Mam dość

Problemy z partnerami.

Mam dość

Postprzez Ladybird » 10 kwi 2008, o 19:33

Mial sprawe o podziam majatku wczoraj, trwala od 9 rano do 18 po poludniu. Rozumiem , ze to ogromny stres. Napisal , ze dzisiaj odezwie sie, do wieczora nie odezwal sie. Moja corka zobaczyla ,ze jest dostepny na gg i napisala czy chce ze mna pogadac na gg. opiero wtedy sie odezwal .A ja wczesniej zarezerwowalam sobie na jutro bilety na samolot do niego, myslalam, ze bedzie chcial byc ze mna w takiej trudnej chwili. Poza tym moja corka zlatwia sobie prace w stajni w jego miejscowosci i wlascicielka stajni prosila abysmy przyjechaly na test sprawdzajacy jej umiejetnosci. Bilety na samolot byly juro najtansze , ale jak mu napislalm ze jedziemy, wkurzyl sie i napisal, ze powinnam sie z nim liczyc, bo oni z matka nie zycza sobie zadnych gosci teraz po tym co wczoraj przeszli.
On kompletnie nie liczy sie z tym, co ja czuje i jakie ma potrzeby, nawet nie zadzwonil ,aby mi pogadac o sprawie. ja tego nie rozumiem, on bylby pierwsza osoba . ktora bym powiadomila o wyniku.
Napislam mu, ze dam sobie rade sama, potem nie moge leciec bo ceny na smolot sa z kosmosu do lipca. Ale jego to gowno obchodzi, jego obchodzi tylko co on czuje. Mam dosc :( :( :(
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez KATKA » 10 kwi 2008, o 20:38

Ladorada :pocieszacz: nie zawsze jest tak jak chcemy....
wiesz....ja go w sumie nie rozumiem...ale nie wiem jak on to odbiera bo nim nie jestem....a może jedz...z córką...tak poprostu...i zadzwon, ze jestes...że jak ma ochote to mozecie ten czas spedzic jeszcze razem...tylko sie nie denerwój....nie zamartwiaj prosze ...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Megie » 10 kwi 2008, o 20:44

Laborado- ja rozumiem Twoje rozzalenie i smutek i pewnie tez byloby mi zle na Twoim miejscu...
Ale w pewnym sensie tez i Jego rozumiem..
Napewno ta sprawa z podzialem majatku tez go meczy bardzo...A Czy Ty z Nim uzgadnialas swoj przyjazd? Czy poprostu poinformowalas go o tym ze zdecydowalas sie ze przyjezdzasz?
Jezeli to drugie- to mi sie wydaje ze nie bardzo.. i moze nie znam do konca sytuacji Waszej, ale skoro nie mieszkacie jeszcze razem.....
nie wiem sama.. jak myslisz?
Ale tak bez emocji- czysto rozsadkowo- nie da sie zrozumiec jego postepowania?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 10 kwi 2008, o 21:57

---------- 21:46 10.04.2008 ----------

nie wiem sama co mam roic, mam te blety, pisalam mu ,ze pozniej nie moge przyjechac , bo ceny sa wysokie. on wiedzial, ze zalatwiamy te prace dla corki, i tak wyszlo ,ze wyjezdzamyjuz teraz. Pisze, ze mam zadzwonic do wlascicielki stajni, aby nas przyjela, alecwedlug mnie to tak nie wypada. Ona jestobca dla nas, a on ma tam przyjacio, ktorzy maja domy, ale on pisze, ze nic nie moze zalatwic.Ja to rozumiem ,ze nie chce mnie widziec,nic na to nie poradze. Tylko, ze jak bylam na swieta, jego przyjaciel go pobil, jak se upil i tyk\lko ja stanelam w jego obronie , mam 10 szwow na wardze, za niego!!!! Ja juz nie mam sily, a on ma w dupie, co ja czuje!!!!

---------- 21:57 ----------

przepraszam, ale piszę w emocjach, w zwiazku z czym moje wypowiedzi sa niezbyt jasne. Prawdopodobnie Filemon bedzie mial obiekcje, co do moich wypowiedzi, ale nic na to nie poradze, licze na osoby, ktore mi pomoga, tak bez oceniania sposobu moich wypowiedzi. Tak mi zle, ze on mnie ma w dupie, mam bilety, a nie stac mnie na hotel, a on napisal, ze idzie spac, bo bo musi oregowac. Przykro mi bardzo, ja tego nie jestem wstanie zrozumiec.Niestety, mimo wszystko...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Megie » 10 kwi 2008, o 22:39

Laborado jest mi tak przykro..
myslalam, ze u Was wszystko na dobrej drodze..
wiem, ze napisalas to w emocjach ale jestem troche zszokowana szczerze powiedziawszy...
Dlaczego stanelas w jego obronie- az do tego stopnia, ze masz 10 szwow na wardze? :shock:
Przeciez On jest mezczyzna, to On powinien stawac w Twojej obronie...
Pijany kolega i Cie pobil?
Co to za towarzystwo?

