chciałabym ...zapomnieć...

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 13 kwi 2008, o 01:14

Zizi
a do czego się ocknie?
Do niby- małżeństwa?
Do niby- bliskości?

Czy do ukrywania kolejnej zdrady?

Mnie się wydaje, że przydałoby Ci się, gdyby padł na kolana i za wszystko przeprosił, wszystko wyjaśnił i obiecał...
Tylko, co to zmieni?

Co w nim siedzi, Zizi, wiesz?
Chce, żebyś go PROSIŁA o powrót?
Jest zbyt leniwy, zbyt strachliwy, żeby sie określić?
Jest zbyt "hónorny", zeby prosić Cię o wybaczenie?
Jest zbyt pewny Ciebie? że mysli, ze się rozejdzie po kościach? No wiesz.... bzyknąłem sobie, bo się trafiło?
Jest złym człowiekiem?
Boi się?

Tak czy siak- Zizi jestem z Tobą.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 13 kwi 2008, o 01:20

dzięki Agik



nie wiem co siedzi w jego głowie...nie wiem jak żyje..jak się czuje....

może czeka na moje proszenie?może...

Ale ja nie mogę już go prosić...

on musiałby być naprawdę zdeterminowany i tak jak mówisz paść na kolana....i to na długo,nie na pięć sekund.

Wiem.

Teraz powinnam zająć sie sobą...nie myśleć....

zajmuje się...ale jestem nadal wykończona...emocjonalnie


:cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 13 kwi 2008, o 01:38

Zizi, mogłabyś sobie pomóc, określając czas, w którym on ma paść na kolana.
Zizi- czekając na jego decyzję- zobacz sama, jak się męczysz.
Ja to rozumiem tak- meczysz sie, bo nie wiesz, czy to epizod w Twoim zyciu- i minie; czy to Twoje życie właśnie :(
I chyba każdy by tak miał.

Tylko, zę ja myślę, ze trzeba kiedyś zmierzyć się z tym i powiedzieć- TERAZ JA.
Jesteś młoda, jesteś piękna- a zycie ucieka. I nikt Ci tego nie odda.

Tak sobie myślę, ze porównujesz czas w którym byliscie dla siebie, byliscie małżeństwem i byliscie parą- i do tego stanu dążysz.
I chyba dlatego pęka Ci serce,bo teraz tego nie masz.
Walczysz, ale powiedz?
Jak go skłonisz do tego, zeby CHCIAŁ własnie Ciebie?

Może warto się dowiedzieć, co on na to?
No nie wiem, ale jakoś bardzo łatwo przystał na wyprowadzkę, jakoś wcale nie zabiega o to, zeby wrócić...
"tak jest lepiej"... :( lepiej dla kogo?

Zizi- dopóki będziesz życ wspomnieniami o przeszłości- doputy będzie boleć Cię ...wszędzie.
Ja wiem, zę pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł, ale też i zycia szkoda.
A co jeśli jemu jest tak dobrze?
Ma wszystko, czego potrzebuje, łacznie z kontaktem z dziećmi nic mu więcej nie trzeba, a Ty czekasz?
Żadnego stresu, zadnych wypominek odnośnie zdrady, odnośnie zawodu...
i wszystkie karty w jego rękach?

Chcesz być wdową już do końca życia? Wdową- mając zyjącego, zadowolonego męza?

Zizi- a zycie ucieka...

:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 13 kwi 2008, o 09:45

zizi napisał(a):spotkałam sie z ta pindą...długo rozmawiałyśmy w parku...(może kiedyś wam coś opiszę)....wydaje mi sie,że oni nie są razem....te listy nie są świeże...

ja wciąz mam nadzieję,że będziemy razem

ale nie chcę prosić dupka,żeby wrocił....bo nic na siłę :cry:

Ja myślę, że to dobrze, że się spotkałyście... oczywiście, że nie prosić - już wyciągnęłaś rękę, już prosiłaś, czekałaś. Teraz czas na jego ruch. Mam tylko nadzieję, że Twoja nadzieja na "bycie razem" będzie ograniczona w czasie, o ile on nie podejmie żadnych konkretnych działań.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Magda » 13 kwi 2008, o 10:28

