Po raz pierwszy od dawna jak tu piszę mam wrażenie, że te pozytywny nie są na siłę, bo "tak modnie jest być szczęśliwym"
Pomimo, ze ja też nie mam powodów do narzekań, bo zmiany, ojj zmiany... aż sama patrzę i nie wierzę
, to sądzę, ze człowiek składa się ze wszystkich emocji, nie tylko tych pozytywnych.
Nie pytają, to się pochwalę, bo nie mogę przestać być wdzięczna za to co mnie spotkało i dumna z siebie, ze tyle kroków poczyniłam
- przeprowadziłam się, nie tyle do centrum miasta, co do centrum innego miasta niż to,w którym mieszkałam. Siedzę na tyłku w jednej pracy - poprzednie miejsce pracy było genialnym miejscem, jeśli chodzi o atmosferę i relacje - nie ma chyba drugiego takiego, to mi pomogło wiele swoich lęków przełamać i ... spotkałam tam bardzo wielu świetnych ludzi, w tym jedną osobę... <3
Za nim to się wszytsko stało pokończyło się wiele, wiele rzeczy... podjęłam sporo decyzji trudnych i sama, ale wydaje mi się, że niekoniecznie byłam w tym sama... w ogóle nie jesteśmy na świecie sami i nie mam na myśli ludzi wokół
Dałam czas sobie samej i pobyłam sama ze sobą a później... stała się cała masa rzeczy, których bym sie w życiu nie spodziewała. Nie spodziewałam się, że mogę coś takiego przeżyć - czasem czuję się jak starzec
(podobno typowe dla DDA).
Oczywiście kontynuuję terapię z tą samą terapeutką i robię krok dalej - w tym tyg. się okaże czy zacznę terapię grupową a wszystko wskazuje, że tak.
Edukacyjnie i zawodowo klarują mi się jakieś plany, ale tego jak na razie nie zdradzę jeszcze, bo jeszcze nic nie wiem
I nie prawda, że nie mam trudności, gorszych nastrojów, że jest tylko różowo i kolorowo, ale... mam bodziec i siłę, zeby się nie poddawać i czasem z pyskiem w błocie ale idę, bo to najlepsze co mogę zrobić.
Trzymajcie się