Przyjaciółka mojego faceta...

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 9 kwi 2008, o 13:13

tak tylko krotko...

mialam to samo w moim ostatnim zwiazku...okazalo sie, ze nie tylko o przyjazn chodzilo...ale to jest jak dla mnie sprawa oczywista.

to co robi Twoj chlopak to czysta obrona przez atak - idz do psychiatry, Ty masz problem, Ty jestes zaborcza...taaaa, wszystko to slyszalam. dokladnie te same slowa.

i ja powiem od razu - taki koles nadaje sie tylko i wylacznie na zlom. z takim moze byc tylko gorzej, bo lepiej nie.

zero szacunku do Ciebie i Twoich uczuc, zero kultury - co to za odzywka 'idz do psychiatry'?

tyle do powiedzenia. sa lepsi na tym swiecie. na dowod moze posluzyc moj przez wiele lat najlepszy przyjaciel - poznalismy sie jescze w podstawowce, lazilismy razem wszedzie i zawsze, na wszystkie imprezy razem, na spacery do pogadania, z nim wypilam moje pierwsze piwo...w momencie, kiedy poznal kobiete 'na powaznie', zabral mnie do knajpy i pogadalismy sobie - pamietam, jak powiedzial mi 'dziekuje Ci za te wszystkie lata przyjazni, ale w tym momencie jestem z M., mam zamiar z nia spedzic zycie, i to ona jest i bedzie w moim zyciu zawsze na pierwszym miejscu'. I jak dla mnie to jest/bylo najuczciwsze postawienie sprawy - wiem, ze zawsze moge na niego liczyc w momencie problemu, ale skonczyly sie pogaduchy i spacery i wszystko, co mogloby M. urazic w jakikolwiek sposob.

I tak powinna rozmowa miedzy nimi wygladac - nie Twoja w tym glowa, nie ma sensu mieszac, odprawiac gierek i teatrow. Jesli gosc nie wie, co dla niego wazne, nie pokazesz mu i nie zmusisz go do niczego. Tylko sobie nerwow napsujesz, na nic.

pozdrawiam bardzo, bardzo cieplo.
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez retbutt » 9 kwi 2008, o 20:34

agik napisał(a):A ja tak z nieco innej beczki...

Uważacie, że przyjaźń np kobiety z kobietą, albo faceta z facetem- może również zagrażac związkowi?
Jeśli przyjażń jest zażyła i "zabiera" dużo czasu?
Jak myślicie?


Myśle że raczej nie, bo związek w takim przypadku jest na pierwszym miejscu. Może narażę sie w tej chwili....ale uważam że nie ma czegoś takiego jak czysta przyjaźń między kobieta i mężczyzną. Nie ma. Zawsze będą z jednej lub drugiej strony podteksty, ktoś bedzie czegoś chciał. Nie wierzę w zapewnienia tego pana, a tych relacji które mają ze sobą nie znazwałbym nawet tym słowem. Musisz podjąć konkretne działania i z tym skończyć, bo samo sie nie rozwiąże a może być gorzej.
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Pytajaca » 10 kwi 2008, o 11:28

O, ile kotow sie namnozylo na forum.. :D

Oczywiscie, ze przyjazn jest i istnieje miedzy mezczyzna a kobieta, wcale nie musi byc zabarwiona seksualnie, choc moga powstac tzw. "proby sil". Jednakze Twoj przypadek wydaje sie klasyka ukladu - "pani przyjaciolka chce czegos wiecej" lub "moj facet chce miec dwie". Jeszcze jedno - moze to, co Ty napisalas pokazuje tylko jedna strone ksiezyca. Moze Twoj mezczyzna tez moglby zadac pytanie - np. o jakosci Waszego zwiazku. Bo jak jest - tylko Wy to wiecie. My mozemy tylko mowic o tym, co uslyszelismy od Ciebie.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Mały biały kotek » 11 kwi 2008, o 15:02

Jemu się wydaje, że jestem zbyt zazdrosna o tamtą, cóż jednak mam robić jeśli dostaję sprzeczne komunikaty.
Odebrał od niej telefon (siedział przy mnie, więc nie dało się nie słyszeć z kim rozmawia) i, chociaż planował "być tylko dla mnie na cały wieczór" tamtej powiedział - "oddzwonię, nie mogę teraz rozmawiać bo naprawiam komputer...." Pytana o jakość związku pytam - a nie mógł swojej przyjaciółce powiedzieć prawdy, że jest ze mną... To mi się wydaje dziwne, taka asekuracja, tchórzostwo, co to właściwie było?