Czytałam ostatnio taki artyluł gdzies w necie o zdradach i o "rozwodach" i badzo mocno utkwił mi w glowie pewien fragment.Znalazlam go.Oto on:

- Nie radziłabym robić tego, co najczęściej czynią kobiety w takich sytuacjach - mówi Edyta, rozwódka z dzieckiem. - Nie błagałabym, żeby został, nie dawałabym mu szansy i nie tłumaczyłabym, że powinien być ze mną dla dobra dziecka. Takie metody nie dają szans na powodzenie. Uważam, że po usłyszeniu takiego komunikatu należy przede wszystkim faceta wyrzucić za drzwi, najlepiej tak jak stoi, i w ogóle z nim nie dyskutować. Jeśli kobietę stać na adwokata, powinna kontaktować się z mężem tylko za jego pośrednictwem. Żadnych pertraktacji na miękko, poza tym trzeba od razu skierować sprawę do sądu o alimenty. Tego faceci boją się najbardziej - gdy się okazuje, że trzeba płacić, to co drugi się opamiętuje i wraca, bo boi się, że nie da rady prowadzić kawalerskiego życia, opłacając jednocześnie alimenty. Tam, gdzie zaczyna się rozmowa o pieniądzach, kończy się dla nich miłość, nawet najprawdziwsza. To się sprawdza. Mój były mąż wrócił po miesiącu, ale ja już wtedy poznałam kogoś innego, bardzo sympatycznego pana, także po rozwodzie. Przegoniłam męża i teraz planujemy ślub z moim nowym partnerem.

mysle ze jednak cos w tym jest...
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Magda
 
Posty: 181
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 00:05
Lokalizacja: Poznan

Postprzez zizi » 15 kwi 2008, o 23:06

wiesz Magda....napisałaś dokładnie na temat :wink:

jutro idę do prawnika dokładnie dowiedzieć sie jak postarać sie o alimenty.

gdy chciałam z mężem dogadać sie ,jak i kiedy będzie płacił na dzieci on powiedział,że weźmie jakiś rachunek i zapłaci go....

gdy powiedziałam,ze rachunek to mało...on mnie wykpił(smsem)...co mu zrobię jak nie zapłaci mi do środy?i czy chce też gwiazdkę z nieba...

więc zobaczy co mu zrobię..jak dostanie pozew :twisted:

Teraz trochę śmieje się....
ale dzień miałam koszmarny :cry:

płakałam...bo ciężko mi było zdecydować sie na ten krok,pójść do prawnika i starać sie o alimenty...
.... nie mieści mi sie to w głowie,że muszę tak postępować z najbliższą mi kiedyś osobą :cry:

zauważyłam też ,nie pierwszy raz,że ja sie go boję.....boje się,ze będzie mnie nękał,krzyczał...

on nic na mnie niema...ale czepia się i wkurza o te listy...
mówiłam mu,ze jak będzie sie wyprowadzał to je znajdzie w ubraniach..
dupek boi się,że zrobię z nich użytek....niech się boi...on nie wie,że mam ksero..


nie wiem co będzie z nami?

może gdy ocknę się to zauważę,że on już nie jest tym człowiekiem co był kiedyś..i że ja go nie chcę.....

na razie czuje ból,smutek

:cry:

staram sie wybić go sobie z głowy.

zmieniłam się...nie proszę go żeby wrócił....


staram się żyć....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 15 kwi 2008, o 23:50

Zizi :pocieszacz:

Rozumiem, ze to bardzo dla Ciebie trudne, ale pomyśl- jakie masz wyjście?
Wstrętny jest ten Twój mąż :( . Nie dość, ze dał dupy, zawiódł jako partner, zawiódł, jako człowiek, to zawodzi jeszcze jako ojciec.
Eski możesz zachować...
Normalnie nóż się w kapsie otwiera... :( rachunek zapłaci, łaskawca :(

Zizi, jeszcze parę takich popisów jego czaru osobowości i będziesz wolna- to jakiś plus tej podłej sytuacji.

A na razie przytulam.
Jeszcze trochę.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 15 kwi 2008, o 23:53

Niestety takich spraw nie da sie przeskoczyc w szybkim tempie.
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Loki86 » 16 kwi 2008, o 01:02

Kochana masz realne dowody jakim jest człowiekiem nie maco tkwić w sentymentalnym jego obrazie bo tego już od dawna nie ma.
Niestety musisz być teraz parszywą realistką.

