Przyjaciółka mojego faceta...

Problemy z partnerami.

Postprzez Mały biały kotek » 7 kwi 2008, o 23:49

Fakt, jest to jakiś sposób... Zwłaszcza, że zauważyłam iż wtedy wypytuje co to za kolega, gdzie byliśmy.

Cały czas jednak pozostają przede mną trzy konfrontacje:
- rozmowa z nim (trudna, bo on ucieka od tematu albo denerwuje się wmawiając mi zaborczość)
- rozmowa z nią (tak, żeby nie dać jej satysfakcji że jest dla mnie powodem cierpień i aby nie odniosła opisywanego przeze mnie wyżej odwrotnego skutku ja-zołza, ona-biedny miś)
- ile jestem w stanie znieść i czy warto żyć w takim związku, mimo że się kocha
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Filemon » 7 kwi 2008, o 23:54

ja bym z nią nie rozmawiał - o ile nie masz na nią jakiegoś argumentu, którym mogłabyś ją zaszachować, że tak powiem... bo w moim odczuciu to jest panna, która... szuka czegoś mniej lub bardziej świadomie i nawet jeśli nie bardzo wie co robi, to jak ją skonfrontujesz, to dopiero może Ci przez przekorę zacząć robić koło pióra na całego... - taka to już babska natura, niestety... ;) (niekiedy bywa...:) )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Goszka » 7 kwi 2008, o 23:55

Mały biały kotek napisał(a):A jak przeprowadziłaś taką rozmowę?

Ta osóbka jest na tyle wyrachowana, że jeśli będę stanowcza poskarży mu się, że chcę ograniczyć ich związek. Z płaczem oznajmi, że dla jego dobra odsunie się ... i tu wygra punkty na swoją stronę, bo ja będę tą złośliwą, zazdrosną, zołzowatą... Tak już kiedyś było
Kiedyś zaś nie przyszła na jego urodziny tłumacząc, że ja bym się pewnie źle z tym czuła. Dla niego ujawniła się jako bidulinka gotowa dla niego do poświęceń

Biały kotku,wyglądało to tak,że powiedziałam chłopakowi że nie podoba mi się ta znajomość i ostrzegłam że do niej zadzwonię,tylko u mnie było tak że jemu widać tak nie zależało na "przyjaciółce",więc z jego strony nie było żadnych sprzeciwów,a ja dziewczynie wygarnęłam wszystko :!:
No może zrobiłam przy tym z siebie idiotkę,ale zerwała z nim kontakt.
Wszystko jest dla mnie rzeczą priorytetów.Zależy kto jest priorytetową osobą dla Twojego chłopaka?
A ze znalezieniem sobie takiego niby przyjaciela to dobry pomysł,niech odczuje na własnej skórze...tylko jest zawsze ryzyko że to może nakręcić spiralę wzajemnego pokazywania sobie,udowadniania kto jest górą i tak sprawa może się pogorszyć :!:
A najlepiej to z nim poważnie najpierw pogadaj,powiedz jak to w Twoim odczuciu rzutuje na Wasz związek,jak mało komfortowa jest ta sytuacja.
Lepiej niech najpierw znacznie ograniczy kontakty z tamtą dziewczyną...tak uważam.
I myślę że nie powinnaś bać się z nią pogadać,tylko najpierw lojalnie uprzedź chłopaka że to zrobisz,żeby nie wynikły z tego jakieś "frytki".
Jak po dobroci się nie uda,to czasem trzeba wytoczyć cięższe działa...tylko staraj się nie dać ponieść emocjom za bardzo,choć wiem że w takich sytuacjach to trudne.Wierzę jednak,że dasz radę:)
Goszka
 

Postprzez agik » 8 kwi 2008, o 00:17

Witaj Kotku :)

Mnie się zdaje, ze wszystko zalezy od rozmowy z Twoim chłopakiem.
Zaborczość zaborczością, a Twój niepokój- to inna sprawa.
Ja bym nie chciała, zeby mój facet dawał mi powody do niepokoju.
I chciałabym, zeby to zrozumiał- gdyby była taka sytuacja.

Mnie się zdaje, zę on nie dopuszcza w ogóle do kory mózgowej tego faktu, ze zwyczajnie Cie to boli.

Z drugiej strony- przyjaźń jest wielką wartością i czasem bez przyjaciela- jak bez ręki. I może być tak, ze - jesli nic złego nie robi- zwyczajnie bolą go takie posądzenia o jakieś niecne sprawki.

Pogadaj z nim, ale najpierw się zastanów- jak.
Bez osądzeń, bez oskarżeń- ze Cię to boli, ze nie wiesz, co masz o tym myśleć, ze czujesz się zagrożona.