Jeszcze jedno - ponoć jest ze mną szczęśliwy, chce budować ten związek itd. Ja już nie rozumiem, czy czegoś mu brakuje? Przecież na nic się nie skarży

A co Wy na to, że przyjął prezent urodzinowy od koleżanki w postaci kwiatków i serduszka? Wydaje mi się to przegięciem ze strony obdarywującej i jego - że przyjął je szczęśliwy nie uznając w tym nic niestosownego
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Justa » 11 kwi 2008, o 15:18

Nie rozumiem postępowania Twojego faceta.

Spędzając wieczór z Tobą - mówi tamtej, że naprawia komputer...? Dlaczego kłamie? Ukrywa Waszą zażyłość przed nią? Zachował się, jak facet, który spędza czas z kochanką i właśnie dzwoni jego żona... (głupie skojarzenie, wiem, ale jakoś brzydko mi to pachnie).

Facet nie jest w porządku. Ja nie czułabym się bezpiecznie w takim związku i oczekiwałabym wyjąsnień tego pokrętnego przy Tobie tłumaczenia. Na pewno nie przeszłabym nad tym do porządku dziennego, jak gdyby nic się nie stało.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez nana » 11 kwi 2008, o 16:43

mały biały kotku!

Nie wiem czy śledzisz inne wątki na forum, więc dla pewności zacytuję ci Sanne:

Wysłany: Pią 11 Kwi 2008 13:13 Temat postu:


--------------------------------------------------------------------------------

Wiesz co, 123, ja naprawdę polecam Ci oczyszczającą lekturę książki ,, Nie zależy mu na Tobie". Niżej cytat z recenzji:
Kobiety, wykazujące niemałą inteligencję w innych sferach życia, nie zawsze potrafią właściwie ocenić zaangażowanie mężczyzny. Łudzą się, że dając partnerowi więcej swobody i starając się zaakceptować jego postępowanie, sprawią, że zwiąże się z nimi na stałe. Spotykają się przy kawie i prowadzą długie rozmowy, analizując niejasne zachowania mężczyzn. Jednak mimo ich najlepszych intencji to strata czasu.

Mężczyzna nie jest skomplikowany, choć chce, by za takiego go uważano. Nie ma mowy o żadnych sprzecznych sygnałach. Może po prostu nie zależy mu na tobie?

To co tam piszą można podsumować krótko:
1.faceci są prości
2. facet któremu zależy na kobiecie:
- chce z nią przebywać
- chce z nią rozmawiać
- chce z nią uprawiać sex
- i jest w stanie zrobić wszystko aby w.w. 3 cele osiągnąć
- no i się nią interesuje- jej samopoczuciem, jej sprawami.

Może tracisz czas analizując niuanse jego zachowania, aby dostrzec w zachowaniu coś co pozwoli Ci zostać przy nim ( bo jesteś od niego uzależniona), a naprawdę sprawa jest bardzo prosta?
A że Ci go brakuje ?- czas jest najlepszym lekarstwem, jak mówią
--------------------------------------------------------

dla mnie pasuje jak ulał również do twojej sytuacji. Nomen-omen również nieraz do mojej. Muszę nabyć tą ksiązkę!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Mały biały kotek » 12 kwi 2008, o 09:51

---------- 17:06 11.04.2008 ----------

Wiem, że mu zależy, bo okazuje mi to na wiele innych sposobów... za tym nieszczęsnym wyjątkiem

---------- 09:46 12.04.2008 ----------

i paroma innymi opisanymi w innym wątku

---------- 09:51 ----------

Poza tym:
- dąży do tego, abyśy się często widywali a wręcz abym mieszkała z nim
- opowiada mi co się zdarzyło danego dnia, jakie mam problemy i jak im zaradzić, co ciekawego grają w teatrze itd itp
- kocha się ze mną często i chętnie
- wyczuwa, kiedy mam smutny głosik i coś jest nie tak
A zatem... co z tym fantem robić?
W tym świetle wyglądałoby na to, że mu na mnie zależy...

Ale! bo zawsze jakieś jest! z tamtą też chętnie się spotyka, rozmawia, o seksie nic mi nie wiadomo (chociaż powtarza, że nie uważa jej za seksowną)
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez agik » 12 kwi 2008, o 10:21

Ja wychodzę z założenia, że jesli obojgu partnerom zalezy na relacji, a jednocześnie jesli się ranią, to robią to nieświadomie, z niewiedzy, z nieumiejętności spojrzenia jakby "od drugiej strony".