Przepraszam.. ja nie oceniam Twojego stylu wypowiedzi
ale jestem zszkowana sytuacja..

Wiem, ze jest Ci zle i potrzebujesz pomocy..pisalismy duzo na tema tego wszystkiego, tlumaczylas go itp.. a teraz znowu takie sytuacje sie dzieja?
To chyba nie dobrze?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 11 kwi 2008, o 07:19

Dzisiaj emocje troche opadly ,wiec moge bardziej obiektywnie przedstawic ta sytuacje.
Skad mam szwy?
Jak bylam u niego ,kolega z dziewczyna zaprosil nas na swieta, bylam tam kilka razy i bardzo mi sie podobali Ci ludzie. On mial inne plany ,chcial spedzic swieta z ludzmi , ktorzy kiedys u mnie byli i okazalo sie , ze to totalni alkoholicy. Sama naciskalam na to aby isc jednek do tego kolegi i tak zrobilismy. Oczywiscie moj luby spil sie na maksa i film mu sie urwal, ja wiekszosc czasu spedzilam z dziewczyna jego przyjaciela. Moj spal na kanapie, w pewne chwili uslyszalam jak jego przyjaciel krzyczy- zabije go!Wybieglam z drugiego pokoju, a on wyrzucil mojego milego na dwor, tzn. zrzucil ze skaly, uderzyl i rozebral do bielizny, chcialam dzwonic na policje, nie mialam skad, zaczelam sie stawiac temu koledze , to i tez dostalam , potem jakos zabralam do domu mojego , zadzwonilam po sasiadow, pomogli, wezwali karetke i policje. nawet nie wiem jak takiego pijanego faceta doprowadzilam ze stromej gory , w skarpetkach, sama pobita, poobijana z dziura w buzi po stromej drodze, a moj to kawal faceta 186 cm.
Potem dowiedzialam sie, ze ten kolega bierze jakies psychotropy i mu odwalilo.
Moj byl bardzo , ale to bardzo rozzalony tym wszystkim, bylo mu przykro i zle z tym, ze nie mogl mnie obronic. Zapewnil, ze nigdy nie wezmie alkoholu do ust, na razie sie trzyma,
Wczoraj poklocilismy sie na gg. Nie wytrzymalam i napisalam co mysle.
Naprawde myslalam, ze mi pomoze, a on kompletnie umywa rece, bo teraz jest zaangazowany swoja sprawa. ja tego nie rozumiem. ja bym mu pomogla, w takiej sytuacji.
A on ma taki dziwny charakter, ze nie umie myslec o mnie, zastanowic sie nad moimi potrzebami. nawet wczoraj sie nie odezwal, aby mi opisac co sie dzialo na sprawie, a wie ,ze tez sie tym przejmuje. Czekalam do wieczora ,dopiero jak sie sama odezwalam odpisal.
Myslalam, ze nas z corka umiesci w domu przyjaciela matki , ktorego znam, tam mieszka jego pracownica, ale odpisal, ze ten przyjaciel mamy nie zyczy sobie gosci, bo byl swiadkiem na sprawie. Do nich z Polski przyjechala na sprawe ciotka , bo byla swiadkiem i mieszkala u nich, a ja nie moge? Czyli ,znaczy, ze jestem obca? I tylko przeszkadzam, a ja naiwna idiotka, myslalam, ze sie ucieszy i ze bedzie w takiej sytuacji chcial mnie miec blisko. Ja bym tam chciala miec kogos najblizszego w takich chwilach. Sadzilam po sobie, ale oni z mama sa samowystarczalni i dla mnie juz nie ma miejsca. mame zawsze pierwsza informuje, jak sie cos wydarzy, dzwonil do niej w srodku nocy, bo byla wtedy w Hiszpanii, jak mielismy ten wypadek. A do mnie po sprawie? Nic, tylko krotki sms.
napisal mi jeszcze wczoraj, ze powinnam sie nauczyc liczyc z ludzmi.
ja juz nic nie rozumiem, przeciez u przyjaciela mamy jest duzo miejsca, on mnie lubi i to zaden problem. Tak mnie sie wydaje, tym bardziej, ze my z corka nie mamy innej mozliwosc i innego terminy, aby inaczej rozwiazac ten problem z wyjazdem.
Ale jego to nie obchodzi, on uwaza, ze to moja wina i ja namieszalam.
A tak myslalam, ze sie ucieszy, ze jestem kims dla niego.
Tak mi przykro wczoraj bylo, bo nagle napisal, ze juz nie ma ochoty rozmawiac, ze zamiast go wspierac w takiej sytuacji, to sie tak zachowuje i ucial rozmowe, wylaczjac gg.
napisalam mu jeszcze dwa smsy jak ja sie czuje i ze nie umie uszanowac mnie i moich uczuc do niego.I jeszcze, ze bardziej sie dla nich licza pieniadze niz bliski czlowiek, bo sprawa sie tak przejmuje, poniewaz wtedy ,jak wygra ustawi sie finansowo. A jakies tam uczucia? Jeszcze niedawno mi pisal na gg, ze wypadaloby spisac intercyze, jakbym miala zostac jego zona. fajnie nie? A nawet jeszcze mi sie nie oswiadczyl, nie mowiac o pierscionku, chociazby.
I kto tu ma racje?
Co ja mam robic?
Dzis wyjazd, wszystko zorganizowane i gdzie mam sie podziac ?
Potem sa okropnie drogie bilety, sprawdzalam, pisalam mu o tym.
Nigdy w zyciu nnie przypuszczalabym, ze nie bedzie mnie chcial widziec w takiej sytuacji, a wrecz przeciwnie, napislam mu otym, a on tylko, ze to ja powinnam miec troche szacunku i myslec o innych. Wlasnie mysle, ale mijamy sie w tym co dla nas wazne.
Zreszta wydaje mi sie, ze tam cos sie stalo, bo jak zadzwonilam wczoraj, to ktos odebral i zaczal belkotac do telefonu, okropnie belkotac , to chyba matka, bo on pisal na gg i nie bylo widac ,aby pil, zadzwonilam drugi raz i nikt nie odebral, a on byl w domu przy komputerze.
Zaczynam sie gubic w tym wszystkim :cry:
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewa_pa » 11 kwi 2008, o 07:56

