Straciłam zaufanie...

Problemy z partnerami.

Straciłam zaufanie...

Postprzez Lilli » 12 kwi 2008, o 18:50

Przepłakałam dziś już kilka godzin, a wciąż czuję, iż mój żal nie minął...
Kocham kogoś, kto nie potrafi mi zadeklarować swoich uczuć, jedyne słowa , jakie słyszę to zapewnienie o zaangażowaniu emocjonalnym:(
Dziś są moje urodziny - a jego nie będzie:( Po raz kolejny w ostatniej chwili okazuje się, iż ze względu na pewne okoliczności On nie może przyjechać.
A ja? Po prostu myślę, iż nie zależy mu na mnie. Fakt, iż dzieli nas i odległość i różnica wieku, to jednak nie potrafię uwierzyć w Jego wersję.
Ostatnim razem pisał swoją pracę mgr, dziś nie może przyjechać, bo...
No właśnie może Go krzywdzę tymi podejrzeniami, ale ciężko jest mi dać wiarę historii w stylu "byłem na derbach, ktoś użył wobec mnie gazu łzawiącego, spędziłem noc w szpitalu, a dziś na tyle źle się czuję, iż nie jestem w stanie do Ciebie przyjechać"
Jest mi niesamowiecie przykro. Tak się cieszyłam, iż uda nam się spotkać:(
Oczywiście powiedziałam mu o swoich podejrzeniach, a On? Oaza spokoju...
Czuję, iż brnę w tę "niby" miłość, a jedyne co mnie spotyka to rozgoryczenie.
Czemu "tkwię" przy facecie, który potrafił mi powiedzieć: "my nigdy nie będziemy razem". Czego się spodziewam?
Tak despercko poszukuję w życiu miłości, iż po takich słowach nie stać mnie na zakończenie znajomości, która owocuje głównie cierpieniem.
Tak kurczowo trzymam się Jego słów "Jesteś ważna, zależy mi na Tobie."
Już dawno powinnam zdać sobie sprawę, iż takie "spotykanie się" będzie powodowało moje łzy.
A efekt - w urodziny (z ciastem zrobionym specjalnie dla niego) będę tylko z przyjaciółmi. Nawet nie mam sił im tłumaczyć, dlaczego Jego nie będzie:(
Doradźcie co robić dalej?
Lilli
 
Posty: 20
Dołączył(a): 10 sty 2008, o 00:12

Postprzez zizi » 12 kwi 2008, o 19:11

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Lilli » 12 kwi 2008, o 19:13

Zizi - dziękuję za ten "przytul", wiem, że Ty sama masz swoje problemy.
Lilli
 
Posty: 20
Dołączył(a): 10 sty 2008, o 00:12

Postprzez Desdemona » 12 kwi 2008, o 22:15

Droga Lilly może godząc sie na taki związek rezygnujesz ze związku , w którym dla faceta byłabyś tlenem bez którego nie mógłby oddychać . Ja kiedyś zrezygnowałam z takiego związku jak ty masz i kilka miesięcy później spotkałam faceta , który nie mógł zyć beze mnie , niestety potem zachorował ale to już inna historia...
Desdemona
 
Posty: 13
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 22:41

Postprzez biały żagiel » 12 kwi 2008, o 23:26

Witaj Lili
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin.
Zycze Ci dużo radości spełnienia marzeń i abyś znalazła swoją miłość, która przyniesie Ci duzo szczęścia i uśmiechu.
:kwiatek2:

--
Desdemona ma racje , nie ma co zaprzątać sobie głowy takim związkiem.
Raz jesteś ważna i zależy mu na Tobie, innym razem znów mówi, że nigdy nie będziecie razem. Widać, ze chłopak nie jest wart Twoich uczuć, Twojego czekania.
Uśmiechnij się więc i otwórz na nową miłość, bo może czeka na Ciebie tuż za rogiem, a Ty przez to swoje płakanie tracisz tylko czas.
Pozdrawiam Cie bardzo cieplutko.
:pocieszacz: -Ela
Avatar użytkownika
biały żagiel
 
Posty: 17
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 21:57

Re: Straciłam zaufanie...

Postprzez Izabela » 12 kwi 2008, o 23:53

Witaj....Lilli.. :pocieszacz: Kochana...czasem kochac,to pozwolic komus odejśc...daj sobie spokoj,nie męcz się,rozumiem Cię,bo sama jeszcze tęsknię za facetem...i na ironię...wciąż mam nadzieję...Pozdrawiam ciepło i pamiętaj,bądż silna...dasz radę.
Izabela
 