Czy gadać z nią- to nie wiem- moze wyjść różnie. Może powiedz mu, że dziwne teksty sprawiają, ze czujesz się niepewnie i czy ma jakis pomysł, zeby rozwiązac tę sytuację tak żeby wilk był syty i owca cała. Tzn w taki sposob, zeby on nie rezygnował ze znajomości, a Ty, zebyś nie musiała się bać.
I jeśli ma wygodny pretekst, zeby wybić Ci argument z ręki- tzn ten o Twojej rzekomej zaborczości- to może wtedy zapytaj, jak on by się czuł, gdyby był na Twoim miejscu.
I co on na to, żebyście się spotykali we trójkę, a tylko sporadycznie- oni sam na sam.

Pozdrawiam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez nana » 8 kwi 2008, o 09:32

Sytuacja mi się nie podoba i czułaby się w niej tak samo źle jak ty.

Nie rozmawiałabym z NIA. Znam taka jedną -omotała mojego ex (już wytedy był ex, wiec mi nic nie zrobiła) i popsuła mu kilka związków pod rząd. Ledwo się chłopak uratował (po chyba 7 latach jej manipulacji wyjechał i ożenił się z bardzo miłą dziewczyną, a przyjaciółki już nie dopuszcza do ich życia). Taką kobietę można pokonać tylko jej własną bronią np. poskarżyć się na nią chłopakowi. chlipiąc i płacząć wymyślać jaka jest podła, jaką zrobiła tobie (albo najlepiej jemu) krzywdę. ale, żeby to zrobić trzeba być osobą o niezwykle zimnej krwi i dużej kreatywności i zdolnościach aktorskich. jestes?

Nie rozmawiałabym też z NIM. Głównie dlatego, że myślę, że wie co czujesz i nie rozumie tego. Myślę, że on widzi problem, ale nie chce go widzieć, bo tak mu wygodnie. a podobno nie można "mieć ciasto i zjeść ciastko!":)))

Ja bym sobie znalazła "przyjaciela". Albo chłopak się dzieki takiej terapi szokowej obudzi, albo odejdzie (w mojej opinii jak odejdzie, to wcale nie masz kogo żałować). Druga opcja terapii szokowej, którą jestem sobie w stanie wyobrazić, to zwyczajnie odsuwanie się od niego. Ale to chyba może być mniej skuteczne, a z pewnością trawłoby dłużej. Jeśli zdecydujesz sie na "przyjaciela", to koniecznie wybierz zaufaną osobę i wprowadź ja w klimat. No i trzymaj chłopaka w napięciu do końca. Jeśli odkryjesz zbyt szybko karty, to w najlepszym wypadku cię wyśmieje.

Oczywiście masz jeszcze jedno wyjście - zwyczajnie odejść. I tu są dwie opcje: powedzieć, że odchodzisz, bo nie akcpetujesz sytuacji, albo odejść bez slowa.

wybór należy do ciebie
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Mały biały kotek » 8 kwi 2008, o 10:11

Dziękuję Wam wszystkim za zainteresowanie tematem i wsparcie, jakiego mi udzielacie.
Cieszę się, że ugruntowało się we mnie odczucie - tak być nie może, że wiele z Was czułoby to samo na moim miejscu. Brakowało mi tego, bo jak pisałam, takiego zrozumienia nie otrzymuję od Niego.
Na pytanie zadane przez tel dziś rano - dlaczego "muszą" spędzać razem czas codziennie zaatakował mnie każąc iść do psychiatry, bo rzekomo mam problem ze sobą i swoją zazdrością???

Już raz mi obiecywał, że w imię miłości ograniczy te kontakty, że wystarczy mu chwila raz na dwa tygodnia. Bardzo szybko zaprzeczył swoim słowom, stęskniony przez czas jej wyjazdu...

Nie wiem jak to będzie, na razie jestem tak rozbita, że chce mi się płakać jeśli tylko wchodzimy na ten temat. Niedługo wróci z wyjazdu i muszę coś z tym wreszcie zrobić.

Taaak, miałam ochotę odejść bez słowa ale pewnie nie wytrzymałabym tej rozłąki
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Goszka » 8 kwi 2008, o 10:13

nana napisał(a):Taką kobietę można pokonać tylko jej własną bronią np. poskarżyć się na nią chłopakowi. chlipiąc i płacząć wymyślać jaka jest podła, jaką zrobiła tobie (albo najlepiej jemu) krzywdę. ale, żeby to zrobić trzeba być osobą o niezwykle zimnej krwi i dużej kreatywności i zdolnościach aktorskich. jestes?

ja się obawiam że taka intryga moźe odwrócić się przeciwko białemu kotkowi,bo mówienie o kimś że coś komuś zrobił,podczas gdy nie jest to zgodne z prawdą,to takie zniżanie się do poziomu przeciwnika...
nana napisał(a):Oczywiście masz jeszcze jedno wyjście - zwyczajnie odejść. I tu są dwie opcje: powedzieć, że odchodzisz, bo nie akcpetujesz sytuacji, albo odejść bez slowa

albo ostrzec najpierw że odejdziesz jeśli nie zmieni swojego postępowania.
Goszka
 

