no właśnie...
a chodzi o to jakie są Wasze zdania na temat:
psychoterapia trwa już trochę ponad rok. Kontakt z psychoterapeutą mam dobry, od niedawna potrafiłam mu zaufać, dopiero chyba tak jak bym naprawdę chciała. Chociaż chciałam już wcześniej, ale wewnętrzny lęk i bariera są (były) zbyt silne i nie do przeskoczenia jak na tamtą chwilę.
Ale chyba jest postęp, przynajmniej to czuję. Problemem na początku była depresja, branie leków, teraz nie czuje i nie mam żadnych jej objawów, ale mimo to chodzę dalej bo wszystko jest głęboko zakorzenione a w tym lęki...
To że z mamą nie mam najlepszych relacji i że czuję jej brak- zrozumienia, przytulenia, bezpieczeństwa, chciał nie chciał, jakoś się na mnie odbija
a w trakcie psychoterapii, przez rozmowę wiele się wyjaśnia, a i uczucia które są skierowane we mnie na Nią, przekładają sie na Niego (terapeutę) i też m.in. to że chciałabym po prostu żeby np. przytulił mnie, pobył bliżej -> zrobić coś co nie będzie tylko kontaktem naprzeciw siebie słownym, tylko może bardziej obok...
zdaję sobie sprawę ze wszystkiego, dlatego pytam... czy wg Was to było by już naruszenie relacji pacjent- terapeuta?, czy to żebranie o uczucie?, czy mogłoby coś takiego sie zadziać?
powiedziałam o tym ostatnio i o wszystkich związanych z tym uczuciach... i raczej nie... raczej nie bardzo okazało sie żeby tak było. Możemy o tym rozmawiać, ale inaczej raczej nie
z jednej strony ok, i rozumiem, ale z drugiej siedzi we mnie to pragnienie..skierowane pierwotnie do niej