Kotku, piszesz, ze wygląda na to, ze Twojemu partnerowi zalezy na Tobie.
I mnie na to wygląda.
To może kwestia jest w odpowiednim sposobie przedstawienia swoich racji?
Mnie się wydaje, ze kiedy mówisz o problemie- on ma jedno wytłumaczenie dla tego- "jest zaborcza, chce mnie zamknać w klatce", a dalej już wcale nie słucha.
I może pomogłoby gdyby sie zastanowić, nie tyle CO mu powiedzieć, ile JAK mu powiedzieć.
Moze rzeczywiście gdybyś zapytała go, jak on by się czuł, gdyby do Ciebie wydzwaniał wieczorkiem kolega z propozycjami.
Rozmowa bez ataków i oskarżeń, z naciskiem na Twoje odczucia.
Może list?

Rózne gierki, manipulacje... no nie wiem, ja tego nie akceptuję.
Uważam, że zwiazek powinien być strefą w której obydwoje partnerzy czują się bezpiecznie. A jakieś cyrki z jednej strony, a z drugiej sytuacje, jakie stwarza Twój partner- nie budują atmosfery bezpieczeństwa.

Pozdrawiam Kotku
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Mały biały kotek » 25 kwi 2008, o 11:59

Dziękuję Agik za bardzo madry i ciepły post.
Tak, zbieram się do napisania listu, czekam na odpowiedni moment, aby go wręczyć. Może przeczyta. To fakt, iż na sam początek rozmowy o NIEJ wzdryga się i przechodzi do ataku.

Nie wiem, czy coś się zmieniło... może trochę. Ostatnio widział moje łzy i zapytał o powód. Powiedziałam, że to tylko boli mnie serduszko a o sprawie, która jest przyczyną nie mogę mówić, muszę ją dusić w sobie.
Stwierdzić, że nie sądził, że ta sprawa tak bardzo mnie rani... Czy to już postęp?

Mam już tak wysoki poziom stresu, że zaczyna mi iść gorzej w pracy, wysypało mi twarz krostami, okres się spóźnia a ostatnio na wzmiankę o niej dostałam pierwszego od dziesięciu lat ataku astmy...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez marusza » 25 kwi 2008, o 14:46

Witam Cię serdecznie
Z doświadczenia niestety wiem że przyjaźń między kobietą a mężczyzną o ile istnieć może to bardzo ślizki grunt.Osobiscie uważam że w takich układach zawsze występują podteksty erotyczne i tylko kwestia czasu, ilosci alkoholu lub nastroju i sex "przyjacielski" gotowy.Inna sprawa to podejście do tego tematu mężczyzn. Nie każdy pewnie , jednak wielu znanych mi Panów rozgraniczają te dwie sprawy związane z sexem na :
*swój związek z kobietą , którą kochają pewnie szczerze i całym sercem, z którą zyć będą, budują domy i dzieci posiadać bedą i pięknie sią o tej swojej kobiecie wypowiadają w towarzystkwie i gwiazdkę z nieba dla niej zdobyć mogą ...
*przypadkowe stosunki, które nic nie znaczą , nie mają znaczenia, nie są to zdrady ,to tylko funkcje fizjologiczne, które zdarzają się czasem z kimś "zaufanym":( np z przyjaciółką ), gdzie nikt sobie nie rości praw do nikogo i za chwile się już tego całego zdarzenia nawet nie pamięta ...
Kutku nie bierz tego co napisałam do siebie, w Twoim przypadku może tak nie być. Jednak zbyt intensywna przyjaźń, w sytuacji gdzie jedna ze stron jest zwiazana z kimś nie powinna mieć miejsca. Podkreślam, że nie mówie o tym iz człowiek w zwiazku nie powinien mieć przyjaciół , a jedynie o tym aby rozsądnie wydzielać czas poświęcany zarówno związkowi , jak i na przyjaźń. Przyjaźń, taka prawdziwa jest bardzo ważna, niezależnie od przyjaźni człowiek jednak buduje sobie swoje życie i w pewnym momencie przyjaciel powinien zachować pewien umiar , i powinien zdawać sobie sprawę że kontakty przyjacielskie nalezy ograniczyć.
Moim zdaniem powinna pomóc rozmowa z Twoim facetem, bez pretensji, rzeczowe przedstawienie sprawy, tak aby sam mógł sobie to przemysleć i wyciągnąć wnioski.
życze powodzenia
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Mały biały kotek » 15 maja 2008, o 09:18