Postprzez Sanna » 8 kwi 2008, o 10:56

Kotku, moim zdaniem w związku jest miejsce na bliskość tylko dla 2 osób : jednej kobiety i jednego mężczyzny.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Goszka » 8 kwi 2008, o 11:03

to takie dziwne dlaczego tak mu zależy na tej znajomości...jakby nie było w tym jakiegoś podtekstu i gdyby mu nie zależało to nie kazałby Ci iść się leczyć do psychiatry,nie broniłby się tak przed zerwaniem kontaktu,jeśli komuś nie zależy na czymś/kimś,to potrafi bez tego żyć,albo zrezygnować w imię ważniejszych spraw.Dla mnie to stawianie przyjaciółki ponad partnerką życiową.
I tu pytanie:dlaczego?Coś musi być na rzeczy,w przeciwnym wypadku nie byłoby całego problemu.I myślę że nie jest to kwestia jakiejś wyimaginowanej przez niego,wmówionej Tobie chorej zazdrości.
Wmawia Ci ją,żebyś poczuła się winna-nie daj się zmanipulować,nie odpuszczaj :!:
Goszka
 

Postprzez agik » 8 kwi 2008, o 11:07

A ja tak z nieco innej beczki...

Uważacie, że przyjaźń np kobiety z kobietą, albo faceta z facetem- może również zagrażac związkowi?
Jeśli przyjażń jest zażyła i "zabiera" dużo czasu?
Jak myślicie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 8 kwi 2008, o 11:09

W miłości może być miejsce na przyjaźń,pod warunkiem jednak że nie stawia się jej ponad związkiem.Jeśli dla kogoś całym światem jest przyjaciel/przyjaciółka to niech nie wchodzi w związek,albo niech żyje z przyjacielem.To oszczędzi cierpień zaniedbanemu partnerowi.
Goszka
 

Postprzez agik » 8 kwi 2008, o 11:19

Czyli wynika z tego, ze związek taki intymny- powinien być najważniejszym związkiem w zyciu...
A inne zwiążki z ludźmi- własnie np przyjaźń, czy związek z rodzicami powinny być na dalszych pozycjach, tak?
Znam taka parę, która jakiś rok temu się pobrała- z wielkiej miłości, w wielkim zauroczeniu. Dziś się rozwodzą. Kobieta chciała miec swojego męza tylko dla siebie, wyliczała go z każdej minuty, w której był u swoich rodziców. Robiła afery z tego powodu, że idzie do mamy. Robiła afery mamie- że gdyby mu jeść nie dawała, to on by wracał do domu.

Sorki Kotku za offa- tak mi się skojarzyło, Ciebie taka sytuacja nie dotyczy.
Mnie sie wydaje, ze masz zdrowe podejście do przyjaźni swojego faceta.
Jego podejście jest nie halo.

Pozdrawiam serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 8 kwi 2008, o 11:30

hmmm...to wyliczanie każdej minuty też nie jest dobre...musi być jakaś granica pomiędzy zaborczością a miłością.Miłość znajduje się na innej płaszczyźnie duchowej niż przyjaźń-te dwie relacje nie powinny kolidować ze sobą.Mogą istnieć obok siebie,ale najpierw trzeba ustalić zasady takiego współżycia,jakiś złoty środek-przecież musi coś takiego być.Tylko na razie nie mam pomysłu jak to zrobić :wink:
a może by tak osobny temat założyć?Bo wydaje mi się bardzo na czasie tylko tak niezbyt fair,że akurat w poście białego kotka :wink:
Goszka
 

Postprzez bunia » 8 kwi 2008, o 11:36

Dobry pomysl Goszka.
:papa:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Mały biały kotek » 8 kwi 2008, o 18:34

Właśnie, ja nigdy nie umiałabym wymagać, żeby ktoś dla mnie zupełnie zrezygnował z jakiejś relacji, bo i sama nie akceptowałabym takiego wymogu. Ale potrafiłabym te kontakty ograniczyć, dać innym do zrozumienia, że nie mają prawa mieszać się w mój związek ani nadużywać przyjaźni.
Mam rodziców, którym nie psioczę na partnera.
Mam kolegów-mężczyzn, którzy wiedzą, że nie mogą mi proponować wspólnego wiueczoru z winem, nagabywać mnie, wysyłać smsów w nocy czy obdarowywać serduszkami.

Szkoda, że mój mężczyzna jest bardziej "tolerancyjny" dla swoich znajomych, którzy wpychają się w nasze wspólne życie.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości

cron