Dzisiaj emocje troche opadly ,wiec moge bardziej obiektywnie przedstawic ta sytuacje.
Skad mam szwy?
Jak bylam u niego ,kolega z dziewczyna zaprosil nas na swieta, bylam tam kilka razy i bardzo mi sie podobali Ci ludzie. On mial inne plany ,chcial spedzic swieta z ludzmi , ktorzy kiedys u mnie byli i okazalo sie , ze to totalni alkoholicy. Sama naciskalam na to aby isc jednek do tego kolegi i tak zrobilismy. Oczywiscie moj luby spil sie na maksa i film mu sie urwal, ja wiekszosc czasu spedzilam z dziewczyna jego przyjaciela. Moj spal na kanapie, w pewne chwili uslyszalam jak jego przyjaciel krzyczy- zabije go!Wybieglam z drugiego pokoju, a on wyrzucil mojego milego na dwor, tzn. zrzucil ze skaly, uderzyl i rozebral do bielizny, chcialam dzwonic na policje, nie mialam skad, zaczelam sie stawiac temu koledze , to i tez dostalam , potem jakos zabralam do domu mojego , zadzwonilam po sasiadow, pomogli, wezwali karetke i policje. nawet nie wiem jak takiego pijanego faceta doprowadzilam ze stromej gory , w skarpetkach, sama pobita, poobijana z dziura w buzi po stromej drodze, a moj to kawal faceta 186 cm.
Potem dowiedzialam sie, ze ten kolega bierze jakies psychotropy i mu odwalilo.
Moj byl bardzo , ale to bardzo rozzalony tym wszystkim, bylo mu przykro i zle z tym, ze nie mogl mnie obronic. Zapewnil, ze nigdy nie wezmie alkoholu do ust, na razie sie trzyma,
Wczoraj poklocilismy sie na gg. Nie wytrzymalam i napisalam co mysle.
Naprawde myslalam, ze mi pomoze, a on kompletnie umywa rece, bo teraz jest zaangazowany swoja sprawa. ja tego nie rozumiem. ja bym mu pomogla, w takiej sytuacji.
A on ma taki dziwny charakter, ze nie umie myslec o mnie, zastanowic sie nad moimi potrzebami. nawet wczoraj sie nie odezwal, aby mi opisac co sie dzialo na sprawie, a wie ,ze tez sie tym przejmuje. Czekalam do wieczora ,dopiero jak sie sama odezwalam odpisal.
Myslalam, ze nas z corka umiesci w domu przyjaciela matki , ktorego znam, tam mieszka jego pracownica, ale odpisal, ze ten przyjaciel mamy nie zyczy sobie gosci, bo byl swiadkiem na sprawie. Do nich z Polski przyjechala na sprawe ciotka , bo byla swiadkiem i mieszkala u nich, a ja nie moge? Czyli ,znaczy, ze jestem obca? I tylko przeszkadzam, a ja naiwna idiotka, myslalam, ze sie ucieszy i ze bedzie w takiej sytuacji chcial mnie miec blisko. Ja bym tam chciala miec kogos najblizszego w takich chwilach. Sadzilam po sobie, ale oni z mama sa samowystarczalni i dla mnie juz nie ma miejsca. mame zawsze pierwsza informuje, jak sie cos wydarzy, dzwonil do niej w srodku nocy, bo byla wtedy w Hiszpanii, jak mielismy ten wypadek. A do mnie po sprawie? Nic, tylko krotki sms.
napisal mi jeszcze wczoraj, ze powinnam sie nauczyc liczyc z ludzmi.
ja juz nic nie rozumiem, przeciez u przyjaciela mamy jest duzo miejsca, on mnie lubi i to zaden problem. Tak mnie sie wydaje, tym bardziej, ze my z corka nie mamy innej mozliwosc i innego terminy, aby inaczej rozwiazac ten problem z wyjazdem.
Ale jego to nie obchodzi, on uwaza, ze to moja wina i ja namieszalam.
A tak myslalam, ze sie ucieszy, ze jestem kims dla niego.
Tak mi przykro wczoraj bylo, bo nagle napisal, ze juz nie ma ochoty rozmawiac, ze zamiast go wspierac w takiej sytuacji, to sie tak zachowuje i ucial rozmowe, wylaczjac gg.
napisalam mu jeszcze dwa smsy jak ja sie czuje i ze nie umie uszanowac mnie i moich uczuc do niego.I jeszcze, ze bardziej sie dla nich licza pieniadze niz bliski czlowiek, bo sprawa sie tak przejmuje, poniewaz wtedy ,jak wygra ustawi sie finansowo. A jakies tam uczucia? Jeszcze niedawno mi pisal na gg, ze wypadaloby spisac intercyze, jakbym miala zostac jego zona. fajnie nie? A nawet jeszcze mi sie nie oswiadczyl, nie mowiac o pierscionku, chociazby.
I kto tu ma racje?
Co ja mam robic?
Dzis wyjazd, wszystko zorganizowane i gdzie mam sie podziac ?
Potem sa okropnie drogie bilety, sprawdzalam, pisalam mu o tym.
Nigdy w zyciu nnie przypuszczalabym, ze nie bedzie mnie chcial widziec w takiej sytuacji, a wrecz przeciwnie, napislam mu otym, a on tylko, ze to ja powinnam miec troche szacunku i myslec o innych. Wlasnie mysle, ale mijamy sie w tym co dla nas wazne.
Zreszta wydaje mi sie, ze tam cos sie stalo, bo jak zadzwonilam wczoraj, to ktos odebral i zaczal belkotac do telefonu, okropnie belkotac , to chyba matka, bo on pisal na gg i nie bylo widac ,aby pil, zadzwonilam drugi raz i nikt nie odebral, a on byl w domu przy komputerze.
Zaczynam sie gubic w tym wszystkim