Mój facet twierdzi, że jest ze mną szczęśliwy.
Mój facet twierdzi, że kocha.
Mój facet twierdzi, że nie zrezygnuje dla mnie ze swojej przyjaciółki.
Proszę pomóżcie mi odnaleźć się w tej sytuacji, ponieważ mnie samą doprowadza ona już do falowych przypływów i odpływów (wierzę, że to tylko koleżeństwo, za chwilę wpadam w rozpacz i rozważam rozstanie).
Dzwonią do siebie codziennie, opowiadając o wszystkich aktualnych sprawach - w tym niestety także niesnaskach w naszym związku. Musiał się tak skarżyć na moją "zazdrość", iż zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć jak on to mocno przeżywa i że ona nie stanowi zagrożenia.
Tak mówi... Kiedyś podsłuchałam niechcący, jak zaprasza go do siebie, bo "jest sama w domu". On na to: "zrozum, nie jestem sam, nie mogę".... I co to niby miało znaczyć???
Ona podziela jego smutki i radości, on nie potrafi sobie odmówić i ograniczyć te relacje ze względu na mnie...
Odejść, czy taktycznie go od niej oddalić???
Jeszcze inna sprawa - oni się przytulają, on ją całuje po twarzy... Zwykła przyjaźń?