---------- 13:31 28.04.2008 ----------

Niestety, kilka prób poważnej rozmowy nie zdało egzaminu.
On nie rozumie, dlaczego robię z tej sprawy problem, skoro WYBRAŁ mnie...
Ja już nie mogę żyć w tym poczuciu zagrożenia, zabijam się od środka.
Gdy ona nie wydzania, ani o niej nie rozmawiamy jest nam razem bardzo dobrze... ale już nie idealnie. Zaczynam myśleć, że nie chcę mieć z nim dziecka, skoro ma problem z priorytetami. Rozmyślam, czy nie łatwiej będzie odejść.
Ponad miesiąc temu zdjęłam pierścionek zaręczynowy

---------- 09:18 15.05.2008 ----------

No i chyba przegrałam z kretesem...
Rozmiawiałam, zdawał się rozumieć, że to mnie boli a co zrobił?
Teraz spotykają się po kryjomu, on po smsach nagle wybiega z domu gdzieś dzwonić, cofa ją z podwórka gdy tamta przychodzi a ja jestem "na posesji"
I do tego cholera! wciąż twierdzi, że mnie kocha i chce się ze mną ożenić.
Ze to ja się liczę, bo zabiera mnie na wycieczki (z których de fakto dzwoni do tamtej codziennie)
Zaczęła mnie ucikać ona, a on napąkuje o mojej zaborczości
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez KATKA » 15 maja 2008, o 11:38

:zalamka: ratuj się prosze......nie wiem poczytaj moje stare wątki moze....na tym nowym forum nie am nawet połowy...ale i tak pokaze Ci ajk wiele wspolnego mamy....prosze Cię...ja przez to przeszłam znam ten ból...ale wiem, ze facet nie jest tego wart :( co z tego że coś mówi...mi michał tez fajnie gadał i co...dupa i myśli ciągnęły go do innej?? była tak ważna ze mnie okłamywał...że ranił......była ważna...i obojętne czego niepowiedział była wazniejsza...bo nie potrafił z niej zrezygnowac...w tym wypadku nie można mówic o przyjaźni....
ślepi głupi faceci :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Mały biały kotek » 15 maja 2008, o 12:35

czy odchodząc powiedziałaś mu, co jest tego powodem. Jeśli tak, jak zareagował?

Póki co szukam sobie nowych hobby, chcę poznać nowych znajomych - może dzięki temu nie będzie tak baaaardzo trudno przetrwać pierwsze tygodnie, miesiące po rozstaniu
Mam depresję, nie chce mi się wychodzić, malować, szukać pracy... Ale wiem, że muszę się przełamać
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez KATKA » 15 maja 2008, o 12:59

ja miałam ten komfort (teraz mogę tak powiedzieć), ze to on odsedł....atmosfera była juz tak chora....że poprostu sie poddał....ja byłam uzależniona od tego uczucia...chora w środku....nie wyobrazała sobien życia bez niego...chciałam ratować choć sama nie wiem co....zrobiłam naprawde duzo...a on.....cóż chyba wyświadczył mi przysługę.....pioerszy tydzień był koszmarem...nie jadłam nie spałam...zaczełam niknąc.....wtedy pomogli przyjaciele...realni...i wirtualni....i jakimś dziwnym trafem znalazł sie Paweł.....to dzieki niemu moge sie teraz uśmiechać...wiesz on mi pokazał jak moze fajnie wyglądać zycie...i myślę, że każda z nas na coś takiego zasługuje.....teraz mogę dołączyc do grona osób, które nie rozumieją jak można się trzymac na siłę niezdrowego związku......ale to dopiero teraz.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Mały biały kotek » 15 maja 2008, o 13:12

Katka rzeczywiście zajrzałam do Twoich starszych postów. Mój Boże, rzeczywiście przerabiałyśmy podobną historie...
Dlaczego tak jest, że mimo, że kochają nas nie mogą żyć bez tamtych?
Bo my to kłótnie o obieranie ziemniaków i rachunki?
Bo my jesteśmy "dostępne"?
Bo nas czasem boli głowa, a one fascynują radością i innym życiem...

Pewnie już nie śledzisz ich historii... ciekawe, czy w takich chwilach rozpada się związek, a ich "przyjaźń" zostaje

Zadzwoniła do mnie któregoś dnia, że nie chce bym czuła się zagrożona, że on mnie bardzo kocha... tak, że aż zadrości mi tego uczucia. Że był bardzo smutny, gdy się zwierzał.
Wściekłam się, że tak na mnie narzeka, że "ona poczuwa się do obowiązku" interwencji. Bo przecież tak naprawdę oboje mnie okłamują
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 101 gości

cron