wiek i jego niedojrzałosc, siostra mi powiedziała ze powinnam szukac chłopaków w moim wieku lub starszych, bo przeciez szukam kandydata na męza - po tym ..młodsi o wiecej niz 3 lata stracili w moich oczach - uznałam ze siotra ma racje Ja mam 26 lat, wiec po co sie zadaje z 20, 21 latkami??
- jest dobra strona tego całego zamętu z dwoma panami A. - to ze mam zajęte mysli nimi a nie panem D. (dzis wyjątkowo Pan D. mi wleciał do głowy bo odsłuchałam sobie prelekcje pewnego Pana nt Warto czekac (z sexem do ślubu)...)
- wszystko fajnie pięknie, ale i tak doła dzis złapałam bo zatęskniłam za dobrymi czasami gdy w niedzielne popołudnie spotykałam sie z moim ówczesnym chłopakiem - a teraz najczęsciej spędzam je w domu, przed tv lub komp. Tylu teraz chłopaków wokól mnie się kręci..a jakos nie mam z kim wypic niedzielnej kawy ( nie biorąc pod uwage rodziny) i to jest wkurzajace w tej calej sytuacji
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez agik » 14 kwi 2008, o 01:23

Chyba rozumiem, dlaczego mówisz, ze temat wstydliwy...
Ale jak to czytałam, to żadnego powodu do wstydu ( dla Ciebie) nie widziałam- jak już to dla niego ( no sorry, ale na ból głowy to się bierze tabletkę, a nie ciągnie dziewczynę do łozka i beztrostko niszczy marzenia). Wydało mi się to raczej tak smutno- piękne...

Co do drugiej sprawy- a nie wydaje Ci się, ze oceniając każdą znajomość przez pryzmat "nadatności" na meza- być może tracisz szansę, na coś naprawdę wartościowego?

A moze mi się plecie nocą??? :oops:

Dobranoc Cosy- spij spokojnie i niech Ci się przyśni coś ładnego:)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cosy » 14 kwi 2008, o 01:50

No z tym bólem głowy...tabletki brał ;( Ale jakos tak czesto go bolala, i sama juz nie pamietam czy to ja tak wymysliłam ze przez brak mozliwosci sexu(mimoze byłam blisko), czy to On cos wpsomniał - juz nie pamietam dokładnie..:( aha, chyba tak było ze jak juz ten sex był, to głowa go juz tak często nie bolala, i wyglądał ogólnie lepiej, wiec pewnie stąd nasunął mi sie taki wniosek..
Mnie tylko było głupio, bo do przytulania sie garnęlam wiec On odbierał to jako sygnały zachęcające, a ja w ogóle o sexie wtedy sobie nie myslałam...Jak mówiłam ze nie chce sexu, to z czasem, wieczorami jak przyjezdzalismy np. z wyjazdu do domu, to nie chciał juz wchodzic bo mówił 'lepiej nie' - tu go moge pochwalic bo wiedział ze i tak nici z sexu wiec nie chciał sie narazac na trudną sytuacje...tylko szkoda ze wprost mi tego nie mówił, chyba to dopiero po czasie wyszło a wczesniej ja sie na to obrazałam i przykro mi sie robiło ze juz chce sie ze mna rozstac danego wieczoru...ehhh Nie ma sensu juz tego tak analizowac.

Moze uda mi sie z tym szczęsliwie życ.

Ja kazdego chlopaka 'mierze' miarą czy mi sie podoba czy nie (fizycznie i z charakteru), no i czy nadawałby sie na ewentualnego męza.
Chłopacy nie umawiaja sie ze mną dlatego ze chcą miec kolezanke, oni sie umawiają bo chcą miec dziewczyne. wiec taka ocena moja jest tutaj wskazana (chyba)
Ja wiedzac ze dany chłopak mi w czyms nie odpowiada, wole sie juz z nim nie spotykac dalej, bo moze sie wydarzyc cos czego oboje później bedziemy załowali..
Chciałabym dac temu jednemu szanse (zeby sie nie pomyslic mówie o nim A2 bo ma tak samo na imie jak mój ex, A1). uwaza mnie za fajną dziewczyne, z fajnym charakterem, taką z którą mozna pogadac, posmiac sie - uwaza ze dziewczyny w jego wieku maja siano w głowie dlatego nie szuka w swoim wieku, mówił ze juz dawno sie chciał ze mna umówic (i nawet pamietam jak kiedys o tym wspominał), ale sie wstydził, bal sie ze odmówie, ze nie dam mu szansy. itp..ale ja wtedy chciałam sie spotkac, tylko czekałam na jego propozycje, propozycji nie było wiec prawie o nim zapomnialam a tu - znowu go spotkałam i w efekcie umówiłam sie z nim, jak sie zegnalismy to jakos tak pocałowalismy sie w usta,taki cmok tylko, później jeszcze dał mi całusa w policzek ( heh miło takiego całusa w policzek dostac)..no cóz zobaczymy jak bedzie na spotkaniu , spróbuje wtedy wyczuc sprawe...

Dobranoc, kolorowych snów życze wszystkich.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar, asuqokofabos i 293 gości