trudne...bardzo trudne jest to co piszesz wiesz czytąjac wpadło mi do głowy że może on nie chce byś przyjechała bo może ma coś do ukrycia? nie wiem może mówi nieprawdę ze nie pije i boi się że wszystko się wyda? że sama naocznie sie dowiesz jak jest naprawdę?nie wiem naprawdę nie wiem co bym zrobiła w Twojej sytuacji chyba zastanowiłabym sie nad jego zachowaniem i sensem takiego związku...mówisz ze to początek dopiero ...że nawet Ci sie nie oświadczył a co będzie później :?:
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez bunia » 11 kwi 2008, o 08:39

Jesli cos na prawde nie wychodzi i sie nie uklada trzeba zawrocic - pewnie nie tedy droga.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez cosy » 11 kwi 2008, o 19:36

Ladorado, coś mi tu nie gra. Coś musiało się tam wydarzy o czym Ci nie powiedział, skoro tak zareagował na info o twoim przyjeździe. Coś ma do ukrycia, lub nie chce byś się dowiedziała. moze to jest jakaś wstydliwa sytuacja dla niego i krępująca - i dlatego taka reakcja.

Kiedys usłyszałam coś podobnego, chciałma zrobic niespodzianke, i napsałam mojemu ex ze zaraz do niego wpadne na kawke. On odp ze nie chce. Ale ja sie uparłam, bo uważałam ze sie ucieszy i to bedzie miła niespodzianka dla niego. Jak byłam koło domu, nikt mi drzwi nie otworzył (wczesniej pisal ze jest w domu), zadzwpnilam do niego, powiedział ze go nie ma. Wiec poprosiłam bysmy sie gdzies w okolicy spotkali. I tak sie stało. Na tym spotkaniu - niby sie cieszył ze mnie widzi, i zrozumial ze miałam dobre intencje ale nie życzył sobie tego moejgo przyjazdu do jego domu, bo jego ojciec sie spił z kims tam i dom byl zarzygany...Wstyd mu było za ojca, nie chcial bym to zobaczyła...Przykro mi sie zrobiło..bo faktycznie powinnam uszanowac to ze nie chce bym przyjechała...a mnie nawet do głowy to nie przyszło, myslałam, niedziela, ładna pogoda, pięknie i ..dlaczego On nie chce sie spotkac??... W efekcie oboje sie cieszylismy ze spotkania..ale uszanowac zdanie innych to jest bardzo ważna rzecz. Tak więc..radziłabym byś moze jednak pojechała, skoro macie z córką tam jakąs sprawe do załatwienia..(lepiej pojechac, załowac i zaraz wrócic - skoro bilety juz wykupione) niz nie pojechac i żałowac. a z noclegeiem..moze sama poprosisz tego przyjaciela o mozliwosc przenocowania?? A co do twojego to nie narzucaj mu spotkania, tylko oswiadcz ze jestes w NO i ze jezeli ma ochote sie spotkac pogadac to jest ku temu okazja. Podczas szczerej, spokojnej rozmowy na pewno dowiesz sie skad u niego taka wybuchowa reakcja?? Życze spokoju i cierpliwości. Buziaki.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar, asuqokofabos i 277 gości