Trzymaj się musisz być teraz silna dla siebie i pociech
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez ewka » 16 kwi 2008, o 09:11

zizi napisał(a):.... nie mieści mi sie to w głowie,że muszę tak postępować z najbliższą mi kiedyś osobą :cry:

Zwykle okazuje się w takich razach, że głowa musi mieć większą pojemność, aby się takie "asy" pomieściły. I to rozpychanie boli.

A w ogóle, to jakiś fenomen odnośnie płacenia... tutaj Twój mąż nie jest wyjątkiem, Zizi. Dlaczego faceci tak się jakoś jeżą? Wydaje im się, że ta kasa to na co niby jest?

Trzymaj się Dzielna Kobieto!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 16 kwi 2008, o 22:30

już wiem jakie dokumenty są potrzebne do pozwu o alimenty

:cry: :cry: :cry: :cry:

to smutne,że tak muszę teraz zrobić...

rozmawiałam z prawnikiem ,wiem jak mam to zrobić...

A to zdziwi sie pan dupek :shock:



Dzisiaj byłam też na terapi.
Nie jest lekko przez to przejść......jest cholernie ciężko :cry: :cry: :cry:

Jedynym lekarstwem jest ...czas.

Nie mogę tego co czuje przeskoczyć.....udawać,że jest ok.

Bo nie jest!!!!!!!

Dziś chwilami czułam się lekko....a potem znowu ciężko....wpadałam w dołek.

Ale w pracy jużmi lepiej szło :wink:

byle do przodu.

POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 16 kwi 2008, o 22:52

A niech się dziwi- od zdziwienia jeszcze nikt nie umarł.

Wiesz Zizi- chyba cała sztuka w tym, zeby ten czas jakoś zapełnić.
Cieszy to, ze złapałaś wreszcie trochę gruntu pod nogami.

Trzymaj się! I buziaczki :buziaki:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 16 kwi 2008, o 22:54

Kryzysy trzeba pokonywac,co nam zostalo....a potem to juz z gorki !!
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 16 kwi 2008, o 23:20

I do przodu! Brawo Zizi!
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tytania » 16 kwi 2008, o 23:23

Przeczytalam od początkuc ały temat. Chciałam cost akieog pocieszającego napisac, wspierającego... Pomyślałam,ze to naprawdę ogromny problem i ja ze swoimi troskami nie mam prawa się "wymądrzać". Ale chcę dac swiadectwo tego,ze też trzymam za Ciebie mocno kciuki Zizi i wierze,że dasz sobie rae,bo ejstes madrą kobietą. Na pewno teraz czujesz się okropnie,ale już to,że poszłaś na terapie to ogromny krok. Wiele kobiet bagatelizowałoby problem. Poza tym widac w twoich wypowiedziach takie przebłyski, wolę walki, chęć do życia. Mozę teraz to tkaie malutkie kroczki,ale to one tworzą ten MILOWY w drodze do szczęścia. Człowiek ,który wywołuje Twoje łzy nie ejst wart bycia z Tobą. OCzywiscie,ze pamiętasz te cudowne chwile i zastanawiasz się jak to się stąło,że się oddaliliście od siebie, ale luzie się zmieniają. Twój mąż nie jest tym człowiekiem co kiedyś, a takieog go nie chcesz. Głęboko w sobie wierz o tym. Zastanawia mnie kwestia Twoich dzieci. Ile one mają lat? Może jeszcze dorbze nie rozumieją sytuacji. Moze lgną do ojca bo przez te jego "tanie chwyty" (np. słodycze, gadanie,ze wszystko jest ok) czuja siez nim jakoś swobodniej. Pewnie styuacja w domu się jednak na nich odbija, nawet jeślit ego nie chcesz. Widża Cię zmęczoną i smutną to dlatego lgną do ojca. tego "wesołego". Ale twoje dzieci w końcu zobaczą co dla nich dobre, gdy się na ojcu rozczarują. Najważniejsze, zebyś zachowała spokój. Wiem,ze łątwo móić, ale terapia na pewno Ci pomoże i skupisz się na sobie a wtedy tez pewnie bezie Ci łatwiej dogadac się z dziećmi. Mocno trzymam kciuki!
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 178 gości