Posty: 1
Dołączył(a): 12 kwi 2008, o 23:00

Postprzez Lilli » 13 kwi 2008, o 00:12

Kochane Dziewczyny - dziekuję Wam za słowa wsparcia i otuchy.
Przed chwilą wyszli moi przyjaciele, zostałam sama, zadzwoniłam do niego.
Wiem, że będę płakać przez następne tygodnie, ale zakończyłam tę znajomość. Nie chcę dłużej czuć się, jak "dojeżdżająca panienka", zawsze na Jego zawołanie.
Komentarz z jego strony był iście lakoniczny "Dobrze, przyjąłem do wiadomośći", a ja temu facetowi byłam skłonna nieba przychylić.
Jakże to smutne...
Boję się przyszłośći. Mam już 30 lat, a nie chcę deklarować się jako "wyzwolona singielka" Jak tu znaleźć siłę, aby wierzyć, że jeszcze kogoś spotkam? I zapomnieć?
Jeszcze raz Dziewczyny dziękuję za słowa pocieszenia i nadziei.
Lilli
 
Posty: 20
Dołączył(a): 10 sty 2008, o 00:12

Postprzez Desdemona » 13 kwi 2008, o 00:27

Trzymaj się . Jesteśmy z Tobą. :pocieszacz: .
Desdemona
 
Posty: 13
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 22:41

Postprzez agik » 13 kwi 2008, o 00:51

Lili
Masz DOPIERO 30 lat :)
Masz świat u stóp.

Pewnie będziesz płakala, tak to niestety jest.
A "stety" jest takie, że mija...
"stety" jest tez takie, ze teraz możesz zyskać coś dobrego- dobrego, kochającego partnera, szacunek i DOBRE życie.

I jeszcze sobie myślę, że mimo oschłego komunikatu- może zachcieć o Ciebie powalczyć. Przemyśl sobie, czy naprawde chcesz, bo to strasznie trudne pamietać o tym, co było złe, jak on tak lata, jak tak sprawia wrażenie, że mu tak strasznie zalezy.

No i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- nie chciałabym, zebyś myślała, ze to strasznie smutne urodziny... Na dzień dzisiejszy ustaliłaś swoją granice- to jest wielki plus.

Buziaczki
:kwiatek2:
i przytulka
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 13 kwi 2008, o 09:34

Hej Lilli;) Serdeczności z okazji urodzin :kwiatek2: i powodzenia po uwolnieniu się od faceta-niefaceta. Zaczyna się coś nowego w Twoim życiu i nie powiedziane, że gorszego... dbaj o siebie i idź w życie śmiało... zainteresowania, hobby... facet to nie początek i koniec świata.

Powodzenia;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Lilli » 13 kwi 2008, o 13:07

Jeszcze raz Wam dziękuję!
Rozchorowałam się z tegoż smutku, ale paradoksalnie dziewczyny czuję się dumna, iż mimo, że go kocham, skończyłam ten niby związek.
Jakaś dziwna ulga...Miesza się wprawdzie z takim bólem w sercu, z żalem , z tęsknotą, ale to jest chyba jakiś mały krok do przodu?

Ciepłe dziewczyny, miło, że tutaj jesteście:)
Lilli
 
Posty: 20
Dołączył(a): 10 sty 2008, o 00:12

Postprzez Megie » 13 kwi 2008, o 14:25

Miesza się wprawdzie z takim bólem w sercu, z żalem , z tęsknotą, ale to jest chyba jakiś mały krok do przodu?


Jak najbardziej to krok w dobrym kierunku. Mozesz byc z siebie dumna, gdyz nie kazdego na to stac.. Zaslugujesz na szczescie i tego Ci zycze..
Przyjdzie czas na Ciebie Ksiezniczko a Twoj rycerz sie pojawi w najmiej oczekiwanym momencie...:P
Dbaj teraz o swoje piekno i nie tylko zewnetrzne ale rowniez o te wewnetrzne..
:kwiatek:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Lilli » 14 kwi 2008, o 12:05

Megi - jak czytam Twoje słowa, to zaczynam wierzyć;)

Ależ dodajecie otuchy:)

Miłego dnia dziewczyny:)
Lilli
 
Posty: 20
Dołączył(a): 10 sty 2008, o 00:12

Postprzez Sanna » 14 kwi 2008, o 12:16

Kochana, ja mam 34 lata, dziecko , byłego męża i innych byłych i całkiem świeżego narzeczonego :). Ty masz dopiero 30 lat - to piękny wiek i wszystko przed Tobą!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Lilli » 14 kwi 2008, o 14:03

Sanna - dużo szczęścia dla Ciebie!

U mnie poczucie dumy prysło, teraz jest tak ogromny smutek i tęsknota. Wiem, wiem, że nie ja pierwsza i nie ostatnia, ale boli, iż znów zostałam sama.
Jak ja za Nim tęsknię i jakże jestem zła na siebie. Gdzież moje myślenie racjonalne? Przecież on wyłącznie traktował mnie, jak...No właśnie, nawet brak mi odpowiedniego określenia. Jakże boli takie zlekceważenie...

Zapomnieć, zapomnieć - jak najszybciej!
Najgorsze jest to odrętwienie, które nie pozwala pracować, skupić myśli...
Lilli
 
Posty: 20
Dołączył(a): 10 sty 2008, o 00:12

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 264 gości