To, czy to strata czasu - to jedna rzecz.
To, czy jesteś spięta - to druga.
Fakt- cała Wasza konwersacja, to gimbaza i żenada.
Nie wyjdziesz z tej gimbazy, jesli się będziesz porozumiewać za pomocą SMS- ów!
Związek potrzebuje prawdy! Nie jesteś w stanie ocenić: intencji, mimiki, prawdziwości i spójności wypowiedzi na podstawie SMS-a! To jest gimbaza właśnie! Z Twojej strony też. SMS-em mozna zapytać o jakąś pierdołę, umówić się na rozmowę, albo spotkanie, ale jeśli proponujesz tylko wymianę SMS-ów, to własnie otrzymujesz gimbazę.
Jesteś w ogóle zainteresowana? Nie wgapianiem się w smartfona, w poszukiwaniu SMS-a, tylko panem?
Nie gniewaj się, ale moim zdaniem, kompletnie nie umiesz sie komunikować. I w tej komunikacji brakuje właśnie (po pierwsze) spójności. Piszę teraz z perspektywy czytelnika Twoich wypowiedzi na Psychotekście. Uzywasz trudnego języka, korporacyjnej nowomowy ( to pewnie ma świadczyc o tym, że jesteś na wysokim stanowisku i ważna
), a przeplatasz to wulgaryzmami ( to pewnie ma świadczyć o tym, że jesteś "równa babka"). Pierwszy brak spójności.
Druga moja obserwacja jest taka, że każdy Twój kontakt jest mocno podszyty lękiem. On jest fajny? Rokuje? Nie pomylę się znów? Nie sparzę? - za każdym razem pytasz nas. To Ty musisz wiedzieć! Skąd ja to mam wiedzieć?
Jest fajny to TY to wiesz! Gdzieś w sobie - wiesz. To nie jest kolekcjonerska moneta, żebyś się musiała zastanowić, pooglądać pod lupa, naradzić się... To jest człowiek. Albo Ci się podoba, albo nie. Tak na początek...
Zachowanie ostrożności jest cenne, dlatego potrzebny jest czas, ostrozność. A może nawet nie ostrożność, tylko uwazność. Twoja uwaga, jego uwaga, gotowość wychodzenia sobie naprzeciw, równowaga. Uważasz, ze potrafisz to (nawet nie zrobić), ale choćby ocenić na podstawie SMS-a? ja bym nie potrafiła...
Komunikacja Twoja wydaje się mi mocno kuleć tez z innych powodów.
Ty nie mówisz ( wprost, albo nie wprost. Znów te zasrane SMS-y
Ty nie wiesz, on nie wie, nikt nic nie wie. Czeski film. Tylko operator zaciera ręce. Napisany krótki tekst na wyświetlaczu, to nawet nie sugestia, tylko czeski film) Ty chcesz wiążących odpowiedzi w pierwszym SMS-ie. Takie sygnały wysyłasz? Tylko takie? Nie idzie za tym jakies spojrzenie zatrzymane na chwilę dłużej, niż wypada? nieśmiały usmiech? ręka, która gdzieś jakby przypadkiem zahaczyła o czyjąś? Nic z tych rzeczy? Tylko SMS, który mozna różnie rozumieć?
Kolejna moja obserwacja jest taka, że Ty nie mówisz o swoich potrzebach. Więc skąd on ma wiedzieć? Każdy w pierwszych chwilach relacji jest niepewny, niezależnie od rodzaju relacji. Potrzebuje zachęty, informacji zwrotnej, choćby w stylu "jest fajnie". Ty się panicznie boisz przyznać, że jesteś chocby zainteresowana, tylko chcesz od razu dowodów wielbienia Ciebie, a sama z siebie nic nie mówisz, tylko wysyłasz SMS-y? I nie śpisz po nocach, bo może dostaniesz SMS-a, a może on już śpi.
Ja nie mówię, ze masz się rzucać na kogoś, absorbować cały jego czas, ale może trochę prawdziwego zainteresowania? Tzn- jeśli jesteś zainteresowana.
To kolejna sprawa - jesli nie jesteś zainteresowana, jesli uważasz że celujesz niżej niz byś chciała - to odpuść! Oszczędź sobie i jemu rozczarowań. No chyba, że - chciałabyś tylko, żeby się jakiś przystojniak Toba zajął. Tak też mozna, tylko TEŻ trzeba przynajmniej SOBIE powiedzieć to wprost.
W ogóle - komunikacja wprost przynosi zadziwiająco dobre efekty
Mówienie o swoich potrzebach wprost, w komunikacie "Ja" - ja chcę, ja uważam, mnie się zdaje, moje zdanie jest takie, moja opinia jest taka, ja potrzebuję, mnie boli, kiedy... - to jest rewelacja
Trzeba się troche odsłonić, ale najpierw trzeba przyjąć do wiadomości, że wcale nie trzeba się zasłaniać
, bo nie ma przed czym
To ja decyduję co i komu odsłaniam. Mówię o swoich potrzebach, jeśli ktoś jest skłonny im sprostać, to ja tez się przychylam.
Jeśli się jest spójnym ze sobą, to wcale nie trzeba się zasłaniać
To ja decyduję na ilę chcę się odsłonić.
Kolejny brak spójności: między Twoim pragnieniem, a tym, co mozna zrozumieć na podstawie znaków, jakie wysyłasz. I kolejny raz lęk. Tylko nie umiem go nazwać. Ale Ty umiesz. I Sobie muszisz odpowiedzieć, przed czym to jest lęk? Bardziej przed samotnościa, czy bardziej przed odrzuceniem? Przed śmiesznością? Przed nieudanym związkiem? Przed rozczarowaniem? Ty to wiesz, tylko Sobie musisz odpowiedzieć na to pytanie. I uwierz mi, że przyniesie Ci to niewyobrażalną ulgę. Tego Ci zyczę.
Na koniec chciałabym tylko dodać, że jeśli Cię w czyms uraziłam, to nie miałam takich intencji. trudno mi zebrać mysli, trudno mi się wyraża, z trudem zbieram slowa.
Zbieram się od ośmiu miesięcy po trudnych wydarzeniach w moim zyciu. Ale się zbieram
I dobrze mi idzie. I dobrze mi idzie, dzieki ludziom, którzy mi pomogli i ciagle pomagają
I mam wielką wiarę, ze sama ( ale z pomocą) się dźwignę. I też najpierw musiałam się nauczyć po prostu - poprosić o pomoc.
W każdym razie- nie było moja intencją w jakikolwiek sposób Cię urazić, albo dotknąć.
Nie jest tak, że siedzę sobie przy swoim komputerze i sobie poprawiam samopoczucie, bo czuję się sielniejsza niż Ty. Nie, nie traktuję Cię tak.
Kiedyś Ci mówiłam - wydajesz mi się bezbronna taka, krucha. Mam takie poczucie, że chciałabym Cię ochronić, ale nie mogę tego zrobić.
Takie sa moje intencje.
I dlatego do Ciebie piszę, mimo, że to takie bardzo kulawe ( to moje pisanie)
Pozdrawiam Cię z całego serca